Gdzie przebiega granica między leczeniem bezpłodności a manipulacją genetyczną?
Amerykańscy lekarze oczekują przyjścia na świat dziecka, które będzie miało dwie matki genetyczne. Wiadomość ta zelektryzowała naukowców uczestniczących w dorocznym kongresie Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycyny Reprodukcji w San Francisco.
Dr James Grifo przedstawił tam podjęte przez siebie próby powołania do życia embrionu, którego wyposażenie genetyczne pochodziłoby od dwóch kobiet. Dr Grifo jest dyrektorem Wydziału Endokrynologii Centrum Medycznego Uniwersytetu Nowego Jorku, a przeprowadzone przez niego eksperymenty mają umożliwić bezpłodnej kobiecie urodzenie dziecka związanego z nią genetycznie. Byłaby jego "matką dominującą", jak to określił autor informacji na ten temat opublikowanej na pierwszej stronie dziennika "Washington Post". "Eksperyment ten przełamuje kolejne bariery etyczne. Po raz pierwszy bowiem połączone zostały znaczne ilości materiału genetycznego dwóch kobiet w jednym jaju. Oznacza to, że urodzone z tego jaja dziecko będzie miało dwie matki. Ponieważ jedna z nich dostarcza znacznie więcej genów, będzie ona matką dominującą" - czytamy w artykule. Wprawdzie nie można być tylko trochę w ciąży - albo się w niej jest, albo nie - ale podobna kategoryczność, jak widać, przestaje obowiązywać. Współczesne techniki reprodukcji pozwalają kobiecie być matką w większym lub mniejszym stopniu, zależnie od tego, jak wiele jej genów pozostanie w sztucznie skonstruowanym jaju.
Na czym polega eksperyment dr. Grifo? Naukowiec tłumaczył na kongresie w San Francisco, że pragnie stworzyć bezpłodnym kobietom nową szansę. Dotychczas mogły adoptować cudze dziecko lub poddać się sztucznemu zapłodnieniu z użyciem obcego jaja. Bezpłodna kobieta rodząca poczęte w ten sposób dziecko nie miała z nim związku genetycznego. Tymczasem niezdolność do wytworzenia jaja zawierającego własny materiał genetyczny kobiety nie jest główną przyczyną bezpłodności. Kłopoty części pań, zwłaszcza tuż przed menopauzą, polegają na tym, że wytwarzane przez nie jaja mają różnego rodzaju defekty i po zapłodnieniu nie mogą się normalnie rozwijać. Zespół endokrynologów z Nowego Jorku, kierowany przez dr. Grifo, zauważył, że w wielu wypadkach problemem nie jest DNA zawarte w jądrze jaja, ale otaczający je płyn zwany cytoplazmą. Stwierdzili więc, że materiał genetyczny bezpłodnej kobiety zawarty w jądrze jaja mógłby z powodzeniem posłużyć do "skonstruowania" embrionu, gdyby pobrane od niej jądro zanurzyć w zdrowej cytoplazmie. Dr Grifo i jego koledzy przenieśli zatem DNA jądra niepłodnej kobiety do jaja zdrowej dawczyni (z którego wcześniej usunięto jego własne jądro). Zrekonstruowane w ten sposób jajo zapłodniono w laboratorium nasieniem przyszłego ojca i umieszczono w macicy bezpłodnej kobiety.
Tyle o technice tego eksperymentu. Natomiast problem etyczny polega na tym, że uzyskane w ten sposób jajo zawiera geny pochodzące od dwóch kobiet. 23 chromosomy kobiety bezpłodnej, przeniesione z jej jaja, wraz z dołączonymi poprzez zapłodnienie 23 chromosomami ojca stanowią zasadnicze wyposażenie genetyczne przyszłego dziecka. Od zdrowej dawczyni pochodzą tzw. geny mitochondrialne, zawarte w cytoplazmie, czyli w płynie otaczającym jądro. Uważa się, że geny te nie mają wpływu na wygląd czy zachowanie dziecka, ale nie są bez znaczenia. Odgrywają główną rolę w wielu procesach przemiany materii w organizmie, a uszkodzone mogą powodować choroby genetyczne.
Dokonując tego zabiegu, pominięto jednak zakaz wykonywania eksperymentów na embrionach ludzkich. Dr Grifo i jego współpracownicy nie przeprowadzili żadnych wstępnych badań, żeby sprawdzić, jak może przebiegać rozwój tak "skonstruowanego" embrionu. Nie wykonali też testów na zwierzętach. Naukowcom kwestionującym prawo do przeprowadzania takiego doświadczenia na kobietach bez dokonania jakichkolwiek testów wstępnych, np. na małpach, dr Grifo odpowiedział: "Utrzymanie zwierząt kosztuje fortunę, a z powodu zakazu przeznaczania pieniędzy publicznych na eksperymenty z ludzkimi embrionami, nie mamy odpowiednich funduszy". W dwu próbach podjętych dotychczas przez dr. Grifo kobiety poddające się jego terapii same ponosiły znaczną część kosztów całej procedury. U pierwszej z nich (ma ona 47 lat) zapłodnione jajo wszczepione do macicy nie zaczęło się rozwijać. Druga ma dopiero wykonać test ciążowy. Zdumiewa więc pośpiech, z jakim Grifo obwieścił światu, że rozpoczął eksperymenty, w wyniku których może się urodzić dziecko mające dwie matki genetyczne.
