Czy Słowacy odrzucą w wyborach "mecziaryzm"?
W Słowacji od tygodni trwa gorączkowe polowanie na głosy. Zarówno koalicja rządząca, jak i rzucająca jej wyzwanie opozycja traktuje nadchodzące wybory parlamentarne jak decydujące starcie, które na długo przesądzi o wizerunku państwa pod Tatrami. Kilka dni przed głosowaniem trudno przewidzieć jego wyniki, gdyż notowania pretendentów do władzy są bardzo podobne.
Według ostatnich sondaży, przewaga Ruchu na rzecz Demokratycznej Słowacji (HZDS) Vladimira Mec?iara nad powstałą z pięciu partii opozycyjnych Słowacką Koalicją Demokratyczną (SDK) wynosi zaledwie 2 proc. Może to być wynikiem widocznego w ostatnich tygodniach przyhamowania dynamiki kampanii wyborczej SDK. Opozycja nie potrafiła zdyskontować nawet sukcesu odniesionego przed Sądem Najwyższym (działacze HZDS próbowali podważyć prawo opozycyjnej koalicji do rejestracji, twierdząc, że nie jest to jednolita partia). Działacze opozycyjni mają zdecydowanie mniejsze szanse na prezentowanie swych racji w telewizji publicznej. Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka zarzuciła słowackiej stacji publicznej brak obiektywizmu w informowaniu o przebiegu kampanii. Aż 61 proc. czasu antenowego przeznaczonego na programy wyborcze poświęcono bowiem koalicji rządzonej przez Vladimira Mec?iara. Tuż przed wyborami zaostrzył się konflikt wokół prywatnej telewizji Markiza, jedynej stacji, która otwierała przed opozycją swoje studio. Związani prawdopodobnie z rządem ochroniarze ze spółki Gamatex opanowali siedzibę telewizji i zwolnili w trybie natychmiastowym 20 pracowników. Nie na długo. Zgromadzony wokół siedziby stacji tłum sympatyków siłą usunął ochroniarzy i wkrótce Markiza wznowiła nadawanie programów.
Politycy opozycyjni są przekonani, że społeczeństwo jest już wystarczająco zmęczone "mecziaryzmem". Przypominają, że wskutek polityki obecnego rządu Słowacja utraciła szansę na szybkie wejście do UE i NATO. Padają zarzuty o liczne nadużycia i wywołanie niekorzystnych zjawisk w gospodarce (np. bezrobocie wzrosło w tym roku do 14 proc.). Przywódca bloku opozycyjnego Mikula?s Dzurinda stara się być wszędzie. W trakcie kampanii odwiedził już 180 miejscowości, ale wydaje się, że jego wystąpienia odnoszą mniejszy skutek niż polityczna akcja promocyjna HZDS realizowana przez dobrze opłacanych profesjonalistów, zręcznie ubarwiających nachalną propagandę sukcesu dawką popularnej rozrywki. Tylko inaugurujący kampanię show kosztował 10 mln koron (ponad 300 tys. USD). Niektórzy "dobrze poinformowani" już wiedzą, że w jej finale mają się pojawić Jean-Paul Belmondo i Michael Schumacher.
Opozycja nie dowierza politykom partii rządzącej, która zapewne uczyni wszystko, by się utrzymać u władzy. W wypadku klęski wyborczej HZDS zbyt wielu polityków i popierających ich biznesmenów musiałoby się tłumaczyć, zapewne także przed sądem, ze sposobu prowadzenia w ostatnich latach swoistej "politycznej prywatyzacji" i innych niejasnych operacji. "Ekipa, która z małymi przerwami rządzi do dziś, zlikwidowała metodę kuponową, zastępując ją wprowadzeniem obligacji, ale w praktyce większość wspólnego majątku rozdała zwolennikom partii koalicji rządowej" - mówi były prezydent Słowacji Michal Kovac?. Teraz uwłaszczeni przyjaciele mogą się odwdzięczyć. Nieprzypadkowo najbogatszy człowiek w kraju, Alexander Reze?s, został szefem sztabu wyborczego HZDS.
