Styczniowy protest członków organizacji paramilitarnych z Oregonu i próby spacyfikowania go podejmowane przez miejscową policję oraz służby federalne podzieliły nie tylko mieszkańców tego stanu, ale odbiły się szerokim echem w całej Ameryce. W małym Burns protestowali zarówno zwolennicy szybkiego zakończenia protestu, jak i osoby przyznające rację członkom prawicowych milicji okupującym federalny budynek i popierającym walki miejscowych farmerów z omnipotencją władzy. Czyli złego rządu w dalekim Waszyngtonie, który w prowincjonalnej Ameryce nie jest lubiany. Chyba z wzajemnością, bo władze federalne bezwzględnie tępią wszelkie próby oporu. Lider zakończonego już protestu, Ammon Bundy, jego brat Ryan i ojciec Clive, zostali oskarżeni o 16 poważnych przestępstw federalnych, w tym napad z bronią w ręku na urzędników państwowych. Cała trójka ma zresztą na swoim koncie całą serię starć z władzą, zgodnie z najlepszymi tradycjami milicji z dawnego Dzikiego Zachodu.
W obronie broni
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.