Oj, żebyście wiedzieli, jak ja nienawidzę tej pseudosztuki na talerzach. Tych dań z miliona składników wyglądających jak zielnik pensjonarki lub laurka gimnazjalistki, a nie coś, czym uczciwy człowiek chciałby zaspokoić apetyt.
Pora świąteczna każe mi myśleć o tym wszystkim spokojnie: zamiast więc miotać gromy na wiele postaci z aktualnych kulinarno-telewizyjnych firmamentów opowiem o sztuce prostego jadła i o jego mistrzach. Pierwszym moim mistrzem była moja babcia. Teresa jej było na imię. Szefowała w biłgorajskim barze Pod Puszczą.
Więcej możesz przeczytać w 52/2015 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.