Obywatela nie interesuje źródło gwarancji jego praw, lecz to, czy może z nich skutecznie korzystać
Podstawowym pytaniem, które nasuwa się, gdy zastanawiam się nad rozwojem praw człowieka - rozwojem rozumianym zarówno jako zmiana znaczenia niektórych praw, jak i poszerzenie ich katalogu - jest pytanie, jak należy rozumieć pojęcie praw człowieka. Czy powinien być to pewien minimalny, powszechnie akceptowany standard wynikający z tradycji i kultury danego społeczeństwa, czy raczej powinno być to maksimum, czyli - parafrazując słowa prof. Sudre i mówiąc obrazowo - "zarysowany w oddali horyzont, do którego chcemy dążyć".
W zależności od odpowiedzi, jakiej udzielimy na powyższe pytanie, pojawia się kwestia możliwości ochrony praw człowieka i skuteczności tejże ochrony. Zastanawiam się, czy w ogóle możemy mówić o skutecznej ochronie praw człowieka, jeśli przyjmiemy drugą, "maksymalistyczną" definicję praw. Z praktycznego punktu widzenia lepsza jest definicja pierwsza - prawa człowieka jako standard, którego skuteczną ochronę jesteśmy w stanie zagwarantować za pomocą odpowiednich mechanizmów. Nie oznacza to bynajmniej, że ów standard byłby raz na zawsze ustalony. Wręcz przeciwnie, sądzę, że powinien mieć on charakter dynamiczny. Katalog praw należy stopniowo poszerzać wraz z rozwojem cywilizacji, z zastrzeżeniem jednakże zapewnienia mechanizmów skutecznej ochrony nowych praw wchodzących w skład owego "minimalnego standardu".
Od uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka minęło pół wieku. Europa wygląda teraz całkiem inaczej. Zmieniła się sytuacja polityczna, pojawiły się nowe państwa, zniknęły stare, lecz deklaracja nie straciła nic ze swojej aktualności. Jeszcze do niedawna mogliśmy mieć nadzieję, że Europa będzie wierna ideom deklaracji. Wojna w byłej Jugosławii pozbawiła nas jednak tych złudzeń. Okazało się, że społeczeństwa, narody, a także poszczególni ludzie nie są na tyle przywiązani do idei praw człowieka, by mogło to ich powstrzymać od zadawania bólu, gwałtu, stosowania tortur i systematycznych mordów. Wydaje się, że bez najmniejszych oporów niweczy się wszystko, co starano się stworzyć przez ostatnie pięćdziesięciolecie.
Wielkie nadzieje pokłada się dzisiaj w Radzie Europy, a zwłaszcza w jej działaniach na polu praw człowieka. Silną stroną Rady Europy był i nadal pozostaje dorobek prawny (acquis) w dziedzinie tych praw. Szeroki ich wachlarz zapisany jest w głównych konwencjach. Otwarta pozostaje jednak kwestia zasadności tworzenia nowych standardów prawnych. Wielu komentatorów, w tym także ja, ostrzega przed nadmiernym rozszerzaniem katalogu norm prawnych. Nadmierna liczba tych norm może umniejszyć ich znaczenie i oddziaływanie. Jednocześnie w miarę przybywania norm prawnych coraz trudniejsze staje się monitorowanie procesu ich implementacji.
Trzeba szczerze przyznać, że gwałtowne rozszerzenie Rady Europy o nowe państwa stanowi potencjalnie poważne zagrożenie dla jej acquis. Standardy prawne w nowych państwach członkowskich nierzadko nie spełniają wymogów stawianych przez ciała kontrolne konwencji. Próbuje się dokonać rzeczy trudnej i zarazem niebezpiecznej: utrzymać wysokie standardy w "starych" demokracjach (w niektórych z nich pojawiły się poważne problemy), a jednocześnie podnieść znacznie standardy w nowych demokracjach.
Po przyjęciu nowych państw powstała konieczność przeglądu środków, jakie Rada Europy może przedsięwziąć wobec państw nie wypełniających swoich zobowiązań. Statut przewiduje jedynie możliwość wykluczenia z Rady Europy. W moim przekonaniu byłoby wskazane, aby Rada Europy rozważyła możliwość wprowadzenia systemu ostrzeżeń lub sankcji.
Bez wątpienia prawa człowieka wymagają działania wielu podmiotów oraz szerokiego wachlarza inicjatyw i mechanizmów. Aczkolwiek w dyskusjach wraca również inna myśl, a mianowicie potrzeba poprawienia koordynacji działań różnych mechanizmów ochrony praw człowieka. Takie działania miałyby na celu stworzenie prawdziwie europejskiego systemu ich ochrony. Jak słusznie zauważył Daniel Tarschys, sekretarz generalny Rady Europy, obywatela nie interesuje źródło gwarancji jego praw, lecz to, czy może z nich skutecznie korzystać.
Zwiększenie możliwości działań w terenie, tzn. monitoringu in situ, wydaje się słuszną drogą wzmocnienia zdolności Rady Europy do rozwiązywania tego typu problemów. Aby to jednak osiągnąć, potrzebne są zarówno możliwości, jak i wola polityczna zaangażowanych instytucji. Wspomniane działania umożliwiłyby poprawę koordynacji działań instytucji europejskich oraz organizacji transatlantyckich działających w Europie, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Więcej wysiłku powinno się włożyć we wzajemnie uzupełniające się działania. Mam tu na myśli OBWE i Unię Europejską. Inne organizacje mogłyby skorzystać z bogactwa doświadczeń Rady Europy. Uważam bowiem, że ma ona wyjątkowo dobre możliwości skoordynowania swoich działań w zakresie przestrzegania praw człowieka z pracą instytucji funkcjonujących na poziomie narodowym. Również w tej dziedzinie powinniśmy stworzyć europejski system relacji interinstytucjonalnych wokół wspólnych, europejskich standardów praw człowieka. Stałby się on ważnym elementem demokratycznego systemu bezpieczeństwa na naszym kontynencie.
