Nie zapomniałem, że panował u nas czerwony apartheid: czerwoni prześladowali białych
Przekazy mówią, że była mityczną Atlantydą. Santorini, największa wyspa spośród południowych Cyklad, zaznacza półksiężycowatym kształtem zarys dawnego lądu. Zapadły krater pośrodku morza tworzy drugą co do wielkości wyspę małego archipelagu. Trzeba się wspiąć po hałdach żużlu rozsypanego między grafitowymi blokami zastygłej lawy, by zobaczyć cienką smużkę dymu i poczuć odór siarki. W jednym z lejów Caldery, wyspy będącej wierzchołkiem osuniętego w morze krateru, trwa w tym niepozornym dymieniu wspomnienie gigantycznego kataklizmu sprzed 3,5 tys. lat. To on miał zniszczyć kulturę kreteńską.
Nadchodzi koniec wakacji. Wiatr ustał i powrót do kraju chłodu poprzedza straszliwy upał. Ile politycznych Atlantyd z ostatniej dekady pozostawiło po sobie tylko miał pumeksu! Taki sam, jaki chrzęści pod nogami, gdy spaceruję po raz ostatni szarą wulkaniczną plażą na Santorini.
Moje dwutygodniowe wakacje zakończyło parę wiadomości, które zmusiły do szybkich refleksji. Ponad 40 proc. czeskich nastolatków pytanych, co znaczy dla nich Sierpień 1968 r., odpowiedziało: "Nic". Podobnie reagowali młodzi Polacy urodzeni 31 sierpnia 1980 r., w dniu podpisania porozumień sierpniowych między partiorządem a rodzącą się "Solidarnością". Wielu z nich nie kojarzyło swojego przyjścia na świat z początkiem końca pewnej epoki. Gdyby zaś przeczytali "Monitor Polski" (nr 16) i dowiedzieli się, że właśnie prezydent RP odznaczył prof. Adama Schaffa Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski w uznaniu wybitnych zasług dla nauki polskiej, to już w ogóle zagubiliby się w najnowszej historii Polski.
Jako oldboy w niegdysiejszych zabawach w policjantów i złodziei (sprawy narodowej) nie zapomniałem, że panował u nas czerwony apartheid: czerwoni prześladowali białych. Dzisiaj oba obozy chcą mówić językiem racji stanu. Niech więc biel i czerwień ma czytelną granicę. Potęga smaku, której całe życie żądał od nas książę poetów Zbigniew Herbert, zobowiązuje.
Nadchodzi koniec wakacji. Wiatr ustał i powrót do kraju chłodu poprzedza straszliwy upał. Ile politycznych Atlantyd z ostatniej dekady pozostawiło po sobie tylko miał pumeksu! Taki sam, jaki chrzęści pod nogami, gdy spaceruję po raz ostatni szarą wulkaniczną plażą na Santorini.
Moje dwutygodniowe wakacje zakończyło parę wiadomości, które zmusiły do szybkich refleksji. Ponad 40 proc. czeskich nastolatków pytanych, co znaczy dla nich Sierpień 1968 r., odpowiedziało: "Nic". Podobnie reagowali młodzi Polacy urodzeni 31 sierpnia 1980 r., w dniu podpisania porozumień sierpniowych między partiorządem a rodzącą się "Solidarnością". Wielu z nich nie kojarzyło swojego przyjścia na świat z początkiem końca pewnej epoki. Gdyby zaś przeczytali "Monitor Polski" (nr 16) i dowiedzieli się, że właśnie prezydent RP odznaczył prof. Adama Schaffa Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski w uznaniu wybitnych zasług dla nauki polskiej, to już w ogóle zagubiliby się w najnowszej historii Polski.
Jako oldboy w niegdysiejszych zabawach w policjantów i złodziei (sprawy narodowej) nie zapomniałem, że panował u nas czerwony apartheid: czerwoni prześladowali białych. Dzisiaj oba obozy chcą mówić językiem racji stanu. Niech więc biel i czerwień ma czytelną granicę. Potęga smaku, której całe życie żądał od nas książę poetów Zbigniew Herbert, zobowiązuje.
Więcej możesz przeczytać w 36/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.