Zjazd gwiazd

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na kilka dni Warszawa stała się centrum naukowym świata
Kilkunastu laureatów Nagrody Nobla, a także kilkudziesięciu przedstawicieli prestiżowych organizacji naukowych przyjechało w minionym tygodniu do Warszawy w setną rocznicę odkrycia radu i polonu, by złożyć hołd osobie, o której Einstein powiedział niegdyś, że jest najskromniejszym i najbardziej nieśmiałym naukowcem, jakiego znał. Widocznie nieśmiałość Marii Skłodowskiej-Curie znajdowała jednak wyraz w jej życiu prywatnym, bo wnioski z badań wielkiej Polki zburzyły dotychczasowy obraz struktury materii, a konsekwencje wstrząsu, jaki te prace wywołały, trwają do dziś.

Celem naukowców reprezentujących między innymi brytyjskie Królewskie Towarzystwo Naukowe, Królewską Szwedzką Akademię Nauk, Międzynarodową Radę Unii Naukowych, UNESCO, Instytut Maksa Plancka, Chińską Akademię Nauk, Międzynarodową Agencję Energii Atomowej była analiza globalnych problemów wynikających z istnienia pierwiastków promieniotwórczych na Ziemi i ich stosowania w wielu gałęziach przemysłu, w medycynie, badaniach naukowych i przy produkcji broni jądrowej. W pewnym sensie debatowano więc o skutkach wielkich odkryć słynnego francusko-polskiego małżeństwa. Należy przypomnieć, że Maria Skłodowska-Curie jest jedyną osobą, która otrzymała Nagrodę Nobla w dwóch różnych dyscyplinach nauki: w 1903 r. razem z mężem Piotrem Curie w dziedzinie fizyki (za badania nad promieniotwórczością) i w 1911 r. z chemii (za opracowanie metod otrzymywania pierwiastków promieniotwórczych). Z ich wspólnych badań wynikało, że niektóre atomy mogą się rozpadać, w wyniku czego jedne pierwiastki mogą się przekształcać w inne. W 1898 r. odkryli oni polon i rad. Bez tego odkrycia nie byłoby radioterapii, czyli leczenia promieniami jonizującymi, nie zbudowano by elektrowni jądrowych. Nie zrzucono by jednak również bomb atomowych na japońskie miasta, nie byłoby eksplozji w Czernobylu i podwodnych łodzi atomowych zatapianych przez Związek Radziecki w Morzu Barentsa. Każde wielkie odkrycie niesie bowiem ze sobą zarówno dobrodziejstwa, jak i zagrożenia.
Do Warszawy przyjechał prof. Joseph Rotblat, jeden z pierwszych fizyków, którzy zdali sobie sprawę, że możliwe jest wyzwolenie energii skupionej w jądrze atomu w wielkiej eksplozji - wybuchu bomby. Być może nie wszyscy wiedzą, że prof. Rotblat był jednym z twórców pierwszych bomb wyprodukowanych w 1944 r. w Los Alamos, wielkim amerykańskim kompleksie nuklearnym. Jedyny sprzeciwił się ich zrzuceniu na Hiroszimę i Nagasaki. Po wojnie stał się animatorem ruchu uczonych przeciwko wojnie jądrowej. W 1995 r. otrzymał za tę działalność pokojową Nagrodę Nobla.
O potencjalnych konsekwencjach wojny nuklearnej prowadzonej na skalę globalną mówił prof. Paul Crutzen, chemik, laureat Nagrody Nobla w 1995 r. Niemiecki uczony, z pochodzenia Polak, podkreślił, że podczas życia kilku pokoleń nastąpił niesłychany rozwój nauki, wzrosła także potęga atomu, która może nas zniszczyć, spowodować "zimę nuklearną", odcinając dopływ promieni słonecznych, i skazić Ziemię promieniotwórczością, przerywając dotychczasowy łańcuch życia. Magazyny broni jądrowej wciąż przecież są pełne.
Na inne zagrożenie zwrócił uwagę biolog prof. Pierre Joliot, wybitny uczony, członek Francuskiej Akademii Nauk. Zajmuje się on fotosyntezą, czyli zamianą materii nieorganicznej w organiczną za pomocą promieni Słońca, czego dokonują wyłącznie rośliny. Zwierzęta i ludzie są tylko konsumentami wytworzonej przez nie materii organicznej. Spalając w przyśpieszonym tempie paliwa organiczne, takie jak ropa naftowa czy węgiel, w krótkim czasie zużywamy to, co Ziemia gromadziła przez setki milionów lat. Co stanie się, gdy zniszczymy wszystkie złoża energetyczne skumulowane na Ziemi dzięki fotosyntezie? Profesor Joliot uważa, że politycy, naukowcy i społeczeństwa powinni myśleć o tym, byśmy "przestawili się" na energetykę jądrową. Stan wielu elektrowni atomowych, zwłaszcza w niektórych krajach Europy Wschodniej, jest jednak daleki od ideału.
Na rosnącą emisję dwutlenku węgla do atmosfery i w związku z tym zwiększające się zanieczyszczenie środowiska zwracał uwagę Sueo Machi, przedstawiciel Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Uzyskując z węgla kilowatogodzinę energii, do atmosfery emituje się 40 razy więcej dwutlenku węgla, niż wtedy, gdy energię czerpie się z atomu. Nie tylko zanieczyszczenie środowiska, lecz także chroniczne niedożywienie prawie miliarda osób w krajach rozwijających się można by zmniejszyć, stosując technologie nuklearne na przykład do produkcji żywności, jej bezpiecznego przechowywania, niszczenia insektów. Technologie związane z przemysłowym wykorzystaniem promieniotwórczości przedstawił polski chemik prof. Jerzy Kroh. W 1997 r. globalna wartość produktów poddawanych radiacji wynosiła już miliard dolarów. Szacuje się, że do roku 2000 znacznie wzrośnie.

Więcej możesz przeczytać w 39/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.