W zależności od odpowiedzi, jakiej udzielimy na powyższe pytanie, pojawia się kwestia możliwości ochrony praw człowieka i skuteczności tejże ochrony. Zastanawiam się, czy w ogóle możemy mówić o skutecznej ochronie praw człowieka, jeśli przyjmiemy drugą, "maksymalistyczną" definicję praw. Z praktycznego punktu widzenia lepsza jest definicja pierwsza - prawa człowieka jako standard, którego skuteczną ochronę jesteśmy w stanie zagwarantować za pomocą odpowiednich mechanizmów. Nie oznacza to bynajmniej, że ów standard byłby raz na zawsze ustalony. Wręcz przeciwnie, sądzę, że powinien mieć on charakter dynamiczny. Katalog praw należy stopniowo poszerzać wraz z rozwojem cywilizacji, z zastrzeżeniem jednakże zapewnienia mechanizmów skutecznej ochrony nowych praw wchodzących w skład owego "minimalnego standardu".
Od uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka minęło pół wieku. Europa wygląda teraz całkiem inaczej. Zmieniła się sytuacja polityczna, pojawiły się nowe państwa, zniknęły stare, lecz deklaracja nie straciła nic ze swojej aktualności. Jeszcze do niedawna mogliśmy mieć nadzieję, że Europa będzie wierna ideom deklaracji. Wojna w byłej Jugosławii pozbawiła nas jednak tych złudzeń. Okazało się, że społeczeństwa, narody, a także poszczególni ludzie nie są na tyle przywiązani do idei praw człowieka, by mogło to ich powstrzymać od zadawania bólu, gwałtu, stosowania tortur i systematycznych mordów. Wydaje się, że bez najmniejszych oporów niweczy się wszystko, co starano się stworzyć przez ostatnie pięćdziesięciolecie.
Wielkie nadzieje pokłada się dzisiaj w Radzie Europy, a zwłaszcza w jej działaniach na polu praw człowieka. Silną stroną Rady Europy był i nadal pozostaje dorobek prawny (acquis) w dziedzinie tych praw. Szeroki ich wachlarz zapisany jest w głównych konwencjach. Otwarta pozostaje jednak kwestia zasadności tworzenia nowych standardów prawnych. Wielu komentatorów, w tym także ja, ostrzega przed nadmiernym rozszerzaniem katalogu norm prawnych. Nadmierna liczba tych norm może umniejszyć ich znaczenie i oddziaływanie. Jednocześnie w miarę przybywania norm prawnych coraz trudniejsze staje się monitorowanie procesu ich implementacji.
Trzeba szczerze przyznać, że gwałtowne rozszerzenie Rady Europy o nowe państwa stanowi potencjalnie poważne zagrożenie dla jej acquis. Standardy prawne w nowych państwach członkowskich nierzadko nie spełniają wymogów stawianych przez ciała kontrolne konwencji. Próbuje się dokonać rzeczy trudnej i zarazem niebezpiecznej: utrzymać wysokie standardy w "starych" demokracjach (w niektórych z nich pojawiły się poważne problemy), a jednocześnie podnieść znacznie standardy w nowych demokracjach.
Po przyjęciu nowych państw powstała konieczność przeglądu środków, jakie Rada Europy może przedsięwziąć wobec państw nie wypełniających swoich zobowiązań. Statut przewiduje jedynie możliwość wykluczenia z Rady Europy. W moim przekonaniu byłoby wskazane, aby Rada Europy rozważyła możliwość wprowadzenia systemu ostrzeżeń lub sankcji.
Bez wątpienia prawa człowieka wymagają działania wielu podmiotów oraz szerokiego wachlarza inicjatyw i mechanizmów. Aczkolwiek w dyskusjach wraca również inna myśl, a mianowicie potrzeba poprawienia koordynacji działań różnych mechanizmów ochrony praw człowieka. Takie działania miałyby na celu stworzenie prawdziwie europejskiego systemu ich ochrony. Jak słusznie zauważył Daniel Tarschys, sekretarz generalny Rady Europy, obywatela nie interesuje źródło gwarancji jego praw, lecz to, czy może z nich skutecznie korzystać.
Zwiększenie możliwości działań w terenie, tzn. monitoringu in situ, wydaje się słuszną drogą wzmocnienia zdolności Rady Europy do rozwiązywania tego typu problemów. Aby to jednak osiągnąć, potrzebne są zarówno możliwości, jak i wola polityczna zaangażowanych instytucji. Wspomniane działania umożliwiłyby poprawę koordynacji działań instytucji europejskich oraz organizacji transatlantyckich działających w Europie, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Więcej wysiłku powinno się włożyć we wzajemnie uzupełniające się działania. Mam tu na myśli OBWE i Unię Europejską. Inne organizacje mogłyby skorzystać z bogactwa doświadczeń Rady Europy. Uważam bowiem, że ma ona wyjątkowo dobre możliwości skoordynowania swoich działań w zakresie przestrzegania praw człowieka z pracą instytucji funkcjonujących na poziomie narodowym. Również w tej dziedzinie powinniśmy stworzyć europejski system relacji interinstytucjonalnych wokół wspólnych, europejskich standardów praw człowieka. Stałby się on ważnym elementem demokratycznego systemu bezpieczeństwa na naszym kontynencie.
Więcej możesz przeczytać w 39/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.