W PRL reglamentowano wszystko: od mięsa po wolność
W artykule "Rachunek zysków" popełniłem straszny błąd. Napisałem, że kartki na cukier wprowadzono w 1977 r. Zawierzyłem pamięci, a ta nieco - w następstwie nadmiernej ostatnio konsumpcji masła - zesklerociała, spłatała mi brzydkiego figla. Kartki na cukier wprowadzono oczywiście 25 lipca 1976 r. Jeżeli jednak moja pamięć okazała się tak zła, to zapewne o kartkach zapomniała także znaczna część czytelników. A zatem warto ich historię w skrócie przypomnieć. Racjonowanie żywności i innych produktów rozpowszechniło się pod koniec I wojny światowej niemal we wszystkich uczestniczących w niej krajach. Na ziemiach polskich karty aprowizacyjne wprowadzały władze lokalne. W obiegu były do końca wojny bolszewickiej. Po raz drugi smak kartkowego chleba i kartofli poznali Polacy za okupacji niemieckiej.
Po wojnie kartki żywnościowe funkcjonowały do 1948 r. (talony na artykuły przemysłowe dłużej) i warto odnotować, że poza funkcją dystrybucyjną służyły także walce klasowej. Otrzymywali je tylko pracownicy sektora uspołecznionego, a wielkość przydziałów była zindywidualizowana. Stano- wiły one równowartość od 604 kcal do 1999 kcal (norma podstawowa) i od 210 kcal do 1783 kcal (norma dodatkowa). Oznacza to, że przodownik pracy zatrudniony w organach bezpieczeństwa mógł otrzymać 3782 kcal, a szary pracownik zakładu uspołecznionego - 604 kcal. Różnica sześciokrotna.
To, że dobra konsumpcyjne reglamentuje się w czasie wojny czy odbudowy powojennej, nikogo specjalnie nie dziwi. Polska Ludowa była jednak ciekawym i rzadkim krajem, w którym kartki funkcjonowały w okresach "normalnej" gospodarki pokojowej. Kartki na żywność wprowadzano trzykrotnie. Po raz pierwszy - 1 września 1951 r. (obowiązywały do 3 stycznia 1953 r.). Po raz drugi - 25 lipca 1976 r. (do 1 stycznia 1986 r.) i po raz trzeci - 1 sierpnia 1981 r. (ostatecznie zrezygnowano z nich w sierpniu 1989 r.). Talony, asygnaty i przydziały na artykuły nieżywnościowe (zróżnicowanie było ogromne, od gumki do majtek poczynając, na trumnach, samochodach i mieszkaniach kończąc) towarzyszyły nam w Polsce Ludowej zawsze.
30 sierpnia 1951 r. w gazetach pojawiła się niewielka wzmianka o tym, że "wprowadza się czasowo miesięczne bony mięsno-tłuszczowe dla wybranych zakładów pracy". "Trybuna Ludu" oświadczała przy tym, że "zarządzenie to nie wprowadza nawet na okres przejściowy systemu kartkowego na mięso. Ani na mięso, ani na inne artykuły system kartkowy nie będzie wprowadzony". "Nie wprowadzony" system (24 kwietnia 1952 r. "nie wprowadzono" także kartek na cukier i mydło) był skrajnie manipulatorski. Obejmował oczywiście wyłącznie osoby "budujące socjalizm", dzieląc je przy tym na 21 klas. Przedstawiciele klasy najwyższej mogli otrzymywać 6 kg mięsa i wędlin, członkowie najgorszej - 400 g mięsa i wędlin miesięcznie. Jak zatem widać, skala rozpiętości wynosiła 15:1, czyli po trzech latach budowy systemu sprawiedliwości społecznej wzrosła dwuipółkrotnie. A w miarę rozwoju socjalizmu normy przydziałowe były sukcesywnie obniżane. Kartki odżyły po 23 latach. 25 lipca 1976 r. wprowadzono "bilety towarowe", uprawniające do zakupu dwóch kilogramów cukru. Dla uspołecznionego handlu powstała sytuacja-marzenie. Wiadomo było, ile wydano kartek, a więc po pomnożeniu przez dwa można było ustalić, ile kilogramów trzeba miesięcznie dostarczyć do wybranych uspołecznionych punktów sprzedaży detalicznej. Niestety, ludzie zachowywali się nie po obywatelsku. I zamiast każdego dnia miesiąca kupować jedną trzydziestą przydziału, w obawie, że pod koniec miesiąca cukru zabraknie, rzucali się do sklepów pierwszego dnia i wykupywali wszystko. Nic dziwnego, że przy takiej - przyznajmy - graniczącej z sabotażem postawie zaopatrywanych handel "nie mógł zabezpieczyć pełnego pokrycia w masę towarową". Dlatego tu i tam zdarzały się przejściowe zakłócenia dystrybucji, a już po dwóch miesiącach rozmieniono miesięczny bilet towarowy na dwa kilogramowe bilety dwutygodniowe.
