Dzięki obligacjom zyskują lokalne społeczności
Po obligacje komunalne Wrocławia ustawiały się kolejki, a porządku pilnowały społeczne komitety. Nie tak łatwo kupić papiery Ostrowa Wielkopolskiego, notowane na rynku pozagiełdowym. Problemu ze sprzedażą swoich obligacji nie mają także inne miasta. Dotychczas jednak tylko 32 gminy zdecydowały się na ich emisję, mimo że są one tańszym sposobem pozyskania pieniędzy niż kredyt bankowy. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest nieznajomość możliwości wykorzystania nowoczesnych instrumentów finansowych przez władze samorządowe.
SWrocławianie ustawiali się w kolejkach nie po obligacje komunalne, ale po certyfikaty depozytowe wystawiane przez konsorcjum Banku Zachodniego i Pekao SA. Przepisy zezwalają bowiem na sprzedaż papierów gminnych maksymalnie 300 nabywcom. Tymczasem władzom miasta zależało na tym, aby trafiły one do jak największej grupy mieszkańców. Ogłaszając przetarg na zorganizowanie emisji obligacji, postawiły jej wykonawcom dwa warunki. Po pierwsze, nie mogą one podlegać wykupowi z budżetu gminy, a koszt obsługi nie może być zbyt duży. Po drugie, emisja ma przyspieszyć sprzedaż mieszkań komunalnych.
- Gmina emituje obligacje, których oprocentowanie wynosi 9 proc. w skali roku. Kupują je konsorcjum Banku Zachodniego i Pekao SA. Jedno- cześnie banki sprzedają mieszkańcom certyfikaty depozytowe, którymi można płacić przy wykupie mieszkań komunalnych, korzystając przy tym z sześćdziesięcioprocentowej bonifikaty. Ponieważ oprocentowanie certyfikatów wynosi zaledwie 7 proc., nie opłaca się ich długo trzymać. Nabywcy zainteresowani są jak najszybszym wykupieniem mieszkania. Konsorcjum rozliczy się z miastem, wymieniając certyfikaty na obligacje - wyjaśnia Krzysztof Radom, naczelnik Wydziału Rynku Kapitałowego Banku Zachodniego SA.
Wszystko wskazuje, że był to znakomity pomysł. Przed biurami maklerskimi pojawiły się społeczne kolejki, a w ciągu kilku pierwszych tygodni sprzedaży nabywców znalazło prawie 70 proc. certyfikatów. Największy zysk z tej operacji miała gmina. Do jej kasy wpłynęło już 50 mln zł, a w krótkim czasie pozbędzie się ona sporej liczby mieszkań stanowiących obciążenie dla budżetu.
- Szacujemy, iż w ten sposób uda nam się sprzedać 3 tys. mieszkań komunalnych, co jest znaczną liczbą, zważywszy na to, że od 1996 r. kupiono ich 4,5 tys. Prawdopodobnie zdecydujemy się zastosować tę metodę także w odniesieniu do innych składników majątku gminy, na przykład lokali użytkowych - mówi prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski.
Obligacje komunalne to papiery wartościowe emitowane przez samorząd lokalny. Gmina, sprzedając je, zobowiązuje się jednocześnie do ich wykupienia po upływie określonego terminu. Raz w roku nabywcy otrzymują odsetki. Oprocentowanie obligacji odpowiada rentowności 52-tygodniowych bonów skarbowych o wartości powiększonej o marżę. Ma to zachęcić inwestorów do kupowania ich zamiast papierów rządowych. Bardzo atrakcyjne są na przykład obligacje Ostrowa Wielkopolskiego, notowane na Centralnej Tabeli Ofert. Do kwietnia przyszłego roku ich oprocentowanie wynosić będzie 24,4 proc.
Przy kupnie rocznych obligacji skarbu państwa można liczyć co najwyżej na 21 proc. odsetek. Wyższe oprocentowanie ma też zrekompensować potencjalnym nabywcom większe ryzyko inwestycyjne. Gmina nie może zbankrutować, może natomiast przestać płacić swoje zobowiązania. To jednak niebezpieczeństwo czysto teoretyczne, więc samorządy nie mają kłopotów ze znalezieniem kupców na swoje papiery. Kupują je banki i przedsiębiorstwa posiadające nadwyżki finansowe.
