Warszawski konflikt UW - AWS jest kolejną wygraną SLD, który siedzi sobie cicho i zaciera rączki
Wiadomo, iż sierpień to trudny miesiąc dla Warszawy i można się było spodziewać, że coś na stolicę spadnie. Z ciekawością oczekiwałem decyzji prezydenta Kwaśniewskiego w sprawie nowej ustawy o ustroju stołecznego miasta. Miałem nadzieję, że prezydent ustawę podpisze, powołując się na swojego poprzednika, który w 1994 r. był w podobnej sytuacji.
Cztery lata temu również w ostatniej chwili, tuż przed wyborami samorządowymi, podsunięto prezydentowi Wałęsie ustawę o ustroju m. st. Warszawy, z którą nie bardzo wiedział, co zrobić. Ustawa robiła złe wrażenie i prezydent zwrócił się do swojego ciała doradczego - Rady do Spraw Samorządu Terytorialnego - z prośbą o opinię. Rada składająca się z wybitnych ekspertów i działaczy samorządowych podzieliła się głosami pół na pół i nie była w stanie zająć stanowiska. W tej sytuacji prezydent Wałęsa jako gdańszczanin uznał, że nie powinien ingerować w warszawskie sprawy i niech stolica ma taki ustrój, jaki wydumali dla niej dostojni parlamentarzyści w asyście genialnych profesorów. Myślałem, że prezydent Kwaśniewski postąpi podobnie, wykorzystując precedens sprzed czterech lat. Postąpił jednak inaczej, biorąc na siebie część odpowiedzialności za ustrojowy horror w stolicy. To prawda, że AWS po raz kolejny dała prezydentowi pole do popisu, forsując ustawę na siłę, w sposób nie bardzo zgodny z konstytucją. Wielokrotnie już miałem okazję do zadumy nad tym, jak wielu amatorskich falandyzatorów prawa usiłuje zabłysnąć swoimi sztuczkami. Ludziom tym wydaje się, że z prawem można robić wszystko, co się chce. Nie będę wymieniał nazwisk, ale jest przynajmniej kilku prawniczych geniuszy, którzy mają szczególny talent do wymyślania bzdur i wygadywania bredni. Niestety, największe ich skupisko istnieje w AWS. Unia Wolności też nie jest bez winy w sprawie doprowadzenia Warszawy do ustrojowego zawału. W sumie nawet chyba bardziej jest winna niż AWS, bo to przecież głównie unijni posłowie i eksperci grzebią od lat przy samorządach i Warszawie. Obserwując to, co od początku lat 90. dzieje się w stolicy, zaczynam poważnie wątpić, czy UW jest istotnie partią spokoju, rozsądku i kompetencji. W Warszawie odsłania ona dość nieprzyzwoicie swoje skrywane, drugie oblicze, które kształtują drobni cwaniaczkowie, histerycy, a nawet - o zgrozo! - zwykli głupole. Myślicie, że będą nazwiska? A guzik! Nie będę z powodu bezsilnej złości narażał się na procesy sądowe. Ostatnio unijni mądrale głoszą tezę, że to AWS specjalnie wszystko misternie uknuła, aby zlikwidować samorządność w Warszawie i wprowadzić prawicowego zarządcę komisarycznego. Zarzut jest bez sensu nie dlatego, że warszawscy awuesowcy nie byliby w stanie przeprowadzić aż tak piętrowej intrygi. Sama UW popełniła w sprawie wystarczająco wiele błędów i w obliczu katastrofy pospiesznie usiłuje zwalić winę na kogoś innego.Warszawski konflikt UW - AWS jest kolejną wygraną SLD, który siedzi sobie cicho i zaciera rączki. Można jednak liczyć na prezydenta Kwaśniewskiego! Nie pierwszy i nie ostatni raz. Blokując zmianę ustroju Warszawy, prezydent doprowadził do tego, że może być gorzej niż było. W stolicy będzie teraz za dużo jednostek samorządowych, a niektóre będą skazane na wyrywanie sobie nawzajem kompetencji. Może powstać warszawska wersja trójkąta bermudzkiego: Rada Warszawy - gmina Centrum - rada powiatu, co narazi warszawiaków na ciężkie przejścia. Ale co to dla nas po nawale bolszewickiej i powstaniu! Jako mieszkaniec Mokotowa będę miał wprawdzie na karku dzielnicę, gminę, miasto, powiat i jeszcze jakiś sejmik, ale szczerze mówiąc, nic sobie z tego nie robię. Jest jeszcze na Mokotowie parę domów poszarpanych kulami i odłamkami. Popatrzę sobie czasem na nie i znowu odzyskam pewność, że Warszawa jest niezniszczalna. Przetrwa wszystko. I prezydenta Kwaśniewskiego, i AWS, i UW, i SLD, i wszystkich, którzy niby to troszczą się o miasto, a tak naprawdę chcą mu odebrać siłę i na nim zarobić. Czekajmy więc spokojnie na rewolucję październikową, czyli warszawskie wybory samorządowe. Dawno już takiego cyrku nie było. Dziękujemy, Panie Prezydencie!
