Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma?
- Nigdy nie byliśmy Cyganami. Taką nazwę nadano nam z zewnątrz. Dla siebie samych zawsze byliśmy Romami - mówi Roman Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce. Twierdzi, że nazwa "Cygan" ma złe konotacje. Słowo to kojarzy się ze złodziejem i kłamcą. Najlepszym dowodem jest czasownik "ocyganić", który znaczy tyle, co oszukiwać. Negatywne stereotypy oddziałują tym silniej, im bardziej zadomowiły się w języku.
POLSCY CYGANIE
W naszym kraju mieszkają cztery główne grupy Cyganów. Polska Roma przybyła do Polski w XVI w. z Niemiec. Według szacunków Stowarzyszenia Romów w Polsce, stanowi ok. 90 proc. wszystkich zamieszkałych w naszym kraju Cyganów. Druga grupa to Bergitka Roma. Mieszka na Podkarpaciu i w Tatrach. W latach 50. wielu przeniosło się do Nowej Huty. Od wieków prowadzą osiadły tryb życia. Są najbiedniejsi ze wszystkich polskich Romów. Cieszą się też wśród nich najmniejszym szacunkiem. Kolejne dwie grupy to Kełderasze i Lowarowie, którzy przybyli z Węgier i Rumunii w XIX w. Obie należą do elity cygańskiej na świecie.
Romowie zawsze byli dumni z tego, że są Romami. Teraz zaczęli mówić o tym głośno. Do stworzenia narodu droga jeszcze wprawdzie daleka, lecz ostatni wędrowcy Europy zrobili już pierwsze kroki. Tworzą własne szkoły, a ostatnio zapowiedzieli, że będą formować paramilitarne grupy chroniące ich osiedla. Tymczasem Polacy ze wszystkich narodów najbardziej nie lubią właśnie Cyganów-Romów. Według badań CBOS, negatywny stosunek do nich ma aż 69 proc. badanych. Jeszcze siedem lat temu niechęć względem Cyganów deklarowało 60 proc., zaś w połowie lat 70. - zaledwie 45 proc. - Opinię zszargali nam Cyganie z Rumunii, którzy na początku lat dziewięćdziesiątych zaczęli żebrać na polskich ulicach - mówi Edward Dębicki, kompozytor i poeta, przewodniczący Komisji Kultur Światowej Rady Cyganów "Romani Union", twórca cygańskiego festiwalu w Gorzowie Wielkopolskim. - Oni żebrali nawet po cygańskich mieszkaniach. A przecież to dla Cygana największy wstyd! - podkreśla. Jeszcze większy jego sprzeciw budzi wykorzystywanie przez nich dzieci. - Na szczęście nasze państwo poradziło sobie z tym problemem i wszystko wraca do normy - dodaje. Prof. Lech Mróz, cyganolog, szef Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskimego inaczej ocenia sytuację: - Być może Cyganie polscy nawet zyskali w oczach ogółu, bo Polacy dostrzegli, że ci nasi są inni - bogatsi i kulturalniejsi. "Jest wiele argumentów za wprowadzeniem do języka polskiego nazwy własnej Cyganów - Rom. Podobny proces zachodzi w innych językach europejskich. Wprowadzenie własnej nazwy i utożsamianie się z nią jest pozytywnym zjawiskiem narodowotwórczym i kulturotwórczym. Nazwa ta de facto funkcjonuje w języku polskim co najmniej od roku 1979, kiedy przy Episkopacie Kościoła Katolickiego w Polsce powstało Krajowe Duszpasterstwo Romów. Wreszcie łatwo przyswoić tę nazwę" - pisze językoznawca Andrzej B. Lewkowicz w kwartalniku "Dialog - Pheniben", poświęconym problematyce cygańskiej. Słowo "Cygan" pochodzi od nowogreckiego "Athiganoi", czyli "Nietykalni" - nazwy heretyckiej sekty w Bizancjum, którą przypominali