Przeniosłem się w czasie. Trafiłem na panel dyskusyjny rodem z początku lat 90. Uczestnicy przekonywali, że konieczna jest dalsza prywatyzacja, bo państwo ma dużo, jest nieefektywne i próbuje wszystko kontrolować. Słyszałem nawet o prywatyzacji infrastruktury krytycznej.
Zrozumiałbym te tezy, gdyby były wygłoszone w 1990 r., ale mieliśmy sierpień 2015 r. Straciłem czas, bo zarówno poglądy, jak i ocena sytuacji były historyczne i nieaktualne – rzeczywistość znacznie się zmieniła.
Co najbardziej? Państwa poprzez swoją własność kontrolują aktywa strategiczne. Niestety, mają ich coraz więcej. Tak po prostu jest w Europie i nie ma co się na to obrażać. Oczywiście możemy wyprzedać linie energetyczne, elektrownie, ciepłownie. Kłopot tylko w tym, że kupią je inne państwowe firmy, tyle że nie polskie. Co to zmienia? Firma francuska, niemiecka lub rosyjska może mieć interes zupełnie odmienny niż nasz. Inny kłopot jest taki, że sprzedajemy monopol. W Polsce kolejka firm, które chcą kupić miejską firmę produkującą ciepło, jest długa. Każdy chciałby mieć monopol i stały, przewidywalny, nieobciążony ryzykiem zysk.
Tylko dlaczego mamy go dostarczyć, zamiast zachować wpływ na cenę mediów, a w konsekwencji na stan portfeli Polaków? O jak dużą stawkę idzie, pokazuje przykład firmy Eco SA i miasta Opole, które mając większość w tej spółce, walczy o realne odzyskanie wpływu, będąc w sporze z niemiecką firmą E.ON edis energia.
Ciekawych wniosków w tej materii dostarcza lektura wydanej w USA książki Daga Dettera i Stefana Fölstera „Publiczne bogactwo narodów: Jak zarządzanie publicznymi aktywami może przyspieszyć albo spowolnić gospodarkę”. W 1989 r. w Niemczech było 3950 firm państwowych, w 2006 r. uniwersytet w Poczdamie naliczył ich już 10 tys., a kilka lat później rząd niemiecki… odmówił udostępnienia danych projektowi OECD. Z kolei według raportu MFW z 2013 r. wartość publicznego majątku 27 badanych krajów wyniosła 75 bln dolarów. Zaś według danych Ministerstwa Skarbu majątek skarbu i państwowych osób prawnych jest wyceniany na 1 bln zł, a z wartością spółek państwowych i samorządowych uzbierałoby się tego ponad 2 bln zł.
Własność państwa niesie ze sobą wiele patologii, to jasne. Lecz w wielu przypadkach receptą nie jest prywatyzacja. Własność państwa to wielki obszar zwiększania efektywności zarządzania publiczną własnością. Istnieje kilka dróg zwiększania wpływów budżetowych: podnoszenie podatków, szukanie oszczędności oraz zwiększenie stopy zwrotu z publicznego majątku. O ile podnoszenie podatków w Polsce przestało działać, a szukanie oszczędności nie jest modne, to trzecia droga pozostaje jeszcze nieodkryta i dziewicza. W perspektywie czasu wydaje się nieunikniona. �
* Prezes Fundacji Republikańskiej
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.