Czy Mieszko I rządził swym państwem z Gniezna czy z Poznania ?
Pierwszą stolicą Polski było nie Gniezno, lecz Poznań - być może taką poprawkę trzeba będzie niebawem wprowadzić do podręczników historii. Zespół archeologów pod kierownictwem prof. Hanny Kó?cki-Krenz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza odkrył w trzymetrowym wykopie na Ostrowie Tumskim w Poznaniu ślady budowli, które rozmiarami wydają się przewyższać rezydencję Mieszka I na Ostrowie Lednickim i w Gnieźnie. Archeologowie wysuwają hipotezę, że znaleziono najważniejszą, a tym samym stołeczną siedzibę księcia.
O odkryciu zdecydował przypadek. Mury kościoła Najświętszej Marii Panny na Ostrowie Tumskim w Poznaniu ze względu na podmokłe podłoże odchylają się od pionu. Archeologowie przeprowadzili więc badania w pobliżu świątyni, by ocenić, w jakim jest ona stanie i jakie należy podjąć środki zaradcze. Korzystając z okazji, poszerzyli i pogłębili wykop. "Badania wykopaliskowe zostały poprzedzone wierceniami geologicznymi. Wiedzieliśmy zatem, dokąd sięgają warstwy kulturowe. Teren ten należało przebadać do głębokości mniej więcej 4,5 m. Wykop tak zaplanowano, aby można było połączyć cele konserwatorskie z naukowymi. Jak się okazuje, bardzo się to opłaciło" - mówi prof. Hanna Kó?cka-Krenz.
Prawdziwość odkrycia potwierdził prof. Zbigniew Pijanowski, badacz Wawelu. Zdaniem prof. Hanny Kó?cki-Krenz, Mieszkowy pałac miał kształt prostokąta w rzucie z północy na południe, równolegle do biegu Warty - od wschodu przylegała do niego kaplica ufundowana przez Dąbrówkę (żonę Mieszka). W rejonie wykopaliska znaleziono fragmenty ceramiki, monety i część złotej ozdoby, co - jak twierdzi prof. Kó?cka-Krenz - sprawia, że wzrasta prawdopodobieństwo, iż budowla była siedzibą książęcą. Biorąc pod uwagę jej znaczne rozmiary, odkrywczyni wnioskuje, że była ona nie tylko siedzibą księcia, ale też głównym ośrodkiem administracyjnym kraju. Prof. Jan Skuratowicz, opierając się na podobnych przesłankach, wnioskuje, że Gniezno było wprawdzie siedzibą rodową dynastii piastowskiej, lecz ośrodkiem władzy był Poznań. W tym pierwszym miało się natomiast znajdować centrum religijne, a w Lednicy - kulturalne.
Prof. Andrzej Wyrwa z UAM w Poznaniu zaleca ostrożność w interpretacji znaczenia budowli: "Stolica? Należało się spodziewać, że taki ośrodek jak Poznań posiadał książęcą rezydencję. Dotychczasowych znalezisk nie należy jednak od razu interpretować jako odkrycia pierwszej stolicy Polski". Uważa, że nasz kraj nie miał w tym czasie stałej stolicy i władca w trakcie podróży korzystał z gościny kolejnych grodów. Diecezjalny konserwator zabytków z Gniezna, ksiądz kanonik Jan Kasprowicz, podejrzewa nawet, że rozdymanie interpretacji odkryć archeologicznych na Ostrowie Tumskim do rozmiarów dowodu na stołeczność Poznania wynika z niewłaściwych przesłanek. Mianowicie w Gnieźnie ma się odbyć w roku 2000 uroczyste posiedzenie Zgromadzenia Narodowego. "Komuś jednak zależy, aby przenieść je do Poznania" - mówi ksiądz kanonik. Spór o stolicę stał się tymczasem prasową sensacją sezonu. Na temat tego, które miasto w sposób uprawniony aspiruje do godności pierwszej stolicy Polski, wypowiadali się wysocy urzędnicy administracji, posłowie. Swoją opinię w tej delikatnej kwestii na łamach lokalnej prasy wyrażali także zwykli obywatele, próbując rozstrzygnąć problem na drodze plebiscytu.