późniejsi przybysze na teren cesarstwa. Nazwa "Rom" wywodzi się najprawdopodobniej od sanskryckiego "doma", oznaczającego ludzi niskiej kasty, trudniących się muzyką. "Rom" w języku romani, czyli po cygańsku, oznacza mężczyznę i męża. - Nie każdy Cygan jest Romem. To nie są terminy tożsame - mówi prof. Mróz i jako przykład podaje najbardziej dynamiczną zbiorowość Cyganów w Niemczech, określającą siebie jako Sinti. - Drapieżni liderzy oczekują, że nagle wszyscy Cyganie staną się Romami. To typowe dla młodego ruchu narodowego. Świadomość, także społeczności cygańskiej, nie zmienia się jednak tak szybko - zauważa prof. Mróz. - Jestem dumny, że jestem Cyganem. W tym słowie jest cała historia i ogromna romantyka - mówi Dębicki. Według niego, moda na "romskość" przyszła z zagranicy. W Polsce promują ją cygańscy liderzy, którzy szybko chcą wykształcić w Cyganach poczucie tożsamości narodowej. - Nie tędy droga. Jest to sztuczne, jarmarczne i niepotrzebne - protestuje Dębicki. Jak oceniają kulturoznawcy, edukacja dotycząca innych nacji jest u nas jeszcze w powijakach. Szczególnie dotyczy to kultury cygańskiej, o której krążą jedynie stereotypowe sądy. - Tam, gdzie nie ma wiedzy, stereotyp jest nie do zwalczenia - uważa Marian Gerlich, szef pisma "Dialog - Pheniben". Zaznacza, że tradycyjny wizerunek Cygana nie był skrajnie negatywny: - Postrzegany był jako człowiek tajemniczy, egzotyczny. To wywoływało obawę, ale i fascynowało. Cygan był więc solidarny, wolny, odważny, był człowiekiem honoru. - Nadal wielu Cyganów chce utrzymać ten wizerunek, tym bardziej że nieźle się on sprzedaje - mówi Gerlich. Co jakiś czas można przeczytać w prasie wywiad z "królem" czy "księciem" cygańskim. - Jak można tak nabijać czytelników w butelkę! To jest czysta komercja, która nie ma nic wspólnego z prawdą, a gadzie, czyli nie-Cyganie, się na to nabierają - śmieje się Kwiatkowski. Często okazałe cygańskie domy przypominają pałace. Romowie mają coraz więcej pieniędzy, bo są przedsiębiorczy. Wielu dorobiło się na Zachodzie. Mają sklepy, stacje benzynowe, zajmują się handlem... Tak jak i Polacy. A jeszcze 40 lat temu Cyganie nie mieli nawet domów. - Pierwsze inwestycje poszły w grobowce. Rom bał się zniszczeń, pogromów. Po latach prześladowań ten strach w nas tkwi. My też mamy swoje stereotypy na wasz temat. Gdy zobaczyliśmy, że nikt tego nie rusza, zaczęliśmy inwestować dalej. Oczywiście takie zdarzenia jak w Mławie ten proces hamują - mówi Kwiatkowski. Cyganie skarżą się, że są coraz częściej przez Polaków okradani. - Polacy pieniądze trzymają w bankach. Cyganie pokazują to, co mają - tłumaczy widowiskowość cygańskiej zamożności prof. Mróz. Zaznacza jednak, że "pałace", które denerwują przepychem wielu Polaków, często związane są z pełnioną przez danego Cygana funkcją, na przykład sędziego. - On rzeczywiście może nie mieć oficjalnie żadnej pracy, ale zajmuje się rozstrzyganiem sporów, konfliktów wewnątrzcygańskich. Wiąże się to z otrzymywaniem zapłaty - wyjaśnia. Według romskich działaczy, musi minąć trochę czasu, aby bogaci Romowie zaczęli inwestować we własną społeczność. Pomocy potrzebują przede wszystkim Cyganie z Podhala, czyli grupa Bergitka Roma.
