Dlaczego pogarsza się jakość ludzkiego nasienia?
Jakość ludzkiego nasienia w ciągu pięćdziesięciu lat obniżyła się o niemal 50 proc. - wynika z badań przeprowadzonych przez prof. Nielsa Shakkebaeka z Kopenhagi. Liczba plemników w mililitrze spermy spadła w tym czasie z 113 mln do 66 mln. Wnioski te wynikają z retrospektywnej oceny nasienia 15 tys. mężczyzn w latach 1938-1991.
Ośmioletnia obserwacja nasienia z kriobanków potwierdziła, że pogorszyła się jego jakość. Z powodu nieprawidłowego obrazu spermy dyskwalifikuje się coraz więcej potencjalnych dawców. Spadek liczby plemników zaobserwowano wśród Francuzów (w ciągu 17 lat z 89 mln/ml do 60 mln/ml), a także wśród Greków (w ciągu 17 lat z 154 mln/ml do 130 mln/ml). U Belgów przez 19 lat zmniejszył się odsetek plemników o właściwej budowie z 39 proc. do 26 proc. oraz odsetek plemników o prawidłowej ruchliwości z 52,7 proc. do 31 proc. Podobne problemy ujawniono w innych krajach. Chlubnym wyjątkiem jest Finlandia, w której omawiane zjawiska nie występują. Także w populacji mężczyzn z regionu Wisconsin czy Seattle nie stwierdzono redukcji liczby plemników (analizą objęto 21 lat). Znaczne różnice koncentracji plemników mogą wystąpić w jednym kraju, na przykład stężenie plemników w spermie mieszkańców Kalifornii wynosi średnio 72 mln/ml, Minnesoty - 100,8 mln/ml, a Nowego Jorku - 131 mln/ml. W minionym pięćdziesięcioleciu wzrosła liczba mężczyzn chorujących na raka jąder oraz gruczołu piersiowego. Coraz częściej występują również wady rozwojowe układu płciowego (wnętrostwo, spodziectwo czy mikrofallus). Zmianie uległy także proporcje liczby noworodków płci męskiej i żeńskiej - dziewczynek jest nieznacznie więcej. Wszystko to świadczy o pogorszeniu się jakości nasienia, ale nie oznacza jeszcze redukcji płodności populacji. W tej materii istnieją bowiem ogromne rezerwy biologiczne, choć obniżona koncentracja plemników w spermie zmniejsza szansę na zapłodnienie i wydłuża okres niezbędny danej parze do tego, by kobieta zaszła w ciążę. Najbardziej może niepokoić tempo, w jakim przebiega to zjawisko. Nie wiadomo dokładnie, jak sytuacja przedstawia się w Polsce. Z inicjatywy prof. Macieja Kurpisza, przewodniczącego Komisji Biologii Rozrodu PAN, powstała grupa epidemiologiczna, która ma ustalić parametry określające jakość nasienia oraz rzeczywiste przyczyny niepłodności w kraju. Wydaje się, że niekorzystna sytuacja panuje w regionie poznańskim. Stwierdzono wysoki odsetek zmian w materiale genetycznym mężczyzn z tego terenu, co może dowodzić, iż są oni znacznie narażeni na oddziaływanie szkodliwych czynników środowiskowych. Z kolei prof. Marian Semczuk, zajmujący się podobnym zagadnieniem w regionie lubelskim, uważa, że wyniki badań seminologicznych nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić negatywnych tendencji w tamtejszej populacji mężczyzn. Wśród przyczyn wywołujących to zjawisko wymienia się przede wszystkim negatywny wpływ fitoestrogenów (zawarte są na przykład w produktach sojowych) oraz związków estrogeno- podobnych, które znajdują się w środowisku człowieka. Pojawia się też coraz więcej innych substancji oddziałujących na układ rozrodczy, m.in. polichlorek difenylu, pestycydy z grupy chloro- pochodnych węglowodorów, alkilopolioksyetylenowane fenole. Ich wpływ na organizm jest stosunkowo niewielki, ale w związku z tym, że kumulują się w tkance tłuszczowej, może się okazać