W Oświęcimiu zostanie otwarta synagoga
W oświęcimskiej synagodze Landei Misznajot mieścił się do niedawna magazyn dywanów. Pierwszym prawomocnym orzeczeniem Komisji Regulacyjnej ds. Mienia Gmin Wyznaniowych Żydowskich obiekt został zwrócony gminie żydowskiej w Bielsku-Białej. Ta z kolei przekazała synagogę nowojorskiej fundacji The Auschwitz Jewish Center, zarejestrowanej w Polsce jako Żydowskie Centrum Edukacyjne w Oświęcimiu. Wszystko odbyło się dyskretnie, z wykorzystaniem kanałów dyplomatycznych, by nie irytować "prawdziwych Polaków" spod znaku księdza Rydzyka, mogących pod- nieść larum, że oto Żydzi zawłaszczają polskie miasto. W sierpniu rozpoczęły się w budynku synagogi prace badawcze i rewaloryzacyjne. Na ich tempo i zakres z pewnością wpłynęła sytuacja na oświęcimskim żwirowisku. W październiku ma być gotowy projekt koncepcyjny, a uroczystości związane z symbolicznym ponownym otwarciem świątyni przewidziano na pierwszą dekadę listopada. Synagoga ma służyć celom religijnym i edukacyjnym oraz stać się zaczątkiem centrum edukacyjnego, którego otwarcie planowane jest na rok 2000.
Czy odtworzenie synagogi nieopodal miejsca zagłady narodu żydowskiego przyczyni się do rozwikłania oświęcimskiego węzła, z którym nie potrafią sobie poradzić władze państwowe i kościelne? Problemu z pewnością nie rozwiąże - środowiska żydowskie nie zrezygnują z żądań usunięcia ze żwirowiska nielegalnie postawionych tam krzyży - ale być może w jakimś stopniu wygasi emocje związane z obecnością chrześcijańskich symboli religijnych na największym cmentarzysku żydowskim na świecie. Świętą racją Żydów, z którą nikt rozsądny nie będzie polemizował, jest to, że przybywając do Oświęcimia, nie mają gdzie zmówić kadiszu, gdyż ich religia nie pozwala się modlić w cieniu znaków innej wiary. We wnętrzu synagogi będą one przynajmniej niewidoczne, nie będą przeszkadzać swoją obecnością. Wyparci przez las krzyży z terenu cmentarzyska swoich przodków chociaż tam będą "u siebie".
Oświęcimska synagoga przypomni ponadto starannie zatartą żydowską przeszłość Oświęcimia, który przez kilkaset lat było miastem w ponad połowie zamieszkanym przez Żydów. Tego faktu nie podają podręczniki historii ani przewodniki. Nie wspominają o tym ani słowem nawet strony zamieszczone w Internecie przez Urząd Miasta Oświęcimia.
Czy odtworzenie synagogi nieopodal miejsca zagłady narodu żydowskiego przyczyni się do rozwikłania oświęcimskiego węzła, z którym nie potrafią sobie poradzić władze państwowe i kościelne? Problemu z pewnością nie rozwiąże - środowiska żydowskie nie zrezygnują z żądań usunięcia ze żwirowiska nielegalnie postawionych tam krzyży - ale być może w jakimś stopniu wygasi emocje związane z obecnością chrześcijańskich symboli religijnych na największym cmentarzysku żydowskim na świecie. Świętą racją Żydów, z którą nikt rozsądny nie będzie polemizował, jest to, że przybywając do Oświęcimia, nie mają gdzie zmówić kadiszu, gdyż ich religia nie pozwala się modlić w cieniu znaków innej wiary. We wnętrzu synagogi będą one przynajmniej niewidoczne, nie będą przeszkadzać swoją obecnością. Wyparci przez las krzyży z terenu cmentarzyska swoich przodków chociaż tam będą "u siebie".
Oświęcimska synagoga przypomni ponadto starannie zatartą żydowską przeszłość Oświęcimia, który przez kilkaset lat było miastem w ponad połowie zamieszkanym przez Żydów. Tego faktu nie podają podręczniki historii ani przewodniki. Nie wspominają o tym ani słowem nawet strony zamieszczone w Internecie przez Urząd Miasta Oświęcimia.
Więcej możesz przeczytać w 39/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.