Urodzeni 31 sierpnia 1980 r.
31 sierpnia 1980 r. przyszło na świat kilkuset obywateli Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. W dniu podpisywania porozumień gdańskich rodzice - nauczycielka, hydraulik, milicjant, sprzątaczka, monter w dużej fabryce - żyli tylko ich narodzinami. Dziś, gdy w swe osiemnaste urodziny otrzymują dowody osobiste, są obywatelami już innego kraju. Na dokumentach orzeł ma koronę, a nazwa państwa brzmi krótko: Rzeczpospolita Polska. 31 sierpnia 1980 r. dla nich jest oczywiście datą ich urodzin. I - dla zdecydowanej większości - niczym więcej. Centralna komputerowa baza danych PESEL niczym maszyna losująca wyrzuca z siebie kolejne nazwiska, imiona, adresy.
- Nie jestem przekonana, co chcę robić. Może zacznę jeszcze jakąś szkołę, a może pójdę do pracy. Skończyłam zawodówkę, profil: sprzedawca, w Opolu Lubelskim. Nie wiem, co powinnam dalej z sobą robić - opowiada Małgorzata Sosnowska z Poniatowej. - Żyję jak każdy, słucham muzyki dyskotekowej, chodzę na dyskoteki, czasami oglądam filmy, ale w domu, w telewizorze, nie w kinie. Wakacje spędziłam u cioci nad jeziorem. Nikt nigdy nie wspominał, że urodziłam się w jakimś specjalnym, ważnym dniu. A tak naprawdę było?
- Skończę ekonomik w Bełchatowie, pójdę na jakieś studia, ale jeszcze o tym nie myślałem. Jeszcze mam czas, bo na studia to dopiero po wojsku. Nie to, żebym chciał, ale wiadomo, że wezmą. Każdego biorą - mówi Emil Zintek z Bełchatowa. - Żyję muzyką. Jeśli chodzi o historię, znam tylko historię polskiego rocka. Rok 1980 to był chyba rok Perfectu. 31 sierpnia 1980 r. chyba nic ważnego się nie stało.
- Nazywam się Bogumił Wawrzyńczak, jestem z Łowicza. Rzeczywiście urodziłem się 31 sierpnia 1980 r., ale nie wiem, co się wtedy stało. Będę mechanikiem samochodowym. Wakacje jak każdy - na praktykach u mechanika. Mam starszą siostrę, która studiuje w Łowiczu, ale nie wiem co.
- Czy taki całkowicie przypadkowy, podobny grze w multilotka wybór z komputerowej bazy danych może być reprezentatywny? Oczywiście nie. Ale może ukazywać charakterystyczne zjawiska w obrębie tej grupy - wyjaśnia prof. Piotr Gliński, socjolog. - Urodzeni w okolicach roku 1980 pierwsi dojrzewali w "nowej Polsce". Badania ukazują, że ich aspiracje wyznacza trójkąt: rodzina - szkoła - praca. Porażać może to, że większość z nich jest bezideowa, ku wyższym ideałom zwraca się zaledwie - według różnych badań - od 3 do 6 proc. Idealistów, chcących zmieniać świat i rozwijać siebie, chcących obcować z różnymi wartościami, jest więc niewielu. Choć jednocześnie pamiętajmy, że w badaniach przeprowadzonych w Niemczech 98 proc. dziewcząt, rówieśnic "urodzonych 31 sierpnia ?80" w Polsce, wyznaczyło sobie jeden cel życiowy: zostać modelką.
- Zaraz, przypomniałam sobie - wykrzykuje Aneta Orłowska z Bolesławca. - Kiedyś, na dziesięciolecie roku 1980, 31 sierpnia przecinałam wstęgę w kościele w Bolesławcu. Jedna pani się wtedy popłakała, że przyniosłam wolność, śpiewali ludzie pieśni, no jak to w kościele. A ja przecinałam wstęgę. I to wszystko.