znaczący, szczególnie w okresie płodowym. Obniżenie koncentracji plemników może być także rezultatem szkodliwego oddziaływania promieniowania X na komórki rozrodcze i znajdujące się w jądrach komórki Leydiga czy Sertoliego. Nie mniej istotne są zaburzenia ogólnoustrojowej równowagi hormonalnej. Wiadomo, że komórki Sertoliego, w które "wtopione" są komórki szeregu rozrodczego, wykonują istotne czynności odżywcze i podporowe. W ciągu życia ich liczba się nie zwiększa. Wykazano, że komórka Sertoliego "opiekuje się" określoną liczbą komórek rozrodczych. Jeśli zatem szkodliwe związki, m.in. estrogenopodobne, spowodują zmniejszenie się liczby komórek Sertoliego, na przykład w okresie płodowym, w nasieniu mężczyzny dojrzałego płciowo znajdzie się mniej plemników. O tym, jaka będzie czynność plemnikotwórcza populacji oraz jej zdolności rozrodcze, decydują nie tylko szkodliwe czynniki środowiskowe, lecz także opieka andrologiczna, w Polsce prawie nie istniejąca. Dowodzą tego mężczyźni zgłaszający się do endokrynologów po osiągnięciu dojrzałości płciowej; stwierdza się u nich na przykład cechy eunuchoidalne, na które w czasie, gdy podlegali opiece pediatrycznej, nikt nie zwrócił uwagi. Stany wynikające z zaburzeń hormonalnych mają zazwyczaj związek z niepłodnością, są już zwykle nieodwracalne, a mogą doprowadzić w wieku późniejszym do przedwczesnej miażdżycy czy osteoporozy.
Mimo wątpliwości i zastrzeżeń, problem realnego zagrożenia płodności mężczyzn wzbudza zrozumiałe obawy. Czyżby w przyszłości pozostały nam tylko techniki reprodukcyjne? U Belgów przez 19 lat zmniejszył się odsetek plemników o właściwej budowie z 39 proc. do 26 proc. oraz odsetek plemników o prawidłowej ruchliwości z 52,7 proc. do 31 proc. Podobne problemy ujawniono w innych krajach. Chlubnym wyjątkiem jest Finlandia, w której omawiane zjawiska nie występują. Także w populacji mężczyzn z regionu Wisconsin czy Seattle nie stwierdzono redukcji liczby plemników (analizą objęto 21 lat). Znaczne różnice koncentracji plemników mogą wystąpić w jednym kraju, na przykład stężenie plemników w spermie mieszkańców Kalifornii wynosi średnio 72 mln/ml, Minnesoty - 100,8 mln/ml, a Nowego Jorku - 131 mln/ml. W minionym pięćdziesięcioleciu wzrosła liczba mężczyzn chorujących na raka jąder oraz gruczołu piersiowego. Coraz częściej występują również wady rozwojowe układu płciowego (wnętrostwo, spodziectwo czy mikrofallus). Zmianie uległy także proporcje liczby noworodków płci męskiej i żeńskiej - dziewczynek jest nieznacznie więcej. Wszystko to świadczy o pogorszeniu się jakości nasienia, ale nie oznacza jeszcze redukcji płodności populacji. W tej materii istnieją bowiem ogromne rezerwy biologiczne, choć obniżona koncentracja plemników w spermie zmniejsza szansę na zapłodnienie i wydłuża okres niezbędny danej parze do tego, by kobieta zaszła w ciążę. Najbardziej może niepokoić tempo, w jakim przebiega to zjawisko. Nie wiadomo dokładnie, jak sytuacja przedstawia się w Polsce. Z inicjatywy prof. Macieja Kurpisza, przewodniczącego Komisji Biologii Rozrodu PAN, powstała grupa epidemiologiczna, która ma ustalić parametry określające jakość nasienia oraz rzeczywiste przyczyny niepłodności w kraju. Wydaje się, że niekorzystna sytuacja panuje w regionie poznańskim. Stwierdzono wysoki odsetek zmian w materiale genetycznym mężczyzn z tego terenu, co może dowodzić, iż są oni znacznie narażeni na oddziaływanie