Jedno to program wyborczy, drugie to program rządzenia. To elementarz każdego świadomego wyborcy. Polityczni technolodzy wybierają raczej perły i diamenty, które poprawią humor różnym grupom elektoratu. Wychodzą z założenia, że wybory trzeba wygrać i można użyć do tego wszystkich dostępnych środków. A dopiero potem będziemy się martwić o realizację.
W ferworze politycznych obietnic zdarza się rzucać hasła sprzeczne, łącznie z niemożliwymi do realizacji. Przyjrzyjmy się triadzie – wyższe wynagrodzenia, uprzemysłowienie i bezpieczeństwo energetyczne oparte o tanią energię. W dużym skrócie, jeśli chcemy rozwijać przemysł i produkcję w Polsce, to powinniśmy konkurować z innymi. Czym konkurujemy teraz? Niskimi kosztami pracy oraz nieudolnym państwem, które można okiwać, nie płacąc podatków w kraju. To są dwie główne przyczyny, dla których inwestuje się w Polsce. Cena energii jest równie wysoka jak w wielu krajach UE, więc nie jest to nasza przewaga.
Jeśli chcemy, by pracownicy zarabiali lepiej i się bogacili – co samo w sobie jest dobre – to niska płaca nie może być główną przewagą konkurencyjną. To, że Polacy powinni lepiej zarabiać, jest dość oczywiste. Widziałem fabrykę w woj. lubuskim, do której właściciel przywozi 40 pracowników z Ukrainy, bo nasi wolą pracować za cztery razy większą stawkę po drugiej stronie Odry.
Pozostaje nam konkurować ceną energii, co jest szczególnie ważnym czynnikiem w przypadku produkcji. Lepsza płaca, tani prąd i gaz oraz przejrzyste przepisy podatkowe z preferencjami dla polskich małych i średnich przedsiębiorstw na terenie całego kraju, nie tylko w specjalnych strefach ekonomicznych.
Z kolei postulat bezpieczeństwa energetycznego to często energia droższa. Priorytet bezpieczeństwa znosi aspekty ekonomiczne. Nieważne, za jaką cenę, ważne, żebyśmy mieli własne i z wielu źródeł. To w połączeniu z wymogami zielonej energii, braku restrukturyzacji sektora górniczego, koniecznością dużych inwestycji w energetyce prowadzi nas raczej do podwyżek cen energii elektrycznej w najbliższej przyszłości.
W ubiegłym tygodniu oglądałem szafę pancerną wyprodukowaną na Ukrainie – koszt jej wykonania tam to 1000 zł, w Polsce – 1600 zł. Przy realnym braku ceł na import z Ukrainy, decyzje inwestorów są jasne. Przed migracją produkcji póki co powstrzymuje ich wojna.
Obrazek wyborczy to jedno, a realne rządzenie – drugie. To wybory strategiczne, które zdecydują o tym, gdzie Polska będzie za 5, 10, 50 lat. Kto ma na to pomysł? Nie mówię o pomysłach z ulotek wyborczych, które dotyczą wydania naszej wspólnej kasy na większy poziom szczęśliwości każdego z nas. Za chwilę rusza następny polityczny targ. Obserwujmy, dotykajmy, sprawdzajmy, co się kryje za pięknym, błyszczącym opakowaniem. ■
*Prezes Fundacji Republikańskiej
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.