Obligacje są również atrakcyjne dla gminy. Ich podstawową zaletą jest to, że są tańsze od kredytu bankowego. Bank nie pożycza bowiem własnych pieniędzy, tylko pośredniczy między gminą i inwestorami. Ponadto odsetki wypłaca się raz w roku, podczas gdy przy spłacie kredytu trzeba to robić co miesiąc lub co kwartał.
- Przeprowadziliśmy symulację. Założyliśmy, że oprocentowanie kredytu i obligacji jest takie samo, czyli 22 proc. w skali roku. Jeśli jednak uwzględnić, że odsetki bankowe trzeba spłacać co miesiąc, to efektywne oprocentowanie kredytu wynosi 25 proc. Dlatego między innymi wybraliśmy obligacje - mówi Mirosław Kruszyński, prezydent Ostrowa Wielkopolskiego.
Gminy decydujące się na emisję obligacji przestają być petentem w banku i mogą same
określać warunki zaciągania zobowiązań
W 1995 r. władze Gdyni szukały dodatkowych 28 mln zł na zakup autobusów. Zlecono wówczas analizę opłacalności wszystkich form pozyskiwania kapitału: od różnych rodzajów kredytu, poprzez leasing, aż po obligacje. Okazało się, że w krótkim okresie najkorzystniejszy jest kredyt dewizowy, a w długim obligacje. Ich spłata jest najtańsza. Dr Andrzej Goldmann, skarbnik Gdyni, oblicza, że koszt obsługi obligacji wyniesie 14 mln zł. - Wyemitowaliśmy papiery o wartości 28 mln zł, spłacimy łącznie ok. 42 mln, a więc na poziomie inflacji lub poniżej. To jedna z naszych najlepszych inwesty- cji - cieszy się Goldmann. - Przy takiej inflacji, jaką mamy teraz w Polsce, obligacje są nadal atrakcyjne.
Przed II wojną światową gminne obligacje były w Polsce bardzo popularnym papierem wartościowym. Ulokowano w nich tyle pieniędzy, ile na rynku akcji. Po wojnie ich emisję umożliwiła dopiero ustawa sejmowa z czerwca 1995 r. Dotychczas jednak z tej możliwości pozyskania dodatkowych środków spośród prawie 2500 gmin skorzystały tylko 32. Wartość tych emisji wyniosła zaledwie 400 mln zł.
- Obowiązujący system finansów publicznych nie zapewnia samorządom dochodów pozwalających na ich funkcjonowanie i rozwój. Jeśli chcemy rozwijać miasto, musimy pożyczać pieniądze. Dotyczy to zdecydowanej większości gmin w Polsce - mówi Józef Piotrowski, burmistrz Karpacza.
- Skarbnikowi gminy znacznie łatwiej załatwić kredyt, choć z reguły jest on droższy niż emisja obligacji. Procedura jej przygotowania wydaje się bardziej skomplikowana. Władze wielu gmin boją się tego, że nie są profesjonalnie przygotowane do korzystania z nowych instrumentów finansowych. Dotyczy to w mniejszym stopniu zarządów, w znacznie większym rad - mówi Mieczysław Halk, dyrektor Biura Operacji Kapitałowych Banku Komunalnego w Gdyni. - U nas ciągle pokutuje przekonanie, że pieniądze pożycza się tylko w banku, a nie bezpośrednio na rynku. Tymczasem w Europie Zachodniej i USA obligacje są bardzo popularne - zauważa Wojciech Lipka, prezes Środkowoeuropejskiego Centrum Ratingu i Analiz CERA SA.
Wiceprezydent Gdańska Longin Mażewski wspomina, że przed emisją obligacji władze miasta przeprowadziły wśród radnych akcję promocyjną. Początkowo wielu z nich myliło obligacje z darowizną, sądząc, że gmina nie musi ich spłacać. Powołano więc specjalną komisję złożoną z radnych wszystkich klubów, którzy pierwsi zapoznali się z tym instrumentem. Ci przekonywali następnie swoje kluby.
Zdaniem Romana Szyszko z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, dodatkowym atutem przemawiającym na rzecz obligacji jest także to, że przy ich emisji nie trzeba zastawiać nieruchomości (jak to jest w wypadku kredytu bankowego) i można nimi swobodnie gospodarować. Jest to szczególnie istotne dla małych miejscowości, które nie posiadają zbyt dużego majątku.