Tradycyjny wizerunek Cygana nie był skrajnie negatywny. Postrzegany był jako człowiek tajemniczy, egzotyczny
- Wprawdzie są najbiedniejsi, ale nie żebrzą. Mają tę dumę biedaka - mówi Krystyna Gil z Nowej Huty, która zajmuje się pomocą charytatywną dla Cyganów z południa kraju. Współpracuje między innymi z Polską Akcją Humanitarną. - Kiedyś byliśmy bardzo cenieni. Zbudowaliśmy całą Nową Hutę. Teraz większość tutejszych Cyganów jest bezrobotna. A nam trudniej jest znaleźć pracę. Nie ma co ukrywać: jesteśmy dyskryminowani. Największym problemem Cyganów, nie tylko pochodzących z grupy Bergitka, jest w tej chwili edukacja. Wędrówka taborem nie sprzyjała pobieraniu nauk. Skoro rodzice nie mieli nawyku uczenia się, nie wyrobili go też w dzieciach. Mimo to badania przeprowadzone przez MEN i Stowarzyszenie Romów wskazują, że trzy czwarte rodziców dostrzega już potrzebę kształcenia swoich dzieci. Polska szkoła nie jest jednak przychylna Cyganom. - Nauczyciele nie wiedzą, jak uczyć romskie dzieci. Zapominają, że one w domu nie mówią po polsku. Traktuje się je jak opóźnione w rozwoju - mówi Stanisław Kamiński, autorytet wśród Cyganów z grupy Bergitka Roma. Pięć lat temu powstały głównie na Podhalu tzw. klasy romskie. Inicjatorem przedsięwzięcia był ks. Stanisław Opocki. Celem było przede wszystkim przystosowanie cygańskich dzieci do polskich szkół, nie zaś - jak jest to w wypadku innych mniejszości - podtrzymywanie ich narodowej kultury. Te klasy to getta - oceniają przedstawiciele Stowarzyszenia Romów. - Szkoła mniejszościowa, w której wykładany byłby język romski, romska kultura, to jest pomysł do realizacji za dziesięć lat. Na razie nie ma programu, nauczycieli i pieniędzy. Teraz trzeba się zająć powszechną edukacją romskich dzieci w szkołach polskich - przyznaje Marian Gerlich. Od kilku lat istnieje Parafialna Podstawowa Szkoła Romska w Suwałkach. Językiem wykładowym jest polski; trzy razy w tygodniu odbywają się zajęcia z kultury romskiej, prowadzone w języku romani. Kultury cygańskiej uczy także Beata Burakowska, Cyganka z grupy Lowarów, która prowadzi romską klasę w szkole w Olsztynie. - Bałam się, że tworzą getto - przyznaje. - Te dzieci trafiły do tej klasy, bo były Romami i miały problemy z nauką. Niektóre w wieku kilkunastu lat nie umiały czytać i pisać. Beata Burakowska swoje dzieci posłała jednak do klasy integracyjnej. - Cyganie są tak silną grupą, że polska szkoła nie zniszczy ich tożsamości. Bycia Cyganem nie można się nauczyć z książek, to się wynosi z domu - mówi. Zgadza się jednak, że nie dotyczy to Cyganów z Podhala. Cyganem jest ten, kto przestrzega cygańskich zasad romanipen. Wchodzi w to cały system skalań dotyczący między innymi nieczystości kobiet czy zakazu donoszenia na policję. W każdej grupie Cyganów romanipen oznacza jednak coś trochę innego. - Cyganie nie lubią wychodzić ze swoimi sprawami na zewnątrz. Ale gdy się komuś krzywda dzieje, to wszyscy sobie pomagamy. Prawdziwa solidarność jest właśnie wśród Cyganów - przyznaje Edward Dębicki. Największą wartością jest - według niego - bycie dobrym Cyganem, czyli dobrym ojcem i mężem, uczciwym człowiekiem, który