Dzień św. Łucji rozpoczyna okres przygotowań do ważnych świąt chrześcijańskich
13 grudnia Skandynawowie obchodzą święto Łucji, otwierające przygotowania do Bożego Narodzenia. Tego dnia obdarowuje się też dzieci na południu Włoch. Trzy dni później rozpoczynają się bożonarodzeniowe obchody w Meksyku, 6 lutego świętują Mongołowie, a pod koniec grudnia - Ukraińcy. Następuje przyspieszone mieszanie się kultur i świąt - twierdzą antropolodzy kultury - czemu sprzyja zbieżność dat świąt chrześcijańskich, hellenistycznych i słowiańskich. - Łucja kojarzy się w naszym kręgu kulturowym z obchodami świąt - od 13 grudnia na naszej półkuli wydłuża się dzień. W przyrodzie następuje przełom - magiczny czas wróżb. Miało to ogromne znaczenie nie tylko w kulturach, gdzie obowiązywał kalendarz solarny - przypomina dr Jan Grad z Instytutu Kultury Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Słońce było obiektem kultu również w chrześcijaństwie. W naszym kraju trzynastego grudnia zaczynało się wróżby prognozujące pogodę. Trwały one dwanaście dni (od św. Łucji do Bożego Narodzenia), a pogoda w każdym z nich miała zapowiadać aurę kolejnych miesięcy - dodaje. Różne daty świąt przyjęte przez Kościół wschodni i zachodni wynikają z kalendarza juliańskiego i gregoriańskiego. W kalendarzu juliańskim rok miał 365 dni i 6 godzin, w gregoriańskim był o 11 minut i 12 sekund dłuższy. Potrzebna była reforma. W 1582 r. papież Grzegorz XIII zdecydował o przesunięciu dat. 4 października wypadał w czwartek, następny dzień (piątek) był już 15 października. Reformę przeprowadzono na podstawie obliczeń najznamienitszych ówczesnych uczonych, między innymi kilku matematyków oraz Alojzego Lillo, astronoma i lekarza z Werony. Boże Narodzenie wprowadzono do kalendarza świąt kościelnych dopiero w IV wieku n.e. Dwieście lat później znalazła się w nim wigilia z odrębną liturgią i obrzędowością. Tradycja łamania się opłatkiem znana jest tylko w Polsce. Z kolei w Prowansji świąteczny posiłek powinien być zakończony trzynastoma deserami symbolizującymi Chrystusa i dwunastu apostołów. W Mołdawii natomiast Boże Narodzenie trwa dwanaście dni - towarzyszą mu pochody przebierańców i zabawy. W krajach latynoskich wita się je fajerwerkami. Brazylijczycy nie poszczą w Wigilię, a Nigeryjczycy świętują przy drzewku bananowym ozdobionym kwiatami, zajadając się kurczakiem, ryżem i przypominającymi ziemniaki jamami. Pomieszanie zwyczajów świątecznych i bogata obrzędowość wynika z tego, że na powstanie świąt Bożego Narodzenia złożył się długi i zawiły proces historyczny - uważają etnografowie i antropologowie. - Chrześcijańskie Boże Narodzenie, święta hellenistyczne i słowiańskich pogan mają zbieżne daty - mówi Elżbieta Skotniewska, etnograf. Przesilenie zimowe 25 grudnia w kalendarzu słowiańskim było obchodzone jako pierwszy dzień nowego roku. 24 grudnia czczono zmarłych i wigilię przesilenia dnia z nocą. Norwegowie i Finowie do dziś zapalają w tym dniu na grobach bliskich świeczki w ozdobnych wianuszkach. U Rzymian 23 grudnia był świętem zmarłych, a 25 grudnia - świętem Narodzin Niezwyciężonego Słońca (Kościół zamienił ten dzień w święto narodzin Zbawiciela, przedstawiając Chrystusa jako "słońce sprawiedliwości"). - Kościół wprowadził też własny cykl świąt zimowych: Boże Narodzenie, Nowy Rok i Epifania - ale w terminach uroczystości pogańskich. Ta dalekowzroczna polityka sprawiła, że obrzędy się pomieszały - dodaje Skotniewska. - Taka akomodacja obyczajowa jest częsta. Zwłaszcza chrześcijaństwo adaptowało zarówno miejsca kultu, jak i terminy obrzędów dla własnych celów. Wiele przejętych zwyczajów zachowało się do dziś w postaci ludycznej. Na przykład w południowo-wschodniej Polsce