Walce o władzę w Polsce coraz częściej towarzyszą znaki pokoju
"Paryż wart jest mszy" - stwierdził król Francji Henryk IV, były przywódca hugenotów, który po objęciu tronu przeszedł na katolicyzm. Po ostatniej wojnie, zanim utrwaliła się władza ludu, nawet Bolesław Bierut maszerował w religijnych procesjach. Chociaż Kościół odchodzi od polityki, politycy - i to niekoniecznie prawicy - zbliżają się do Kościoła. Uczestniczenie w religijnych uroczystościach sprzyja zdobywaniu władzy.
- Dziwne by było, gdyby w demokratycznym państwie nikt nie mógł ujawniać wiary czy poglądów - podkreśla prof. Mirosława Grabowska z Instytutu Studiów Politycznych PAN. Polska wraca do tradycyjnej obrzędowości - w armii działają ordynariaty katolicki i prawosławny, święci się szkoły, fabryki, supermarkety, pływalnie, domy, samochody. W Warszawie ostatnio poświęcono most Świętokrzyski. W uroczystości uczestniczył prezydent Aleksander Kwaśniewski, dla którego nie jest to nowość - przed rokiem były lider SLD osobiście dzierżył kropidło i poświęcił jedną z dolnośląskich szkół. W ten sposób prezydent Kwaśniewski pragnie tak uświęcać swoją działalność, jak to czynił od wielu lat jego poprzednik. Lech Wałęsa, noszący w klapie wizerunek Matki Boskiej, jako prezydent wzbudzał zdumienie zagranicznych gości zapraszaniem ich na poranne msze, odprawiane w jego belwederskiej kaplicy, natomiast polskich polityków przyzwyczaił, że jest to najlepsza pora do zdobycia prezydenckiej sympatii.
Marian Krzaklewski, następca Wałęsy w "Solidarności", również manifestuje publicznie swoją religijność. Najbardziej wyrazistym przykładem pozostaje popieranie przez niego intronizacji Chrystusa Króla, co miało się dokonać w związku z batalią o nową konstytucję. - Religia jest w moim życiu fundamentem wszystkich działań. Jest podstawą, na której buduję całe moje zachowanie, źródłem i drogowskazem, jak mam postępować - deklaruje Alicja Grześkowiak, marszałek Senatu, dama zakonu rycerskiego Bożego Grobu w Jerozolimie, z nominacji Jana Pawła II konsultor w Papieskiej Radzie ds. Rodziny i członek Rady Administracyjnej watykańskiej Fundacji Jana Pawła II. Natomiast Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezes NBP, chętnie opowiada o tym, jak uczestnictwo w Ruchu Odnowy w Duchu Świętym pomaga jej w życiu, również zawodowym.
Niezależnie od partyjnych barw polscy politycy są religijni albo przynaj- mniej manifestują szacunek dla religii. I nie tylko polscy. Borys Jelcyn, jeszcze przed chorobą, która uniemożliwia mu aktywne życie, był częstym uczestnikiem nabożeństw w cerkwiach, każdy amerykański prezydent składa przysięgę na konstytucję i Biblię, a Bill Clinton powołuje się na Biblię w prawie każdym wystąpieniu, były kanclerz Niemiec Helmut Kohl przemawiał na zakończenie 50. pielgrzymki wysiedlonych ze stron rodzinnych. Sacrum i profanum są z sobą sprzęgnięte.
Niedawno elitę polityczną zgromadził polski dzień obchodów dwudziestolecia pontyfikatu papieża Jana Pawła II. Ramię w ramię siedzieli obok siebie Kwaśniewski i Krzaklewski, którzy uścisnęli sobie dłonie przy przekazywaniu znaku pokoju. Już od 1989 r. przedstawiciele władz biorą oficjalny udział w mszach. W 1989 r., w ostatnich miesiącach istnienia PRL, senatorowie OKP skończyli przysięgę słowami "Tak mi dopomóż Bóg", oni też poprosili o duszpasterza parlamentarnego i upomnieli się o kaplicę w budynku parlamentu. Dwie kadencje wcześniej niż w Sejmie w sali posiedzeń Senatu zawisł krzyż, senatorowie I kadencji odśpiewali "Boże coś Polskę" po przywróceniu korony w godle. Także w Sejmie "kontraktowym" po raz pierwszy parlamentarzyści z przeciwnych klubów przełamali się opłatkiem, przy czym posłowie PZPR dali dowód bezbłędnej znajomości słów kolędy "Bóg się rodzi", czym wzbudzili zdumienie prawicy. Spotkania opłatkowe weszły już do tradycji i co roku organizowane są albo w parlamencie, albo u prymasa Józefa Glempa. W tym roku w Radiu Zet kolędę odśpiewało wspólnie kilkunastu polityków, w tym Leszek Miller i Izabella Sierakowska. Przywódca SLD nie omieszkał wspomnieć, że - jako chłopiec - służył do mszy. Podobnie zresztą jak Józef Oleksy. W wypadku byłego premiera związki z Kościołem były widoczne nie tylko w dzieciństwie, ale również za czasów, gdy pełnił funkcję marszałka Sejmu - klęcząc na Jasnej Górze, wywołał oburzenie nie tyle swych partyjnych kolegów, ile polityków prawicy i prezydenta Lecha Wałęsy. Niestety, modły, nawet szczere, nie zawsze są wysłuchiwane. Ale zawsze warto próbować.