dobrze współżyje z resztą. - Skoro ja jestem Cyganem, to moja żona Polka też musi honorować zasady romanipen - mówi Dębicki. - Nasi Cyganie demonstracyjnie wręcz pokazują przyjezdnym swoją cygańskość - uważa Adam Bartosz, dyrektor Muzeum Etnograficznego w Tarnowie, w którym znajduje się jedyna w Europie stała ekspozycja dotycząca historii i kultury Cyganów. Nie jest Cyganem, ale skatalogował i pokazał w Tarnowie to, co zostało z dawnej kultury wędrowców. - Muzeum służy budowie i wzmacnianiu tożsamości cygańskiej. To oczywiste. Wielu Cyganów jest zszokowanych, że mieli w ogóle jakąś historię - mówi Bartosz. Zaznacza, że równie zdziwieni historią i kulturą cygańską są Polacy. Według niego, wśród Cyganów bardzo mocny jest nadal mit wędrówki, do której przyznają się nawet osiadli od wieków Bergitka Roma. Wyolbrzymiają też zagrożenia zewnętrzne, tzn. ze strony nie-Cyganów. - To bardzo jednoczy - mówi Bartosz. Dla coraz większej grupy Cyganów elementem jednoczącym jest Holocaust. - Zagłada naszych braci zaczyna nas łączyć, tak jak połączyła Żydów. W ich wypadku ginął co trzeci, w naszym - co drugi - przypomina Kwiatkowski. Przyznaje, że przed 1989 r. prawie nikt nie pamiętał o rocznicy 2 sierpnia 1944 r., kiedy zgładzony został Zigeunerlager w Brzezince. Podobną rolę jak Holocaust odegrać ma w tworzeniu tożsamości tej społeczności postać najwybitniejszej cygańskiej poetki Papuszy i pierwszego błogosławionego Roma - Zefiryna. - Każda grupa narodowa potrzebuje symboli i bohaterów. My też - mówi Kwiatkowski. Przypomina o hymnie i fladze romskiej. Hymn pochodzący z Bałkanów umie w całości zaśpiewać w Polsce jedynie garstka Cyganów. - Mi się on podoba, choć wiem, że nie wszyscy Cyganie uznali go za swój - mówi Edward Dębicki, twórca jedynego cyklicznego festiwalu Romane Dyvesa, czyli Dni Cygańskich w Gorzowie Wielkopolskim. To jedyna cykliczna impreza cygańska na świecie. - Wymarzyłem sobie, żeby stworzyć miejsce, do którego Cyganie tak jak dawniej mogliby wędrować. Cyganie z całego świata przyjeżdżają tu, odnajdują własne rodziny, płaczą, tańczą i śpiewają. Ten tabor żyje, to miejsce zespala - mówi Dębicki. Nie ma wątpliwości, że muzyka cygańska bardzo się w Polsce podoba. - Przecież muzyka Bregovicia, która zachwyciła Polaków, to nasze pieśni. A flamenco, a rzewne ballady Cyganów rosyjskich? Cygańska muzyka dzięki naszym wędrówkom połączyła w sobie wiele kultur. Dlatego jest uniwersalna. A specyfiką cygańskiego grania jest to, że umiemy ładnie i inteligentnie fałszować.
POLSCY CYGANIE
W naszym kraju mieszkają cztery główne grupy Cyganów. Polska Roma przybyła do Polski w XVI w. z Niemiec. Według szacunków Stowarzyszenia Romów w Polsce, stanowi ok. 90 proc. wszystkich zamieszkałych w naszym kraju Cyganów. Druga grupa to Bergitka Roma. Mieszka na Podkarpaciu i w Tatrach. W latach 50. wielu przeniosło się do Nowej Huty. Od wieków prowadzą osiadły tryb życia. Są najbiedniejsi ze wszystkich polskich Romów. Cieszą się też wśród nich najmniejszym szacunkiem. Kolejne dwie grupy to Kełderasze i Lowarowie, którzy przybyli z Węgier i Rumunii w XIX w. Obie należą do elity cygańskiej na świecie.
