U nas sztuka wciąż jest dobrem luksusowym – mówi malarka Justyna Kisielewicz, która swoje obrazy pokazuje i sprzedaje m.in. w USA czy Niemczech. – Musi minąć jeszcze wiele lat, nim powstanie u nas silna kultura kolekcjonowania, ale żebyśmy chociaż zaczęli myśleć o sztuce jako o inwestycji. Podobnego zdania jest Pola Dwurnik: – Polski rynek nadal jest zbyt płytki, za mało na nim kapitału, za mało ludzi zainteresowanych poważnym kolekcjonowaniem sztuki. Niestety, wiele osób prawdziwie zainteresowanych na nią nie stać, a ceny prac muszą być takie same jak za granicą, w przeciwnym razie bylibyśmy niewiarygodni dla naszych zagranicznych współpracowników, galerzystów czy kolekcjonerów. Polski kolekcjoner zarabia mniej niż kolekcjoner niemiecki, ale za obraz musi zapłacić tyle samo. Jeszcze trudniejszą sytuację niż malarze mają u nas twórcy fotografii artystycznej. – Jest niewielu artystów, którzy utrzymują się jedynie ze sprzedaży swojej sztuki w kraju – przyznaje Katarzyna Majak.
BIZNES ZE SZTUKI
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.