Dotychczas nie urodziło się jeszcze żadne dziecko poczęte w ten sposób. Jak jednak donosi "Washington Post", Richard Scott z Instytutu Medycyny Reprodukcji w Livingston ogłosił na tym samym kongresie w San Francisco, że jego grupa już wystąpiła o zgodę na przeprowadzenie podobnej terapii. Scott i jego koledzy w ubiegłym roku odmłodzili jajo starszej kobiety, wstrzykując do niego cytoplazmę pobraną z jaja młodszej. Doprowadziło to już do dwóch narodzin.
Agencja Associated Press przytacza opinie kilku naukowców na temat tych eksperymentów. "Transfer materiału genetycznego z jednego jaja do drugiego nie zdarza się w naturze i nie można przewidzieć, co z niego wyniknie" - ostrzega prof. Glenn McGee, bioetyk z Pensylwanii. Natomiast Yuri Verlinsky, dyrektor Instytutu Reprodukcji w Chicago, znalazł się wśród kilku entuzjastów łączenia materiału genetycznego dwóch kobiet w jednym jaju. Oświadczył, że również ma nadzieję uzyskać zgodę swojej instytucji na podobne badania. "To mnie zupełnie nie szokuje. Można powiedzieć, że to jest zgodne z duchem czasu. Jedyną rzeczą delikatną w aspekcie etycznym jest fakt, że urodzone w ten sposób dziecko będzie miało dwie matki genetyczne" - komentuje omawiany eksperyment na łamach francuskiego dziennika "Le Figaro" prof. Jacques Milliez, szef Oddziału Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Saint-Antoine w Paryżu.
Do niedawna większość badaczy zgodnie sprzeciwiała się dokonywaniu w genomie człowieka zmian, które mogłyby się przenosić na następne pokolenia. A dziecko dwóch matek jest tego właśnie przykładem. Jak widać jednak, granica między obiecującą techniką terapeutyczną a etycznie kwestionowaną manipulacją z każdym kolejnym eksperymentem zaciera się coraz bardziej.
Dr James Grifo przedstawił tam podjęte przez siebie próby powołania do życia embrionu, którego wyposażenie genetyczne pochodziłoby od dwóch kobiet. Dr Grifo jest dyrektorem Wydziału Endokrynologii Centrum Medycznego Uniwersytetu Nowego Jorku, a przeprowadzone przez niego eksperymenty mają umożliwić bezpłodnej kobiecie urodzenie dziecka związanego z nią genetycznie. Byłaby jego "matką dominującą", jak to określił autor informacji na ten temat opublikowanej na pierwszej stronie dziennika "Washington Post". "Eksperyment ten przełamuje kolejne bariery etyczne. Po raz pierwszy bowiem połączone zostały znaczne ilości materiału genetycznego dwóch kobiet w jednym jaju. Oznacza to, że urodzone z tego jaja dziecko będzie miało dwie matki. Ponieważ jedna z nich dostarcza znacznie więcej genów, będzie ona matką dominującą" - czytamy w artykule. Wprawdzie nie można być tylko trochę w ciąży - albo się w niej jest, albo nie - ale podobna kategoryczność, jak widać, przestaje obowiązywać. Współczesne techniki reprodukcji pozwalają kobiecie być matką w większym lub mniejszym stopniu, zależnie od tego, jak wiele jej genów pozostanie w sztucznie skonstruowanym jaju.
Na czym polega eksperyment dr. Grifo? Naukowiec tłumaczył na kongresie w San Francisco, że pragnie stworzyć bezpłodnym kobietom nową szansę. Dotychczas mogły adoptować cudze dziecko lub poddać się sztucznemu zapłodnieniu z użyciem obcego jaja. Bezpłodna kobieta rodząca poczęte w ten sposób dziecko nie miała z nim związku genetycznego. Tymczasem niezdolność do wytworzenia jaja zawierającego własny materiał genetyczny kobiety nie jest główną przyczyną bezpłodności. Kłopoty części pań, zwłaszcza tuż przed menopauzą, polegają na tym, że wytwarzane przez nie jaja mają różnego rodzaju defekty i po zapłodnieniu nie mogą się normalnie rozwijać. Zespół endokrynologów z Nowego Jorku, kierowany przez dr. Grifo, zauważył, że w wielu wypadkach problemem nie jest DNA zawarte w jądrze jaja, ale otaczający je płyn zwany cytoplazmą. Stwierdzili więc, że materiał genetyczny bezpłodnej kobiety zawarty w jądrze jaja mógłby z powodzeniem posłużyć do "skonstruowania" embrionu, gdyby pobrane od niej jądro zanurzyć w zdrowej cytoplazmie. Dr Grifo i jego koledzy przenieśli zatem DNA jądra niepłodnej kobiety do jaja zdrowej dawczyni (z którego wcześniej usunięto jego własne jądro). Zrekonstruowane w ten sposób jajo zapłodniono w laboratorium nasieniem przyszłego ojca i umieszczono w macicy bezpłodnej kobiety.
