Właśnie teraz rodzice przerażeni tym, że szkoły są nieprzygotowane na przyjęcie ich sześcioletnich dzieci, walczą w poradniach psychologicznych o ich odroczenie. Czyż nie brzmi to jak oksymoron? Dlaczego rodzice muszą bronić przed systemem edukacji własne potomstwo? Jak doszło do tego obłędu? Kolejny raz kłania się tu arogancja władzy. Władzy, która ubzdurała sobie – niczym w hukslejowskim nowym wspaniałym świecie – że wie lepiej niż obywatele, co jest dobre dla ich dzieci. Władzy, która doszła do wniosku, że wciśnie na siłę wszystkie sześciolatki do szkół. O zgrozo, nie dość, że robi to wbrew sporej części obywateli, to na dodatek nie przygotowała odpowiednich warunków, by małe dzieci poszły tam komfortowo i bezpiecznie. Nazwać to trzeba po prostu bezczelnością.
By uciec od trudnych pytań, Platforma Obywatelska przy okazji debaty o sześciolatkach stosuje sprawdzoną metodę – przekazu dnia. Stara się wrzucić do dyskusji szereg fałszywych kalek. Chodzi o to, by postawić do kąta z nazwą „ciemnogród” tych, którzy chcą mieć wybór. Rozprawmy się z trzema najczęściej powtarzanymi „argumentami”.
PO ustawia debatę w tej sprawie pod hasłem: przeciwnicy wysyłania sześciolatków do szkół to zacofana hołota, która chce, by dzieci, zamiast się edukować, zbierały kartofle z pól. To argument, który może trafić jedynie do osób kompletnie niezorientowanych w tym, jak działa w Polsce system edukacji małych dzieci. Otóż od 2011 r. istnieje obowiązek (sic!) wysyłania do przedszkoli pięciolatków. Podobnie jest z sześciolatkami. Zatem nie chodzi tu o żadną kwestię edukacji – wszak już teraz małe dzieci się uczą. Chodzi jedynie o to, czy mają to dalej robić w lepiej przygotowanych na ich edukację przedszkolach czy w nieprzygotowanych na ich przyjęcie szkołach.
Drugi argument, jaki pada w debacie – ten ma trafiać zapewne do tzw. lemingów – na świecie dzieci idą do szkół w wieku sześciu lat. Tak nie jest. Tylko w 13 z 28 krajów UE sześciolatki obowiązkowo chodzą do szkoły. Pozostałe kraje zostawiają tę decyzję rodzicom, wysyłając obowiązkowo do szkół dzieci siedmioletnie. Tak jest na przykład w Bułgarii, Danii, Estonii, Finlandii, na Litwie, Łotwie, w Rumunii, Szwecji czy na Węgrzech. W Skandynawii odsetek wysyłanych do szkół sześciolatków jest marginalny, np. w Finlandii wynosi 0,4 proc., a w Szwecji 1,2 proc. A przypomnijmy, że fiński system edukacji jest uznawany za jeden z najlepszych na świecie.
To podnosi poziom – to trzeci argument w debacie. I tu także fałsz. W prestiżowych badaniach PIRLS, sprawdzających umiejętności czytania dziesięciolatków, najlepiej powinna wypadać Irlandia – tam do szkoły uczęszczają dzieci czteroletnie, czy Wielka Brytania, Holandia i Malta, gdzie edukacja zaczyna się w wieku pięciu lat. A tak nie jest. W edycji tych badań z 2011 r., w pierwszej trójce są dwa państwa: Finlandia i Rosja, gdzie szkołę zaczyna się w wieku siedmiu lat. Brytyjczyków, Holendrów czy Irlandczyków wyprzedza też Dania. Potwierdzają to także inne badania z USA. Wynika z nich, że przewaga z tytułu wcześniejszego rozpoczęcia nauki czytania jest krótkotrwała. W wieku ośmiu lat dzieci, które zaczęły czytać później, nadrabiają zaległości. Podobne wnioski wysnuli brytyjscy naukowcy w 2000 r., porównując zdolności matematyczne dzieci pięcio- i ośmioletnich z Wielkiej Brytanii i Słowenii. O ile brytyjskie pięciolatki wypadły pod tym względem lepiej, to już w grupie ośmiolatków wyprzedzili je uczniowie słoweńscy.
Trudno zatem pojąć, dlaczego rząd nie pozostawił rodzicom wyboru w sprawie wysłania do szkół dzieci sześcio- lub siedmioletnich. Z definicji to oni wiedzą najlepiej, co jest dobre dla ich dzieci, to oni są ich najlepszymi sprzymierzeńcami. Widać inaczej rozumuje Platforma, która już tylko z nazwy jest obywatelska. ■
Tylko w 13 z 28 krajów UE sześciolatki obowiązkowo chodzą do szkoły. Pozostałe państwa zostawiają decyzję rodzicom
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.