- 31 sierpnia 1980 nic nie było - przekonuje Agnieszka Chołodecka z Milicza. - Podobno był jakiś strajk, nie kursowały autobusy i mama miała kłopoty z dojechaniem do szpitala. Po co był ten strajk, to nie wiadomo. Mama była wtedy recepcjonistką w hotelu, a tata policjantem. Rodzice opowiadali, że wtedy życie było od pierwszego do pierwszego, wszystko było na kartki, no i rynek muzyczny był uboższy, niektórych piosenek nie można było nagrywać. Teraz nie wiadomo, czy jest lepiej, czy gorzej. Kiedyś uważałam, że teraz jest lepiej, bo rząd nie oszukuje, nie ma kartek i są piosenki. Ale później popatrzyłam lepiej i widzę duże bezrobocie. Na szczęście moja rodzina jakoś sobie radzi, mamy prywatny warsztat samochodowy. Jacek Santorski, psycho- terapeuta: - Oto pierwsze pokolenie ludzi wolnych od totalitaryzmu, wolnych od lęków o takim podłożu. Dla moich synów, urodzonych w roku 1979 i 1981, abstrakcyjnie brzmią opowieści o tym, że zatrzymanie przez policję jeszcze niedawno wywoływało lęk lub agresję. Rośnie pokolenie wolne od toksycznego lęku przed totalitaryzmem.
"Urodzeni 31 sierpnia ?80" nie są w sensie społecznym żadnym pokoleniem - oponuje prof. Gliński. - O pokoleniu możemy mówić dopiero wówczas, gdy zaistnieje wspólne doświadczenie. Chyba że za takie doświadczenie uznamy fakt, iż jest to pierwszy społeczny rzut eksplozji konsumpcjonizmu wciskającego ich w świat McDonald?sa, MTV. Zjawisko pogoni za dobrami materialnymi nigdy nie występowało z takim nasileniem. Owszem, ich poprzednicy jeździli "na ciuchy" do Rembertowa, ubierali się w komisach, ale poza tym coś czytali, uczestniczyli w spotkaniach teatralnych, konfrontacjach filmowych. Panował snobizm kulturalny, po części jako odtrutka na nudę systemu. Dziś mamy pół pokolenia do tyłu. Pustkę ideową zaoferowała "urodzonym 31 sierpnia ?80" nie tylko rodzina, ale także od lat nie reformowany system oświatowy. Niejako przy okazji rośnie coraz szerszy margines młodych Polaków zdemoralizowanych, ze środowisk patologicznych, a często po prostu biednych. Są przecież miasteczka na ścianie zachodniej, gdzie przemiany ostatnich lat pozostawiły mężczyznom zajęcie się przemytem, zaś kobietom prostytucją - punktuje prof. Gliński.
- Nie wiem, skąd się wzięła "Solidarność" i szczerze powiedziawszy, niewiele mnie to obchodzi - wyrzuca z siebie Damian Przybyła. Skończył Zasadniczą Szkołę Zawodową w Strzelcach Opolskich i jest teraz malarzem-tapeciarzem. - Jeśli chodzi o plany, to trzeba znaleźć jakąś robotę konkretną i się ustawić, normalne.
- Elementem kultury PRL było niepokazywanie emocji, dystans - przypomina dr Jan Garlicki, socjolog polityki.
- Tak zostali wychowani starsi, takie wzorce przekazują swoim dzieciom. U części takie tłumienie emocji powoduje agresję, u innych wyciszenie i przybranie pozycji obserwatora. "Urodzeni 31 sierpnia ?80" nie są przeświadczeni o wartości swych poglądów albo nie mają odwagi do ich wygłoszenia. Stąd swoista moda na zblazowanie, czego przejawem jest mówienie o oglądaniu telewizji jako głównym zainteresowaniu. Jacek Santorski: - Martwi nas to, jaką płytkość prezentuje to pokolenie, jaki hedonizm. Pamiętajmy jednak, że są jedynie odzwierciedleniem naszego stanu ducha. Ktoś podzielił rodziców "urodzonych 31 sierpnia ?80", dzisiejszych czterdziestolatków, na zgorzkniałe jeże i lisy myszkujące, aby przetrwać. - Tacy są dorośli obserwowani po 1989 r., w czasie gwałtownych przemian społecznych - potwierdza Santorski. - Albo więc dzieciaki te mają do czynienia ze zgorzkniałymi mamuśkami, albo z ojcami, którzy w swym zagonieniu nie mają dla nich choćby chwili. Teorie mówiące o tym, że dzieci rozwijają się najlepiej, gdy mają pogłębione kontakty w zróżnicowanych środowiskach, poszły w polskich rodzinach w zapomnienie. Rolę wychowawcy, nauczyciela świata, przejął telewizor z kilkudziesięcioma kanałami. Cechą charakterystyczną "urodzonych 31 sierpnia ?80" staje się brak tożsamości historycznej - ani rodzina, ani szkoła, ani praca, czyli ich "trójkąt wartości", nie wymagają korzeni, odniesień do przeszłości. W miejsce demokracji wywalczonej, będącej wartością samą w sobie, pojawia się "demokracja proceduralna" (ktoś głosuje, ktoś zostaje wybrany, powstają ustawy, prawo, które tak naprawdę nie jest moje, podobnie jak i ten kraj). - W demokracji o poucinanych korzeniach, jaka zawładnęła naszym życiem społecznym, szybko okazuje się, że najlepszym rozwiązaniem wszelakich problemów bywa kij baseballowy - przypomina prof. Gliński.
