Nasi u Gatesa

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Microsofcie nie ma znaczenia, skąd kto pochodzi i jaki ma kolor skóry
W tej firmie liczy się wyłącznie wiedza i kreatywność. Osoby obdarzone największą wiedzą i najbardziej kreatywne robią u boku Billa Gatesa zawrotne kariery. W centrali firmy w Redmond pracuje co najmniej dwudziestu Polaków. - To, że jestem Polakiem, w Microsofcie nigdy mi nie pomogło, ale też nigdy nie zaszkodziło. Jest prawdą, że w Ameryce na ludzi, którzy nie posługują się czystym akcentem, patrzy się z wyższością. Jednak im bardziej ci ludzie są wykształceni, tym mniejszy jest dyskomfort. Nigdy się nie zdarzyło, by ktoś mnie dyskryminował czy pozwolił sobie na jakiś żart z powodu mojego pochodzenia - mówi Włodzimierz Nakonieczny, od jedenastu lat pracujący w Microsofcie.

I Zasady przyjmowania do pracy są dla wszystkich takie same. Rekruter, czyli osoba wstępnie oceniająca kandydatów, nie może nikogo dyskryminować z powodu pochodzenia. W ankiecie nie ma nawet pytania, czy kandydat jest kobietą czy mężczyzną. Ważna jest znajomość angielskiego na poziomie niezbędnym do swobodnego komunikowania się. Pierwsza rozmowa trwa prawie godzinę i pozwala pytającemu określić zasób teoretycznej wiedzy kandydata. Jeśli sobie poradził, firma zaprasza go do swojej siedziby. Tu następuje całodzienne pranie móz- gu. Rozmowy z kilkoma pracownikami z Microsoftu dotyczą oprogramowania i zainteresowań. Należy się w nich wykazać umiejętnością rozwiązywania różnych problemów oraz przejść test na inteligencję.
- Telefon z Microsoftu z propozycją odbycia rozmowy kwalifikacyjnej odebrałem w mieszkaniu w Krakowie - wspomina Grzegorz Zygmunt (28 lat, w Microsofcie od jedenastu miesięcy). W Polsce ukończył informatykę na Wydziale Fizyki i Matematyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po studiach wysłał przez Internet kilka listów motywacyjnych z CV. - Rok temu - wspomina - zgłosiła się firma rekrutacyjna z Houston. Uznali, że jestem dobrym kandydatem i być może znajdą mi pracę w USA. Dwa tygodnie później odbyłem pierwszą rozmowę przez telefon, potem zaproszono mnie na testy do siedziby firmy w Sofii. Następnie, również telefonicznie, otrzymałem propozycję pracy. Zgodziłem się natychmiast.
Microsoft załatwił mu przeprowadzkę, na lotnisku czekał kierowca z informacją, gdzie znajduje się mieszkanie wynajęte przez firmę. Po jedenastu miesiącach Zygmunta spotkało pierwsze wyróżnienie - otrzymał do dyspozycji pokój z oknem. Karierę w campusie Microsoftu rozpoczyna się od "ślepego" pokoju, dopiero później, najczęściej po kilku latach, otrzymuje się pokój z oknem. Najlepsi mają narożne pomieszczenie z dwoma oknami i atrakcyjnym widokiem.
Bartosz Galik wyjechał z Polski wraz z rodzicami w wieku niespełna czterech lat; najpierw do Nigerii, następnie do Stanów Zjednoczonych. Ukończył studia informatyczne i trafił do Microsoftu. - Dostosowanie się do grupy zajęło mi dwa lata. Teraz czuję, że jestem szczęśliwym młodym człowiekiem, odczuwam przyjemność z pracy, nie żyję od weekendu do weekendu, praca mnie interesuje i pasjonuje - mówi Galik. U progu swojej drugiej kariery znajduje się Krzysztof Cwalina (28 lat, w Microsofcie pracuje od dwóch miesięcy). W 1994 r. zdobył tytuł mistrza Europy w pływaniu na 50 metrów stylem dowolnym na krótkim basenie. Dzięki temu wyjechał na stypendium do USA. Przez cztery lata pływał dla uniwersytetu w Iowa i tam ukończył studia informatyczne. Pracę u Billa Gatesa rozpoczął na stanowisku kierownika programu. - Pierwsze dwa dni to było rozpoznanie, a potem dostałem projekt, w którym odpowiedzialność za całe przedsięwzięcie spadła na mnie. Takie zadanie na początku przeraża, ale jednocześnie sprawia, że czujesz się potrzebny - opowiada Krzysztof Cwalina.
- Panuje opinia, że jeśli pracujesz w Microsofcie, to nie masz życia osobistego. W moim wypadku to nie jest prawda. Bywały okresy, kiedy przed wypuszczeniem produktu pracowałem po dwanaście, trzynaście godzin, ale zdarzało się to raz na dwa, trzy lata - twierdzi Włodzimierz Nakonieczny. Nakonieczny wyjechał do Stanów Zjednoczonych legalnie. W Polsce uzyskał dyplom na Politechnice Łódzkiej, później rozpoczął studia doktoranckie w instytucie PAN w Warszawie, a w 1980 r. wyjechał jako student do USA.
Inaczej wyglądała droga Piotra Okońskiego (47 lat, rok pracy w Microsofcie). W Polsce był inżynierem, w 1984 r. spakował walizkę, zamknął urządzone mieszkanie i wyjechał z kraju. Najpierw trafił do Jugosławii, poźniej obserwował makabryczne sceny w obozie dla uchodźców we Włoszech, wreszcie przyjechał do Kanady, gdzie udało mu się zdobyć pozycję cenionego programisty. Zanim trafił do Redmond, kilkakrotnie zaczynał życie od zera. - Jeśli można się nauczyć czegoś nowego, to warto podejmować decyzje o zmianach - uważa Okoński.
- Zarobki to temat tabu w Microsofcie. Pytanie o pensję to większe faux pas niż pytanie, jak ci się spało z żoną - zauważa Koziarz. Nie jest jednak tajemnicą, że praca w Microsofcie wiąże się z dużymi pieniędzmi. Dzieje się tak głównie dzięki systemowi opcji na stale idące w górę akcje firmy. Na parkingu w campusie stoją ferrari, lamborghini, porsche, ale żaden z tych samochodów nie należy do Polaków - oni inwestują głównie w akcje. - W pracy wytykają mnie palcami, bo jeżdżę chyba najgorszym samochodem w całym Microsofcie. Na tylnym siedzeniu wożę rower na wypadek awarii samochodu. Kilka razy już się przydał - śmieje się Krzysztof Koziarz.(15 lat w Microsofcie).
Andrzej Turski (dziesięć lat pracy w Microsofcie) przyznaje, że największą jego inwestycją - oprócz pakietu akcji - jest dom z dwuhektarowym ogrodem. Koziarz inwestuje w emeryturę i górskie wyprawy. Bartosz Galik zamierza niebawem kupić najnowszy model audi S-4. - Microsoft zapewnia wręcz socjalistyczne warunki pracy: długie wakacje, bardzo dobra opieka zdrowotna, pomoc w opiece nad dziećmi itp. - mówi Turski.
Jeden z szefów Microsoftu powiedział, że bardzo ceni sobie pracę z osobami, które są związane z Microsoftem dłużej niż pięć lat, ponieważ pracują one jako... wolontariusze. Jeżeli po pięciu latach ktoś pracuje w firmie, robi to dlatego, że lubi.

Więcej możesz przeczytać w 43/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.