Przy emisji obligacji gwarantem wypłacalności jest budżet gminy. - Jest jeszcze jedna korzyść - olbrzymi efekt marketingowy. Środki masowego przekazu opisują emisje, a gmina jest postrzegana jako bardzo nowoczesna. Potencjalni inwestorzy dowiadują się, że wykładamy pieniądze na budowę infrastruktury, co zachęca ich do lokalizowania u nas nowych inwestycji. Jeśli chodzi o nas, ta opinia została potwierdzona przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, który uznał Karpacz za najbardziej atrakcyjne do inwestowania miasteczko w Polsce - podkreśla burmistrz Piotrowski. Korzyści marketingowe odczuły też władze Ostrowa Wielkopolskiego. Po tym, jak obligacje tej gminy zaczęły być notowane na Centralnej Tabeli Ofert, w mieście pojawiło się wielu nowych inwestorów. W 1996 r. liczba podmiotów gospodarczych wzrosła w porównaniu z rokiem poprzednim o 350, a w 1997 r. przybyło ich już 800. Spadło bezrobocie, o kilkadziesiąt procent zwiększyły się dochody gminy. Ostrów wyemitował już dwie serie obligacji, w przyszłym roku będzie w stanie zaciągnąć kolejne 20 mln zł kredytu, posiadając cały czas środki na spłatę dwóch poprzednich pożyczek.
Pieniądze uzyskane ze sprzedaży obligacji przeznaczane są przede wszystkim na wymianę przestarzałego taboru w przedsiębiorstwach komunikacji miejskiej albo na modernizację infrastruktury. Na zakup autobusów 21 mln zł uzyskanych ze sprzedaży obligacji komunalnych przeznaczył zarząd Legnicy, o milion mniej wydał na ten cel Wałbrzych. Autobusy kupiły również Gdynia i Gdańsk. Kraków część pieniędzy uzyskanych z drugiej emisji o wartości 138 mln zł zamierza przeznaczyć na budowę szybkiego tramwaju. Te dwa ostatnie miasta inwestują też w poprawę stanu dróg. Taki cel przyświecał także władzom Wrocławia, gdy decydowały się na sprzedaż papierów komunalnych. Uzyskane w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone na budowę obwodnicy śródmiejskiej. W 1996 r. w Ostrowie Wielkopolskim na 150 km dróg w mieście tylko 50 km było utwardzonych. Rocznie miasto było w stanie położyć nawierzchnię na 4 km. Dzięki środkom uzyskanym z obligacji modernizuje się trzy razy dłuższe odcinki. Władze Karpacza zainwestowały w drogi, wodociągi i kanalizację. W tym górskim kurorcie cały czas przybywa pensjonatów i hoteli, rośnie pobór wody.
Z kolei władze Sosnowca 95 mln zł uzyskanych ze sprzedaży obligacji zamierzają przeznaczyć na przebudowę centrum miasta. W Braniewie wykorzystano pieniądze na remonty istniejących już budynków komunalnych i budowę nowych, zaś w Starogardzie Gdańskim na uzbrojenie terenów pod budownictwo mieszkaniowe.
Prezydenci i burmistrzowie miast podkreślają, że gmina decydująca się na emisję obligacji przestaje być petentem w banku i sama określa warunki zaciągania zobowiązań. Z punktu widzenia samorządów lokalnych najkorzystniejsze są pożyczki kilkudziesięcioletnie, a takich nie oferuje żaden bank.
- Pierwsze obligacje zobowiązaliśmy się wykupić po trzech i pół roku, drugie po siedmiu latach i też je sprzedaliśmy. Następne będą miały kilku- nastoletni okres wykupu. Chcemy się dać poznać jako solidny płatnik, aby emitować papiery dwudziesto- czy trzydziestoletnie - mówi prezydent Kruszyński.
Zdaniem Wojciecha Lipki, rynek obligacji komunalnych będzie się rozwijał coraz szybciej, choć nie w sposób skokowy. - W przyszłym roku zaczną funkcjonować fundusze emerytalne. Szacuje się, że w pierwszym roku działalności mogą zebrać ok. 4 mld zł składek, które będą musiały gdzieś zainwestować. To dziesięć razy więcej niż wartość wszystkich dotychczasowych emisji. Z drugiej strony - pojawią się samorządowe powiaty i województwa, które będą potrzebowały pieniędzy na realizację swoich zadań - mówi prezes Lipka.