- 31 sierpnia 1980 r. nic mi nie mówi. Porozumienia gdańskie? - zastanawia się Agnieszka Lomperta z Przasnysza. - Pierwszy raz słyszę. Zdałam do czwartej licealnej w Przasnyszu. Zamierzam studiować, ale nie wiem jeszcze co. Może ekonomię w Warszawie?
- Wybiorę się na studia do Lublina, na chemię - planuje Sebastian Wojtas z Białej Podlaskiej. - Fakt, że urodziłem się wtedy, kiedy się urodziłem, nie zmienił mojego życia. Nie interesuję się tym okresem historii.
- Gdzieś w Stanach Zjednoczonych widziałem gigantyczne księgarnie połączone z kawiarniami - opowiada prof. Gliński. - Można buszować po księgozbiorach, w kafejce nie było alkoholu, nie serwowano nic poza herbatą, kawą, przegryzkami. I oto budynki te wykreowano jako miejsca spotkań klasy średniej. Szerokiej i zamożnej, przeznaczającej nadwyżkę swego czasu wolnego na zachowania inne niż podstawowe. Oto klientela ruchów społecznych, oto ludzie szukający swych korzeni. Dla nich zakup nowego buta czy sukienki przestaje być celem życia i najważniejszym wydarzeniem dnia. Wraz z tworzeniem się klasy średniej powstaną i u nas takie miejsca i takie mody. W ostatnich latach prawie dwukrotnie zwiększyła się przecież liczba studentów pobierających naukę na polskich uczelniach. Coraz częściej gotowi są płacić za studia, już dwa, trzy lata po osiągnięciu pełnoletności zaczynają zawodowe kariery w biznesie. Nie zapominajmy jednak, że jeszcze niedawno z liceum z miasta na ścianie wschodniej zaledwie dwie czy trzy osoby w roku dostawały się na uczelnię, następne zaś szybko rodziły dzieci, wyjeżdżały za granicę pracować na czarno, popadały w marazm życia na prowincji. Może Bogumił Wawrzyńczak z Łowicza, od dziecka interesujący się samochodami, założy warsztat naprawczy? Agnieszka Chołodecka z Milicza po chwili zastanowienia mówi: - Pójdę na architekturę, lubię oglądać ciekawe, interesujące domy. Chciałabym takie projektować, żeby ludzie nie żyli jak w klatkach, żeby było już zawsze normalnie. Bo przecież podobno o to walczyliście...
Jeśli socjologowie nazywają tę generację pierwszym w miarę normalnym pokoleniem powojennym, to dlatego, że na ich życie nie wpływa polityka, przestała mieć wpływ historia. Tego, że urodzili się w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, a żyją w Rzeczypospolitej Polskiej, na ogół właściwie nie zauważyli. - Z badań wynika, że zainteresowanie młodych ludzi otaczającym światem spada. Myliłby się jednak ten, kto wyciągałby stąd wniosek, że na swój sposób nie obserwują oni zachodzących przemian, że jest to tylko tłuszcza i szara masa - zastrzega dr Garlicki.
- Jeśli zadziwia nas płytkość "urodzonych 31 sierpnia ?80", to pamiętajmy, że wynika ona z nas - przekonuje Santorski. - Jak pompa, aby wydostała wodę na powierzchnię, wpierw musi zostać napełniona, tak i mały człowiek musi być napełniony zainteresowaniem świata, wiedzą, zdolnością współ- odczuwania. Oni tymczasem obserwują zgorzkniałe mamuśki, sfrustrowanych nauczycieli i nastawionych wyłącznie na pogoń za pieniędzmi ojców. Docierają do ich świadomości groteskowe spory ze sfery polityki, jak te wokół oświęcimskich krzyży; dociera do nich cynizm osób, które za sporami tymi stoją. Taka teraźniejszość i takie fragmenty historii atakujące ich świadomość wzmacniają jedynie ich zwrot ku hedonizmowi, ucieczkę w świat masowej konsumpcji. Nie martwiłbym się o nich, ale o nas. Możemy się w "urodzonych 31 sierpnia ?80" przeglądać jak w krzywym zwierciadle. To przecież dzieci naszej wolności.