Mimo wielu starań, jakich nie szczędziła władza ludowa, pod koniec lat 70. coraz wyraźniej dawał się odczuć powszechny brak wszystkiego. Sytuację pogorszyła podwyżka (zwana "wałęsówką"), wypłacona po zawarciu porozumień gdańskich. Było tak źle, że sama ludność zaczęła się domagać reglamentacji sprzedaży. Końcówka roku osiemdziesiątego była okresem dzikiej reglamentacji. "Kupony" upoważniające do zakupu mięsa, wędlin i masła emitowały władze wojewódzkie. Rosnącego znaczenia nabierała sprzedaż poprzez zakładowe bufety, wspomagane przez związki zawodowe zajmujące się kolportażem ziemniaków, cebuli, musztardy i szkartów ("szkarty" były to odpady papierosowe, na przykład nie pocięty papieros "Carmen" o długości półtora metra; zakłady produkujące atrakcyjne towary mogły je wymienić na szkarty w wytwórni w Radomiu, Krakowie czy Poznaniu).
Wszystko to jednak było mało. Dlatego trwały "konsultacje społeczne" na temat powszechnego systemu reglamentacji, a 28 lutego 1981 r. ogłoszony został komunikat PAP, że kartki zaczną obowiązywać od 1 kwietnia. Komunikat był dość tajemniczy, gdyż informował o podjęciu decyzji, ale nie precyzował, kto ją podjął. Ponadto była to sobota, a więc dzień, w którym urzędy raczej nie pracują, zaś jedynym gremium obradującym w tym czasie (od 25 lutego do 3 marca) był XXVI Zjazd KPZR. Jeszcze dziwniejsze jest to, że gdy lud pracujący wreszcie w końcu marca owe kartki otrzymał, ze zdziwieniem przeczytał, iż uprawniają one do zakupu towarów w lutym i władza musiała ogłaszać kolejny komunikat, informujący, że luty w 1981 r. wypada w kwietniu. Najprawdopodobniej zatem decyzja o wprowadzeniu kartek zapadła "na biurze" wcześniej i miały one zacząć obowiązywać od lutego, ale opóźniono ich wprowadzenie w związku ze strajkiem generalnym (trwał od 22 stycznia do 29 stycznia), "odstrzeleniem" tow. Pieńkowskiego i mianowaniem na stanowisko premiera gen. Wojciecha Jaruzelskiego (11 lutego), XXVI zjazdem ("my tu uchwalamy zwycięstwo komunizmu, a wy, towarzysze, kartki wprowadzacie") czy planowanymi ćwiczeniami wojsk Układu Warszawskiego.
"System kartkowej sprzedaży mięsa i jego przetworów" był dowodem na to, iż rządzący "trust móżdżków" najprostsze nawet rzeczy potrafił nie tylko spieprzyć, ale i skomplikować. Dzieląc społeczeństwo na osiem grup (siedem objętych zaopatrzeniem i ósma - bezkartkowców) i przypisując masę towarową rzucaną na rynek do pięciu grup asortymentowych, stworzono czterdziestoelementowy układ podmiotowo-przedmiotowy, w którym trudno było się rozeznać.