Naukowe, podszyte lokalną ambicją i polityczne przetargi nie są w dziejach odkryć na Ostrowie Tumskim zjawiskiem nowym. Owocne badania archeologiczne bardzo blisko tegorocznych wykopów prowadził tuż po wojnie prof. Witold Hensel, wówczas szef poznańskiej archeologii. W jednym z wykopów na głębokości, na której dokonano ostatniego odkrycia, odsłonił fragment muru fundamentowego, spojonego gliną. Wydawał się jednak naukowcowi zbyt mały, by przesądzać na jego podstawie, że w tym miejscu istniała budowla o książęcej randze. Na domiar złego odkrycia dokonano w grudniu, gdy utrzymywała się temperatura minus 11°C. W takich warunkach badania trzeba było przerwać, a wykop zasypać. Tymczasem prof. Hensel nie tylko nie otrzymał funduszy na kontynuację badań, ale jeszcze musiał się od nich powstrzymać, obawiając się, że niechcący podkopany przez niego kościół na Ostrowie Tumskim runie.
Ciągle prowadzono jednak prace badawcze w innych częściach Ostrowa, odsłaniając fragmenty wałów ochronnych grodu poznańskiego - ich rozmiary i zasięg wskazywały jednoznacznie, że tak obwarowany gród musiał być znaczną siedzibą. Te rewelacje wzmocnili naukowcy prowadzący prace remontowe przy kościele Najświętszej Marii Panny w latach 50. i 70. Już wówczas archeologowie z UAM natrafili na fundamenty budowli, która mogła uchodzić za siedzibę Mieszka I. Jednak zarówno w gomułkowskiej, jak i gierkowskiej propagandzie Gniezno pozostawało miastem silnie zideologizowanym. Kwestia ewentualnego sporu między Gnieznem a Poznaniem o to, które z nich było pierwszą stolicą kraju, nie była na rękę ani stronie rządowej, ani kościelnej, i tak pogrążonych w długotrwałym konflikcie o obchody tysiąc- lecia państwa polskiego. Kościół świętował tę rocznicę uroczystą procesją w Gnieźnie z udziałem kardynała Stefana Wyszyńskiego, a władze partyjne - pokazową defiladą w Warszawie.
Spór - także ściśle naukowy o najstarszą stolicę naszego państwa, toczący się od początku XX w. - jest o tyle trudny, że dotychczas nie znaleziono zapisu, który rozstrzygałby to jednoznacznie. Nieliczne zabytki piśmiennictwa średniowiecznego spisane zostały w dodatku przez cudzoziemców - Słowianie przed przyjęciem chrześcijaństwa byli praktycznie analfabetami. W dokumencie "Dagome iudex" Polska określana jest jako "państwo Schinesghe z przyległościami". Dodajmy, że w innej wersji tego dokumentu wspomniane jest "Schinesne". "Trudno nie zgodzić się, że chodzi najprawdopodobniej o Gniezno - stołeczny gród państwa pierwszych Piastów" - twierdzi Jerzy Strzelczyk. Na odnalezionym denarze Bolesława Chrobrego widnieje napis "Civitas Gnezdum" (państwo gnieźnieńskie). Prof. Gerard Labuda w studiach nad początkami państwa polskiego z 1988 r. zakłada jednoznacznie: "Nikt nie wątpi, że najstarszą stolicą państwa polskiego było Gniezno". Tę opinię profesor podtrzymuje także dziś, mimo odkryć na Ostrowie Tumskim. Za stołecznością Gniezna przemawia też fakt, że tam umieszczono siedzibę arcybiskupa, złożono ciało św. Wojciecha i tam przybył z wizytą Otton III.
W 1991 r. nowe stanowisko zaprezentował Zbigniew Dalewski z Warszawy. Mieszko przymierzał się - jego zdaniem - do wykreowania Poznania na nowe centrum swego państwa. Z tym związana miała być rozbudowa katedry, postawienie masywnych umocnień, potężniejszych niż gnieźnieńskie, nadanie nazwy kościołowi katedralnemu w Poznaniu (pod wezwaniem św. Piotra) i być może pełnienie funkcji nekropolii pierwszych Piastów. Oba ośrodki rolę centrów miały odgrywać równolegle, aż sporu o stolicę nie pogodził w 1038 r. Kraków. Zdaniem Dalewskiego, określenie "państwo gnieźnieńskie" odnosić się miało wyłącznie do rdzenia monarchii piastowskiej, na zewnątrz której znajdowały się inne prowincje.