- Nie jestem przekonana, co chcę robić. Może zacznę jeszcze jakąś szkołę, a może pójdę do pracy. Skończyłam zawodówkę, profil: sprzedawca, w Opolu Lubelskim. Nie wiem, co powinnam dalej z sobą robić - opowiada Małgorzata Sosnowska z Poniatowej. - Żyję jak każdy, słucham muzyki dyskotekowej, chodzę na dyskoteki, czasami oglądam filmy, ale w domu, w telewizorze, nie w kinie. Wakacje spędziłam u cioci nad jeziorem. Nikt nigdy nie wspominał, że urodziłam się w jakimś specjalnym, ważnym dniu. A tak naprawdę było?
- Skończę ekonomik w Bełchatowie, pójdę na jakieś studia, ale jeszcze o tym nie myślałem. Jeszcze mam czas, bo na studia to dopiero po wojsku. Nie to, żebym chciał, ale wiadomo, że wezmą. Każdego biorą - mówi Emil Zintek z Bełchatowa. - Żyję muzyką. Jeśli chodzi o historię, znam tylko historię polskiego rocka. Rok 1980 to był chyba rok Perfectu. 31 sierpnia 1980 r. chyba nic ważnego się nie stało.
- Nazywam się Bogumił Wawrzyńczak, jestem z Łowicza. Rzeczywiście urodziłem się 31 sierpnia 1980 r., ale nie wiem, co się wtedy stało. Będę mechanikiem samochodowym. Wakacje jak każdy - na praktykach u mechanika. Mam starszą siostrę, która studiuje w Łowiczu, ale nie wiem co.
- Czy taki całkowicie przypadkowy, podobny grze w multilotka wybór z komputerowej bazy danych może być reprezentatywny? Oczywiście nie. Ale może ukazywać charakterystyczne zjawiska w obrębie tej grupy - wyjaśnia prof. Piotr Gliński, socjolog. - Urodzeni w okolicach roku 1980 pierwsi dojrzewali w "nowej Polsce". Badania ukazują, że ich aspiracje wyznacza trójkąt: rodzina - szkoła - praca. Porażać może to, że większość z nich jest bezideowa, ku wyższym ideałom zwraca się zaledwie - według różnych badań - od 3 do 6 proc. Idealistów, chcących zmieniać świat i rozwijać siebie, chcących obcować z różnymi wartościami, jest więc niewielu. Choć jednocześnie pamiętajmy, że w badaniach przeprowadzonych w Niemczech 98 proc. dziewcząt, rówieśnic "urodzonych 31 sierpnia ?80" w Polsce, wyznaczyło sobie jeden cel życiowy: zostać modelką.
- Zaraz, przypomniałam sobie - wykrzykuje Aneta Orłowska z Bolesławca. - Kiedyś, na dziesięciolecie roku 1980, 31 sierpnia przecinałam wstęgę w kościele w Bolesławcu. Jedna pani się wtedy popłakała, że przyniosłam wolność, śpiewali ludzie pieśni, no jak to w kościele. A ja przecinałam wstęgę. I to wszystko.
- 31 sierpnia 1980 nic nie było - przekonuje Agnieszka Chołodecka z Milicza. - Podobno był jakiś strajk, nie kursowały autobusy i mama miała kłopoty z dojechaniem do szpitala. Po co był ten strajk, to nie wiadomo. Mama była wtedy recepcjonistką w hotelu, a tata policjantem. Rodzice opowiadali, że wtedy życie było od pierwszego do pierwszego, wszystko było na kartki, no i rynek muzyczny był uboższy, niektórych piosenek nie można było nagrywać. Teraz nie wiadomo, czy jest lepiej, czy gorzej. Kiedyś uważałam, że teraz jest lepiej, bo rząd nie oszukuje, nie ma kartek i są piosenki. Ale później popatrzyłam lepiej i widzę duże bezrobocie. Na szczęście moja rodzina jakoś sobie radzi, mamy prywatny warsztat samochodowy. Jacek Santorski, psycho- terapeuta: - Oto pierwsze pokolenie ludzi wolnych od totalitaryzmu, wolnych od lęków o takim podłożu. Dla moich synów, urodzonych w roku 1979 i 1981, abstrakcyjnie brzmią opowieści o tym, że zatrzymanie przez policję jeszcze niedawno wywoływało lęk lub agresję. Rośnie pokolenie wolne od toksycznego lęku przed totalitaryzmem.
