Czy Polsce uda się nie stracić na kryzysie w Rosji
Deprecjacja złotego, ponad miliard dolarów wycofanych z warszawskiej giełdy, spadek wartości notowanych na niej spółek o połowę, zmniejszenie obrotów na bazarach handlujących ze Wschodem, ograniczenie eksportu, zwłaszcza firm produkujących meble, kosmetyki, żywność, odzież i farmaceutyki, setki milionów złotych rezerw tworzonych przez banki zaangażowane w Rosji - to najbardziej widoczne w Polsce skutki rosyjskiego kryzysu.
Na kilkanaście milionów złotych szacują swe straty szefowie dwóch firm meblarskich: Nowego Stylu i Forte. Praktycznie zamarł eksport na wschód wyrobów Okręgowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego w Białymstoku. W podobnej sytuacji znajdują się zakłady mięsne w Kole i Sokołowie Podlaskim. - Z dnia na dzień popyt na nasze wyroby spadł o 70 proc. Problem polega na tym, że to mięso będzie niezmiernie trudno sprzedać w kraju. Rosjanie kupowali bowiem wyroby tańsze, niższej jakości. Obawiam się, że wiele firm, zwłaszcza mniejszych, zbankrutuje - mówi Krzysztof Lewczuk, wiceprezes spółki Sokołów. Według szacunków ekspertów Krajowego Porozumienia Spółdzielni Mleczarskich, sprzedaż wyrobów mleczarskich do Rosji w sierpniu i wrześniu spadła o 80 proc. W wyniku kryzysu dochody spółdzielni będą w tym roku o 10-20 proc. niższe niż planowano. O 30 mln dolarów będzie też mniejszy eksport do Rosji polskich medykamentów.
Szczególnie gorzko zapowiada się jesień dla branży cukierniczej. Firmy te utraciły bardzo dużo po załamaniu się tzw. eksportu walizkowego. Dwie spółki giełdowe - bydgoska Jutrzenka i krakowski Wawel - już obniżyły swe tegoroczne prognozy finansowe. W obu wypadkach przychody zmniejszą się aż o jedną trzecią (ok. 60 mln zł). Zarząd Jutrzenki prognozuje, że jej zysk zmniejszy się z 18 mln zł do 9,5 mln zł. Szefowie Wawelu zakładają, że ich spółka zarobi w tym roku zaledwie 200 tys. zł zamiast planowanych 7,5 mln zł. Bardzo źle wygląda sytuacja trzeciej giełdowej firmy cukierniczej - Mieszka Racibórz. Po ośmiu miesiącach jego straty wynoszą 3,4 mln zł strat i wątpliwe, czy na koniec roku uda mu się osiągnąć i tak symboliczny zysk w wysokości 800 tys. zł.
Eksporterzy mają nadzieję, że niedługo sytuacja się poprawi, a remedium na kryzys stanie się wymiana barterowa. Stanisław Gomułka, doradca ministra finansów, uważa, że w najgorszym scenariuszu eksport na rynek rosyjski i do krajów byłego ZSRR zmniejszy się o jedną piątą, czyli o miliard dolarów (0,6 proc. PKB). Podobne wyliczenia podaje wicepremier Leszek Balcerowicz, według którego należy skorygować założenia przyszłorocznego wzrostu gospodarczego z 6,1 proc. do 5,5 proc.
Większe firmy poradzą sobie z kłopotami, gorzej z niewielkimi przedsięwzięciami, nastawionymi wyłącznie na kontakty ze Wschodem - uważają eksperci Rządowego Centrum Studiów Strategicznych. Zagrożone są tysiące miejsc pracy na tych bazarach, na których koncentruje się handel ze Wschodem. Obroty na Stadionie Dziesięciolecia spadły o dwie trzecie, podobne problemy mają targowiska znajdujące się bliżej wschodniej granicy.
Straty całej polskiej gospodarki wydają się jednak nieporównywalnie mniejsze niż te, jakie mogą ponieść np. zachodnie banki, które udzielały kredytów firmom rosyjskim. Banki niemieckie pożyczyły Rosji 54 mld marek, amerykańskie - 7,2 mld dolarów, francuskie - 6,6 mld dolarów. Niewykluczone, że odzyskają zaledwie piątą część swoich pieniędzy. Polskie banki, które zaangażowały swe fundusze w Rosji (kilkaset milionów dolarów), tworzą rezerwy, by zminimalizować związane z tym ryzyko. Bank Rozwoju Eksportu przeznaczył na ten cel 108,2 mln zł. Pekao SA - jako jedyny z Grupy Pekao - "odłożył" 81,8 mln zł. Bank Przemysłowo-Handlowy utworzył już rezerwę w wysokości 5,5 mln dolarów. Podobnie uczyniły Bank Handlowy i Bank Śląski. Rezerwy znacznie zmniejszą tegoroczne zyski sektora bankowego, a tym samym spowolnią jego rozwój.
Wschodnia grypa na razie oszczędza Polskę, wywołując u nas co najwyżej katar. Paradoksalnie, jeżeli kryzys nie obejmie światowej gospodarki, to mamy szansę skorzystać na wschodnim załamaniu. Gwałtowny spadek wartości rubla w stosunku do dolara sprawia, że relatywnie tańsze stają się wyroby z Polski. To szansa dla producentów mebli, sprzętu AGD czy samochodów. Słabe zbiory w Rosji stwarzają szansę eksportu naszego zboża. Teraz wszystko zależy od elastyczności naszych przedsiębiorców i polityków. Odporność naszej gospodarki na wstrząsy powinna zachęcić do inwestowania w Polsce. To dowód, że w ciągu dziewięciu lat udało się nam wyzwolić z roli nie tylko politycznego, ale i ekonomicznego wasala Związku Radzieckiego.