Cztery lata temu również w ostatniej chwili, tuż przed wyborami samorządowymi, podsunięto prezydentowi Wałęsie ustawę o ustroju m. st. Warszawy, z którą nie bardzo wiedział, co zrobić. Ustawa robiła złe wrażenie i prezydent zwrócił się do swojego ciała doradczego - Rady do Spraw Samorządu Terytorialnego - z prośbą o opinię. Rada składająca się z wybitnych ekspertów i działaczy samorządowych podzieliła się głosami pół na pół i nie była w stanie zająć stanowiska. W tej sytuacji prezydent Wałęsa jako gdańszczanin uznał, że nie powinien ingerować w warszawskie sprawy i niech stolica ma taki ustrój, jaki wydumali dla niej dostojni parlamentarzyści w asyście genialnych profesorów. Myślałem, że prezydent Kwaśniewski postąpi podobnie, wykorzystując precedens sprzed czterech lat. Postąpił jednak inaczej, biorąc na siebie część odpowiedzialności za ustrojowy horror w stolicy. To prawda, że AWS po raz kolejny dała prezydentowi pole do popisu, forsując ustawę na siłę, w sposób nie bardzo zgodny z konstytucją. Wielokrotnie już miałem okazję do zadumy nad tym, jak wielu amatorskich falandyzatorów prawa usiłuje zabłysnąć swoimi sztuczkami. Ludziom tym wydaje się, że z prawem można robić wszystko, co się chce. Nie będę wymieniał nazwisk, ale jest przynajmniej kilku prawniczych geniuszy, którzy mają szczególny talent do wymyślania bzdur i wygadywania bredni. Niestety, największe ich skupisko istnieje w AWS. Unia Wolności też nie jest bez winy w sprawie doprowadzenia Warszawy do ustrojowego zawału. W sumie nawet chyba bardziej jest winna niż AWS, bo to przecież głównie unijni posłowie i eksperci grzebią od lat przy samorządach i Warszawie. Obserwując to, co od początku lat 90. dzieje się w stolicy, zaczynam poważnie wątpić, czy UW jest istotnie partią spokoju, rozsądku i kompetencji. W Warszawie odsłania ona dość nieprzyzwoicie swoje skrywane, drugie oblicze, które kształtują drobni cwaniaczkowie, histerycy, a nawet - o zgrozo! - zwykli głupole. Myślicie, że będą nazwiska? A guzik! Nie będę z powodu bezsilnej złości narażał się na procesy sądowe. Ostatnio unijni mądrale głoszą tezę, że to AWS specjalnie wszystko misternie uknuła, aby zlikwidować samorządność w Warszawie i wprowadzić prawicowego zarządcę komisarycznego. Zarzut jest bez sensu nie dlatego, że warszawscy awuesowcy nie byliby w stanie przeprowadzić aż tak piętrowej intrygi. Sama UW popełniła w sprawie wystarczająco wiele błędów i w obliczu katastrofy pospiesznie usiłuje zwalić winę na kogoś innego.Warszawski konflikt UW - AWS jest kolejną wygraną SLD, który siedzi sobie cicho i zaciera rączki. Można jednak liczyć na prezydenta Kwaśniewskiego! Nie pierwszy i nie ostatni raz. Blokując zmianę ustroju Warszawy, prezydent doprowadził do tego, że może być gorzej niż było. W stolicy będzie teraz za dużo jednostek samorządowych, a niektóre będą skazane na wyrywanie sobie nawzajem kompetencji. Może powstać warszawska wersja trójkąta bermudzkiego: Rada Warszawy - gmina Centrum - rada powiatu, co narazi warszawiaków na ciężkie przejścia. Ale co to dla nas po nawale bolszewickiej i powstaniu! Jako mieszkaniec Mokotowa będę miał wprawdzie na karku dzielnicę, gminę, miasto, powiat i jeszcze jakiś sejmik, ale szczerze mówiąc, nic sobie z tego nie robię. Jest jeszcze na Mokotowie parę domów poszarpanych kulami i odłamkami. Popatrzę sobie czasem na nie i znowu odzyskam pewność, że Warszawa jest niezniszczalna. Przetrwa wszystko. I prezydenta Kwaśniewskiego, i AWS, i UW, i SLD, i wszystkich, którzy niby to troszczą się o miasto, a tak naprawdę chcą mu odebrać siłę i na nim zarobić. Czekajmy więc spokojnie na rewolucję październikową, czyli warszawskie wybory samorządowe. Dawno już takiego cyrku nie było. Dziękujemy, Panie Prezydencie!
Więcej możesz przeczytać w 34/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.