szkodliwych czynników środowiskowych. Z kolei prof. Marian Semczuk, zajmujący się podobnym zagadnieniem w regionie lubelskim, uważa, że wyniki badań seminologicznych nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić negatywnych tendencji w tamtejszej populacji mężczyzn. Wśród przyczyn wywołujących to zjawisko wymienia się przede wszystkim negatywny wpływ fitoestrogenów (zawarte są na przykład w produktach sojowych) oraz związków estrogeno- podobnych, które znajdują się w środowisku człowieka. Pojawia się też coraz więcej innych substancji oddziałujących na układ rozrodczy, m.in. polichlorek difenylu, pestycydy z grupy chloro- pochodnych węglowodorów, alkilopolioksyetylenowane fenole. Ich wpływ na organizm jest stosunkowo niewielki, ale w związku z tym, że kumulują się w tkance tłuszczowej, może się okazać znaczący, szczególnie w okresie płodowym. Obniżenie koncentracji plemników może być także rezultatem szkodliwego oddziaływania promieniowania X na komórki rozrodcze i znajdujące się w jądrach komórki Leydiga czy Sertoliego. Nie mniej istotne są zaburzenia ogólnoustrojowej równowagi hormonalnej. Wiadomo, że komórki Sertoliego, w które "wtopione" są komórki szeregu rozrodczego, wykonują istotne czynności odżywcze i podporowe. W ciągu życia ich liczba się nie zwiększa. Wykazano, że komórka Sertoliego "opiekuje się" określoną liczbą komórek rozrodczych. Jeśli zatem szkodliwe związki, m.in. estrogenopodobne, spowodują zmniejszenie się liczby komórek Sertoliego, na przykład w okresie płodowym, w nasieniu mężczyzny dojrzałego płciowo znajdzie się mniej plemników. O tym, jaka będzie czynność plemnikotwórcza populacji oraz jej zdolności rozrodcze, decydują nie tylko szkodliwe czynniki środowiskowe, lecz także opieka andrologiczna, w Polsce prawie nie istniejąca. Dowodzą tego mężczyźni zgłaszający się do endokrynologów po osiągnięciu dojrzałości płciowej; stwierdza się u nich na przykład cechy eunuchoidalne, na które w czasie, gdy podlegali opiece pediatrycznej, nikt nie zwrócił uwagi. Stany wynikające z zaburzeń hormonalnych mają zazwyczaj związek z niepłodnością, są już zwykle nieodwracalne, a mogą doprowadzić w wieku późniejszym do przedwczesnej miażdżycy czy osteoporozy. Mimo wątpliwości i zastrzeżeń, problem realnego zagrożenia płodności mężczyzn wzbudza zrozumiałe obawy. Czyżby w przyszłości pozostały nam tylko techniki reprodukcyjne?
Ośmioletnia obserwacja nasienia z kriobanków potwierdziła, że pogorszyła się jego jakość. Z powodu nieprawidłowego obrazu spermy dyskwalifikuje się coraz więcej potencjalnych dawców. Spadek liczby plemników zaobserwowano wśród Francuzów (w ciągu 17 lat z 89 mln/ml do 60 mln/ml), a także wśród Greków (w ciągu 17 lat z 154 mln/ml do 130 mln/ml). U Belgów przez 19 lat zmniejszył się odsetek plemników o właściwej budowie z 39 proc. do 26 proc. oraz odsetek plemników o prawidłowej ruchliwości z 52,7 proc. do 31 proc. Podobne problemy ujawniono w innych krajach. Chlubnym wyjątkiem jest Finlandia, w której omawiane zjawiska nie występują. Także w populacji mężczyzn z regionu Wisconsin czy Seattle nie stwierdzono redukcji liczby plemników (analizą objęto 21 lat). Znaczne różnice koncentracji plemników mogą wystąpić w jednym kraju, na przykład stężenie plemników w spermie mieszkańców Kalifornii wynosi średnio 72 mln/ml, Minnesoty - 100,8 mln/ml, a Nowego Jorku - 131 mln/ml. W minionym pięćdziesięcioleciu