Za szczególnym charakterem grodu poznańskiego przemawiałby niewątpliwie fakt, że tu swą siedzibę miało również biskupstwo. Profesor Labuda stwierdza jednak: "Biskupstwo poznańskie utworzono dopiero w roku 1000 na synodzie gnieźnieńskim; pierwszym biskupem poznańskim został drugi po Jordanie biskup misyjny w Polsce Unger". Podobnie sądzi Jerzy Strzelczyk, stwierdzając, że być może Jordan, a potem Unger najczęściej rezydowali w Poznaniu.
Inną poboczną kwestią mającą wpływ na zagadnienie stołeczności Poznania jest autentyczność znajdujących się w tamtejszej katedrze grobów Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Mieszka II. Nie tylko nie było na nich żadnych napisów, ale nawet nie jest jasne, z którego wieku pochodzą. Za tym, że są prawdziwe, przemawia usytuowanie miejsc pochówku, piętnastowieczna wzmianka w kronice Długosza o grobach piastowskich władców w poznańskiej katedrze. Prof. Gerard Labuda uznaje jednak te przesłanki za zbyt słabe. Gdyby potwierdzona została hipoteza, że w katedrze nie są jednak pochowani Piastowie, tezę o stołeczności Poznania wyjątkowo trudno byłoby obronić.
Tym cenniejsze są więc niedawne odkrycia na Ostrowie Tumskim. Jeżeli udałoby się odkopać zarys fundamentów całej budowli, być może pod kościołem NMP zlokalizowano by tzw. Kaplicę Dąbrówki. Tymczasem niewiele brakowało, a wykopalisk pod tą świątynią nawet by nie rozpoczęto - ze względu na trudności finansowe. Pieniądze wyłożył prywatny sponsor Hydrobudowa-9, uzupełniając brakujące fundusze. Po dokonaniu odkrycia pieniądze się jednak wyczerpały. Podczas sesji Rady Miejskiej w Poznaniu 27 lipca prof. Kó?cka-Krenz stwierdziła: "Na dalsze badania nie mam pieniędzy. A jest to największe odkrycie w dziejach poznańskiej ar- cheologii. Niczego ważniejszego nikt tu nie znajdzie. Jeżeli to zaniedbamy, historia może nam tego nie wybaczyć". Poznańscy radni przyznali zespołowi archeologów 50 tys. zł, co wystarczy na trzy miesiące badań. Pieniądze zaoferuje również Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Na apel odpowiedziały też pierwsze firmy prywatne, prace będą więc kontynuowane.
Dariusz Łukasiewicz
Serce Polan
Rozmowa z prof. HANNĄ KÓCKĄ-KRENZ, dyrektorem Instytutu Prehistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Marzena Sygut-Nowak: - Odkrycie fragmentów ruin budowli z czasów Mieszka I należy do jednych z ważniejszych dla naszej kultury. Co ono wnosi do dotychczasowej wiedzy o historii Polski?
Hanna Kócka-Krenz: - Od dawna nie ulega wątpliwości, że Wielkopolska była kolebką, w której rodziła się kultura państwa polskiego. Niemniej to wydarzenie ponownie wzbudzi dyskusję o przeszłości Poznania i jego randze. Uważam, że do sprawy trzeba podchodzić niezwykle ostrożnie. Niewątpliwie ostatnie znalezisko uwypukla znaczenie, jakie miał Poznań w czasach Mieszka I, chociaż wcześniej odkryte fragmenty murów obronnych świadczyły o tym, że jest on jednym z głównych grodów państwa piastowskiego. Należy pamiętać, że w tamtych czasach władca, samodzielnie sprawując rządy, musiał mieć kilka stołecznych grodów, z których kierował okolicą. Jednym z nich na pewno było Gniezno, a ostatnie badania wskazują, że taką rolę odgrywał również Giecz. Tylko że te grody mogły mieć różną rangę, a władca udawał się do nich z nieco innych powodów. Sądzę, że Gniezno odgrywało szczególną rolę religijną, zwłaszcza od kiedy złożono tam relikwie św. Wojciecha, natomiast Poznań pełnił wówczas bardzo poważną funkcję polityczną. Świadczy o tym między innymi topografia terenu. Ówczesne zarządzanie państwem wymagało szlaków komunikacyjnych. Poznań je posiadał. Rzeka, która pozwalała na szybkie - jak na te czasy - przenoszenie się, brody rzeczne, krzyżowanie się szlaków północ-południe oraz wschód-zachód pretendowały to miejsce do roli politycznego ośrodka kraju.
