Jeśli czytacie te słowa, to znaczy, że „Wprost” nie ma nic przeciwko temu, że chcę ubiegać się o mandat senatora. O to, czy istnieje konflikt między kandydowaniem a byciem felietonistą, pytali mnie niedawno miesięcznik „Press” i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Moim zdaniem nie ma tu konfliktu. Będąc publicystą, biorę udział w publicznej debacie. Nie jestem dziennikarzem. Prezentuję tezy i argumenty dotyczące postrzeganej przeze mnie rzeczywistości. Działam zatem jak polityk, z tą różnicą, że zamiast społecznego mandatu i możliwości podejmowania decyzji w imieniu innych mam chwilowe zaufanie tytułu prasowego.
Od felietonisty nie oczekuje się bezstronności. Wręcz przeciwnie. Ale są sfery życia społecznego, w których konflikt interesów ma kluczowe znaczenie, bo życie publiczne, udział w społeczeństwie wiąże się ściśle z interesami różnych grup. Społeczeństwo nie jest jednolite. Są różne grupy. Często ich interesy są sprzeczne.
Kwestia konfliktu interesów pojawia się, gdy rozważamy system demokratyczny. Zachowanie bezstronności w życiu publicznym, koncepcja równego traktowania, zakaz dyskryminacji wpisane są w nim w system prawny. Walka polityczna realizuje się w ciągłym konflikcie interesów. Jedni chcą jednego rozwiązania, drudzy innego. Ale dziennikarz i urzędnik mają służyć ogółowi obywateli i zachowywać obiektywizm, bezstronność.
Nie uważam się za dziennikarza. By uniknąć konfliktu interesów, już rok temu zrezygnowałem z funkcji we władzach organizacji pozarządowych. Ze startem w wyborach zawiesiłem też udział w pracach Obywatelskiego Forum Legislacji. Chodzi o to, by moja aktywność nie naraziła na szwank wiarygodności innych, których bezstronność jest warunkiem działania na rzecz dobra wspólnego.
Podejście do konfliktu interesów jest funkcją dostrzegania konieczności istnienia społecznego zaufania w życiu publicznym. Dziennikarz ma obowiązek oddzielać opinie od faktów, fakty zaś prezentować obiektywnie. Tworząc materiał, winien spełniać wysoki poziom rzetelności. Powinien kierować się zasadą pierwszeństwa dobra odbiorcy. Musi uznawać, że prawa czytelników, widzów lub słuchaczy są nadrzędne wobec interesów redakcji czy wydawców. Inaczej nie realizuje zasad etyki dziennikarskiej.
Wolna, obiektywna i odpowiedzialna prasa ma szczególną pozycję w systemach demokratycznych. Bez niej nie istnieje debata publiczna, w trakcie której spierają się ze sobą stanowiska reprezentujące różne interesy, w tym również interes ogólnospołeczny, racja stanu – o ile ktoś chce się nad nią pochylić. Prasa jest jednym ze strażników „równego boiska” społecznej gry interesów.
W opinii wielu start w wyborach uzasadnia możliwość stosowania różnych trików i nadużyć intelektualnych. Jest swoiste społeczne przyzwolenie, by ubiegający się o mandat obiecał wszystko, obrzucił konkurentów błotem, posługiwał się manipulacją. Ale tak być nie musi. Wyborcy nie powinni się na to godzić. �
* Prawnik, autor serwisu VaGla.pl – Prawo i Internet
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.