Kulturowe funkcje państwa spełniają internetowi emigranci
"Trylogię" Henryka Sienkiewicza umieścił w Internecie Polak mieszkający w Nowej Zelandii. Stronę polskiej poezji stworzył inżynier z Kansas City. Internetowe muzeum polskiego malarstwa powstało w Bostonie. Kulturowe funkcje państwa, uczelni i instytutów spełniają internetowi emigranci. Od stycznia 1994 r. w Chicago funkcjonuje sieciowa lista dyskusyjna poświęcona sprawom kraju. - Internet niweluje odległość pomiędzy mną a ojczyzną - twierdzi Chris Zawadzki z Kapsztadu. W światowej pajęczynie wydawanych jest kilkadziesiąt polskich pism emigracyjnych. Dzięki sieci można posłuchać kilkunastu audycji radiowych nadawanych po polsku z każdego zakątka świata.
Roman Antoszewski, internetowy wydawca Sienkie- wicza, wyjechał z Polski w 1982 r., gdy po kilku latach starań otrzymał upragniony paszport. Mieszka w nowo- zelandzkiej miejscowości Titirangi (w stanie Auckland). Jest biologiem, pisze książki i artykuły popularnonaukowe.
- Od czasu pierwszych kontaktów z Internetem nie mogłem się pogodzić z tym, że w sieci bez problemu są dostępne praktycznie wszystkie dzieła klasyczne, jakie ukazały się po angielsku, wiele dzieł niemieckich, francuskich, a polskich ani na lekarstwo - mówi Roman Antoszewski. - Dwa lata temu przyszło mi na myśl, że należałoby stworzyć coś w rodzaju bibliografii poloników w sieci, bo trudno za każdym razem węszyć po wszystkich przeszukiwarkach. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Najpierw dla siebie, a potem umieściłem na swojej prywatnej stronie coś, co nazwałem "Netografią". Jeśli ktoś mieszka w Patagonii czy na meksykańskiej prowincji, właściwie nie ma szans, by zetknąć się z polską książką. "Trylogia" wydawała mi się optymalną propozycją na pierwszy ogień. Każdy, kto ją czytał w szkole, chciałby przeczytać jeszcze raz.
Dzięki nowozelandzkiemu stowarzyszeniu Polaków udało się Romanowi Antoszewskiemu zarezerwować miejsce na serwerze. Przez kilka miesięcy zbierał materiały, skanował, formatował i ilustrował. Latem tego roku postawił ostatnią kropkę w "Panu Wołodyjowskim".
- Zainteresowanie "Netografią" okazało się większe, niż oczekiwałem. W ciągu dziewięciu miesięcy moją stronę odwiedziło ponad 4 tys. osób z całego świata - opowiada Antoszewski. - Zdumiewające, że aż 30 proc. odwiedzających to internauci z Polski, 30 proc. - rodacy z USA, a reszta to Polacy z całego świata. Mamy w Nowej Zelandii Studium Polskie na uniwersytecie, jest szkółka polska, założyliśmy też Polski Klub Literacki. Dzięki współpracy z wieloma korespondentami, m.in. z Gdańska, Krakowa, Poznania, a także ze Stanów Zjednoczonych, udało mi się zebrać wszystkie niezbędne materiały do pięknie ilustrowanego "Pana Tadeusza", który będzie nowozelandzkim wkładem w upamiętnienie rocznicy urodzin Adama Mickiewicza. "Pan Tadeusz" już jest w Internecie (całość w Krakowie, dwie księgi w USA). Mnie jednak chodzi o eleganckie wydanie jubileuszowe. Będzie Andriolli, szesnaście portretów Mickiewicza, ilustracje postaci historycznych, może uda mi się ściągnąć z Wilna najnowsze dane.
Jako biolog Antoszewski chciałby umieścić w sieci piękne, wzruszające dzieło "Obraz piękności natury, czyli listy Władysława do Celestyny...", wydane przez Cieszkowskich w 1828 r. Kuszą go też ze względów językowych "Żywoty świętych Starego i Nowego Testamentu" Piotra Skargi (ma wydanie wileńskie z 1780 r.) oraz "Informacya matematyczna rozumnie ciekawego Polaka świat cały, niebo y ziemie, y co nich jest...", wydana w Lublinie w 1749 r.
- W sieci chcę umieścić niektóre niezwykle rzadkie publikacje przechowywane przez tutejszych emigrantów wojennych jako osobiste skarby, na przykład wydawnictwa dla dzieci szkół polskich prowadzonych w Persji, Jerozolimie i Nowej Zelandii - zdradza Antoszewski. - Przypuszczam, że wielu z tych pozycji nawet nie notują krajowe bibliografie. Chciałem tym zainteresować pewną polską instytucję. Niestety, bez odzewu... Zachęcające są tylko kontakty prywatne. Dzięki nim wiem, że warto, że trzeba. Co innego jednak "Netografia", a co innego poważne dzieła literackie. Staram się zainteresować instytucje w Polsce i zachęcić je do umieszczenia w sieci najważniejszych pozycji naszego piśmiennictwa.