- Skąd zamysł, żeby prace wykopaliskowe prowadzić w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła Najświętszej Marii Panny?
- Nie jest to nowy pomysł. Archeolodzy ośrodka poznańskiego zdawali sobie sprawę, jak ważne jest to miejsce i jakie jest jego znaczenie historyczne. Szerzej zakrojonych badań bardzo blisko kościoła pierwszy podjął się w roku 1946 prof. Witold Hensel, dyrektor ówczesnej archeologii poznańskiej. Wykopy poprowadzono na północ od dzisiejszego kościoła i w jednym z tych stanowisk, na głębokości odpowiadającej naszemu odkryciu, profesor znalazł fragment muru fundamentowego, spojonego gliną.
- Jaki los spotkał znalezisko prof. Witolda Hensla?
- Najprostszym sposobem zabezpieczania tego typu znalezisk jest po prostu zasypanie wykopu. Gwarantuje to utrzymanie odkrytych pozostałości kulturowych w dobrym stanie. W taki też sposób zespół prof. Hensla zabezpieczył odnalezione przez siebie ruiny. Niestety, mimo starań, badaczom nie udało się uzyskać pieniędzy na kontynuację prac. Odkryciu, którego można było dokonać wiele lat wcześniej, przeszkodziły problemy finansowe. Może jednak dobrze się stało. Od tego czasu nauka rozwinęła się tak bardzo, że można pewniej wyciągać poważne wnioski, nawet na podstawie tak niewielkiego odkrycia ziemi (w tej chwili mur jest odkryty na długości 3 m). Jeśli uwzględni się dokonania prof. Hensla, można bez obaw planować kolejne etapy prac badawczych.
Pieniądze na wsparcie prac wykopaliskowych prowadzonych
w Poznaniu można wpłacać na konto: Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
WBK VI Oddział w Poznaniu 10901362-4721-128-00-0 subkonto: 249.30.166. "Mieszko"
O odkryciu zdecydował przypadek. Mury kościoła Najświętszej Marii Panny na Ostrowie Tumskim w Poznaniu ze względu na podmokłe podłoże odchylają się od pionu. Archeologowie przeprowadzili więc badania w pobliżu świątyni, by ocenić, w jakim jest ona stanie i jakie należy podjąć środki zaradcze. Korzystając z okazji, poszerzyli i pogłębili wykop. "Badania wykopaliskowe zostały poprzedzone wierceniami geologicznymi. Wiedzieliśmy zatem, dokąd sięgają warstwy kulturowe. Teren ten należało przebadać do głębokości mniej więcej 4,5 m. Wykop tak zaplanowano, aby można było połączyć cele konserwatorskie z naukowymi. Jak się okazuje, bardzo się to opłaciło" - mówi prof. Hanna Kó?cka-Krenz.
Prawdziwość odkrycia potwierdził prof. Zbigniew Pijanowski, badacz Wawelu. Zdaniem prof. Hanny Kó?cki-Krenz, Mieszkowy pałac miał kształt prostokąta w rzucie z północy na południe, równolegle do biegu Warty - od wschodu przylegała do niego kaplica ufundowana przez Dąbrówkę (żonę Mieszka). W rejonie wykopaliska znaleziono fragmenty ceramiki, monety i część złotej ozdoby, co - jak twierdzi prof. Kó?cka-Krenz - sprawia, że wzrasta prawdopodobieństwo, iż budowla była siedzibą książęcą. Biorąc pod uwagę jej znaczne rozmiary, odkrywczyni wnioskuje, że była ona nie tylko siedzibą księcia, ale też głównym ośrodkiem administracyjnym kraju. Prof. Jan Skuratowicz, opierając się na podobnych przesłankach, wnioskuje, że Gniezno było wprawdzie siedzibą rodową dynastii piastowskiej, lecz ośrodkiem władzy był Poznań. W tym pierwszym miało się natomiast znajdować centrum religijne, a w Lednicy - kulturalne.
