Język, jakim politycy mówią o podatkach, własności, reformach, demokracji, zdradza niezrozumienie formy
W świecie sztuki wiadomo, czym jest wizja. Jest to całościowy obraz tego, co chcemy uzyskać jako efekt twórczej pracy. Kształt dzieła może mieć postać szkicu, impresji pokazującej nastrój, kolor i kompozycję tego, do czego dążymy. Ale w tej wizji artysta musi widzieć swoją pracę w czasie. Model roboczy, esej czy opowiadanie charakteryzuje w głównych zarysach akt końcowy. Nie ma myśli ani uczuć bez formy. Tylko w socrealizmie uczono studentów malarstwa: niech pan namaluje kontur i wciera kolory - kolor sam wtedy wyjdzie. W architekturze trzymam się zasady, że pomysł da się określić w jednym, najwyżej dwóch zdaniach sformułowanych w poprawnej polszczyźnie. Każde kolejne odwołanie, odsyłacz, dygresja pokazują, że pomysł nie ma formy. Twórca, który odwołuje się do swoich intencji i opisuje je pełen samozachwytu tam, gdzie odbiorca powinien odczytywać je jako integralną część dzieła, taki twórca nie rozumie, że forma jest treścią i treść jest formą. Rysunek Szymona Kobylińskiego, na którym gospodyni wyjmuje nie wypieczone ciasto z formy na świąteczną babkę i krzyczy: "Co tam forma. Dla mnie ważna treść!", powinien być haftowany w formie makatki dla polityków. W równym stopniu mobilizowałby do myślenia na rzecz działania jak rysunek Mleczki z czasów PRL, na którym słoń kopulował z żyrafą, co wieńczył napis: "Obywatelu, nie pieprz bez sensu". Z estetycznym wstrętem przyglądam się politycznym rżyskom, na których ktoś opowiada mi o bananach. Język, jakim politycy mówią o podatkach, własności, reformach, demokracji, zdradza niezrozumienie formy. Podatki są zobowiązaniami na rzecz dobra wspólnego, które tłumaczy się bez słów; mosty, drogi, szkoły, obrona, policja, ochrona środowiska i krajobrazu nie wymagają tłumaczenia, podobnie jak opieka nad starymi, chorymi i bez- robotnymi (ale naprawdę). Własność nie jest doktrynalnym warunkiem kapitalizmu, lecz naturą człowieka, która doprowadziła go do wymiany, rozwoju i globalnej gospodarki rynkowej. Reformy są najmniej konfliktowym rozwiązaniem w sytuacjach kryzysowych, pod warunkiem, że większość rozumie, iż poprawa jest pewna, a stres reorganizacji będzie tańszy per saldo niż trwanie w bezruchu. Demokracja jest wyborem większościowym spośród rozwiązań proponowanych przez jednostki czy grupy z natury elitarne i mniejszościowe. Pomysł, aby wizję nowego państwa, nowej rzeczywistości, nowej mentalności, kształtować metodą komisji i zespołów do spraw, jest niepraktyczny, a co więcej - nieestetyczny. Podróżując po Polsce, z bólem stwierdzam, że nasze piękne krajobrazy przez ostatnie półwiecze gwałcone były przez rządzących, którzy nie chcieli rządzić, i obywateli, którzy woleli własną anarchię niż dyktowane im księżycowe wizje rządzących. "Morze, góry, jeziora, lasy... Panie, jaki to mógłby być piękny kraj!" - to westchnienie Mleczki zobowiązuje nas do ucieleśniania wizji politycznych poza horyzontem telewizji.
Więcej możesz przeczytać w 33/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.