SWrocławianie ustawiali się w kolejkach nie po obligacje komunalne, ale po certyfikaty depozytowe wystawiane przez konsorcjum Banku Zachodniego i Pekao SA. Przepisy zezwalają bowiem na sprzedaż papierów gminnych maksymalnie 300 nabywcom. Tymczasem władzom miasta zależało na tym, aby trafiły one do jak największej grupy mieszkańców. Ogłaszając przetarg na zorganizowanie emisji obligacji, postawiły jej wykonawcom dwa warunki. Po pierwsze, nie mogą one podlegać wykupowi z budżetu gminy, a koszt obsługi nie może być zbyt duży. Po drugie, emisja ma przyspieszyć sprzedaż mieszkań komunalnych.
- Gmina emituje obligacje, których oprocentowanie wynosi 9 proc. w skali roku. Kupują je konsorcjum Banku Zachodniego i Pekao SA. Jedno- cześnie banki sprzedają mieszkańcom certyfikaty depozytowe, którymi można płacić przy wykupie mieszkań komunalnych, korzystając przy tym z sześćdziesięcioprocentowej bonifikaty. Ponieważ oprocentowanie certyfikatów wynosi zaledwie 7 proc., nie opłaca się ich długo trzymać. Nabywcy zainteresowani są jak najszybszym wykupieniem mieszkania. Konsorcjum rozliczy się z miastem, wymieniając certyfikaty na obligacje - wyjaśnia Krzysztof Radom, naczelnik Wydziału Rynku Kapitałowego Banku Zachodniego SA.
Wszystko wskazuje, że był to znakomity pomysł. Przed biurami maklerskimi pojawiły się społeczne kolejki, a w ciągu kilku pierwszych tygodni sprzedaży nabywców znalazło prawie 70 proc. certyfikatów. Największy zysk z tej operacji miała gmina. Do jej kasy wpłynęło już 50 mln zł, a w krótkim czasie pozbędzie się ona sporej liczby mieszkań stanowiących obciążenie dla budżetu.
- Szacujemy, iż w ten sposób uda nam się sprzedać 3 tys. mieszkań komunalnych, co jest znaczną liczbą, zważywszy na to, że od 1996 r. kupiono ich 4,5 tys. Prawdopodobnie zdecydujemy się zastosować tę metodę także w odniesieniu do innych składników majątku gminy, na przykład lokali użytkowych - mówi prezydent Wrocławia Bogdan Zdrojewski.
Obligacje komunalne to papiery wartościowe emitowane przez samorząd lokalny. Gmina, sprzedając je, zobowiązuje się jednocześnie do ich wykupienia po upływie określonego terminu. Raz w roku nabywcy otrzymują odsetki. Oprocentowanie obligacji odpowiada rentowności 52-tygodniowych bonów skarbowych o wartości powiększonej o marżę. Ma to zachęcić inwestorów do kupowania ich zamiast papierów rządowych. Bardzo atrakcyjne są na przykład obligacje Ostrowa Wielkopolskiego, notowane na Centralnej Tabeli Ofert. Do kwietnia przyszłego roku ich oprocentowanie wynosić będzie 24,4 proc.
Przy kupnie rocznych obligacji skarbu państwa można liczyć co najwyżej na 21 proc. odsetek. Wyższe oprocentowanie ma też zrekompensować potencjalnym nabywcom większe ryzyko inwestycyjne. Gmina nie może zbankrutować, może natomiast przestać płacić swoje zobowiązania. To jednak niebezpieczeństwo czysto teoretyczne, więc samorządy nie mają kłopotów ze znalezieniem kupców na swoje papiery. Kupują je banki i przedsiębiorstwa posiadające nadwyżki finansowe.
Obligacje są również atrakcyjne dla gminy. Ich podstawową zaletą jest to, że są tańsze od kredytu bankowego. Bank nie pożycza bowiem własnych pieniędzy, tylko pośredniczy między gminą i inwestorami. Ponadto odsetki wypłaca się raz w roku, podczas gdy przy spłacie kredytu trzeba to robić co miesiąc lub co kwartał.