Przedstawiciele najliczniejszej mniejszości, jaką są Węgrzy, założyli partię, która może zyskać 9-10 proc. głosów, wspierając dzisiejszą opozycję. SDK może też liczyć na poparcie umiarkowanej lewicy (Partia Demokratycznej Lewicy) i Partii Porozumienia Obywatelskiego (SOP). To ostatnie ugrupowanie, założone przez burmistrza Koszyc Rudolfa Schustera i byłego ministra spraw zagranicznych Pavla Ham?zika, jest najbardziej zagadkowym tworem na słowackiej scenie politycznej. W swojej retoryce działacze SOP odcinają się od polityki Mec?iara, jednak pozostałe partie opozycji dostrzegają zbyt wiele personalnych związków łączących to ugrupowanie z ludźmi zbliżonymi do HZDS. Niektórzy mówią wręcz, że SOP, która zdążyła przeciągnąć pod swe sztandary 15 proc. wyborców, może się okazać politycznym koniem trojańskim rodem z rządowych gabinetów.
Przewidywania dotyczące wyniku wyborów mogą się jednak okazać błędne. W Słowacji prawie jedna trzecia elektoratu podejmuje decyzję w ostatniej chwili, niekiedy pod wpływem impulsu, o czym doskonale wiedzą specjaliści od politycznego marketingu. Gazeta "Pravda" ujawniła poufny dokument sztabu wyborczego HZDS, zgodnie z którym detonacja "medialnej bomby" w postaci jakiejś sensacyjnej wiadomości powinna nastąpić w ciągu ostatnich 48 godzin kampanii. Działacze HZDS zaprzeczyli tym informacjom, ale niektórzy twierdzą tajemniczo, że popularność HZDS w dniu wyborów powinna wzrosnąć z 25 proc. do 40 proc. Czyżby sztab Mec?iara liczył na jakąś tajemniczą wunderwaffe? Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak to, że deklaracje spodziewanego sukcesu to przejaw determinacji. Jak wyraził się premier w jednym z niedawnych wystąpień: "HZDS musi wygrać, bo nie ma innej szansy".
Według ostatnich sondaży, przewaga Ruchu na rzecz Demokratycznej Słowacji (HZDS) Vladimira Mec?iara nad powstałą z pięciu partii opozycyjnych Słowacką Koalicją Demokratyczną (SDK) wynosi zaledwie 2 proc. Może to być wynikiem widocznego w ostatnich tygodniach przyhamowania dynamiki kampanii wyborczej SDK. Opozycja nie potrafiła zdyskontować nawet sukcesu odniesionego przed Sądem Najwyższym (działacze HZDS próbowali podważyć prawo opozycyjnej koalicji do rejestracji, twierdząc, że nie jest to jednolita partia). Działacze opozycyjni mają zdecydowanie mniejsze szanse na prezentowanie swych racji w telewizji publicznej. Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka zarzuciła słowackiej stacji publicznej brak obiektywizmu w informowaniu o przebiegu kampanii. Aż 61 proc. czasu antenowego przeznaczonego na programy wyborcze poświęcono bowiem koalicji rządzonej przez Vladimira Mec?iara. Tuż przed wyborami zaostrzył się konflikt wokół prywatnej telewizji Markiza, jedynej stacji, która otwierała przed opozycją swoje studio. Związani prawdopodobnie z rządem ochroniarze ze spółki Gamatex opanowali siedzibę telewizji i zwolnili w trybie natychmiastowym 20 pracowników. Nie na długo. Zgromadzony wokół siedziby stacji tłum sympatyków siłą usunął ochroniarzy i wkrótce Markiza wznowiła nadawanie programów.
