My, wyborcy Warszawy, szukamy osoby, która chce rządzić, nie zaś prężyć swą wydrążoną w środku figurę na tle stolicy
Jako poseł warszawski ogłaszam niniejszym wielki otwarty konkurs na prezydenta stolicy. Każdy, kto chce rządzić naszym miastem, niech wyśle na adres e-mailowy Ruchu Stu - [email protected] - dwustronicowe zgłoszenie. Na pierwszej stronie winien podać swoje CV, na drugiej - określić, co, jak i kiedy zrobi jako prezydent, podając referencje: gdzie już udowodnił swą skuteczność. Osobiście jestem przekonany, że po dwóch niepowodzeniach z mężczyznami na prezydenta Warszawy trzeba wybrać kobietę, ale bez przesądów i seksizmu: może pojawi się jakiś nieimpotentny kandydat do rządzenia płci męskiej... Jedno jest pewne. Ktoś, kto chce rządzić naszym miastem, powinien zafunkcjonować w świadomości społecznej i poddać się publicznej ocenie, zanim grono radnych rozpocznie rytuał przetargów politycznych. Bowiem już dwukrotnie w wyniku takich przetargów spełniło się polskie nieszczęście - wybrano ludzi, którzy nikomu nie przeszkadzali.
Tak, tak, słyszę już butne pokrzykiwania: a dzięki komu wyrosły wieżowce, kapitalizm z parterowego stał się wielopiętrowy itd. Nie, panowie prezydenci i państwo radni. To nie samorząd tworzył materialny kształt naszego miasta. To fala koniunktury gospodarczej była tak potężna i miała taką dynamikę, że na przekór kolejnym nonsensom ustawy warszawskiej, biurokracji i korupcji, pojawił się Miejski System Informacji albo zdołano odtworzyć plac Teatralny. Jeśli odremontowano ileś historycznych domów w stolicy, to nie dlatego, że prezydent i samorząd przeforsowali reprywatyzację i rekompensaty, likwidując skutki powojennego dekretu. Nastąpiło to dlatego, że życie społeczne i gospodarcze raz uwolnione w latach 1989-1990, pokonuje swoją dynamiką nawet niewydolność i małość władz stolicy.
Czegóż więc oczekuję od e-mailowych kandydatów? Trzech rzeczy. Po pierwsze: wizji na miarę interesu publicznego stolicy, połączonej ze zrozumieniem interesu prywatnego. Po drugie: odwagi, energii i ambicji pokonania klik i układów, które tak hamują rozwój miasta, że w ciągu dwóch kadencji samorząd nie zdołał zbudować jednego mostu przez Wisłę. Po trzecie: umiejętności twardego i otwartego na ludzi rządzenia, aby najlepszą decyzją nie był najczęściej brak decyzji lub rozwiązanie, które nikomu nie przeszkadza.
Warunki są już znane. Zapraszam do udziału wszystkich chcących rządzić - nie tylko dla siebie. Zamiast się zastanawiać nad minimum odpowiadającym podzielonym politycznie radnym, my, wyborcy Warszawy, poszukujemy osoby i osobowości, która chce rządzić, nie zaś prężyć swą wydrążoną w środku figurę na tle stolicy. Trochę świeżego oddechu, panie i panowie!
Tak, tak, słyszę już butne pokrzykiwania: a dzięki komu wyrosły wieżowce, kapitalizm z parterowego stał się wielopiętrowy itd. Nie, panowie prezydenci i państwo radni. To nie samorząd tworzył materialny kształt naszego miasta. To fala koniunktury gospodarczej była tak potężna i miała taką dynamikę, że na przekór kolejnym nonsensom ustawy warszawskiej, biurokracji i korupcji, pojawił się Miejski System Informacji albo zdołano odtworzyć plac Teatralny. Jeśli odremontowano ileś historycznych domów w stolicy, to nie dlatego, że prezydent i samorząd przeforsowali reprywatyzację i rekompensaty, likwidując skutki powojennego dekretu. Nastąpiło to dlatego, że życie społeczne i gospodarcze raz uwolnione w latach 1989-1990, pokonuje swoją dynamiką nawet niewydolność i małość władz stolicy.
Czegóż więc oczekuję od e-mailowych kandydatów? Trzech rzeczy. Po pierwsze: wizji na miarę interesu publicznego stolicy, połączonej ze zrozumieniem interesu prywatnego. Po drugie: odwagi, energii i ambicji pokonania klik i układów, które tak hamują rozwój miasta, że w ciągu dwóch kadencji samorząd nie zdołał zbudować jednego mostu przez Wisłę. Po trzecie: umiejętności twardego i otwartego na ludzi rządzenia, aby najlepszą decyzją nie był najczęściej brak decyzji lub rozwiązanie, które nikomu nie przeszkadza.
Warunki są już znane. Zapraszam do udziału wszystkich chcących rządzić - nie tylko dla siebie. Zamiast się zastanawiać nad minimum odpowiadającym podzielonym politycznie radnym, my, wyborcy Warszawy, poszukujemy osoby i osobowości, która chce rządzić, nie zaś prężyć swą wydrążoną w środku figurę na tle stolicy. Trochę świeżego oddechu, panie i panowie!
Więcej możesz przeczytać w 44/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.