Zwierciadło świata

Zwierciadło świata

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ciemna strona Internetu
Poezja klasyczna i fotografie samobójców, galerie malarstwa i instrukcje produkcji narkotyków, prognozy pogody i generatory fałszywych numerów kart kredytowych... Internet to takie miejsce, gdzie każdy może powiedzieć, co chce, i niestety większość to robi - głosi jedna z definicji światowej pajęczyny.
Gdy na listach dyskusyjnych "Wprost online" rozpisaliśmy ankietę zawierającą m.in. pytania o ciemną stronę Internetu i poglądy na temat cenzurowania sieci, odpowiedzi internautów potwierdziły istnienie w polskiej części sieci satanizmu, przemocy, faszyzmu i wszelkich innych możliwych przejawów zła. Jednocześnie jednak przeważająca część ankietowanych, mimo niechęci do tego typu zjawisk, sprzeciwiła się pomysłom wprowadzania cenzury. - Internet jest właściwie jedynym miejscem na świecie, gdzie każdy może się do woli wygadać i powiedzieć, co myśli - bez represji. Każdy ma to, co lubi. W przeciwieństwie do wystawionych na widok publiczny billboardów nie ma możliwości przypadkowego zajrzenia na jakąkolwiek stronę. Cenzurowanie Internetu byłoby zbrodnią przeciwko wolności słowa - uważa jeden z internautów.
Spotkamy w sieci strony, na których gloryfikuje się faszyzm, kwestionuje istnienie komór gazowych i zachęca do wprowadzania w czyn zasad "czystości rasowej". Zwolennicy Kazimierza Świto- nia znaleźli tu swój Hyde Park, doprowadzając wolność słowa do absurdu. Uczestnikiem masońskiego spisku przeciwko Polsce ma być - według nich - także papież. Programiści, czasami nawet wysokiej klasy, informują i uczą innych, jak obchodzić zabezpieczenia uniemożliwiające nielegalne korzystanie z oprogramowania. W sieci dostępne są tysiące kodów już złamanych programów, sposoby kradzieży numerów kart oraz programy generujące fałszywe, ale akceptowane przez wirtualne sklepy numery i nazwiska. Po kilku minutach poszukiwań znajdziemy porady dotyczące uprawy marihuany czy też sporządzania halucynogennych wywarów z popularnych domowych roślin. Dość duża grupa użytkowników Internetu koncentruje swoją działalność na oszukiwaniu operatorów telekomunikacyjnych. Z ich stron można się na przykład dowiedzieć, jak oszukać centralę telefoniczną przy pomocy odblokowujących sygnałów. Internet zawiera tak niebezpieczne porady, jak instrukcja budowy prostych bomb czy wykolejenia pociągu przy użyciu narzędzi znajdujących się w każdym domu. Ten specyficzny poradnik terrorystyczny nazywany jest "książką kucharską Jolly Rogera".
Łatwo możemy znaleźć strony z wystawionymi na pokaz wirusami. Ich autorzy zachęcają, by "dzielić się" takimi niespodziankami z nieświadomymi zagrożenia nieprzyjaciółmi. Swoje strony mają też hakerzy, którzy radzą jak dokonywać włamań komputerowych (przytaczając liczne przykłady i osiągnięcia) i udostępniają programy ułatwiające penetrowanie cudzych komputerów. Wędrując po witrynach internetowych, można natrafić na pochwały nekrofilii, czarnych mszy i kanibalizmu, zbiory fotografii przedstawiających ofiary chorób, deformacji, morderstw, samobójstw oraz wojen. Okrutne i wstrząsające zdjęcia czasami mają przestrzegać przed niebezpieczeństwem, lekkomyślnością czy brawurą - kilkadziesiąt zdjęć martwych motocyklistów z rozpłatanymi w wypadkach głowami to ostrzeżenie przed jazdą bez kasku.
- Jestem przeciwny temu, by ktokolwiek decydował za mnie, co mam albo czego nie mam oglądać, nawet jeśli makabryczne fotografie ludzkich zwłok, które znalazłem w sieci, nie były najsympatyczniejszym widokiem - opowiada internauta z Zielonej Góry. - Sieć świetnie nadaje się do nagłaśniania rzeczy złych i walki z nimi. Nie powinno się jednak nagłaśniać ciemnej strony Internetu jako takiej. Żelazka też można przecież użyć źle i oparzyć sobie uszy, a przecież nikt nie pisze o niebezpieczeństwach związanych z żelazkiem - uważa Dariusz Majgier, wydawca "WebReportera", autor serwisu zwalczającego przemoc, nietolerancję i głupotę.
W środowisku internautów głośna jest wstrząsająca historia młodej dziewczyny, którą sieciowe pogawędki doprowadziły do schizofrenii. Potrafiła jednocześnie udawać cztery osoby o różnych osobowościach, prowadzić dyskusje między nimi a innymi użytkownikami Internetu. Codzienne rozmowy w sieci trwały nawet kilkanaście godzin. Psycholog, do którego trafiła za namową zaniepokojonych rodziców, zauważył, że skłonność do jednoczesnego wcielania się w różne osoby dziewczyna przeniosła do rzeczywistego życia. W zależności od wyboru osobowości zmieniała ułożenie ciała, wyraz twarzy, a nawet modulację głosu i sposób akcentowania słów. Przygoda z Internetem skończyła się dla niej miesięcznym pobytem w zakładzie psychiatrycznym.