w drugi dzień świąt dzieci chodzą po wsiach i sypią owies, co ma zneutralizować działanie złych mocy, zapewnić gospodarzom zdrowie i obfite zbiory - mówi Jan Grad. Na sposób świętowania Bożego Narodzenia miał też wpływ dzień narodzin Mitry, którego kult przyszedł ze Wschodu i zyskał popularność w Europie. Według antropologa prof. Anny Zadrożyńskiej, mitraizm dawał poczucie uczestnictwa w bycie boskim, a dzięki misterium inicjacji - również poczucie własnej osoby. Nie był masowy. Określał misterium, a nie codzienność. Chrześcijaństwo zaś, zdaniem prof. Zadrożyńskiej, skupiło się na budowaniu społeczeństwa wokół idei i obrzędu. Jedną z pierwszych kulminacji świąt jest 13 grudnia - wspomniany Dzień św. Łucji, jedno z najważniejszych świąt w Skandynawii. - Wbrew pozorom tradycja ta (pierwotnie symbolizowała przezwyciężanie ciemności najdłuższej nocy w roku - według starego kalendarza, było to właśnie 13 grudnia) jest bardzo młoda. Sięga bowiem lat 20. naszego wieku - opowiada Andrzej Cegłowski, etnograf od przeszło dziesięciu lat mieszkający w Szwecji. - Dziś ten dzień jest okazją do wyboru lokalnej miss (zamiast korony jej głowę wieńczy zielony wianek z zapalonymi świecami) oraz do raczenia się słodkim grzanym winem z korzeniami i ciasteczkami z pieprzem. I tylko gdzieś w tle brzmi pieśń "Santa Lucia" - zauważa Cegłowski. Boże Narodzenie jest w Szwecji połączeniem starego pogańskiego święta zimy i chrześcijańskich obchodów narodzin Jezusa. Przedświąteczny czas w Meksyku zaczyna się 16 grudnia. Dziewięć rodzin przedstawia przez dziewięć dni podróż Józefa i Marii do Betlejem. - Ma to związek z adwentem, którego obchody ustalił synod w Saragossie w 386 r. - tłumaczy ks. Nowak. - Pierwszy adwent trwa od 16 do 17 grudnia. Potem wydłuża się na cztery niedziele. W obrządku ambrozjańskim przygotowania do Bożego Narodzenia obejmują sześć tygodni, tyle co wielki post. U nas czterdzieści dni bez niedziel - dodaje ks. Nowak. - Wiele europejskich świątecznych obyczajów zostało zaszczepionych przez Kościół w innych kulturach. Początkowo rugował on zwyczaje i religie zastane. A ponieważ napotykało to opór, szybko uświadomiono sobie, że mieszkańcy Afryki czy Ameryki Łacińskiej łatwiej przyswoją chrześcijańskie treści religijne, gdy zaadaptuje się je do lokalnych. Stąd na przykład afrykańska Matka Boska i Dzieciątko mają ciemną karnację i miejscowe stroje, a kolędy ludów andyjskich charakteryzuje niepowtarzalny koloryt oddający wartości estetyczne tamtych krajów - mówi prof. Adam Paluch, szef Katedry Etnologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Zwyczaj zapalania adwentowych świeczek w koronie zachował się w Norwegii, gdzie na dwa, trzy tygodnie przed Bożym Narodzeniem ozdabia się też domy. Natomiast w Irlandii uroczystości związane z Bożym Narodzeniem rozpoczynają się dwanaście dni przed świętami. 26 grudnia Irlandczycy obchodzą Dzień św. Stefana. Wiele osób przygląda się wyścigom konnym, inne zaś spacerują po ulicach i śpiewają. 6 stycznia to Nollag na mBan , czyli Boże Narodzenie Kobiet. Biały Miesiąc - tak nazywają przypadające na 6, 7 i 8 lutego święta Bożego Narodzenia mieszkańcy Mongolii. Do kościoła idzie się jeszcze przed wschodem słońca, a do wigilii zasiada wcześnie rano. - Śniadanie, a nie jak u nas kolację wigilijną, jedzą też mieszkańcy wielu krajów Europy Zachodniej, m.in. Francuzi oraz Amerykanie - mówi dr Grad. - Tego dnia wszyscy zjeżdżają do dziadków i składają sobie życzenia. Prezenty zapakowane w specjalne worki lub pudełka chowa się pod szafami i łóżkami. Drobne podarki wiesza się na choince - opowiada Maja Gantulga z Mongolii. Zwyczaj składania prezentów pod choinką zrodził się, według kulturoznawców, dopiero