Tyle o technice tego eksperymentu. Natomiast problem etyczny polega na tym, że uzyskane w ten sposób jajo zawiera geny pochodzące od dwóch kobiet. 23 chromosomy kobiety bezpłodnej, przeniesione z jej jaja, wraz z dołączonymi poprzez zapłodnienie 23 chromosomami ojca stanowią zasadnicze wyposażenie genetyczne przyszłego dziecka. Od zdrowej dawczyni pochodzą tzw. geny mitochondrialne, zawarte w cytoplazmie, czyli w płynie otaczającym jądro. Uważa się, że geny te nie mają wpływu na wygląd czy zachowanie dziecka, ale nie są bez znaczenia. Odgrywają główną rolę w wielu procesach przemiany materii w organizmie, a uszkodzone mogą powodować choroby genetyczne.
Dokonując tego zabiegu, pominięto jednak zakaz wykonywania eksperymentów na embrionach ludzkich. Dr Grifo i jego współpracownicy nie przeprowadzili żadnych wstępnych badań, żeby sprawdzić, jak może przebiegać rozwój tak "skonstruowanego" embrionu. Nie wykonali też testów na zwierzętach. Naukowcom kwestionującym prawo do przeprowadzania takiego doświadczenia na kobietach bez dokonania jakichkolwiek testów wstępnych, np. na małpach, dr Grifo odpowiedział: "Utrzymanie zwierząt kosztuje fortunę, a z powodu zakazu przeznaczania pieniędzy publicznych na eksperymenty z ludzkimi embrionami, nie mamy odpowiednich funduszy". W dwu próbach podjętych dotychczas przez dr. Grifo kobiety poddające się jego terapii same ponosiły znaczną część kosztów całej procedury. U pierwszej z nich (ma ona 47 lat) zapłodnione jajo wszczepione do macicy nie zaczęło się rozwijać. Druga ma dopiero wykonać test ciążowy. Zdumiewa więc pośpiech, z jakim Grifo obwieścił światu, że rozpoczął eksperymenty, w wyniku których może się urodzić dziecko mające dwie matki genetyczne.
Dotychczas nie urodziło się jeszcze żadne dziecko poczęte w ten sposób. Jak jednak donosi "Washington Post", Richard Scott z Instytutu Medycyny Reprodukcji w Livingston ogłosił na tym samym kongresie w San Francisco, że jego grupa już wystąpiła o zgodę na przeprowadzenie podobnej terapii. Scott i jego koledzy w ubiegłym roku odmłodzili jajo starszej kobiety, wstrzykując do niego cytoplazmę pobraną z jaja młodszej. Doprowadziło to już do dwóch narodzin.
Agencja Associated Press przytacza opinie kilku naukowców na temat tych eksperymentów. "Transfer materiału genetycznego z jednego jaja do drugiego nie zdarza się w naturze i nie można przewidzieć, co z niego wyniknie" - ostrzega prof. Glenn McGee, bioetyk z Pensylwanii. Natomiast Yuri Verlinsky, dyrektor Instytutu Reprodukcji w Chicago, znalazł się wśród kilku entuzjastów łączenia materiału genetycznego dwóch kobiet w jednym jaju. Oświadczył, że również ma nadzieję uzyskać zgodę swojej instytucji na podobne badania. "To mnie zupełnie nie szokuje. Można powiedzieć, że to jest zgodne z duchem czasu. Jedyną rzeczą delikatną w aspekcie etycznym jest fakt, że urodzone w ten sposób dziecko będzie miało dwie matki genetyczne" - komentuje omawiany eksperyment na łamach francuskiego dziennika "Le Figaro" prof. Jacques Milliez, szef Oddziału Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Saint-Antoine w Paryżu.
Do niedawna większość badaczy zgodnie sprzeciwiała się dokonywaniu w genomie człowieka zmian, które mogłyby się przenosić na następne pokolenia. A dziecko dwóch matek jest tego właśnie przykładem. Jak widać jednak, granica między obiecującą techniką terapeutyczną a etycznie kwestionowaną manipulacją z każdym kolejnym eksperymentem zaciera się coraz bardziej.
Więcej możesz przeczytać w 45/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.