- Przeprowadziliśmy symulację. Założyliśmy, że oprocentowanie kredytu i obligacji jest takie samo, czyli 22 proc. w skali roku. Jeśli jednak uwzględnić, że odsetki bankowe trzeba spłacać co miesiąc, to efektywne oprocentowanie kredytu wynosi 25 proc. Dlatego między innymi wybraliśmy obligacje - mówi Mirosław Kruszyński, prezydent Ostrowa Wielkopolskiego.
Gminy decydujące się na emisję obligacji przestają być petentem w banku i mogą same
określać warunki zaciągania zobowiązań
W 1995 r. władze Gdyni szukały dodatkowych 28 mln zł na zakup autobusów. Zlecono wówczas analizę opłacalności wszystkich form pozyskiwania kapitału: od różnych rodzajów kredytu, poprzez leasing, aż po obligacje. Okazało się, że w krótkim okresie najkorzystniejszy jest kredyt dewizowy, a w długim obligacje. Ich spłata jest najtańsza. Dr Andrzej Goldmann, skarbnik Gdyni, oblicza, że koszt obsługi obligacji wyniesie 14 mln zł. - Wyemitowaliśmy papiery o wartości 28 mln zł, spłacimy łącznie ok. 42 mln, a więc na poziomie inflacji lub poniżej. To jedna z naszych najlepszych inwesty- cji - cieszy się Goldmann. - Przy takiej inflacji, jaką mamy teraz w Polsce, obligacje są nadal atrakcyjne.
Przed II wojną światową gminne obligacje były w Polsce bardzo popularnym papierem wartościowym. Ulokowano w nich tyle pieniędzy, ile na rynku akcji. Po wojnie ich emisję umożliwiła dopiero ustawa sejmowa z czerwca 1995 r. Dotychczas jednak z tej możliwości pozyskania dodatkowych środków spośród prawie 2500 gmin skorzystały tylko 32. Wartość tych emisji wyniosła zaledwie 400 mln zł.
- Obowiązujący system finansów publicznych nie zapewnia samorządom dochodów pozwalających na ich funkcjonowanie i rozwój. Jeśli chcemy rozwijać miasto, musimy pożyczać pieniądze. Dotyczy to zdecydowanej większości gmin w Polsce - mówi Józef Piotrowski, burmistrz Karpacza.
- Skarbnikowi gminy znacznie łatwiej załatwić kredyt, choć z reguły jest on droższy niż emisja obligacji. Procedura jej przygotowania wydaje się bardziej skomplikowana. Władze wielu gmin boją się tego, że nie są profesjonalnie przygotowane do korzystania z nowych instrumentów finansowych. Dotyczy to w mniejszym stopniu zarządów, w znacznie większym rad - mówi Mieczysław Halk, dyrektor Biura Operacji Kapitałowych Banku Komunalnego w Gdyni. - U nas ciągle pokutuje przekonanie, że pieniądze pożycza się tylko w banku, a nie bezpośrednio na rynku. Tymczasem w Europie Zachodniej i USA obligacje są bardzo popularne - zauważa Wojciech Lipka, prezes Środkowoeuropejskiego Centrum Ratingu i Analiz CERA SA.
Wiceprezydent Gdańska Longin Mażewski wspomina, że przed emisją obligacji władze miasta przeprowadziły wśród radnych akcję promocyjną. Początkowo wielu z nich myliło obligacje z darowizną, sądząc, że gmina nie musi ich spłacać. Powołano więc specjalną komisję złożoną z radnych wszystkich klubów, którzy pierwsi zapoznali się z tym instrumentem. Ci przekonywali następnie swoje kluby.
Zdaniem Romana Szyszko z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, dodatkowym atutem przemawiającym na rzecz obligacji jest także to, że przy ich emisji nie trzeba zastawiać nieruchomości (jak to jest w wypadku kredytu bankowego) i można nimi swobodnie gospodarować. Jest to szczególnie istotne dla małych miejscowości, które nie posiadają zbyt dużego majątku.
