Targi smaku

Dodano:   /  Zmieniono: 
W nadchodzącym tysiącleciu najpospolitsze potrawy powinny przypominać dzieła sztuki - przekonywało ponad sześć i pół tysiąca wystawców podczas największych targów artykułów żywnościowych zakończonych właśnie w Kolonii
Dzisiaj nikt już nie sprzeda zwykłej kiełbaski, jeżeli wcześniej nie nafaszeruje jej pistacjami, serem owczym i nie owinie w płaszcz z zielonego pieprzu. Pasztety powinny przypominać torty, plastry szynki komponować się w kolorowe obrazki, a z serów najlepiej stworzyć wielobarwne pralinki.


Na świecie od dawna obserwuje się tendencje do komponowania wyrafinowanych potraw. Dotychczas jednak było to domeną kucharzy, których oklaskiwało się niemalże jak artystów. Dzisiaj fantazja kulinarna obowiązuje też producentów żywności. - Rywalizacja w tworzeniu coraz bardziej oryginalnych wyrobów jest coraz większa - mówi Christof Laudage z firmy Reinert, wyspecjalizowanej w przetworach mięsnych. - Potrawy przestają oddziaływać wyłącznie na zmysł smaku. Paradoksalnie o wiele ważniejszy okazuje się zmysł wzroku - dodaje Klaus Thiele z austriackiej firmy Greisinger.
W myśl tej zasady klient, odwiedzając sklepy spożywcze, powinien się czuć jak w galerii. Salami okleja się kawałkami suszonych jabłek, gruboziarnistym kolorowym pieprzem, parmezanem lub papryką, z boczku tworzy się fantazyjne chipsy do piwa, a wiedeńskie kiełbaski faszeruje serem i owija szynką parmeńską.
Tradycyjne mortadele czy mielonki coraz częściej nadziewane są orzechami, serami i owocami, a po przekrojeniu plasterek wędliny może przedstawiać na przykład wiejski krajobraz czy uśmiechniętą twarz dziecka. - Od paru sezonów proponujemy pasztety zdobione równie bajkowo jak torty - mówi Marie-Helene Garnier z belgijskiej firmy Salaisons de la Semois. W ich ofercie znaleźć można pasztet z jelenia z dodatkiem rodzynek i porto, pasztet z bażanta podlewany jałowcówką czy pasztet z kaczych wątróbek z kawałkami pomarańczy. Wszystkie te specjały sprzedaje się w naczyniach z ceramiki. Ci, którzy pragną być oryginalni, mogą podarować swojej ukochanej fantazyjnie zdobiony pasztet z zająca z calvadosem zapakowany w ceramiczne serduszko. Pomysłowe komponowanie codziennych potraw sprawdza się zwłaszcza wśród najmłodszej klienteli: niemal żaden kilkulatek nie potrafi się oprzeć serowi przypominającemu kózkę, kolorowej szynce wyciętej w kształcie misia czy pasztetom z sylwetkami przybyszów z innej planety.


Fantazja kulinarna nie jest już tylko domeną kucharzy, ale obowiązuje też producentów żywności

Rewolucja w zdobieniach dotknęła również producentów serów. - Nastawiliśmy się przede wszystkim na pralinki, sprzedając je jako "ekskluzywne kreacje serowe", a więc połączenie sera z kwaśnego mleka ze świeżym twarogiem doprawionym papryką, curry, chrzanem, pieprzem i ziołami. Pralinki sprzedaje się po cztery sztuki i pakuje podobnie jak ekskluzywne czekoladki - podkreśla Gisela Maesse z firmy Rusack. Szwedzi dodają do żółtych serów wódkę porzeczkową lub cytrynową, z kolei tradycyjny ser halloumi z Cypru (mieszanka sera krowiego, owczego i koziego) najlepiej sprzedaje się w kształcie grillowanych serduszek. W oryginalnych przystawkach przodują Turcy, proponujący między innymi ryż na zimno zawijany w liście winogronowe.
Rynek żywieniowy domaga się zmian. Do niedawna wszyscy mówili wyłącznie o zdrowym jedzeniu: bez cholesterolu i środków konserwujących. Przyszła moda na ryby, żywność organiczną i lekką kuchnię francuską. Posiłki były celebrowane. Dzisiaj niewielu ma na to czas. Zapanował model Essen-rund-um-die-Uhr - "jedzenie na okrągło", często w pośpiechu. Potrawy, nawet te najbardziej pospolite, powinny przyciągać uwagę wyglądem, a jednocześnie być łatwe w przygotowaniu - zauważył podczas konferencji prasowej tegorocznych targów Christian Ehlers, szef Niemieckiego Związku Hotelarzy. W myśl tej zasady proponuje się na przykład mrożone sosy w dropsach o 49 smakach, uważane za produkt nowego tysiąclecia, szybkie i łatwe w użyciu. Hiszpanie proponują gotowe gazzpacho na zimno, sprzedawane w kartonikach, a także ajoblanco - białą zupę z dodatkiem czosnku, migdałów, rodzynek, chleba, soku cytrynowego i oliwy z oliwek. Największą pomysłowością w udogodnieniu życia pani domu wykazali się jednak producenci Hot Lunchu: zaproponowali specjalne pojemniki wypełnione częściowo zimną wodą, a częściowo granulatem wapna; po połączeniu tych składników (wciśnięcie odpowiedniego guzika) naczynie rozgrzewa się do 75oC. Wewnątrz pojemnika mieści się znormalizowana puszka, której zawartość, na przykład parówki, gulasz czy zupa, już po dziesięciu minutach podgrzewania nadaje się do jedzenia.

Więcej możesz przeczytać w 45/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.