Spotkanie internetowe z profesorem JANEM WINIECKIM, ekonomistą
Aleks: - Czy liberalna rewolucja jest realna w warunkach polskiej biedy?
Jan Winiecki: - Z modelem opiekuńczym nigdy z tej biedy nie wyjdziemy. Proszę spojrzeć na Ukrainę i Polskę. W tej pierwszej starano się ochronić społeczeństwo przed liberalną reformą; w Polsce na szczęście nie. I kto do kogo przyjeżdża na saksy?
WojtekG: - Ile tracimy przez to, że nie wprowadzono jeszcze u nas rozwiązań w pełni liberalnych?
- Azjatyckie tygrysy przy niskich podatkach i bardzo niskich wydatkach rządowych (10-20 proc. PKB) notowały roczny wzrost w wysokości 8-10 proc. Irlandia zdjęła 15 proc. PKB z budżetu, uprościła podatki i ma wzrost sięgający 6-8 proc. rocznie. Proszę odjąć od tego nasze tempo wzrostu. Różnica to właśnie tyle, ile nas kosztuje brak takich rozwiązań.
Michu57: - Czy obniżenie podatków w Polsce nie spowodowałoby w krótkim terminie zwiększenia deficytu budżetowego?
- Zmiana systemu podatkowego, na przykład przejście na podatek liniowy, nie musi oznaczać spadku dochodów budżetu. Z moich obliczeń sprzed kilku lat wynikało, że wówczas wystarczył podatek 21 proc. dla wszystkich, aby suma wpływająca do budżetu się nie zmieniła.
Michu57: - Czy jest jeszcze szansa, że propozycja podatku liniowego przebije się przez nasz Sejm i Senat?
- W tej kadencji, przy takiej koncentracji populizmu i ekonomicznej niekompetencji, raczej nie!
MarekK: - Jakie stronnictwo polityczne mogłoby poprzeć pańskie rozwiązania? Czy jest w Polsce partia, która wybierze taką politykę?
- Po pierwsze - trzeba czasu. Po drugie - należy dotrzeć do polityków, ciągle jeszcze kształconych na komunistycznej sieczce, żeby zrozumieli prawa ekonomii. Po trzecie - trzeba pokoleniowej zmiany warty. "Nie ma lekko" - jak śpiewał Wojtek Młynarski.
Liniowy: - W krajach Unii Europejskiej, z małymi wyjątkami, nie widać trendów liberalnych. Czy myśli pan, że wejście do UE jest dla nas dobrym rozwiązaniem?
- Na pewno jest mniej wolnorynkowców w Unii Europejskiej niż w USA. Ale to musi się zmienić pod wpływem globalnych trendów ekonomicznych. Unijne elity są socjaldemokratyczne, ale chcąc nie chcąc (raczej nie chcąc), zmieniają się. Nawet nieruchawi Niemcy ogłosili radykalną, jak na nich, reformę podatkową. Za 10 lat unia będzie znacznie bardziej liberalna niż dziś.
Uczestnik: - Czy jest pan za likwidacją państwa opiekuńczego, to znaczy za prywatyzacją służby zdrowia i szkolnictwa, za zniesieniem zasiłków dla bezrobotnych itd.?
- Nie jestem przeciwnikiem pomocy dla tych, którzy jej rzeczywiście potrzebują. Na przykład dla dzieci ze zdemoralizowanego środowiska pegeerowskiego. Im trzeba stworzyć szanse. Mówiłem o tym niedawno jako doradca Andrzeja Olechowskiego do spraw ekonomicznych.
Rafal: - Jak zdefiniowałby pan państwo opiekuńcze czy nadopiekuńcze?
- To takie państwo, które nie pomaga jednostce w osiąganiu życiowych celów, lecz zastępuje jej aktywność własną aktywnością za cudze (podatników) pieniądze.
Jose: - Czy jest pan zwolennikiem podatków bezpośrednich czy pośrednich?
- Pośrednich, bo nie wpływają aż tak źle na ludzką skłonność do pracy, oszczędzania i inwestowania.
MarcineS: - Gdyby miał pan zamieszkać w innym państwie, jakie by pan wybrał?
- Mieszkałem już w kilku państwach, ale wróciłem do Polski. To pierwsza odpowiedź. Druga brzmi tak: z państw naszej strefy cywilizacyjnej najbliższe ideału państwa liberalnego są USA i Szwajcaria.
Swem: - Co pan sądzi o prywatyzacji polskich mieszkań?
- Podobałaby mi się bardzo, ale w zupełnie innym kształcie. Nie podoba mi się taki bolszewizm w wydaniu AWS–PSL plus wszelkie inne oszołomstwo. Moja matka, mój starszy syn - wszyscy oni wykupili swoje mieszkania po ulgowej cenie. Dlaczego inni mają być potraktowani inaczej? Poza tym taka prywatyzacja sprawi ogromne kłopoty władzom komunalnym i w efekcie przyszłym właścicielom.