Po reglamentacyjnym prima aprilis następny prezent postanowiono ludowi pracującemu zaoferować w dniu jego święta. Od pierwszego maja zaopatrzeniem kartkowym objęto masło (trzy rodzaje kartek: M-1 - dla pracowników i dzieci od roku do 3 lat na 0,5 kg miesięcznie; M-2 - dla kobiet ciężarnych i dzieci od 4 do 18 lat na 0,75 kg oraz M-R - dla rolników na 0,25 kg), przetwory zbożowe (0,5 kg) oraz przywrócono kartki na cukier, uprzednio nieopatrznie urynkowiony.
Dalszą historię kartek można tu opowiedzieć tylko w telegraficznym skrócie.
1 sierpnia 1981 r. - zaczęły obowiązywać kartki na środki czystości (300 g). 13 grudnia 1981 r. - wprowadzono ścisłą reglamentację wolności.
1 stycznia 1982 r. - dokonano konsolidacji kartek (zredukowano je do pięciu rodzajów), obniżono podstawową normę przydziału mięsa z 3,5 kg do 2,5 kg, podwyższono przydziały dla górników (dołowi - 7 kg, powierzchniowi - 4,5 kg), zmniejszono do kilograma kartkowy przydział cukru. Wprowadzono kartki na mleko o zawartości tłuszczu 3,2 proc. dla dzieci i środki higieny dla niemowląt, smalec lub margarynę (250 g), mąkę (1 kg), papierosy (10 paczek) i alkohol (1 butelka). Zgodnie z hasłem Mirona Białoszewskiego "trochę wolnochy, trochę harmochy, luz w propozycjach" zniesiono podział mięs na lepsze i gorsze.
1 lutego 1982 r. - pojawiły się talony na benzynę (w zależności od pojemności samochodu - od 24 l do 45 l miesięcznie). Zastąpiły one wydawane wcześniej przez władze lokalne "zezwolenia, uprawniające do zakupu paliwa w stacjach".
1 lipca 1982 r. - wprowadzono okresowe reglamentowanie najróżniejszych produktów - od landrynek i wyrobów czekoladopodobnych po gumkę do majtek. Artykuły te sprzedawane były na kupony rezerwowe.
1 lipca 1982 r. - wprowadzono talony na zeszyty.
1 listopada 1982 r. - zaprzestano liberalizacji w mięsie. Dokonano podziału na mięso bez kości (1,8 kg) i kość z mięsem (0,7 kg).
1 czerwca 1983 r. - zawieszono reglamentację masła, margaryny i smalcu.
1 listopada 1983 r. - przywrócono reglamentację masła, margaryny i smalcu.
1 grudnia 1985 r. - zawieszono reglamentację cukru, przetworów zbożowych i tłuszczów.
1 czerwca 1988 r. - zlikwidowano sprzedaż samochodów na "asygnaty przydziałowe". Rozpoczęto eksperymentalną sprzedaż aut w systemie aukcyjnym na otwartych licytacjach.
1 lipca 1989 r. - zniesiono kartkową sprzedaż mięsa. Pora na drobną uwagę językową. W czasach gospodarki planowej racjonowanie spożycia towarzyszyło nam stale. Zmieniało się właściwie jedno - język. Mieliśmy do czynienia z "kartami żywnościowymi", "bonami mięsno-tłuszczowymi dla wybranych zakładów pracy", "biletami towarowymi", "kuponami upoważniającymi do zakupu mięsa, wędlin i masła", "zezwoleniami, uprawniającymi do zakupu", "talonami na...", "asygnatami przydziałowymi". Nie jestem językoznawcą i dlatego nie mam pewności, ale wydaje mi się, że wykorzystano wszystkie możliwe określenia. I dlatego - w myśl zasady, że w socjalizmie nigdy nie powtarzają się błędy i wypaczenia - socjalizm musiał się skończyć. Socjalizm się skończył i zaczęły się narzekania. Nic dziwnego. Prawo do narzekania przecież w socjalizmie także było reglamentowane. Dlaczego jednak tak szybko zapominamy o przeszłości? Na to pytanie odpowiedziałem na wstępie. Skleroza. Negatywny skutek odkładania się w arteriach tętniczych cholesterolu. A cholesterol znajduje się głównie w maśle. W latach 80. spożywaliśmy miesięcznie trzy dwustupięćdziesięciogramowe kostki przydziałowego masła. Dzisiaj przeciętny obywatel za przeciętną pensję może zjeść 150 kg masła. A taka ilość musi prowadzić do całkowitej sklerozy! I dlatego nie protestujemy, gdy Lepper, Serafin czy Wiaderny wyprowadzają ludzi na ulice. Ludzi, którzy manifestują, domagając się wprowadzenia powszechnych kartek na wszystko.
