Z góry alfonsów ministranta nie wybierzesz - mawiał pewien minister, przyjmując do pracy kolejnego kumpla W dawnych czasach jako dzieci bawiliśmy się w dzielnych i szlachetnych bohaterów, takich jak Zorro, Winnetou czy Janek z "Czterech pancernych". Dziś dzieci mają w dupie szlachetnych bohaterów. Postaci odważne i prawe dawno przestały być medialnie atrakcyjne. Dziś na topie są gangsterzy, dealerzy i pospolita bandziorka.
Dawniej, kiedy ktoś kradł, starał się to ukryć. Co więcej, niektórzy nawet się tego wstydzili. Dziś byle dureń obnosi się z tym, że jest złodziejem. Rządzi oczywiście stereotyp, czyli schwarze BMW, łysa pała, karczycho na pół metra, czarna skóra i okulary w stylu "Matrixa". Brakuje tylko napisu na czole: "Ściągam haracze", "Kradnę fury", "Opylam dragi", "Napadam na tiry" czy "Gwałcę w biały dzień bezzębne babcie". Ma rację Janusz Korwin-Mikke, pisząc, że w ochlokracji, w której żyjemy, nawet szumowina może być autorytetem.
Bycie gangsterem stało się czymś atrakcyjnym towarzysko. W powszechnej nijakości i biedzie gangster wydaje się wielu zagubionym małolatom ostatnim uczciwym facetem. On nie musi udawać dobrego i uczciwego jak polityk, radny czy sołtys Purkawka. Jest zły i jest z tego dumny. Za nim stoi siła i kasa. A to się teraz podoba, bo nikt (może oprócz Janiny Ochojskiej i starego Kuronia) nie lubi słabych i biednych.
Dla wielu gangster to ciekawostka. Ktoś, kogo otacza aura tajemniczości, a nawet niezwykłości. Gangsterzy lubią się bawić i szastać pieniędzmi. Mają lepsze samochody, ładniejsze dziewczyny i piją droższe trunki. Taki wizerunek półświatka ukształtowany przez głupawe gangsterskie filmy wydaje się bardzo atrakcyjny. Gangsterzy to współcześni "dziarscy chłopcy" z "Szewców" Witkacego, czyli tacy, "co to chcieliby wszystko i od razu".
Moda na bycie gangsterem jest już tak duża, że wielu tandetnych przygłupów nosi się na gangsterów, a tak naprawdę są bojami hotelowymi w schroniskach dla psów, ścieraczami sików w szpitalach lub inkasentami z gazowni. Udawanie gangstera na dyskotece lub na osiedlu podnosi prestiż w środowisku mamałyg. Wielu młodych polskich hiphopowców będących na utrzymaniu mamy i taty pozuje na groźnych gangsterów, bo wie, że to się spodoba potencjalnym nabywcom ich płyt. Niektórym sama poza już nie wystarcza i rzeczywiście zaczynają być gangsterami. Kradną sznurowadła z kiosku Ruchu czy snickersy z hipermarketu i układają o tym mroczne rymowanki pełne fucków.
Jak donosi miesięcznik "CKM", w Ameryce trendy są ostatnio czarni alfonsi. Chłopaki mają fantazję i ubierają się szykownie. Złoto na każdym palcu, kosmate kapelusze, kolorowe buty i koszule, eleganckie garnitury w stylu lat 70. Zawód alfonsa zawsze był odpychający, ale - jak widać - to się teraz zmienia. Znani raperzy, tacy jak 50 Cent, Jay Z czy Snoop Dogg, rymują o urokach pracy alfonsów. W słynnym teledysku 50 Centa "PIMP" aż się roi od stylowych alfonsów i ich panienek. Czarni alfonsi amerykańscy są nie tylko modni, ale i zorganizowani. Mają nawet w Chicago coroczny The Players Ball, na którym wybiera się Sutenera Roku.
Kto wie, może niebawem moda na szykownych alfonsów dotrze także do nas. Obserwując zachowania niektórych polityków, mam wrażenie, że ta moda już od pewnego czasu nie jest im obca. To zdaje się poseł Dziewulski powiedział publicznie jakiś czas temu: "Poseł jest jak dziwka i musi przyjąć każdego" (cytat pewnie niedokładny, ale sens zachowany). Skoro posłowie są jak dziwki, to ciekawe, gdzie są ci alfonsi, którzy za nich kasują?