Romowie zawsze byli dumni z tego, że są Romami. Teraz zaczęli mówić o tym głośno. Do stworzenia narodu droga jeszcze wprawdzie daleka, lecz ostatni wędrowcy Europy zrobili już pierwsze kroki. Tworzą własne szkoły, a ostatnio zapowiedzieli, że będą formować paramilitarne grupy chroniące ich osiedla. Tymczasem Polacy ze wszystkich narodów najbardziej nie lubią właśnie Cyganów-Romów. Według badań CBOS, negatywny stosunek do nich ma aż 69 proc. badanych. Jeszcze siedem lat temu niechęć względem Cyganów deklarowało 60 proc., zaś w połowie lat 70. - zaledwie 45 proc. - Opinię zszargali nam Cyganie z Rumunii, którzy na początku lat dziewięćdziesiątych zaczęli żebrać na polskich ulicach - mówi Edward Dębicki, kompozytor i poeta, przewodniczący Komisji Kultur Światowej Rady Cyganów "Romani Union", twórca cygańskiego festiwalu w Gorzowie Wielkopolskim. - Oni żebrali nawet po cygańskich mieszkaniach. A przecież to dla Cygana największy wstyd! - podkreśla. Jeszcze większy jego sprzeciw budzi wykorzystywanie przez nich dzieci. - Na szczęście nasze państwo poradziło sobie z tym problemem i wszystko wraca do normy - dodaje. Prof. Lech Mróz, cyganolog, szef Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskimego inaczej ocenia sytuację: - Być może Cyganie polscy nawet zyskali w oczach ogółu, bo Polacy dostrzegli, że ci nasi są inni - bogatsi i kulturalniejsi. "Jest wiele argumentów za wprowadzeniem do języka polskiego nazwy własnej Cyganów - Rom. Podobny proces zachodzi w innych językach europejskich. Wprowadzenie własnej nazwy i utożsamianie się z nią jest pozytywnym zjawiskiem narodowotwórczym i kulturotwórczym. Nazwa ta de facto funkcjonuje w języku polskim co najmniej od roku 1979, kiedy przy Episkopacie Kościoła Katolickiego w Polsce powstało Krajowe Duszpasterstwo Romów. Wreszcie łatwo przyswoić tę nazwę" - pisze językoznawca Andrzej B. Lewkowicz w kwartalniku "Dialog - Pheniben", poświęconym problematyce cygańskiej. Słowo "Cygan" pochodzi od nowogreckiego "Athiganoi", czyli "Nietykalni" - nazwy heretyckiej sekty w Bizancjum, którą przypominali późniejsi przybysze na teren cesarstwa. Nazwa "Rom" wywodzi się najprawdopodobniej od sanskryckiego "doma", oznaczającego ludzi niskiej kasty, trudniących się muzyką. "Rom" w języku romani, czyli po cygańsku, oznacza mężczyznę i męża. - Nie każdy Cygan jest Romem. To nie są terminy tożsame - mówi prof. Mróz i jako przykład podaje najbardziej dynamiczną zbiorowość Cyganów w Niemczech, określającą siebie jako Sinti. - Drapieżni liderzy oczekują, że nagle wszyscy Cyganie staną się Romami. To typowe dla młodego ruchu narodowego. Świadomość, także społeczności cygańskiej, nie zmienia się jednak tak szybko - zauważa prof. Mróz. - Jestem dumny, że jestem Cyganem. W tym słowie jest cała historia i ogromna romantyka - mówi Dębicki. Według niego, moda na "romskość" przyszła z zagranicy. W Polsce promują ją cygańscy liderzy, którzy szybko chcą wykształcić w Cyganach poczucie tożsamości narodowej. - Nie tędy droga. Jest to sztuczne, jarmarczne i niepotrzebne - protestuje Dębicki. Jak oceniają kulturoznawcy, edukacja dotycząca innych nacji jest u nas jeszcze w powijakach. Szczególnie dotyczy to kultury cygańskiej, o której krążą jedynie stereotypowe sądy. - Tam, gdzie nie ma wiedzy, stereotyp jest nie do zwalczenia - uważa Marian Gerlich, szef pisma "Dialog - Pheniben". Zaznacza, że tradycyjny wizerunek Cygana nie był skrajnie negatywny: - Postrzegany był jako człowiek tajemniczy, egzotyczny. To wywoływało obawę, ale i fascynowało. Cygan był więc solidarny, wolny, odważny, był człowiekiem honoru. - Nadal wielu Cyganów chce utrzymać ten wizerunek, tym bardziej że nieźle