Po wojnie kartki żywnościowe funkcjonowały do 1948 r. (talony na artykuły przemysłowe dłużej) i warto odnotować, że poza funkcją dystrybucyjną służyły także walce klasowej. Otrzymywali je tylko pracownicy sektora uspołecznionego, a wielkość przydziałów była zindywidualizowana. Stano- wiły one równowartość od 604 kcal do 1999 kcal (norma podstawowa) i od 210 kcal do 1783 kcal (norma dodatkowa). Oznacza to, że przodownik pracy zatrudniony w organach bezpieczeństwa mógł otrzymać 3782 kcal, a szary pracownik zakładu uspołecznionego - 604 kcal. Różnica sześciokrotna.
To, że dobra konsumpcyjne reglamentuje się w czasie wojny czy odbudowy powojennej, nikogo specjalnie nie dziwi. Polska Ludowa była jednak ciekawym i rzadkim krajem, w którym kartki funkcjonowały w okresach "normalnej" gospodarki pokojowej. Kartki na żywność wprowadzano trzykrotnie. Po raz pierwszy - 1 września 1951 r. (obowiązywały do 3 stycznia 1953 r.). Po raz drugi - 25 lipca 1976 r. (do 1 stycznia 1986 r.) i po raz trzeci - 1 sierpnia 1981 r. (ostatecznie zrezygnowano z nich w sierpniu 1989 r.). Talony, asygnaty i przydziały na artykuły nieżywnościowe (zróżnicowanie było ogromne, od gumki do majtek poczynając, na trumnach, samochodach i mieszkaniach kończąc) towarzyszyły nam w Polsce Ludowej zawsze.
30 sierpnia 1951 r. w gazetach pojawiła się niewielka wzmianka o tym, że "wprowadza się czasowo miesięczne bony mięsno-tłuszczowe dla wybranych zakładów pracy". "Trybuna Ludu" oświadczała przy tym, że "zarządzenie to nie wprowadza nawet na okres przejściowy systemu kartkowego na mięso. Ani na mięso, ani na inne artykuły system kartkowy nie będzie wprowadzony". "Nie wprowadzony" system (24 kwietnia 1952 r. "nie wprowadzono" także kartek na cukier i mydło) był skrajnie manipulatorski. Obejmował oczywiście wyłącznie osoby "budujące socjalizm", dzieląc je przy tym na 21 klas. Przedstawiciele klasy najwyższej mogli otrzymywać 6 kg mięsa i wędlin, członkowie najgorszej - 400 g mięsa i wędlin miesięcznie. Jak zatem widać, skala rozpiętości wynosiła 15:1, czyli po trzech latach budowy systemu sprawiedliwości społecznej wzrosła dwuipółkrotnie. A w miarę rozwoju socjalizmu normy przydziałowe były sukcesywnie obniżane. Kartki odżyły po 23 latach. 25 lipca 1976 r. wprowadzono "bilety towarowe", uprawniające do zakupu dwóch kilogramów cukru. Dla uspołecznionego handlu powstała sytuacja-marzenie. Wiadomo było, ile wydano kartek, a więc po pomnożeniu przez dwa można było ustalić, ile kilogramów trzeba miesięcznie dostarczyć do wybranych uspołecznionych punktów sprzedaży detalicznej. Niestety, ludzie zachowywali się nie po obywatelsku. I zamiast każdego dnia miesiąca kupować jedną trzydziestą przydziału, w obawie, że pod koniec miesiąca cukru zabraknie, rzucali się do sklepów pierwszego dnia i wykupywali wszystko. Nic dziwnego, że przy takiej - przyznajmy - graniczącej z sabotażem postawie zaopatrywanych handel "nie mógł zabezpieczyć pełnego pokrycia w masę towarową". Dlatego tu i tam zdarzały się przejściowe zakłócenia dystrybucji, a już po dwóch miesiącach rozmieniono miesięczny bilet towarowy na dwa kilogramowe bilety dwutygodniowe.