"Latarnik" epoki Internetu swoją pracę wykonuje społecznie. Przy skromnym wyposażeniu może wprowadzić do światowego obiegu elektronicznego kilkanaście stron polskiej literatury dziennie.
Roman Antoszewski, internetowy wydawca Sienkie- wicza, wyjechał z Polski w 1982 r., gdy po kilku latach starań otrzymał upragniony paszport. Mieszka w nowo- zelandzkiej miejscowości Titirangi (w stanie Auckland). Jest biologiem, pisze książki i artykuły popularnonaukowe.
- Od czasu pierwszych kontaktów z Internetem nie mogłem się pogodzić z tym, że w sieci bez problemu są dostępne praktycznie wszystkie dzieła klasyczne, jakie ukazały się po angielsku, wiele dzieł niemieckich, francuskich, a polskich ani na lekarstwo - mówi Roman Antoszewski. - Dwa lata temu przyszło mi na myśl, że należałoby stworzyć coś w rodzaju bibliografii poloników w sieci, bo trudno za każdym razem węszyć po wszystkich przeszukiwarkach. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Najpierw dla siebie, a potem umieściłem na swojej prywatnej stronie coś, co nazwałem "Netografią". Jeśli ktoś mieszka w Patagonii czy na meksykańskiej prowincji, właściwie nie ma szans, by zetknąć się z polską książką. "Trylogia" wydawała mi się optymalną propozycją na pierwszy ogień. Każdy, kto ją czytał w szkole, chciałby przeczytać jeszcze raz.
Dzięki nowozelandzkiemu stowarzyszeniu Polaków udało się Romanowi Antoszewskiemu zarezerwować miejsce na serwerze. Przez kilka miesięcy zbierał materiały, skanował, formatował i ilustrował. Latem tego roku postawił ostatnią kropkę w "Panu Wołodyjowskim".
- Zainteresowanie "Netografią" okazało się większe, niż oczekiwałem. W ciągu dziewięciu miesięcy moją stronę odwiedziło ponad 4 tys. osób z całego świata - opowiada Antoszewski. - Zdumiewające, że aż 30 proc. odwiedzających to internauci z Polski, 30 proc. - rodacy z USA, a reszta to Polacy z całego świata. Mamy w Nowej Zelandii Studium Polskie na uniwersytecie, jest szkółka polska, założyliśmy też Polski Klub Literacki. Dzięki współpracy z wieloma korespondentami, m.in. z Gdańska, Krakowa, Poznania, a także ze Stanów Zjednoczonych, udało mi się zebrać wszystkie niezbędne materiały do pięknie ilustrowanego "Pana Tadeusza", który będzie nowozelandzkim wkładem w upamiętnienie rocznicy urodzin Adama Mickiewicza. "Pan Tadeusz" już jest w Internecie (całość w Krakowie, dwie księgi w USA). Mnie jednak chodzi o eleganckie wydanie jubileuszowe. Będzie Andriolli, szesnaście portretów Mickiewicza, ilustracje postaci historycznych, może uda mi się ściągnąć z Wilna najnowsze dane.
Jako biolog Antoszewski chciałby umieścić w sieci piękne, wzruszające dzieło "Obraz piękności natury, czyli listy Władysława do Celestyny...", wydane przez Cieszkowskich w 1828 r. Kuszą go też ze względów językowych "Żywoty świętych Starego i Nowego Testamentu" Piotra Skargi (ma wydanie wileńskie z 1780 r.) oraz "Informacya matematyczna rozumnie ciekawego Polaka świat cały, niebo y ziemie, y co nich jest...", wydana w Lublinie w 1749 r.
- W sieci chcę umieścić niektóre niezwykle rzadkie publikacje przechowywane przez tutejszych emigrantów wojennych jako osobiste skarby, na przykład wydawnictwa dla dzieci szkół polskich prowadzonych w Persji, Jerozolimie i Nowej Zelandii - zdradza Antoszewski. - Przypuszczam, że wielu z tych pozycji nawet nie notują krajowe bibliografie. Chciałem tym zainteresować pewną polską instytucję. Niestety, bez odzewu... Zachęcające są tylko kontakty prywatne. Dzięki nim wiem, że warto, że trzeba. Co innego jednak "Netografia", a co innego poważne dzieła literackie. Staram się zainteresować instytucje w Polsce i zachęcić je do umieszczenia w sieci najważniejszych pozycji naszego piśmiennictwa.
"Latarnik" epoki Internetu swoją pracę wykonuje społecznie. Przy skromnym wyposażeniu może wprowadzić do światowego obiegu elektronicznego kilkanaście stron polskiej literatury dziennie.
Więcej możesz przeczytać w 39/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.