Internet jest powrotem do raju. Nie ma w nim sądów, urzędów, cenzury i policji. O wszystkim decyduje wyłącznie sumienie człowieka

Wydaje się, że jedynym skutecznym sposobem usuwania makabrycznych stron z Internetu są działania samych internautów. - Niedawno przez pocztę elektroniczną zgłosił się do mnie nieznajomy z informacją, że na jednym z serwerów jest umieszczona strona satanistyczna. Po sposobie stworzenia strony można się było zorientować, że zrobił ją amator, i to nastoletni. Co gorsza, treści tam zawarte były bardzo drastyczne. Nie mając prawa ingerować w czyjeś prywatne strony, zadzwoniłem do właściciela tego serwera i zapytałem, czy wie, co ma w swoim posiadaniu. Następnego dnia witryna zniknęła z sieci - opowiada Sławomir Dukała, jeden z uczestników ankiety "Wprost online". Przykładem spontanicznych działań środowiska internetowego jest akcja związana z plebiscytem tygodnika "Time" na najwybitniejszą postać XX wieku. Po kilku tygodniach internetowego głosowania na pierwszym miejscu znajdował się Adolf Hitler. Natychmiast w sieci pojawiły się apele o zmianę tego kompromitującego wyniku. Po tygodniu dwa pierwsze miejsca zajmowali już piosenkarz Elvis Presley i były premier Izraela Icchak Rabin.
Wszystkie firmy udostępniające miejsce na witryny WWW zapowiadają ich usuwanie, jeśli tylko zawartość stron będzie naruszała prawo lub dobre obyczaje, nawet rozumiane tolerancyjnie. Cenzurowanie Internetu jest jednak technicznie niewykonalne. - Gdybyśmy chcieli wprowadzić surową cenzurę treści zamieszczanych w Internecie, musiałaby się zmienić jego naczelna idea, zakładająca brak ośrodka centralnego - mówi wrocławski informatyk Tomasz Onyszko. - Trudno sobie także wyobrazić, jak wielu ludzi musiałoby pracować nad ocenzurowaniem informacji internetowych. Istnieją tylko ograniczone sposoby prywatnego ocenzurowania własnego dostępu do sieci. Rodzice mogą na przykład wprowadzić do internetowej przeglądarki zestaw adresów niedostępnych dla dzieci. W Stanach Zjednoczonych istnieje firma CyberPatrol, zbierająca nieobyczajne adresy i umieszczająca je na specjalnej liście prohibitów. Podobne działania mogłaby podejmować Liga Antydefamacyjna, organizacja walcząca ze zniesławieniami. Niestety, w Polsce nie powstał jeszcze oddział tej organizacji.
Peter Kant, autor książki "Internet nie tylko dla orłów", zauważa podobieństwo Internetu do ogólnoświatowej sieci telefonicznej, która nie ma właściciela. Każdy element składowy jest wprawdzie czyjąś własnością, ale sieć jako taka nie należy do nikogo. Tylko że składników sieci telefonicznej jest kilkaset, (na ogół na każde państwo przypada nie więcej niż kilka), natomiast składników sieci internetowej jest tyle, ile podłączonych komputerów. Kontrolować trzeba by każdy komputer. Wiele rządów, zarówno totalitarnych, jak i demokratycznych, próbuje to robić, starając się blokować komputery z nie akceptowanymi przez władze danymi. Na razie przypomina to walkę z wiatrakami.
Rząd niemiecki chciał uniemożliwić rozpowszechnianie pornografii poprzez odcinanie od sieci komputerów, które wysyłały niecenzuralne zdjęcia. Ponieważ komputery nie potrafią jeszcze rozpoznawać i określać tego, co jest na przesyłanej fotografii, wykorzystano do tego celu automaty rozpoznające słowa kojarzone z seksem. Efekty akcji były żałosne. Nadawcy pornografii w Internecie przenieśli swoje dane do Holandii, gdzie prawo w tym zakresie jest bardziej liberalne, a komputerowe automaty zablokowały niemieckie komputery należące do... stowarzyszenia kobiet po amputacji piersi.
"Internet jest powrotem do raju. Nie ma w nim sądów, urzędów, cenzury i policji. O wszystkim decyduje wyłącznie sumienie człowieka. Nikt go w odróżnianiu dobrego od złego nie może wyręczyć" - piszą uczestnicy internetowych dyskusji.

