Dać siebie pod choinkę

Dać siebie pod choinkę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zamiast obdarowywać bliskich kolejną parą skarpet czy zestawem kosmetyków wolą wysłać paczkę do domu dziecka. W Polsce kiełkuje właśnie nowa świąteczna moda – na rezygnację z prezentów na rzecz potrzebujących.

Pod choinką Agnieszki Toboty, właścicielki firmy doradczo- -szkoleniowej, prezenty będą czekać tylko na dzieci. Nastolatkowie Kuba i Karolina oraz ośmioletni Stanisław jak co roku znajdą prezenty od dorosłych, którzy z podarków zrezygnowali na rzecz fundacji. – Pieniądze, które wydalibyśmy na swetry, skarpety czy zestawy kosmetyków, przelaliśmy na konto Fundacji A.R.T. Przeciw Przemocy, której jestem prezeską. To moja kolejna cegiełka dla ofiar przemocy – tłumaczy Agnieszka Tobota. Zanim pięć lat temu założyła fundację, poprosiła bliskich, by zamiast prezentu wpłacili pieniądze na konto organizacji broniącej ofiar przemocy. Sama zresztą też robiła paczki dla biednych rodzin albo przyjmowała potrzebujących na święta. Ewa Marecka, biotechnolog z Warszawy, z prezentów całkowicie nie zrezygnowała. Przyznaje jednak, że jest tego bliska. – W tym roku grono 15 osób, z którymi spędzamy Wigilię, powiększyło się o troje dzieci. To daje w sumie czworo maluchów, w tym zafascynowaną Mikołajem trzylatkę. Wszyscy chcą im coś podarować, więc jakby jeszcze mieli się nawzajem obdarowywać prezentami, wydalibyśmy fortunę. Więc ciągnęliśmy losy. Każdy kupi jeden prezent do 200 zł, a na dzieci wyda według uznania – opowiada Marecka. Ona i jej mąż pieniądze zaoszczędzone na prezentach przeznaczą na fundację pomocy dzieciom. Chce wspomóc leczenie synka kolegi – Bartka, który urodził się z ciężką chorobą genetyczną. Dołożą się rodzice i zamożni wujkowie, którzy przyklasnęli idei. – Pierwszy raz od lat mam poczucie, że naprawdę kogoś obdarowuję w te święta. Świadomość, że za nasze pieniądze Bartuś będzie miał nowy materac albo sprzęt rehabilitacyjny, cieszy mnie bardziej niż pierścionek zaręczynowy, który dwa lata temu dostałam od narzeczonego pod choinkę – mówi.

PRZESYT PREZENTÓW

Tak jak ona myśli coraz więcej osób. Mają dosyć klasycznych podarków świątecznych – nielubianych kosmetyków, setnej pary skarpet czy kolejnej czapki razem z szalikiem. – Wpłaty na cele charytatywne zamiast prezentu to dopiero raczkujące zjawisko. Nie można tego na razie nazwać ani modą, ani trendem, ale na pewno jest to krok w bardzo dobrym kierunku – mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny. Dodaje, że takie zwyczaje szybciej przyjmują się wśród ludzi dobrze sytuowanych. – Kiedyś gadżet był miłym upominkiem. Dziś wielu ma ich już tak dużo, żekolejne przestają robić jakiekolwiek wrażenie. Czują nimi przesyt, zależy im, by pieniądze wydatkować dla tych, którzy rzeczywiście tego potrzebują – mówi Nęcki.

W rodzinie Ewy Mareckiej losowanie wśród dorosłych urządza się ze względu na babcię. – Wiadomo, że od miesięcy składała na prezenty dla każdego z nas, podpytywała, starała się, jak dawniej, spełnić nasze marzenia. Nie chcemy, żeby myślała, że tego nie doceniamy. Stwarzamy więc pozory obdarowywania. Babcia nie może być jedynym dorosłym, który dostanie prezent, bo mogłaby pomyśleć, że traktujemy ją jak dziecko – tłumaczy Marecka. Nawet nie podejmuje się tłumaczenia babci, że zamiast mężowi czy mamie woli coś kupić choremu synkowi kolegi. – Babcia tego nie zrozumie, uważa, że należy inwestować przede wszystkim we własną rodzinę.