się on sprzedaje - mówi Gerlich. Co jakiś czas można przeczytać w prasie wywiad z "królem" czy "księciem" cygańskim. - Jak można tak nabijać czytelników w butelkę! To jest czysta komercja, która nie ma nic wspólnego z prawdą, a gadzie, czyli nie-Cyganie, się na to nabierają - śmieje się Kwiatkowski. Często okazałe cygańskie domy przypominają pałace. Romowie mają coraz więcej pieniędzy, bo są przedsiębiorczy. Wielu dorobiło się na Zachodzie. Mają sklepy, stacje benzynowe, zajmują się handlem... Tak jak i Polacy. A jeszcze 40 lat temu Cyganie nie mieli nawet domów. - Pierwsze inwestycje poszły w grobowce. Rom bał się zniszczeń, pogromów. Po latach prześladowań ten strach w nas tkwi. My też mamy swoje stereotypy na wasz temat. Gdy zobaczyliśmy, że nikt tego nie rusza, zaczęliśmy inwestować dalej. Oczywiście takie zdarzenia jak w Mławie ten proces hamują - mówi Kwiatkowski. Cyganie skarżą się, że są coraz częściej przez Polaków okradani. - Polacy pieniądze trzymają w bankach. Cyganie pokazują to, co mają - tłumaczy widowiskowość cygańskiej zamożności prof. Mróz. Zaznacza jednak, że "pałace", które denerwują przepychem wielu Polaków, często związane są z pełnioną przez danego Cygana funkcją, na przykład sędziego. - On rzeczywiście może nie mieć oficjalnie żadnej pracy, ale zajmuje się rozstrzyganiem sporów, konfliktów wewnątrzcygańskich. Wiąże się to z otrzymywaniem zapłaty - wyjaśnia. Według romskich działaczy, musi minąć trochę czasu, aby bogaci Romowie zaczęli inwestować we własną społeczność. Pomocy potrzebują przede wszystkim Cyganie z Podhala, czyli grupa Bergitka Roma.
Tradycyjny wizerunek Cygana nie był skrajnie negatywny. Postrzegany był jako człowiek tajemniczy, egzotyczny
- Wprawdzie są najbiedniejsi, ale nie żebrzą. Mają tę dumę biedaka - mówi Krystyna Gil z Nowej Huty, która zajmuje się pomocą charytatywną dla Cyganów z południa kraju. Współpracuje między innymi z Polską Akcją Humanitarną. - Kiedyś byliśmy bardzo cenieni. Zbudowaliśmy całą Nową Hutę. Teraz większość tutejszych Cyganów jest bezrobotna. A nam trudniej jest znaleźć pracę. Nie ma co ukrywać: jesteśmy dyskryminowani. Największym problemem Cyganów, nie tylko pochodzących z grupy Bergitka, jest w tej chwili edukacja. Wędrówka taborem nie sprzyjała pobieraniu nauk. Skoro rodzice nie mieli nawyku uczenia się, nie wyrobili go też w dzieciach. Mimo to badania przeprowadzone przez MEN i Stowarzyszenie Romów wskazują, że trzy czwarte rodziców dostrzega już potrzebę kształcenia swoich dzieci. Polska szkoła nie jest jednak przychylna Cyganom. - Nauczyciele nie wiedzą, jak uczyć romskie dzieci. Zapominają, że one w domu nie mówią po polsku. Traktuje się je jak opóźnione w rozwoju - mówi Stanisław Kamiński, autorytet wśród Cyganów z grupy Bergitka Roma. Pięć lat temu powstały głównie na Podhalu tzw. klasy romskie. Inicjatorem przedsięwzięcia był ks. Stanisław Opocki. Celem było przede wszystkim przystosowanie cygańskich dzieci do polskich szkół, nie zaś - jak jest to w wypadku innych mniejszości - podtrzymywanie ich narodowej kultury. Te klasy to getta - oceniają przedstawiciele Stowarzyszenia Romów. - Szkoła mniejszościowa, w której wykładany byłby język romski, romska kultura, to jest pomysł do realizacji za dziesięć lat. Na razie nie ma programu, nauczycieli i pieniędzy. Teraz trzeba się zająć powszechną edukacją romskich dzieci w szkołach polskich - przyznaje Marian Gerlich. Od kilku lat istnieje Parafialna Podstawowa Szkoła Romska w Suwałkach. Językiem wykładowym jest polski; trzy razy w tygodniu odbywają się zajęcia z kultury romskiej, prowadzone w języku romani. Kultury cygańskiej uczy także Beata Burakowska, Cyganka z grupy