Przy emisji obligacji gwarantem wypłacalności jest budżet gminy. - Jest jeszcze jedna korzyść - olbrzymi efekt marketingowy. Środki masowego przekazu opisują emisje, a gmina jest postrzegana jako bardzo nowoczesna. Potencjalni inwestorzy dowiadują się, że wykładamy pieniądze na budowę infrastruktury, co zachęca ich do lokalizowania u nas nowych inwestycji. Jeśli chodzi o nas, ta opinia została potwierdzona przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, który uznał Karpacz za najbardziej atrakcyjne do inwestowania miasteczko w Polsce - podkreśla burmistrz Piotrowski. Korzyści marketingowe odczuły też władze Ostrowa Wielkopolskiego. Po tym, jak obligacje tej gminy zaczęły być notowane na Centralnej Tabeli Ofert, w mieście pojawiło się wielu nowych inwestorów. W 1996 r. liczba podmiotów gospodarczych wzrosła w porównaniu z rokiem poprzednim o 350, a w 1997 r. przybyło ich już 800. Spadło bezrobocie, o kilkadziesiąt procent zwiększyły się dochody gminy. Ostrów wyemitował już dwie serie obligacji, w przyszłym roku będzie w stanie zaciągnąć kolejne 20 mln zł kredytu, posiadając cały czas środki na spłatę dwóch poprzednich pożyczek.
Pieniądze uzyskane ze sprzedaży obligacji przeznaczane są przede wszystkim na wymianę przestarzałego taboru w przedsiębiorstwach komunikacji miejskiej albo na modernizację infrastruktury. Na zakup autobusów 21 mln zł uzyskanych ze sprzedaży obligacji komunalnych przeznaczył zarząd Legnicy, o milion mniej wydał na ten cel Wałbrzych. Autobusy kupiły również Gdynia i Gdańsk. Kraków część pieniędzy uzyskanych z drugiej emisji o wartości 138 mln zł zamierza przeznaczyć na budowę szybkiego tramwaju. Te dwa ostatnie miasta inwestują też w poprawę stanu dróg. Taki cel przyświecał także władzom Wrocławia, gdy decydowały się na sprzedaż papierów komunalnych. Uzyskane w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone na budowę obwodnicy śródmiejskiej. W 1996 r. w Ostrowie Wielkopolskim na 150 km dróg w mieście tylko 50 km było utwardzonych. Rocznie miasto było w stanie położyć nawierzchnię na 4 km. Dzięki środkom uzyskanym z obligacji modernizuje się trzy razy dłuższe odcinki. Władze Karpacza zainwestowały w drogi, wodociągi i kanalizację. W tym górskim kurorcie cały czas przybywa pensjonatów i hoteli, rośnie pobór wody.
Z kolei władze Sosnowca 95 mln zł uzyskanych ze sprzedaży obligacji zamierzają przeznaczyć na przebudowę centrum miasta. W Braniewie wykorzystano pieniądze na remonty istniejących już budynków komunalnych i budowę nowych, zaś w Starogardzie Gdańskim na uzbrojenie terenów pod budownictwo mieszkaniowe.
Prezydenci i burmistrzowie miast podkreślają, że gmina decydująca się na emisję obligacji przestaje być petentem w banku i sama określa warunki zaciągania zobowiązań. Z punktu widzenia samorządów lokalnych najkorzystniejsze są pożyczki kilkudziesięcioletnie, a takich nie oferuje żaden bank.
- Pierwsze obligacje zobowiązaliśmy się wykupić po trzech i pół roku, drugie po siedmiu latach i też je sprzedaliśmy. Następne będą miały kilku- nastoletni okres wykupu. Chcemy się dać poznać jako solidny płatnik, aby emitować papiery dwudziesto- czy trzydziestoletnie - mówi prezydent Kruszyński.
Zdaniem Wojciecha Lipki, rynek obligacji komunalnych będzie się rozwijał coraz szybciej, choć nie w sposób skokowy. - W przyszłym roku zaczną funkcjonować fundusze emerytalne. Szacuje się, że w pierwszym roku działalności mogą zebrać ok. 4 mld zł składek, które będą musiały gdzieś zainwestować. To dziesięć razy więcej niż wartość wszystkich dotychczasowych emisji. Z drugiej strony - pojawią się samorządowe powiaty i województwa, które będą potrzebowały pieniędzy na realizację swoich zadań - mówi prezes Lipka.
Więcej możesz przeczytać w 35/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.