W ślad za alfonsiacką modą zmienią się także zabawy dzieci. Smarkateria na podwórku nie będzie się już bawić w bladego komisarza Halskiego i ruską mafię, ale w kolorowe prostytutki i ich barwnych opiekunów. Modę kreować będą ambitni hiphopowcy, którzy - papugując swoich czarnych mistrzów zza wielkiej wody - wylansują nowe taneczne hity w stylu "Miś Uszatek bzyka żyrafę" czy "Kup kondomy, olej pokemony". Jak ci dziecko wróci do domu przebrane za kurwę lub alfonsa, to nie rób mu - broń Boże - awantury. Pamiętaj, że przykład zawsze idzie z góry. A z góry alfonsów ministranta nie wybierzesz - jak mawiał pewien minister, przyjmując do pracy kolejnego kumpla.
Bycie gangsterem stało się czymś atrakcyjnym towarzysko. W powszechnej nijakości i biedzie gangster wydaje się wielu zagubionym małolatom ostatnim uczciwym facetem. On nie musi udawać dobrego i uczciwego jak polityk, radny czy sołtys Purkawka. Jest zły i jest z tego dumny. Za nim stoi siła i kasa. A to się teraz podoba, bo nikt (może oprócz Janiny Ochojskiej i starego Kuronia) nie lubi słabych i biednych.
Dla wielu gangster to ciekawostka. Ktoś, kogo otacza aura tajemniczości, a nawet niezwykłości. Gangsterzy lubią się bawić i szastać pieniędzmi. Mają lepsze samochody, ładniejsze dziewczyny i piją droższe trunki. Taki wizerunek półświatka ukształtowany przez głupawe gangsterskie filmy wydaje się bardzo atrakcyjny. Gangsterzy to współcześni "dziarscy chłopcy" z "Szewców" Witkacego, czyli tacy, "co to chcieliby wszystko i od razu".
Moda na bycie gangsterem jest już tak duża, że wielu tandetnych przygłupów nosi się na gangsterów, a tak naprawdę są bojami hotelowymi w schroniskach dla psów, ścieraczami sików w szpitalach lub inkasentami z gazowni. Udawanie gangstera na dyskotece lub na osiedlu podnosi prestiż w środowisku mamałyg. Wielu młodych polskich hiphopowców będących na utrzymaniu mamy i taty pozuje na groźnych gangsterów, bo wie, że to się spodoba potencjalnym nabywcom ich płyt. Niektórym sama poza już nie wystarcza i rzeczywiście zaczynają być gangsterami. Kradną sznurowadła z kiosku Ruchu czy snickersy z hipermarketu i układają o tym mroczne rymowanki pełne fucków.
Jak donosi miesięcznik "CKM", w Ameryce trendy są ostatnio czarni alfonsi. Chłopaki mają fantazję i ubierają się szykownie. Złoto na każdym palcu, kosmate kapelusze, kolorowe buty i koszule, eleganckie garnitury w stylu lat 70. Zawód alfonsa zawsze był odpychający, ale - jak widać - to się teraz zmienia. Znani raperzy, tacy jak 50 Cent, Jay Z czy Snoop Dogg, rymują o urokach pracy alfonsów. W słynnym teledysku 50 Centa "PIMP" aż się roi od stylowych alfonsów i ich panienek. Czarni alfonsi amerykańscy są nie tylko modni, ale i zorganizowani. Mają nawet w Chicago coroczny The Players Ball, na którym wybiera się Sutenera Roku.
Kto wie, może niebawem moda na szykownych alfonsów dotrze także do nas. Obserwując zachowania niektórych polityków, mam wrażenie, że ta moda już od pewnego czasu nie jest im obca. To zdaje się poseł Dziewulski powiedział publicznie jakiś czas temu: "Poseł jest jak dziwka i musi przyjąć każdego" (cytat pewnie niedokładny, ale sens zachowany). Skoro posłowie są jak dziwki, to ciekawe, gdzie są ci alfonsi, którzy za nich kasują?
W ślad za alfonsiacką modą zmienią się także zabawy dzieci. Smarkateria na podwórku nie będzie się już bawić w bladego komisarza Halskiego i ruską mafię, ale w kolorowe prostytutki i ich barwnych opiekunów. Modę kreować będą ambitni hiphopowcy, którzy - papugując swoich czarnych mistrzów zza wielkiej wody - wylansują nowe taneczne hity w stylu "Miś Uszatek bzyka żyrafę" czy "Kup kondomy, olej pokemony". Jak ci dziecko wróci do domu przebrane za kurwę lub alfonsa, to nie rób mu - broń Boże - awantury. Pamiętaj, że przykład zawsze idzie z góry. A z góry alfonsów ministranta nie wybierzesz - jak mawiał pewien minister, przyjmując do pracy kolejnego kumpla.
Więcej możesz przeczytać w 48/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.