Na kilkanaście milionów złotych szacują swe straty szefowie dwóch firm meblarskich: Nowego Stylu i Forte. Praktycznie zamarł eksport na wschód wyrobów Okręgowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego w Białymstoku. W podobnej sytuacji znajdują się zakłady mięsne w Kole i Sokołowie Podlaskim. - Z dnia na dzień popyt na nasze wyroby spadł o 70 proc. Problem polega na tym, że to mięso będzie niezmiernie trudno sprzedać w kraju. Rosjanie kupowali bowiem wyroby tańsze, niższej jakości. Obawiam się, że wiele firm, zwłaszcza mniejszych, zbankrutuje - mówi Krzysztof Lewczuk, wiceprezes spółki Sokołów. Według szacunków ekspertów Krajowego Porozumienia Spółdzielni Mleczarskich, sprzedaż wyrobów mleczarskich do Rosji w sierpniu i wrześniu spadła o 80 proc. W wyniku kryzysu dochody spółdzielni będą w tym roku o 10-20 proc. niższe niż planowano. O 30 mln dolarów będzie też mniejszy eksport do Rosji polskich medykamentów.
Szczególnie gorzko zapowiada się jesień dla branży cukierniczej. Firmy te utraciły bardzo dużo po załamaniu się tzw. eksportu walizkowego. Dwie spółki giełdowe - bydgoska Jutrzenka i krakowski Wawel - już obniżyły swe tegoroczne prognozy finansowe. W obu wypadkach przychody zmniejszą się aż o jedną trzecią (ok. 60 mln zł). Zarząd Jutrzenki prognozuje, że jej zysk zmniejszy się z 18 mln zł do 9,5 mln zł. Szefowie Wawelu zakładają, że ich spółka zarobi w tym roku zaledwie 200 tys. zł zamiast planowanych 7,5 mln zł. Bardzo źle wygląda sytuacja trzeciej giełdowej firmy cukierniczej - Mieszka Racibórz. Po ośmiu miesiącach jego straty wynoszą 3,4 mln zł strat i wątpliwe, czy na koniec roku uda mu się osiągnąć i tak symboliczny zysk w wysokości 800 tys. zł.
Eksporterzy mają nadzieję, że niedługo sytuacja się poprawi, a remedium na kryzys stanie się wymiana barterowa. Stanisław Gomułka, doradca ministra finansów, uważa, że w najgorszym scenariuszu eksport na rynek rosyjski i do krajów byłego ZSRR zmniejszy się o jedną piątą, czyli o miliard dolarów (0,6 proc. PKB). Podobne wyliczenia podaje wicepremier Leszek Balcerowicz, według którego należy skorygować założenia przyszłorocznego wzrostu gospodarczego z 6,1 proc. do 5,5 proc.
Większe firmy poradzą sobie z kłopotami, gorzej z niewielkimi przedsięwzięciami, nastawionymi wyłącznie na kontakty ze Wschodem - uważają eksperci Rządowego Centrum Studiów Strategicznych. Zagrożone są tysiące miejsc pracy na tych bazarach, na których koncentruje się handel ze Wschodem. Obroty na Stadionie Dziesięciolecia spadły o dwie trzecie, podobne problemy mają targowiska znajdujące się bliżej wschodniej granicy.
Straty całej polskiej gospodarki wydają się jednak nieporównywalnie mniejsze niż te, jakie mogą ponieść np. zachodnie banki, które udzielały kredytów firmom rosyjskim. Banki niemieckie pożyczyły Rosji 54 mld marek, amerykańskie - 7,2 mld dolarów, francuskie - 6,6 mld dolarów. Niewykluczone, że odzyskają zaledwie piątą część swoich pieniędzy. Polskie banki, które zaangażowały swe fundusze w Rosji (kilkaset milionów dolarów), tworzą rezerwy, by zminimalizować związane z tym ryzyko. Bank Rozwoju Eksportu przeznaczył na ten cel 108,2 mln zł. Pekao SA - jako jedyny z Grupy Pekao - "odłożył" 81,8 mln zł. Bank Przemysłowo-Handlowy utworzył już rezerwę w wysokości 5,5 mln dolarów. Podobnie uczyniły Bank Handlowy i Bank Śląski. Rezerwy znacznie zmniejszą tegoroczne zyski sektora bankowego, a tym samym spowolnią jego rozwój.
Wschodnia grypa na razie oszczędza Polskę, wywołując u nas co najwyżej katar. Paradoksalnie, jeżeli kryzys nie obejmie światowej gospodarki, to mamy szansę skorzystać na wschodnim załamaniu. Gwałtowny spadek wartości rubla w stosunku do dolara sprawia, że relatywnie tańsze stają się wyroby z Polski. To szansa dla producentów mebli, sprzętu AGD czy samochodów. Słabe zbiory w Rosji stwarzają szansę eksportu naszego zboża. Teraz wszystko zależy od elastyczności naszych przedsiębiorców i polityków. Odporność naszej gospodarki na wstrząsy powinna zachęcić do inwestowania w Polsce. To dowód, że w ciągu dziewięciu lat udało się nam wyzwolić z roli nie tylko politycznego, ale i ekonomicznego wasala Związku Radzieckiego.
Więcej możesz przeczytać w 42/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.