Z najnowszych danych firmy Deloitte wynika, że przeciętna polska rodzina zamierza wydać na święta 1282 zł. To o 11 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Ale chociaż świąteczne budżety rosną, to nie rośnie część przeznaczona na prezenty. W 2014 r. Polacy na podarki dla innych wydawali połowę pieniędzy przeznaczonych na święta. W dodatku nie czekamy już na ekstradary. Jak wynika z badań, nasi rodacy chcieliby znaleźć pod choinką przede wszystkim książki, a w dalszej kolejności pieniądze. O kosmetykach marzy co trzeci Polak, a o nowych ubraniach co czwarty. Książki kupujemy chętnie także dzieciom. Wybieramy je częściej niż słodycze i zabawki. Ale coraz więcej jest takich osób, które dla swoich bliskich nie kupią nic. Nie ze skąpstwa, lecz z przesytu. Wolą, by pieniądze wydawane na często nietrafione prezenty, wsparły rzeczywiście potrzebujących. – Dziś łatwiej im tę potrzebę zrealizować niż przed erą internetu i portali społecznościowych, dzięki którym nie tylko łatwiej znaleźć osoby potrzebujące, ale też widzieć efekty swojej pomocy. Kiedyś, gdy ktoś chciał pomóc, mógł wysłać paczkę w ciemno. Dziś obdarowany dom dziecka zamieszcza na Facebooku zdjęcia dzieci w nowych ubrankach czy z zabawkami – mówi Przemysław Staroń, psycholog i kulturoznawca z Uniwersytetu SWPS.

TYSIĄC PACZEK

O tym, jak łatwo pomaganiem zarazić znajomych z Facebooka, przekonał się Tomasz Krzyżak, dziennikarz „Rzeczpospolitej”, organizator akcji „Paka dla niemowlaka”, w ramach której zbiera żywność i środki higieniczne dla mieszkańców Domu Matki i Dziecka w Przemyślu. Sam przyłączył się do Skautów Europy, a ze swojej inicjatywy uczynił wydarzenie na Facebooku. – Zaapelowałem o przynoszenie pieluszek, kaszek i środków czystości. Napisałem, że robiąc przedświąteczne zakupy, wystarczy wrzucić jeden z produktów do swojego koszyka. Nie spodziewałem się aż takiego odzewu. Dopisali nie tylko obecni i byli pracownicy gazety, ale ich znajomi i znajomi znajomych. Do akcji przyłączyli się też pracownicy jednego z banków – mówi Krzyżak, który uruchomił trzy punkty zbiórki w stolicy i podwarszawskim Teresinie. Przed świętami zawiezie dary do Przemyśla.

Być może zadziałała magia świąt. Pracownicy fundacji i ośrodków pomocy przyznają, że grudzień to czas, kiedy w społeczeństwie odzywa się potrzeba pomagania. – Święta sprzyjają myśleniu o dobroczynności – mówi Anna Wóltańska z SOS Wioski Dziecięce. – Przed świętami mamy wiele telefonów od ludzi, którzy chcą nam pomóc przygotować dla dzieci paczki świąteczne. Z roku na rok udaje nam się przygotować więcej paczek. W tym roku mamy ich aż tysiąc. To nasz rekord – dodaje. W stowarzyszeniu jest także możliwość współpracy prezentowej. Na razie jednak indywidualne osoby przynoszą rzeczy lub dokonują wpłat bezpośrednio na konto stowarzyszenia. Czasami jest to zamiast prezentu na różne okazje, jak śluby czy właśnie Boże Narodzenie. Z kolei firma ma możliwość zakupienia kartki świątecznej. To podarunek, który wręcza się pracownikom czy klientom firmy zamiast kolejnego reklamowego, nikomu niepotrzebnego gadżetu. Kartka jest po to, by pokazać, że brak świątecznego upominku dla klienta to nie wyraz lekceważenia i skąpstwa. Ale by wiedział, że środki te zostały wykorzystane na inny cel. – Takie rozwiązanie jest bardzo popularne w Niemczech. My mamy taką ofertę dopiero drugi rok, ale już pojawiają się firmy nim zainteresowane – mówi Anna Wóltańska.