Prof. Andrzej Wyrwa z UAM w Poznaniu zaleca ostrożność w interpretacji znaczenia budowli: "Stolica? Należało się spodziewać, że taki ośrodek jak Poznań posiadał książęcą rezydencję. Dotychczasowych znalezisk nie należy jednak od razu interpretować jako odkrycia pierwszej stolicy Polski". Uważa, że nasz kraj nie miał w tym czasie stałej stolicy i władca w trakcie podróży korzystał z gościny kolejnych grodów. Diecezjalny konserwator zabytków z Gniezna, ksiądz kanonik Jan Kasprowicz, podejrzewa nawet, że rozdymanie interpretacji odkryć archeologicznych na Ostrowie Tumskim do rozmiarów dowodu na stołeczność Poznania wynika z niewłaściwych przesłanek. Mianowicie w Gnieźnie ma się odbyć w roku 2000 uroczyste posiedzenie Zgromadzenia Narodowego. "Komuś jednak zależy, aby przenieść je do Poznania" - mówi ksiądz kanonik. Spór o stolicę stał się tymczasem prasową sensacją sezonu. Na temat tego, które miasto w sposób uprawniony aspiruje do godności pierwszej stolicy Polski, wypowiadali się wysocy urzędnicy administracji, posłowie. Swoją opinię w tej delikatnej kwestii na łamach lokalnej prasy wyrażali także zwykli obywatele, próbując rozstrzygnąć problem na drodze plebiscytu.
Naukowe, podszyte lokalną ambicją i polityczne przetargi nie są w dziejach odkryć na Ostrowie Tumskim zjawiskiem nowym. Owocne badania archeologiczne bardzo blisko tegorocznych wykopów prowadził tuż po wojnie prof. Witold Hensel, wówczas szef poznańskiej archeologii. W jednym z wykopów na głębokości, na której dokonano ostatniego odkrycia, odsłonił fragment muru fundamentowego, spojonego gliną. Wydawał się jednak naukowcowi zbyt mały, by przesądzać na jego podstawie, że w tym miejscu istniała budowla o książęcej randze. Na domiar złego odkrycia dokonano w grudniu, gdy utrzymywała się temperatura minus 11°C. W takich warunkach badania trzeba było przerwać, a wykop zasypać. Tymczasem prof. Hensel nie tylko nie otrzymał funduszy na kontynuację badań, ale jeszcze musiał się od nich powstrzymać, obawiając się, że niechcący podkopany przez niego kościół na Ostrowie Tumskim runie.
Ciągle prowadzono jednak prace badawcze w innych częściach Ostrowa, odsłaniając fragmenty wałów ochronnych grodu poznańskiego - ich rozmiary i zasięg wskazywały jednoznacznie, że tak obwarowany gród musiał być znaczną siedzibą. Te rewelacje wzmocnili naukowcy prowadzący prace remontowe przy kościele Najświętszej Marii Panny w latach 50. i 70. Już wówczas archeologowie z UAM natrafili na fundamenty budowli, która mogła uchodzić za siedzibę Mieszka I. Jednak zarówno w gomułkowskiej, jak i gierkowskiej propagandzie Gniezno pozostawało miastem silnie zideologizowanym. Kwestia ewentualnego sporu między Gnieznem a Poznaniem o to, które z nich było pierwszą stolicą kraju, nie była na rękę ani stronie rządowej, ani kościelnej, i tak pogrążonych w długotrwałym konflikcie o obchody tysiąc- lecia państwa polskiego. Kościół świętował tę rocznicę uroczystą procesją w Gnieźnie z udziałem kardynała Stefana Wyszyńskiego, a władze partyjne - pokazową defiladą w Warszawie.