Mimo wielu starań, jakich nie szczędziła władza ludowa, pod koniec lat 70. coraz wyraźniej dawał się odczuć powszechny brak wszystkiego. Sytuację pogorszyła podwyżka (zwana "wałęsówką"), wypłacona po zawarciu porozumień gdańskich. Było tak źle, że sama ludność zaczęła się domagać reglamentacji sprzedaży. Końcówka roku osiemdziesiątego była okresem dzikiej reglamentacji. "Kupony" upoważniające do zakupu mięsa, wędlin i masła emitowały władze wojewódzkie. Rosnącego znaczenia nabierała sprzedaż poprzez zakładowe bufety, wspomagane przez związki zawodowe zajmujące się kolportażem ziemniaków, cebuli, musztardy i szkartów ("szkarty" były to odpady papierosowe, na przykład nie pocięty papieros "Carmen" o długości półtora metra; zakłady produkujące atrakcyjne towary mogły je wymienić na szkarty w wytwórni w Radomiu, Krakowie czy Poznaniu).
Wszystko to jednak było mało. Dlatego trwały "konsultacje społeczne" na temat powszechnego systemu reglamentacji, a 28 lutego 1981 r. ogłoszony został komunikat PAP, że kartki zaczną obowiązywać od 1 kwietnia. Komunikat był dość tajemniczy, gdyż informował o podjęciu decyzji, ale nie precyzował, kto ją podjął. Ponadto była to sobota, a więc dzień, w którym urzędy raczej nie pracują, zaś jedynym gremium obradującym w tym czasie (od 25 lutego do 3 marca) był XXVI Zjazd KPZR. Jeszcze dziwniejsze jest to, że gdy lud pracujący wreszcie w końcu marca owe kartki otrzymał, ze zdziwieniem przeczytał, iż uprawniają one do zakupu towarów w lutym i władza musiała ogłaszać kolejny komunikat, informujący, że luty w 1981 r. wypada w kwietniu. Najprawdopodobniej zatem decyzja o wprowadzeniu kartek zapadła "na biurze" wcześniej i miały one zacząć obowiązywać od lutego, ale opóźniono ich wprowadzenie w związku ze strajkiem generalnym (trwał od 22 stycznia do 29 stycznia), "odstrzeleniem" tow. Pieńkowskiego i mianowaniem na stanowisko premiera gen. Wojciecha Jaruzelskiego (11 lutego), XXVI zjazdem ("my tu uchwalamy zwycięstwo komunizmu, a wy, towarzysze, kartki wprowadzacie") czy planowanymi ćwiczeniami wojsk Układu Warszawskiego.
"System kartkowej sprzedaży mięsa i jego przetworów" był dowodem na to, iż rządzący "trust móżdżków" najprostsze nawet rzeczy potrafił nie tylko spieprzyć, ale i skomplikować. Dzieląc społeczeństwo na osiem grup (siedem objętych zaopatrzeniem i ósma - bezkartkowców) i przypisując masę towarową rzucaną na rynek do pięciu grup asortymentowych, stworzono czterdziestoelementowy układ podmiotowo-przedmiotowy, w którym trudno było się rozeznać.
Po reglamentacyjnym prima aprilis następny prezent postanowiono ludowi pracującemu zaoferować w dniu jego święta. Od pierwszego maja zaopatrzeniem kartkowym objęto masło (trzy rodzaje kartek: M-1 - dla pracowników i dzieci od roku do 3 lat na 0,5 kg miesięcznie; M-2 - dla kobiet ciężarnych i dzieci od 4 do 18 lat na 0,75 kg oraz M-R - dla rolników na 0,25 kg), przetwory zbożowe (0,5 kg) oraz przywrócono kartki na cukier, uprzednio nieopatrznie urynkowiony.
Dalszą historię kartek można tu opowiedzieć tylko w telegraficznym skrócie.