"Urodzeni 31 sierpnia ?80" nie są w sensie społecznym żadnym pokoleniem - oponuje prof. Gliński. - O pokoleniu możemy mówić dopiero wówczas, gdy zaistnieje wspólne doświadczenie. Chyba że za takie doświadczenie uznamy fakt, iż jest to pierwszy społeczny rzut eksplozji konsumpcjonizmu wciskającego ich w świat McDonald?sa, MTV. Zjawisko pogoni za dobrami materialnymi nigdy nie występowało z takim nasileniem. Owszem, ich poprzednicy jeździli "na ciuchy" do Rembertowa, ubierali się w komisach, ale poza tym coś czytali, uczestniczyli w spotkaniach teatralnych, konfrontacjach filmowych. Panował snobizm kulturalny, po części jako odtrutka na nudę systemu. Dziś mamy pół pokolenia do tyłu. Pustkę ideową zaoferowała "urodzonym 31 sierpnia ?80" nie tylko rodzina, ale także od lat nie reformowany system oświatowy. Niejako przy okazji rośnie coraz szerszy margines młodych Polaków zdemoralizowanych, ze środowisk patologicznych, a często po prostu biednych. Są przecież miasteczka na ścianie zachodniej, gdzie przemiany ostatnich lat pozostawiły mężczyznom zajęcie się przemytem, zaś kobietom prostytucją - punktuje prof. Gliński.
- Nie wiem, skąd się wzięła "Solidarność" i szczerze powiedziawszy, niewiele mnie to obchodzi - wyrzuca z siebie Damian Przybyła. Skończył Zasadniczą Szkołę Zawodową w Strzelcach Opolskich i jest teraz malarzem-tapeciarzem. - Jeśli chodzi o plany, to trzeba znaleźć jakąś robotę konkretną i się ustawić, normalne.
- Elementem kultury PRL było niepokazywanie emocji, dystans - przypomina dr Jan Garlicki, socjolog polityki.
- Tak zostali wychowani starsi, takie wzorce przekazują swoim dzieciom. U części takie tłumienie emocji powoduje agresję, u innych wyciszenie i przybranie pozycji obserwatora. "Urodzeni 31 sierpnia ?80" nie są przeświadczeni o wartości swych poglądów albo nie mają odwagi do ich wygłoszenia. Stąd swoista moda na zblazowanie, czego przejawem jest mówienie o oglądaniu telewizji jako głównym zainteresowaniu. Jacek Santorski: - Martwi nas to, jaką płytkość prezentuje to pokolenie, jaki hedonizm. Pamiętajmy jednak, że są jedynie odzwierciedleniem naszego stanu ducha. Ktoś podzielił rodziców "urodzonych 31 sierpnia ?80", dzisiejszych czterdziestolatków, na zgorzkniałe jeże i lisy myszkujące, aby przetrwać. - Tacy są dorośli obserwowani po 1989 r., w czasie gwałtownych przemian społecznych - potwierdza Santorski. - Albo więc dzieciaki te mają do czynienia ze zgorzkniałymi mamuśkami, albo z ojcami, którzy w swym zagonieniu nie mają dla nich choćby chwili. Teorie mówiące o tym, że dzieci rozwijają się najlepiej, gdy mają pogłębione kontakty w zróżnicowanych środowiskach, poszły w polskich rodzinach w zapomnienie. Rolę wychowawcy, nauczyciela świata, przejął telewizor z kilkudziesięcioma kanałami. Cechą charakterystyczną "urodzonych 31 sierpnia ?80" staje się brak tożsamości historycznej - ani rodzina, ani szkoła, ani praca, czyli ich "trójkąt wartości", nie wymagają korzeni, odniesień do przeszłości. W miejsce demokracji wywalczonej, będącej wartością samą w sobie, pojawia się "demokracja proceduralna" (ktoś głosuje, ktoś zostaje wybrany, powstają ustawy, prawo, które tak naprawdę nie jest moje, podobnie jak i ten kraj). - W demokracji o poucinanych korzeniach, jaka zawładnęła naszym życiem społecznym, szybko okazuje się, że najlepszym rozwiązaniem wszelakich problemów bywa kij baseballowy - przypomina prof. Gliński.