wzrosła liczba mężczyzn chorujących na raka jąder oraz gruczołu piersiowego. Coraz częściej występują również wady rozwojowe układu płciowego (wnętrostwo, spodziectwo czy mikrofallus). Zmianie uległy także proporcje liczby noworodków płci męskiej i żeńskiej - dziewczynek jest nieznacznie więcej. Wszystko to świadczy o pogorszeniu się jakości nasienia, ale nie oznacza jeszcze redukcji płodności populacji. W tej materii istnieją bowiem ogromne rezerwy biologiczne, choć obniżona koncentracja plemników w spermie zmniejsza szansę na zapłodnienie i wydłuża okres niezbędny danej parze do tego, by kobieta zaszła w ciążę. Najbardziej może niepokoić tempo, w jakim przebiega to zjawisko. Nie wiadomo dokładnie, jak sytuacja przedstawia się w Polsce. Z inicjatywy prof. Macieja Kurpisza, przewodniczącego Komisji Biologii Rozrodu PAN, powstała grupa epidemiologiczna, która ma ustalić parametry określające jakość nasienia oraz rzeczywiste przyczyny niepłodności w kraju. Wydaje się, że niekorzystna sytuacja panuje w regionie poznańskim. Stwierdzono wysoki odsetek zmian w materiale genetycznym mężczyzn z tego terenu, co może dowodzić, iż są oni znacznie narażeni na oddziaływanie szkodliwych czynników środowiskowych. Z kolei prof. Marian Semczuk, zajmujący się podobnym zagadnieniem w regionie lubelskim, uważa, że wyniki badań seminologicznych nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić negatywnych tendencji w tamtejszej populacji mężczyzn. Wśród przyczyn wywołujących to zjawisko wymienia się przede wszystkim negatywny wpływ fitoestrogenów (zawarte są na przykład w produktach sojowych) oraz związków estrogeno- podobnych, które znajdują się w środowisku człowieka. Pojawia się też coraz więcej innych substancji oddziałujących na układ rozrodczy, m.in. polichlorek difenylu, pestycydy z grupy chloro- pochodnych węglowodorów, alkilopolioksyetylenowane fenole. Ich wpływ na organizm jest stosunkowo niewielki, ale w związku z tym, że kumulują się w tkance tłuszczowej, może się okazać znaczący, szczególnie w okresie płodowym. Obniżenie koncentracji plemników może być także rezultatem szkodliwego oddziaływania promieniowania X na komórki rozrodcze i znajdujące się w jądrach komórki Leydiga czy Sertoliego. Nie mniej istotne są zaburzenia ogólnoustrojowej równowagi hormonalnej. Wiadomo, że komórki Sertoliego, w które "wtopione" są komórki szeregu rozrodczego, wykonują istotne czynności odżywcze i podporowe. W ciągu życia ich liczba się nie zwiększa. Wykazano, że komórka Sertoliego "opiekuje się" określoną liczbą komórek rozrodczych. Jeśli zatem szkodliwe związki, m.in. estrogenopodobne, spowodują zmniejszenie się liczby komórek Sertoliego, na przykład w okresie płodowym, w nasieniu mężczyzny dojrzałego płciowo znajdzie się mniej plemników. O tym, jaka będzie czynność plemnikotwórcza populacji oraz jej zdolności rozrodcze, decydują nie tylko szkodliwe czynniki środowiskowe, lecz także opieka andrologiczna, w Polsce prawie nie istniejąca. Dowodzą tego mężczyźni zgłaszający się do endokrynologów po osiągnięciu dojrzałości płciowej; stwierdza się u nich na przykład cechy eunuchoidalne, na które w czasie, gdy podlegali opiece pediatrycznej, nikt nie zwrócił uwagi. Stany wynikające z zaburzeń hormonalnych mają zazwyczaj związek z niepłodnością, są już zwykle nieodwracalne, a mogą doprowadzić w wieku późniejszym do przedwczesnej miażdżycy czy osteoporozy.