Spór - także ściśle naukowy o najstarszą stolicę naszego państwa, toczący się od początku XX w. - jest o tyle trudny, że dotychczas nie znaleziono zapisu, który rozstrzygałby to jednoznacznie. Nieliczne zabytki piśmiennictwa średniowiecznego spisane zostały w dodatku przez cudzoziemców - Słowianie przed przyjęciem chrześcijaństwa byli praktycznie analfabetami. W dokumencie "Dagome iudex" Polska określana jest jako "państwo Schinesghe z przyległościami". Dodajmy, że w innej wersji tego dokumentu wspomniane jest "Schinesne". "Trudno nie zgodzić się, że chodzi najprawdopodobniej o Gniezno - stołeczny gród państwa pierwszych Piastów" - twierdzi Jerzy Strzelczyk. Na odnalezionym denarze Bolesława Chrobrego widnieje napis "Civitas Gnezdum" (państwo gnieźnieńskie). Prof. Gerard Labuda w studiach nad początkami państwa polskiego z 1988 r. zakłada jednoznacznie: "Nikt nie wątpi, że najstarszą stolicą państwa polskiego było Gniezno". Tę opinię profesor podtrzymuje także dziś, mimo odkryć na Ostrowie Tumskim. Za stołecznością Gniezna przemawia też fakt, że tam umieszczono siedzibę arcybiskupa, złożono ciało św. Wojciecha i tam przybył z wizytą Otton III.
W 1991 r. nowe stanowisko zaprezentował Zbigniew Dalewski z Warszawy. Mieszko przymierzał się - jego zdaniem - do wykreowania Poznania na nowe centrum swego państwa. Z tym związana miała być rozbudowa katedry, postawienie masywnych umocnień, potężniejszych niż gnieźnieńskie, nadanie nazwy kościołowi katedralnemu w Poznaniu (pod wezwaniem św. Piotra) i być może pełnienie funkcji nekropolii pierwszych Piastów. Oba ośrodki rolę centrów miały odgrywać równolegle, aż sporu o stolicę nie pogodził w 1038 r. Kraków. Zdaniem Dalewskiego, określenie "państwo gnieźnieńskie" odnosić się miało wyłącznie do rdzenia monarchii piastowskiej, na zewnątrz której znajdowały się inne prowincje.
Za szczególnym charakterem grodu poznańskiego przemawiałby niewątpliwie fakt, że tu swą siedzibę miało również biskupstwo. Profesor Labuda stwierdza jednak: "Biskupstwo poznańskie utworzono dopiero w roku 1000 na synodzie gnieźnieńskim; pierwszym biskupem poznańskim został drugi po Jordanie biskup misyjny w Polsce Unger". Podobnie sądzi Jerzy Strzelczyk, stwierdzając, że być może Jordan, a potem Unger najczęściej rezydowali w Poznaniu.
Inną poboczną kwestią mającą wpływ na zagadnienie stołeczności Poznania jest autentyczność znajdujących się w tamtejszej katedrze grobów Mieszka I, Bolesława Chrobrego i Mieszka II. Nie tylko nie było na nich żadnych napisów, ale nawet nie jest jasne, z którego wieku pochodzą. Za tym, że są prawdziwe, przemawia usytuowanie miejsc pochówku, piętnastowieczna wzmianka w kronice Długosza o grobach piastowskich władców w poznańskiej katedrze. Prof. Gerard Labuda uznaje jednak te przesłanki za zbyt słabe. Gdyby potwierdzona została hipoteza, że w katedrze nie są jednak pochowani Piastowie, tezę o stołeczności Poznania wyjątkowo trudno byłoby obronić.
Tym cenniejsze są więc niedawne odkrycia na Ostrowie Tumskim. Jeżeli udałoby się odkopać zarys fundamentów całej budowli, być może pod kościołem NMP zlokalizowano by tzw. Kaplicę Dąbrówki. Tymczasem niewiele brakowało, a wykopalisk pod tą świątynią nawet by nie rozpoczęto - ze względu na trudności finansowe. Pieniądze wyłożył prywatny sponsor Hydrobudowa-9, uzupełniając brakujące fundusze. Po dokonaniu odkrycia pieniądze się jednak wyczerpały. Podczas sesji Rady Miejskiej w Poznaniu 27 lipca prof. Kó?cka-Krenz stwierdziła: "Na dalsze badania nie mam pieniędzy. A jest to największe odkrycie w dziejach poznańskiej ar- cheologii. Niczego ważniejszego nikt tu nie znajdzie. Jeżeli to zaniedbamy, historia może nam tego nie wybaczyć". Poznańscy radni przyznali zespołowi archeologów 50 tys. zł, co wystarczy na trzy miesiące badań. Pieniądze zaoferuje również Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Na apel odpowiedziały też pierwsze firmy prywatne, prace będą więc kontynuowane.