- 31 sierpnia 1980 r. nic mi nie mówi. Porozumienia gdańskie? - zastanawia się Agnieszka Lomperta z Przasnysza. - Pierwszy raz słyszę. Zdałam do czwartej licealnej w Przasnyszu. Zamierzam studiować, ale nie wiem jeszcze co. Może ekonomię w Warszawie?
- Wybiorę się na studia do Lublina, na chemię - planuje Sebastian Wojtas z Białej Podlaskiej. - Fakt, że urodziłem się wtedy, kiedy się urodziłem, nie zmienił mojego życia. Nie interesuję się tym okresem historii.
- Gdzieś w Stanach Zjednoczonych widziałem gigantyczne księgarnie połączone z kawiarniami - opowiada prof. Gliński. - Można buszować po księgozbiorach, w kafejce nie było alkoholu, nie serwowano nic poza herbatą, kawą, przegryzkami. I oto budynki te wykreowano jako miejsca spotkań klasy średniej. Szerokiej i zamożnej, przeznaczającej nadwyżkę swego czasu wolnego na zachowania inne niż podstawowe. Oto klientela ruchów społecznych, oto ludzie szukający swych korzeni. Dla nich zakup nowego buta czy sukienki przestaje być celem życia i najważniejszym wydarzeniem dnia. Wraz z tworzeniem się klasy średniej powstaną i u nas takie miejsca i takie mody. W ostatnich latach prawie dwukrotnie zwiększyła się przecież liczba studentów pobierających naukę na polskich uczelniach. Coraz częściej gotowi są płacić za studia, już dwa, trzy lata po osiągnięciu pełnoletności zaczynają zawodowe kariery w biznesie. Nie zapominajmy jednak, że jeszcze niedawno z liceum z miasta na ścianie wschodniej zaledwie dwie czy trzy osoby w roku dostawały się na uczelnię, następne zaś szybko rodziły dzieci, wyjeżdżały za granicę pracować na czarno, popadały w marazm życia na prowincji. Może Bogumił Wawrzyńczak z Łowicza, od dziecka interesujący się samochodami, założy warsztat naprawczy? Agnieszka Chołodecka z Milicza po chwili zastanowienia mówi: - Pójdę na architekturę, lubię oglądać ciekawe, interesujące domy. Chciałabym takie projektować, żeby ludzie nie żyli jak w klatkach, żeby było już zawsze normalnie. Bo przecież podobno o to walczyliście...
Jeśli socjologowie nazywają tę generację pierwszym w miarę normalnym pokoleniem powojennym, to dlatego, że na ich życie nie wpływa polityka, przestała mieć wpływ historia. Tego, że urodzili się w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, a żyją w Rzeczypospolitej Polskiej, na ogół właściwie nie zauważyli. - Z badań wynika, że zainteresowanie młodych ludzi otaczającym światem spada. Myliłby się jednak ten, kto wyciągałby stąd wniosek, że na swój sposób nie obserwują oni zachodzących przemian, że jest to tylko tłuszcza i szara masa - zastrzega dr Garlicki.
- Jeśli zadziwia nas płytkość "urodzonych 31 sierpnia ?80", to pamiętajmy, że wynika ona z nas - przekonuje Santorski. - Jak pompa, aby wydostała wodę na powierzchnię, wpierw musi zostać napełniona, tak i mały człowiek musi być napełniony zainteresowaniem świata, wiedzą, zdolnością współ- odczuwania. Oni tymczasem obserwują zgorzkniałe mamuśki, sfrustrowanych nauczycieli i nastawionych wyłącznie na pogoń za pieniędzmi ojców. Docierają do ich świadomości groteskowe spory ze sfery polityki, jak te wokół oświęcimskich krzyży; dociera do nich cynizm osób, które za sporami tymi stoją. Taka teraźniejszość i takie fragmenty historii atakujące ich świadomość wzmacniają jedynie ich zwrot ku hedonizmowi, ucieczkę w świat masowej konsumpcji. Nie martwiłbym się o nich, ale o nas. Możemy się w "urodzonych 31 sierpnia ?80" przeglądać jak w krzywym zwierciadle. To przecież dzieci naszej wolności.
Więcej możesz przeczytać w 35/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.