w XIX w. Wcześniej wręczano je osobiście. Obdarowywano się głównie w rodzinach mieszczańskich. W Polsce umieszczanie prezentów pod choinką rozpowszechniło się dopiero tuż przed drugą wojną światową. Do tego czasu szukało się ich 6 grudnia - w Dzień św. Mikołaja. Z kolei w Hiszpanii prezenty dostaje się nie tylko 25 grudnia, ale i 6 stycznia, w święto Trzech Króli, którzy zostawiają dzieciom upominki w butach. W Wielkiej Brytanii jednym z ważniejszych atrybutów świąt są kartki. - Wysyłanie kartek to zwyczaj z połowy XIX w. - wyjaśnia Jan Grad. - To dar słowa, w którym zawiera się życzenia zdrowia i pomyślności, oraz dowód szacunku. Kartki są dziś formą dawnych zaklęć: rzeczywistość w nich opisywana ma zaistnieć i wróżyć dobrze na przyszłość. Dla wielu z nas jest to konwencja uciążliwa, dlatego coraz częściej wolimy sięgnąć po słuchawkę telefoniczną. Kartka świadczy jednak o głębszej więzi z bliskimi. W Austrii Boże Narodzenie jest podsumowaniem trwających ponad cztery tygodnie pochodów, jarmarków, koncertów i innych imprez towarzyszących adwentowi. - O świętach zaczyna się myśleć już pod koniec listopada. W Salzburgu odbywają się słynne koncerty adwentowe muzyki ludowej i pieśni w dialekcie salzburskim, a w Wiedniu (zwłaszcza przy Alter Wien Theater) ustawia się jedne z piękniejszych Weihnachtsmarktów. Również w Niemczech świętowanie Bożego Narodzenia nie ogranicza się do trzech, czterech dni. Tu też najważniejszy jest adwent. - Słowo to wywodzi się od łacińskiego adventus, czyli "zbliżania się". To okres przygotowania się na Boże Narodzenie. Dawniej nie urządzano wtedy wesel, zabaw, hucznych imprez. Najważniejszy był wewnętrzny dialog z Bogiem - przypomina Manfred Strauch, kulturoznawca z Kolonii. 4 grudnia obchodzi się Dzień św. Barbary, która wbrew woli ojca przyjęła wiarę chrześcijańską, a później za karę przez cztery tygodnie czekała w wieży zamkowej na śmierć. Dla Niemców najbardziej widocznym znakiem nadchodzącego okresu bożonarodzeniowego są słynne Wiehnachts- markty, ustawiane niemal w każdym mieście i miasteczku (popularne są też Christkindlesmarkty - tradycja żywa w Norymberdze od ponad 400 lat). - Za sprawą handlowców okres przygotowań do świąt coraz bardziej się wydłuża. Bożonarodzeniowy rynek w takich krajach, jak Kanada czy Stany Zjednoczone, rusza już na początku listopada - mówi ks. Nowak. - Tymczasem święta to czas refleksji, uświadomienia sobie życia duchowego. - Istotą świąt jest rytuał, ceremonia. Od pewnego czasu lista bożonarodzeniowych rytuałów wzbogaciła się jednak o jeszcze jedną pozycję: narzekanie na postępującą komercjalizację tej pięknej tradycji - zauważa Krzysztof Szymborski, profesor Skidmore College w Saratoga Springs. Według niego, żyjemy w epoce rozpasanego sceptycyzmu i coraz trudniej ukryć fakt, że święta Bożego Narodzenia w dzisiejszej formie są wymyśloną tradycją. Okoliczności jej ustanowienia opisał Stephen Nissenbaum w książce "The Battle of Christmas". Twierdzi on, że współczesny zwyczaj obchodzenia tych dni jako uroczystości rodzinnej zainicjowali 200 lat temu amerykańscy konserwatywni reformatorzy społeczni ze strachu przed rozkapryszoną dzieciarnią. Dzięki zwabieniu dzieci do domów chcieli zapewnić porządek publiczny, w przeciwnym razie biegałyby one po ulicach, uczestnicząc w wielkiej świątecznej zadymie. Najskuteczniejszym sposobem zatrzymania ich przy świątecznym rodzinnym stole było oczekiwanie na prezenty. Element komercji był więc w tym święcie obecny od zarania - dowodzi amerykański autor. Natomiast symbolizm tego święta sprawił, że w życie rodzinne chrześcijan wkroczyły nowe obrządki.
Więcej możesz przeczytać w 50/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.