Mimo wątpliwości i zastrzeżeń, problem realnego zagrożenia płodności mężczyzn wzbudza zrozumiałe obawy. Czyżby w przyszłości pozostały nam tylko techniki reprodukcyjne? U Belgów przez 19 lat zmniejszył się odsetek plemników o właściwej budowie z 39 proc. do 26 proc. oraz odsetek plemników o prawidłowej ruchliwości z 52,7 proc. do 31 proc. Podobne problemy ujawniono w innych krajach. Chlubnym wyjątkiem jest Finlandia, w której omawiane zjawiska nie występują. Także w populacji mężczyzn z regionu Wisconsin czy Seattle nie stwierdzono redukcji liczby plemników (analizą objęto 21 lat). Znaczne różnice koncentracji plemników mogą wystąpić w jednym kraju, na przykład stężenie plemników w spermie mieszkańców Kalifornii wynosi średnio 72 mln/ml, Minnesoty - 100,8 mln/ml, a Nowego Jorku - 131 mln/ml. W minionym pięćdziesięcioleciu wzrosła liczba mężczyzn chorujących na raka jąder oraz gruczołu piersiowego. Coraz częściej występują również wady rozwojowe układu płciowego (wnętrostwo, spodziectwo czy mikrofallus). Zmianie uległy także proporcje liczby noworodków płci męskiej i żeńskiej - dziewczynek jest nieznacznie więcej. Wszystko to świadczy o pogorszeniu się jakości nasienia, ale nie oznacza jeszcze redukcji płodności populacji. W tej materii istnieją bowiem ogromne rezerwy biologiczne, choć obniżona koncentracja plemników w spermie zmniejsza szansę na zapłodnienie i wydłuża okres niezbędny danej parze do tego, by kobieta zaszła w ciążę. Najbardziej może niepokoić tempo, w jakim przebiega to zjawisko. Nie wiadomo dokładnie, jak sytuacja przedstawia się w Polsce. Z inicjatywy prof. Macieja Kurpisza, przewodniczącego Komisji Biologii Rozrodu PAN, powstała grupa epidemiologiczna, która ma ustalić parametry określające jakość nasienia oraz rzeczywiste przyczyny niepłodności w kraju. Wydaje się, że niekorzystna sytuacja panuje w regionie poznańskim. Stwierdzono wysoki odsetek zmian w materiale genetycznym mężczyzn z tego terenu, co może dowodzić, iż są oni znacznie narażeni na oddziaływanie szkodliwych czynników środowiskowych. Z kolei prof. Marian Semczuk, zajmujący się podobnym zagadnieniem w regionie lubelskim, uważa, że wyniki badań seminologicznych nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić negatywnych tendencji w tamtejszej populacji mężczyzn. Wśród przyczyn wywołujących to zjawisko wymienia się przede wszystkim negatywny wpływ fitoestrogenów (zawarte są na przykład w produktach sojowych) oraz związków estrogeno- podobnych, które znajdują się w środowisku człowieka. Pojawia się też coraz więcej innych substancji oddziałujących na układ rozrodczy, m.in. polichlorek difenylu, pestycydy z grupy chloro- pochodnych węglowodorów, alkilopolioksyetylenowane fenole. Ich wpływ na organizm jest stosunkowo niewielki, ale w związku z tym, że kumulują się w tkance tłuszczowej, może się okazać znaczący, szczególnie w okresie płodowym. Obniżenie koncentracji plemników może być także rezultatem szkodliwego oddziaływania promieniowania X na komórki rozrodcze i znajdujące się w jądrach komórki Leydiga czy Sertoliego. Nie mniej istotne są zaburzenia ogólnoustrojowej równowagi hormonalnej. Wiadomo, że komórki Sertoliego, w które "wtopione" są komórki szeregu rozrodczego, wykonują istotne czynności odżywcze i podporowe. W ciągu życia ich liczba się nie zwiększa. Wykazano, że komórka Sertoliego "opiekuje się" określoną liczbą komórek rozrodczych. Jeśli zatem szkodliwe związki, m.in. estrogenopodobne, spowodują zmniejszenie się liczby komórek Sertoliego, na przykład w okresie płodowym, w nasieniu mężczyzny dojrzałego płciowo znajdzie się mniej plemników. O tym, jaka będzie czynność plemnikotwórcza populacji oraz jej zdolności rozrodcze, decydują nie tylko szkodliwe czynniki środowiskowe, lecz także opieka andrologiczna, w Polsce prawie nie istniejąca. Dowodzą tego mężczyźni zgłaszający się do endokrynologów po osiągnięciu dojrzałości płciowej; stwierdza się u nich na przykład cechy eunuchoidalne, na które w czasie, gdy podlegali opiece pediatrycznej, nikt nie zwrócił uwagi. Stany wynikające z zaburzeń hormonalnych mają zazwyczaj związek z niepłodnością, są już zwykle nieodwracalne, a mogą doprowadzić w wieku późniejszym do przedwczesnej miażdżycy czy osteoporozy. Mimo wątpliwości i zastrzeżeń, problem realnego zagrożenia płodności mężczyzn wzbudza zrozumiałe obawy. Czyżby w przyszłości pozostały nam tylko techniki reprodukcyjne?
Więcej możesz przeczytać w 32/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.