Politycy opozycyjni są przekonani, że społeczeństwo jest już wystarczająco zmęczone "mecziaryzmem". Przypominają, że wskutek polityki obecnego rządu Słowacja utraciła szansę na szybkie wejście do UE i NATO. Padają zarzuty o liczne nadużycia i wywołanie niekorzystnych zjawisk w gospodarce (np. bezrobocie wzrosło w tym roku do 14 proc.). Przywódca bloku opozycyjnego Mikula?s Dzurinda stara się być wszędzie. W trakcie kampanii odwiedził już 180 miejscowości, ale wydaje się, że jego wystąpienia odnoszą mniejszy skutek niż polityczna akcja promocyjna HZDS realizowana przez dobrze opłacanych profesjonalistów, zręcznie ubarwiających nachalną propagandę sukcesu dawką popularnej rozrywki. Tylko inaugurujący kampanię show kosztował 10 mln koron (ponad 300 tys. USD). Niektórzy "dobrze poinformowani" już wiedzą, że w jej finale mają się pojawić Jean-Paul Belmondo i Michael Schumacher.
Opozycja nie dowierza politykom partii rządzącej, która zapewne uczyni wszystko, by się utrzymać u władzy. W wypadku klęski wyborczej HZDS zbyt wielu polityków i popierających ich biznesmenów musiałoby się tłumaczyć, zapewne także przed sądem, ze sposobu prowadzenia w ostatnich latach swoistej "politycznej prywatyzacji" i innych niejasnych operacji. "Ekipa, która z małymi przerwami rządzi do dziś, zlikwidowała metodę kuponową, zastępując ją wprowadzeniem obligacji, ale w praktyce większość wspólnego majątku rozdała zwolennikom partii koalicji rządowej" - mówi były prezydent Słowacji Michal Kovac?. Teraz uwłaszczeni przyjaciele mogą się odwdzięczyć. Nieprzypadkowo najbogatszy człowiek w kraju, Alexander Reze?s, został szefem sztabu wyborczego HZDS.
Przedstawiciele najliczniejszej mniejszości, jaką są Węgrzy, założyli partię, która może zyskać 9-10 proc. głosów, wspierając dzisiejszą opozycję. SDK może też liczyć na poparcie umiarkowanej lewicy (Partia Demokratycznej Lewicy) i Partii Porozumienia Obywatelskiego (SOP). To ostatnie ugrupowanie, założone przez burmistrza Koszyc Rudolfa Schustera i byłego ministra spraw zagranicznych Pavla Ham?zika, jest najbardziej zagadkowym tworem na słowackiej scenie politycznej. W swojej retoryce działacze SOP odcinają się od polityki Mec?iara, jednak pozostałe partie opozycji dostrzegają zbyt wiele personalnych związków łączących to ugrupowanie z ludźmi zbliżonymi do HZDS. Niektórzy mówią wręcz, że SOP, która zdążyła przeciągnąć pod swe sztandary 15 proc. wyborców, może się okazać politycznym koniem trojańskim rodem z rządowych gabinetów.
Przewidywania dotyczące wyniku wyborów mogą się jednak okazać błędne. W Słowacji prawie jedna trzecia elektoratu podejmuje decyzję w ostatniej chwili, niekiedy pod wpływem impulsu, o czym doskonale wiedzą specjaliści od politycznego marketingu. Gazeta "Pravda" ujawniła poufny dokument sztabu wyborczego HZDS, zgodnie z którym detonacja "medialnej bomby" w postaci jakiejś sensacyjnej wiadomości powinna nastąpić w ciągu ostatnich 48 godzin kampanii. Działacze HZDS zaprzeczyli tym informacjom, ale niektórzy twierdzą tajemniczo, że popularność HZDS w dniu wyborów powinna wzrosnąć z 25 proc. do 40 proc. Czyżby sztab Mec?iara liczył na jakąś tajemniczą wunderwaffe? Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak to, że deklaracje spodziewanego sukcesu to przejaw determinacji. Jak wyraził się premier w jednym z niedawnych wystąpień: "HZDS musi wygrać, bo nie ma innej szansy".
Więcej możesz przeczytać w 39/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.