Lowarów, która prowadzi romską klasę w szkole w Olsztynie. - Bałam się, że tworzą getto - przyznaje. - Te dzieci trafiły do tej klasy, bo były Romami i miały problemy z nauką. Niektóre w wieku kilkunastu lat nie umiały czytać i pisać. Beata Burakowska swoje dzieci posłała jednak do klasy integracyjnej. - Cyganie są tak silną grupą, że polska szkoła nie zniszczy ich tożsamości. Bycia Cyganem nie można się nauczyć z książek, to się wynosi z domu - mówi. Zgadza się jednak, że nie dotyczy to Cyganów z Podhala. Cyganem jest ten, kto przestrzega cygańskich zasad romanipen. Wchodzi w to cały system skalań dotyczący między innymi nieczystości kobiet czy zakazu donoszenia na policję. W każdej grupie Cyganów romanipen oznacza jednak coś trochę innego. - Cyganie nie lubią wychodzić ze swoimi sprawami na zewnątrz. Ale gdy się komuś krzywda dzieje, to wszyscy sobie pomagamy. Prawdziwa solidarność jest właśnie wśród Cyganów - przyznaje Edward Dębicki. Największą wartością jest - według niego - bycie dobrym Cyganem, czyli dobrym ojcem i mężem, uczciwym człowiekiem, który dobrze współżyje z resztą. - Skoro ja jestem Cyganem, to moja żona Polka też musi honorować zasady romanipen - mówi Dębicki. - Nasi Cyganie demonstracyjnie wręcz pokazują przyjezdnym swoją cygańskość - uważa Adam Bartosz, dyrektor Muzeum Etnograficznego w Tarnowie, w którym znajduje się jedyna w Europie stała ekspozycja dotycząca historii i kultury Cyganów. Nie jest Cyganem, ale skatalogował i pokazał w Tarnowie to, co zostało z dawnej kultury wędrowców. - Muzeum służy budowie i wzmacnianiu tożsamości cygańskiej. To oczywiste. Wielu Cyganów jest zszokowanych, że mieli w ogóle jakąś historię - mówi Bartosz. Zaznacza, że równie zdziwieni historią i kulturą cygańską są Polacy. Według niego, wśród Cyganów bardzo mocny jest nadal mit wędrówki, do której przyznają się nawet osiadli od wieków Bergitka Roma. Wyolbrzymiają też zagrożenia zewnętrzne, tzn. ze strony nie-Cyganów. - To bardzo jednoczy - mówi Bartosz. Dla coraz większej grupy Cyganów elementem jednoczącym jest Holocaust. - Zagłada naszych braci zaczyna nas łączyć, tak jak połączyła Żydów. W ich wypadku ginął co trzeci, w naszym - co drugi - przypomina Kwiatkowski. Przyznaje, że przed 1989 r. prawie nikt nie pamiętał o rocznicy 2 sierpnia 1944 r., kiedy zgładzony został Zigeunerlager w Brzezince. Podobną rolę jak Holocaust odegrać ma w tworzeniu tożsamości tej społeczności postać najwybitniejszej cygańskiej poetki Papuszy i pierwszego błogosławionego Roma - Zefiryna. - Każda grupa narodowa potrzebuje symboli i bohaterów. My też - mówi Kwiatkowski. Przypomina o hymnie i fladze romskiej. Hymn pochodzący z Bałkanów umie w całości zaśpiewać w Polsce jedynie garstka Cyganów. - Mi się on podoba, choć wiem, że nie wszyscy Cyganie uznali go za swój - mówi Edward Dębicki, twórca jedynego cyklicznego festiwalu Romane Dyvesa, czyli Dni Cygańskich w Gorzowie Wielkopolskim. To jedyna cykliczna impreza cygańska na świecie. - Wymarzyłem sobie, żeby stworzyć miejsce, do którego Cyganie tak jak dawniej mogliby wędrować. Cyganie z całego świata przyjeżdżają tu, odnajdują własne rodziny, płaczą, tańczą i śpiewają. Ten tabor żyje, to miejsce zespala - mówi Dębicki. Nie ma wątpliwości, że muzyka cygańska bardzo się w Polsce podoba. - Przecież muzyka Bregovicia, która zachwyciła Polaków, to nasze pieśni. A flamenco, a rzewne ballady Cyganów rosyjskich? Cygańska muzyka dzięki naszym wędrówkom połączyła w sobie wiele kultur. Dlatego jest uniwersalna. A specyfiką cygańskiego grania jest to, że umiemy ładnie i inteligentnie fałszować.
Więcej możesz przeczytać w 34/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.