CORAZ WIĘKSZE SERCE

Zdaniem dziennikarki Ewy Dados z Radia Lublin, która od 20 lat organizuje akcję „Pomóż dzieciom przetrwać zimę”, moda na pomaganie się rozwija. Choć Polacy zawsze mieli ogromne serce, to z roku na rok coraz bardziej widać, że zależy im na tym, by kupić podarunki dla tych najbardziej potrzebujących. – W naszej akcji nie zbieramy pieniędzy, tylko konkretne rzeczy, takie jak słodycze, produkty spożywcze, chemia czy ubrania. Ludzie przynoszą je całymi tonami, choć przecież wymaga to od nich znacznie większego wysiłku niż wpłacenie pieniędzy na konto – mówi Ewa Dados. – Ludzie mają wielkie serca i coraz częściej chcą się dzielić z innymi tym, co mają – dodaje. Wielu osobom zaangażowanym w tę akcję więcej radości sprawia myśl, że gdzieś na drugim końcu ulicy leży pod choinką prezent dla dziecka, które się niczego nie spodziewało, niż to, czy i jak dużo pod ich własną choinką leży prezentów. Agnieszka Tobota dawno uznała, że woli dawać niż otrzymywać. Inwestując w fundację, odmawia sobie przyjemności przez cały rok. Dlaczego zatem miałaby czynić wyjątek na Boże Narodzenie, które jest przecież świętem ducha? – Poza tym uważam, że jako prezes fundacji powinnam dawać przykład. Jeśli oczekuję, żeby obcy ludzie wspierali jej działalność np. pieniędzmi z jednego procenta, najpierw powinnam sama pokazać, że warto. To też jasny sygnał dla pracowników i wolontariuszy, że robimy coś ważnego, czemu warto poświęcić każdą wolną chwilę i złotówkę. Ale największe znaczenie ma to, że taki przykład daję własnym dzieciom – mówi Tobota. I dodaje, że pomoc kobiecie, która doświadczyła pomocy, to dla niej największa nagroda.

Przemysław Staroń z Uniwersytetu SWPS uważa, że nowy trend to znak czasów. – Przez ponad ćwierć wieku kapitalizmu nasyciliśmy się już rzeczami materialnymi i jak sąsiedzi z bogatego Zachodu zaczynamy zauważać, że to, czego nam naprawdę brakuje, to wolny czas i chwile spędzone z bliskimi. Dlatego coraz bardziej doceniamy coś, co nazwałbym „dawaniem uważności”. A więc prezenty nie tyle cenne materialnie, co skrojone specjalnie pod osobę obdarowywaną. Sam, na przykład, wolę dostać własnoręcznie zrobioną kartkę z napisem „Najlepszy kumpel świata” niż kolejną parę skarpet – mówi Przemysław Staroń. Jego zdaniem najlepsze prezenty dla bliskich to wspólne spędzanie czasu, np. na kursie tańca, wspinaczki albo na zwykłych zakupach. Uważa, że zamiast pieniędzy w kopercie lepiej podarować bliskim wspólny dzień w galerii handlowej połączony np. z obiadem i wyjściem do kina. Tu niby też sami wybieramy prezent, ale na oczach obdarowującego. A jeśli przy tym wszystkim chcemy zaspokoić potrzebę pomagania, możemy kupić dary dla domu dziecka i wspólnie je tam zawieźć. Albo kupić karmę i udać się do schroniska. Na miejscu możemy pomóc w sprzątaniu boksów lub wyprowadzaniu psów. �

©� WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

CO NAJCZĘŚCIEJ POLACY KUPUJĄ POD CHOINKĘ:

48 proc. – kosmetyki – najczęstszy upominek kupowany kobietom

31 proc. – ubrania – zwykle kupowane dzieciom i mężom

29 proc. – książki – najchętniej kupujemy poradniki i powieści przygodowe

Więcej możesz przeczytać w 51/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.