Jan Winiecki: - Z modelem opiekuńczym nigdy z tej biedy nie wyjdziemy. Proszę spojrzeć na Ukrainę i Polskę. W tej pierwszej starano się ochronić społeczeństwo przed liberalną reformą; w Polsce na szczęście nie. I kto do kogo przyjeżdża na saksy?
WojtekG: - Ile tracimy przez to, że nie wprowadzono jeszcze u nas rozwiązań w pełni liberalnych?
- Azjatyckie tygrysy przy niskich podatkach i bardzo niskich wydatkach rządowych (10-20 proc. PKB) notowały roczny wzrost w wysokości 8-10 proc. Irlandia zdjęła 15 proc. PKB z budżetu, uprościła podatki i ma wzrost sięgający 6-8 proc. rocznie. Proszę odjąć od tego nasze tempo wzrostu. Różnica to właśnie tyle, ile nas kosztuje brak takich rozwiązań.
Michu57: - Czy obniżenie podatków w Polsce nie spowodowałoby w krótkim terminie zwiększenia deficytu budżetowego?
- Zmiana systemu podatkowego, na przykład przejście na podatek liniowy, nie musi oznaczać spadku dochodów budżetu. Z moich obliczeń sprzed kilku lat wynikało, że wówczas wystarczył podatek 21 proc. dla wszystkich, aby suma wpływająca do budżetu się nie zmieniła.
Michu57: - Czy jest jeszcze szansa, że propozycja podatku liniowego przebije się przez nasz Sejm i Senat?
- W tej kadencji, przy takiej koncentracji populizmu i ekonomicznej niekompetencji, raczej nie!
MarekK: - Jakie stronnictwo polityczne mogłoby poprzeć pańskie rozwiązania? Czy jest w Polsce partia, która wybierze taką politykę?
- Po pierwsze - trzeba czasu. Po drugie - należy dotrzeć do polityków, ciągle jeszcze kształconych na komunistycznej sieczce, żeby zrozumieli prawa ekonomii. Po trzecie - trzeba pokoleniowej zmiany warty. "Nie ma lekko" - jak śpiewał Wojtek Młynarski.
Liniowy: - W krajach Unii Europejskiej, z małymi wyjątkami, nie widać trendów liberalnych. Czy myśli pan, że wejście do UE jest dla nas dobrym rozwiązaniem?
- Na pewno jest mniej wolnorynkowców w Unii Europejskiej niż w USA. Ale to musi się zmienić pod wpływem globalnych trendów ekonomicznych. Unijne elity są socjaldemokratyczne, ale chcąc nie chcąc (raczej nie chcąc), zmieniają się. Nawet nieruchawi Niemcy ogłosili radykalną, jak na nich, reformę podatkową. Za 10 lat unia będzie znacznie bardziej liberalna niż dziś.
Uczestnik: - Czy jest pan za likwidacją państwa opiekuńczego, to znaczy za prywatyzacją służby zdrowia i szkolnictwa, za zniesieniem zasiłków dla bezrobotnych itd.?
- Nie jestem przeciwnikiem pomocy dla tych, którzy jej rzeczywiście potrzebują. Na przykład dla dzieci ze zdemoralizowanego środowiska pegeerowskiego. Im trzeba stworzyć szanse. Mówiłem o tym niedawno jako doradca Andrzeja Olechowskiego do spraw ekonomicznych.
Rafal: - Jak zdefiniowałby pan państwo opiekuńcze czy nadopiekuńcze?
- To takie państwo, które nie pomaga jednostce w osiąganiu życiowych celów, lecz zastępuje jej aktywność własną aktywnością za cudze (podatników) pieniądze.
Jose: - Czy jest pan zwolennikiem podatków bezpośrednich czy pośrednich?
- Pośrednich, bo nie wpływają aż tak źle na ludzką skłonność do pracy, oszczędzania i inwestowania.
MarcineS: - Gdyby miał pan zamieszkać w innym państwie, jakie by pan wybrał?
- Mieszkałem już w kilku państwach, ale wróciłem do Polski. To pierwsza odpowiedź. Druga brzmi tak: z państw naszej strefy cywilizacyjnej najbliższe ideału państwa liberalnego są USA i Szwajcaria.
Swem: - Co pan sądzi o prywatyzacji polskich mieszkań?
- Podobałaby mi się bardzo, ale w zupełnie innym kształcie. Nie podoba mi się taki bolszewizm w wydaniu AWS–PSL plus wszelkie inne oszołomstwo. Moja matka, mój starszy syn - wszyscy oni wykupili swoje mieszkania po ulgowej cenie. Dlaczego inni mają być potraktowani inaczej? Poza tym taka prywatyzacja sprawi ogromne kłopoty władzom komunalnym i w efekcie przyszłym właścicielom.
Więcej możesz przeczytać w 35/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.