Nasze paranoje
Marek Zieleniewski stwierdza, że jako kierowca, palacz papierosów lub miłośnik mocniejszych trunków będzie zmuszony "zrzucać się" na nauczycieli i lekarzy, podobnie jak na górników ("Nasze paranoje", nr 33). Sądzę, że autor niepotrzebnie przyporządkowuje przedstawicieli tych zawodów do jednego zbioru. Postawa górników dowodzi, że nie chcą zrozumieć prostej zasady rynkowej, w myśl której konsument ma możliwość wyboru dóbr, za które płaci. Inna prosta zasada wolnego rynku wymaga, by płacić za wszystkie nabywane dobra. Jako lekarz nie chcę, by ktokolwiek się na mnie "zrzucał". Chciałbym jedynie uzyskać zapłatę za moją wiedzę i umiejętności. Jednak nie taką, jak arbitralnie wyliczył rząd, Sejm czy urzędnicy kasy chorych, lecz taką, jaką ustalił mechanizm rynkowy. Rynek ustalił wartość pracy fryzjera czy producenta samochodów. Nie sądzę, by ktokolwiek korzystając z niej, miał odczucie, że się "zrzuca". Wprowadzenie częściowej lub całkowitej indywidualnej płatności za leczenie pozwoliłoby oczyścić układ pacjent - lekarz z niezdrowych, socjalistycznych nawyków.
JACEK BEMBNISTA Gniezno
Balcerowicz wprost
Felietony profesora Balcerowicza są proste i klarowne. Leszek Balcerowicz jasno tłumaczy mechanizmy działania gospodarki (w połączeniu z polityką). Jest tylko jedno "ale". Dlaczego poza felietonami we "Wprost" głosu ministra finansów prawie nie słychać? Nie mieści mi się w głowie, by wicepremier Balcerowicz przypuszczał, że nie ma do kogo mówić. Niestety, donośnym głosem przemawiają Lepper, rolnicy czy górnicy. Głosu rozsądku jakoś nie słychać.
MARCIN WOLCENDORF [email protected]
W magicznym kręgu
Autorki artykułu "W magicznym kręgu" (nr 28), opisując ludowe zwyczaje na Kaszubach, na przykład palenie w noc świętojańską beczki osadzonej na słupie wbitym w dno morskie, stwierdzają: "Teraz tego zwyczaju się nie praktykuje, bo rybacy nie potrafią osadzić słupa w dnie morskim". Ktoś może odnieść wrażenie, że zwyczaj ten już zanikł. A tak nie jest. Jest on jak najbardziej żywy i kultywowany podczas corocznej imprezy. Różnica polega na tym, że ze względów praktycznych słup z beczką (ze smołą) jest wbijany w piasek na plaży. Po zapaleniu beczki wokół słupa odbywają się harce i zabawy. Gdyby słup stał w wodzie, to poza rybakami na łodziach nikt nie mógłby się bawić. Przygotowanie świętojańskich harców należy w Jastarni do obowiązków aktualnego rocznika poborowych.
BOLESŁAW KOZIOŁ Jurata
Marek Zieleniewski stwierdza, że jako kierowca, palacz papierosów lub miłośnik mocniejszych trunków będzie zmuszony "zrzucać się" na nauczycieli i lekarzy, podobnie jak na górników ("Nasze paranoje", nr 33). Sądzę, że autor niepotrzebnie przyporządkowuje przedstawicieli tych zawodów do jednego zbioru. Postawa górników dowodzi, że nie chcą zrozumieć prostej zasady rynkowej, w myśl której konsument ma możliwość wyboru dóbr, za które płaci. Inna prosta zasada wolnego rynku wymaga, by płacić za wszystkie nabywane dobra. Jako lekarz nie chcę, by ktokolwiek się na mnie "zrzucał". Chciałbym jedynie uzyskać zapłatę za moją wiedzę i umiejętności. Jednak nie taką, jak arbitralnie wyliczył rząd, Sejm czy urzędnicy kasy chorych, lecz taką, jaką ustalił mechanizm rynkowy. Rynek ustalił wartość pracy fryzjera czy producenta samochodów. Nie sądzę, by ktokolwiek korzystając z niej, miał odczucie, że się "zrzuca". Wprowadzenie częściowej lub całkowitej indywidualnej płatności za leczenie pozwoliłoby oczyścić układ pacjent - lekarz z niezdrowych, socjalistycznych nawyków.
JACEK BEMBNISTA Gniezno
Balcerowicz wprost
Felietony profesora Balcerowicza są proste i klarowne. Leszek Balcerowicz jasno tłumaczy mechanizmy działania gospodarki (w połączeniu z polityką). Jest tylko jedno "ale". Dlaczego poza felietonami we "Wprost" głosu ministra finansów prawie nie słychać? Nie mieści mi się w głowie, by wicepremier Balcerowicz przypuszczał, że nie ma do kogo mówić. Niestety, donośnym głosem przemawiają Lepper, rolnicy czy górnicy. Głosu rozsądku jakoś nie słychać.
MARCIN WOLCENDORF [email protected]
W magicznym kręgu
Autorki artykułu "W magicznym kręgu" (nr 28), opisując ludowe zwyczaje na Kaszubach, na przykład palenie w noc świętojańską beczki osadzonej na słupie wbitym w dno morskie, stwierdzają: "Teraz tego zwyczaju się nie praktykuje, bo rybacy nie potrafią osadzić słupa w dnie morskim". Ktoś może odnieść wrażenie, że zwyczaj ten już zanikł. A tak nie jest. Jest on jak najbardziej żywy i kultywowany podczas corocznej imprezy. Różnica polega na tym, że ze względów praktycznych słup z beczką (ze smołą) jest wbijany w piasek na plaży. Po zapaleniu beczki wokół słupa odbywają się harce i zabawy. Gdyby słup stał w wodzie, to poza rybakami na łodziach nikt nie mógłby się bawić. Przygotowanie świętojańskich harców należy w Jastarni do obowiązków aktualnego rocznika poborowych.
BOLESŁAW KOZIOŁ Jurata
Więcej możesz przeczytać w 35/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.