Z przykrością informujemy, że Nowego Roku w tym roku nie będzie. Przynajmniej nie w przewidzianym terminie. Grupa posłów postanowiła zablokować rząd i nie dopuścić do ogłoszenia postanowień noworocznych. Środowiska postępowe mocno zestrachane nadejściem nowej epoki zawiązały Komitet Obrony Dat, wychodząc z założenia, że cofając czas, cofną również zmiany.
Oczywiście PiS-owska większość parlamentarna ma zdolność do przegłosowania ustawy noworocznej w oryginalnym brzmieniu, ale na drodze stanął Trybunał Konstytucyjny dekretujący niezgodność kalendarza gregoriańskiego z nowymi uwarunkowaniami naszej konstytucji.
Okazało się, że rząd PO-PSL i związane z nim środowiska, szczególnie wrażliwe na przesunięcia w czasie i nastanie nowej epoki, od wielu miesięcy szukały sposobów na zatrzymanie 2015 r. w miejscu, a w szczególności tych miesięcy od stycznia do wyborów majowych. Stąd pomysł przesunięcia Bożego Narodzenia na lipiec – tak, żeby nowy rok zaczął się jeszcze przed październikowymi wyborami. Tym sposobem rok 2016 należałby w dalszym ciągu do III RP. Rząd, wykorzystując ówczesną przewagę w parlamencie, przyznał sobie prawo do założenia stroju Świętego Mikołaja i w lipcu zaczął rozdawać pieniądze OFE. Urzędnicy dostali na podwyżki, emeryci na otarcie łez, deweloperzy na mieszkania dla młodych, dzieci na podręczniki, z których wreszcie nie da się uczyć, no i oczywiście znalazło się na książkę dla Ryszarda Petru.
Miliard do miliarda i w budżecie znowu zaświeciło pustkami. Ludzie zaczęli podejrzliwie dopytywać, dlaczego Boże Narodzenie powołano tak wcześnie i czy aby rząd nie zwariował. Rząd nie komentował, tylko poprosił Trybunał Konstytucyjny o opinię. Trybunał przyznał, że rząd zwariował, ale zaraz dodał, że wcześniejszego Bożego Narodzenia nie można już odwołać, a prezentów odebrać. Tym bardziej że funduszy zebranych w OFE nie można uznać za pieniądze przyszłych emerytów. Do czasu, aż ci przejdą na emeryturę, i tak nic z tego by się nie ostało, a skoro tego nie będzie, to tak jakby nie było ich. Jednym słowem, wcześniejsze Boże Narodzenie należy uznać za konstytucyjne, a co za tym idzie, sylwester należało przesunąć na 1 października.
Kiedy prezydent przesłał do Sejmu projekt ustawy o ustanowieniu początku roku w dniu 1 stycznia, Trybunał aż skręcił się na taki brak poszanowania prawa. Tym bardziej że Sejm brutalną większością uznał obchody 1 października za niebyłe i przegłosował 1 stycznia. Trybunał ostrzegł prezydenta, że musi najpierw podpisać ustawę o prawowitym sylwestrze 1 października, a 1 stycznia może być dopiero za rok. Ale Duda swoje.
„Gazeta Wyborcza” wydrukowała gotowe do wycięcia hasła wiecowe – „Macierewicz nocą nachodzi w sylwestra”; „Duda, nie oddamy ci Nowego Roku”. Bardzo źle zostało odebrane też prezydenckie orędzie, gdzie Duda mówił coś o narodowej tradycji obchodzenia Nowego Roku w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia. Niemiecki, bardzo opiniotwórczy dziennik „Die Zeit” cytował zaniepokojonych polskich ekspertów „Gazety Wyborczej” upatrujących w tym przywiązaniu do tradycji tendencji nazistowskich. Parlament Europejski po przeczytaniu „Die Zeit” zapowiedział specjalną debatę o „groźnej sytuacji w Polsce”. „Gazeta Wyborcza” zapowiedziała, że przez cały kolejny rok będzie drukowała swoją gazetę z datą 2015, a Monika Olejnik będzie puszczała wyłącznie rozmowy z politykami pełniącymi urzędy rok temu.
Dziś już z większym spokojem piszemy o tym zdarzeniu. Rząd w geście porozumienia wycofał się z planów obchodzenia Nowego Roku w środku nocy, a postanowienia noworoczne ogłosić ma dopiero w marcu, kiedy minie przewidziany ustawą okres na utratę ostatniej nadziei przez działaczy KOD. Wtedy też wejdzie w życie nowa ustawa legalizująca zdrowy rozsądek. Czego i Państwu również serdecznie życzymy w opóźniającym się 2016 r. �
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.