Dariusz Łukasiewicz
Serce Polan
Rozmowa z prof. HANNĄ KÓCKĄ-KRENZ, dyrektorem Instytutu Prehistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Marzena Sygut-Nowak: - Odkrycie fragmentów ruin budowli z czasów Mieszka I należy do jednych z ważniejszych dla naszej kultury. Co ono wnosi do dotychczasowej wiedzy o historii Polski?
Hanna Kócka-Krenz: - Od dawna nie ulega wątpliwości, że Wielkopolska była kolebką, w której rodziła się kultura państwa polskiego. Niemniej to wydarzenie ponownie wzbudzi dyskusję o przeszłości Poznania i jego randze. Uważam, że do sprawy trzeba podchodzić niezwykle ostrożnie. Niewątpliwie ostatnie znalezisko uwypukla znaczenie, jakie miał Poznań w czasach Mieszka I, chociaż wcześniej odkryte fragmenty murów obronnych świadczyły o tym, że jest on jednym z głównych grodów państwa piastowskiego. Należy pamiętać, że w tamtych czasach władca, samodzielnie sprawując rządy, musiał mieć kilka stołecznych grodów, z których kierował okolicą. Jednym z nich na pewno było Gniezno, a ostatnie badania wskazują, że taką rolę odgrywał również Giecz. Tylko że te grody mogły mieć różną rangę, a władca udawał się do nich z nieco innych powodów. Sądzę, że Gniezno odgrywało szczególną rolę religijną, zwłaszcza od kiedy złożono tam relikwie św. Wojciecha, natomiast Poznań pełnił wówczas bardzo poważną funkcję polityczną. Świadczy o tym między innymi topografia terenu. Ówczesne zarządzanie państwem wymagało szlaków komunikacyjnych. Poznań je posiadał. Rzeka, która pozwalała na szybkie - jak na te czasy - przenoszenie się, brody rzeczne, krzyżowanie się szlaków północ-południe oraz wschód-zachód pretendowały to miejsce do roli politycznego ośrodka kraju.
- Skąd zamysł, żeby prace wykopaliskowe prowadzić w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła Najświętszej Marii Panny?
- Nie jest to nowy pomysł. Archeolodzy ośrodka poznańskiego zdawali sobie sprawę, jak ważne jest to miejsce i jakie jest jego znaczenie historyczne. Szerzej zakrojonych badań bardzo blisko kościoła pierwszy podjął się w roku 1946 prof. Witold Hensel, dyrektor ówczesnej archeologii poznańskiej. Wykopy poprowadzono na północ od dzisiejszego kościoła i w jednym z tych stanowisk, na głębokości odpowiadającej naszemu odkryciu, profesor znalazł fragment muru fundamentowego, spojonego gliną.
- Jaki los spotkał znalezisko prof. Witolda Hensla?
- Najprostszym sposobem zabezpieczania tego typu znalezisk jest po prostu zasypanie wykopu. Gwarantuje to utrzymanie odkrytych pozostałości kulturowych w dobrym stanie. W taki też sposób zespół prof. Hensla zabezpieczył odnalezione przez siebie ruiny. Niestety, mimo starań, badaczom nie udało się uzyskać pieniędzy na kontynuację prac. Odkryciu, którego można było dokonać wiele lat wcześniej, przeszkodziły problemy finansowe. Może jednak dobrze się stało. Od tego czasu nauka rozwinęła się tak bardzo, że można pewniej wyciągać poważne wnioski, nawet na podstawie tak niewielkiego odkrycia ziemi (w tej chwili mur jest odkryty na długości 3 m). Jeśli uwzględni się dokonania prof. Hensla, można bez obaw planować kolejne etapy prac badawczych.
Pieniądze na wsparcie prac wykopaliskowych prowadzonych
w Poznaniu można wpłacać na konto: Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
WBK VI Oddział w Poznaniu 10901362-4721-128-00-0 subkonto: 249.30.166. "Mieszko"
Więcej możesz przeczytać w 32/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.