Krzysztof Król


KRZYSZTOF JAN JAKUBSKI
specjalista ds. przestępczości komputerowej
w Komendzie Głównej Policji


Najczęstszymi wypadkami łamania prawa w Internecie są włamania do systemów komputerowych, rozpowszechnianie treści zakazanych przez prawo (m.in. pornografii dziecięcej, nazizmu, tekstów obraźliwych), wyłudzanie towarów i usług w ramach zakupów w sieci oraz naruszanie praw autorskich. Internet stał się powszechnym medium komunikacji. Korzystają zeń również grupy przestępcze, używające często zaawansowanych technik kryptograficznych. Przestępstwa popełniane za pomocą sieci teleinformatycznych są bardzo trudne do wykrycia. Wynika to głównie z nieświadomości zagrożeń i luk prawnych - na przykład konieczności udowodnienia sprawcy nie tylko samego włamania do systemu komputerowego, ale też przynajmniej chęci zapoznania się z danymi. Dodatkowe utrudnienia wprowadza brak obowiązku rejestrowania połączeń przez dostawców Internetu. Trudno dokładnie określić liczbę przestępstw popełnianych za pośrednictwem sieci. Nie mamy jeszcze mierników odróżniających przestępstwa przy użyciu tradycyjnych narzędzi od tych dokonanych za pomocą sieci komputerowej. Zagrożenie tego typu przestępczością jest jednak poważne. TP SA przekazuje do Komendy Głównej Policji informacje o naruszeniach prawa w połączeniach internetowych. Takich wypadków rejestruje- my około stu miesięcznie, a 10 proc. z nich można traktować jako czyny przestępcze. Polska policja jako jedna z pierwszych w Europie ujawniła sprawcę rozpowszechniania graficznych plików pornograficznych na ogólnie dostępnej europejskiej liście dyskusyjnej o tematyce dziecięcej. W tej sprawie sąd w Tarnowskich Górach wydał już wyrok skazujący. Ujawniliśmy sprawcę włamania do komputera centrum astronomicznego i komputera ICM w Warszawie. Zatrzymaliśmy dwie grupy wyłudzające towary i usługi za pomocą generowanych komputerowo fałszywych numerów kart płatniczych. Wiele spraw jest w toku. W maju 1998 r. w Wydziale ds. Przestępczości Gospodarczej Biura Koordynacji Służby Kryminalnej KG Policji powstał zespół ds. przestępczości komputerowej. Policjanci są przygotowani do ścigania przestępstw w sieci. Gorzej jest ze sprzętem i dostępem do samej sieci. Wobec stałego wzrostu przestępczości wątpię, by w najbliższym czasie udało się powołać specjalistyczne zespoły do zwalczania przestępstw komputerowych w każdej komendzie wojewódzkiej. Potrzeba na to dużych nakładów finansowych. Słaba wykrywalność przestępstw w sieci nie jest problemem wyłącznie w Polsce. Według danych ONZ, na świecie wykrywa się zaledwie 1-5 proc. tego typu przestępstw. Najwięcej zależy od administratorów sieci komputerowej i właścicieli podłączanych do niej komputerów. Jako policjant nie chcę być cenzorem, a gdy stwierdzę, że może dojść do naruszenia prawa, wołałbym współdziałać z providerem, niż go ścigać. To, co się dzieje w Internecie, zależy od samych użytkowników.
Więcej możesz przeczytać w 27/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.