1 sierpnia 1981 r. - zaczęły obowiązywać kartki na środki czystości (300 g). 13 grudnia 1981 r. - wprowadzono ścisłą reglamentację wolności.
1 stycznia 1982 r. - dokonano konsolidacji kartek (zredukowano je do pięciu rodzajów), obniżono podstawową normę przydziału mięsa z 3,5 kg do 2,5 kg, podwyższono przydziały dla górników (dołowi - 7 kg, powierzchniowi - 4,5 kg), zmniejszono do kilograma kartkowy przydział cukru. Wprowadzono kartki na mleko o zawartości tłuszczu 3,2 proc. dla dzieci i środki higieny dla niemowląt, smalec lub margarynę (250 g), mąkę (1 kg), papierosy (10 paczek) i alkohol (1 butelka). Zgodnie z hasłem Mirona Białoszewskiego "trochę wolnochy, trochę harmochy, luz w propozycjach" zniesiono podział mięs na lepsze i gorsze.
1 lutego 1982 r. - pojawiły się talony na benzynę (w zależności od pojemności samochodu - od 24 l do 45 l miesięcznie). Zastąpiły one wydawane wcześniej przez władze lokalne "zezwolenia, uprawniające do zakupu paliwa w stacjach".
1 lipca 1982 r. - wprowadzono okresowe reglamentowanie najróżniejszych produktów - od landrynek i wyrobów czekoladopodobnych po gumkę do majtek. Artykuły te sprzedawane były na kupony rezerwowe.
1 lipca 1982 r. - wprowadzono talony na zeszyty.
1 listopada 1982 r. - zaprzestano liberalizacji w mięsie. Dokonano podziału na mięso bez kości (1,8 kg) i kość z mięsem (0,7 kg).
1 czerwca 1983 r. - zawieszono reglamentację masła, margaryny i smalcu.
1 listopada 1983 r. - przywrócono reglamentację masła, margaryny i smalcu.
1 grudnia 1985 r. - zawieszono reglamentację cukru, przetworów zbożowych i tłuszczów.
1 czerwca 1988 r. - zlikwidowano sprzedaż samochodów na "asygnaty przydziałowe". Rozpoczęto eksperymentalną sprzedaż aut w systemie aukcyjnym na otwartych licytacjach.
1 lipca 1989 r. - zniesiono kartkową sprzedaż mięsa. Pora na drobną uwagę językową. W czasach gospodarki planowej racjonowanie spożycia towarzyszyło nam stale. Zmieniało się właściwie jedno - język. Mieliśmy do czynienia z "kartami żywnościowymi", "bonami mięsno-tłuszczowymi dla wybranych zakładów pracy", "biletami towarowymi", "kuponami upoważniającymi do zakupu mięsa, wędlin i masła", "zezwoleniami, uprawniającymi do zakupu", "talonami na...", "asygnatami przydziałowymi". Nie jestem językoznawcą i dlatego nie mam pewności, ale wydaje mi się, że wykorzystano wszystkie możliwe określenia. I dlatego - w myśl zasady, że w socjalizmie nigdy nie powtarzają się błędy i wypaczenia - socjalizm musiał się skończyć. Socjalizm się skończył i zaczęły się narzekania. Nic dziwnego. Prawo do narzekania przecież w socjalizmie także było reglamentowane. Dlaczego jednak tak szybko zapominamy o przeszłości? Na to pytanie odpowiedziałem na wstępie. Skleroza. Negatywny skutek odkładania się w arteriach tętniczych cholesterolu. A cholesterol znajduje się głównie w maśle. W latach 80. spożywaliśmy miesięcznie trzy dwustupięćdziesięciogramowe kostki przydziałowego masła. Dzisiaj przeciętny obywatel za przeciętną pensję może zjeść 150 kg masła. A taka ilość musi prowadzić do całkowitej sklerozy! I dlatego nie protestujemy, gdy Lepper, Serafin czy Wiaderny wyprowadzają ludzi na ulice. Ludzi, którzy manifestują, domagając się wprowadzenia powszechnych kartek na wszystko.
Więcej możesz przeczytać w 45/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.