Polska racja stanu wymaga silnej, demokratycznej i otwartej UE – czytamy w rezolucji Sejmu RP z 2009 r. w sprawie szybkiego ratyfikowania Traktatu z Lizbony. Z exposé premier Ewy Kopacz dowiadujemy się, że są sprawy, które polską „racją stanu” są. To polityka zagraniczna i obronna. Enigmatyczne stwierdzenie, na szczęście było coś jeszcze. Otóż racją stanu ma być też „niedopuszczenie do rozwodnienia stanowiska Zachodu i niedopuszczenie do osamotnienia Polski w wyniku stawiania sobie nierealistycznych celów”. Wcześniej premier Jarosław Kaczyński oceniał orzeczenia Sądu Najwyższego, twierdząc, że ten „nie kieruje się polską racją stanu i zasadą pierwszeństwa interesów polskich obywateli”. Minister Władysław Kosiniak-Kamysz głosił, że racją stanu jest ustawa o ochronie ziemi, a wedle prof. Michała Kleibera wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej. Kandydujący na prezydenta Andrzej Duda stwierdził, że sprzeczne z racją stanu jest odchodzenie od węgla, naszego podstawowego surowca energetycznego.
Racja stanu to tyle co nadrzędny interes państwowy. Obok tego pojęcia funkcjonują inne, jak sekretarz stanu, Trybunał Stanu lub Rada Stanu. Nawiązują do perskiego słowa znaczącego „państwo” (stąd m.in. Dagestan, Kazachstan, Afganistan). Jeśli nie istnieje państwo, to trudno mówić o racji stanu. To zaś musi prowadzić do rozważań na temat istoty państwa i tego, co jest jego spoiwem, bo realizacja racji stanu jest warunkiem istnienia państwa. Na przykład państwo nie istnieje bez obywateli. Skoro polskie społeczeństwo się starzeje, a młodzi emigrują, to stanowcze działania zaradcze w tym obszarze muszą mieścić się w pojęciu polskiej racji stanu. W stanie permanentnej konkurencji o zasoby racja stanu jednego państwa będzie czasem sprzeczna z racją stanu innego.
Racja stanu z wystąpień polityków należy jednak raczej do świata retoryki. Jest argumentem wytrychem, któremu nadawane są różne znaczenia. Mieści się w nim to, co mówca chce tym uzasadnić. Jest wyrazem światopoglądu. Najpewniej owa racja zmienia się w czasie. W danym czasie za polską rację stanu różne osoby mogą uznawać wykluczające się wzajemnie postulaty. Polską racją stanu może być szybkie przystąpienie do strefy euro albo jej odrzucenie. Może być pogłębienie integracji z UE albo zapewnienie większej suwerenności Polski w kontaktach z Unią.
Racja stanu to fascynujący temat. Nie wiemy, czym dokładnie jest i kto miałby przesądzać o jej treści. Wiemy jednak, że „audycje lub inne przekazy” nie mogą propagować działań sprzecznych z polską racją stanu. Tak stanowi art. 18 Ustawy o radiofonii i telewizji. Pilnuje tego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która – co wynika z konstytucji – stoi też na straży wolności słowa. Choć wolność słowa stymuluje debatę publiczną, a ta jest warunkiem budowania zaufania obywateli do państwa, i choć świadomi obywatele są niezbędnym warunkiem istnienia państwa, to może się okazać, że owa wolność słowa jest sprzeczna z polską racją stanu.■
* Prawnik, autor serwisu VaGla.pl – Prawo i Internet
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.