W parlamencie I kadencji najbardziej religijny klub tworzyli posłowie ZChN. Jego posiedzenia rozpoczynano od modlitwy i dziennikarze osobiście mogli się o tym przekonać tylko raz, kiedy to modlitwę zainaugurowała posłanka Bogumiła Boba. Dziennikarze przyłączyli się do modłów dopiero po tym, jak pani poseł zgromiła ich wzrokiem. Od tej chwili posiedzenia były zamknięte dla prasy. Natomiast prof. Wiesław Chrzanowski, wówczas marszałek Sejmu z rekomendacji ZChN, łagodząc spory sejmowe, upowszechnił modlitwę św. Tomasza z Akwinu i dziś przyznaje, że była ona jak znalazł dla parlamentarzystów: "Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Wyzwól mój umysł od nie kończącego brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać". Modlitwa ta wróciła do marszałka rozpowszechniana "dla żartu" przez posłów... lewicy. Z kolei w ubiegłym tygodniu w związku z rocznicą Grudnia ?70 i wydarzeń w kopalni Wujek marszałek Sejmu Maciej Płażyński zarządził minutę milczenia i powiedział: "Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie", na co posłowie prawicy odpowiedzieli: "A światłość wiekuista niechaj im świeci". Ponieważ w ławach lewicy rozległo się "buczenie", marszałek stwierdził: "Czasami modlitwa jest lepsza niż kolejna uchwała".
W 1990 r. przywrócono przedwojenną tradycję pielgrzymek parlamentarzystów na Jasną Górę. Ostatnia była najliczniejsza. Uczestniczyło w niej ponad 200 posłów i senatorów, a także członkowie rządu z premierem Jerzym Buzkiem, ewagelikiem. Mirosław Czech, sekretarz generalny Unii Wolności, należy do Kościoła greckokatolickiego. Umiera mit "Polaka katolika", wygasa wojna religijna, która najpierw wyniosła do władzy obóz narodowy, a w 1993 r. zapewniła sukces między innymi Unii Pracy. Do rzadkości należą już też obecnie takie wypowiedzi, jak przed wyborami 1991 r., gdy ówczesny ordynariusz gorzowski bp Józef Michalik apelował: "Katolik ma obowiązek głosować na katolika, chrześcijanin na chrześcijanina, muzułmanin na muzułmanina, żyd na żyda, komunista na komunistę". - Kościół musi zmienić swój stosunek do współczesności. To jest równie wyboista droga jak reformy ekonomiczne - uważa ks. bp Tadeusz Pieronek. Dziś biskupi na ogół wyraźnie dystansują się w stosunku do polityki, również wobec popieranych przez Radio Maryja posłów Rodziny Polskiej, niezwykle aktywnych w Sejmie inicjatorów takich akcji jak obrona krzyży na żwirowisku w Oświęcimiu. Ale Polscy radykałowie też nie są szczególnie oryginalni. We Francji integryzm katolicki jest jednym z klasycznych składników ideologii skrajnej prawicy, lecz ogromna większość katolików francuskich nie ma nic wspólnego z poglądami patrona integrystów - arcybiskupa Lefebvre?a.
Ponad rok temu w sali posiedzeń Sejmu zawisł krzyż. Zawieszono go nocą, po zakończeniu posiedzenia klubu AWS, a dzięki zainstalowanym stale w gmachu Sejmu kamerom cała Polska mogła widzieć w przekazach telewizyjnych, jak jeden z posłów zawiesza symbol i następnie efektownie spada z drabiny, przy okazji demolując część framugi drzwi. Jeszcze kilka lat temu taki incydent wywołałby gorące polemiki, teraz wzbudził kpiny i dość formalne protesty deputowanych SLD. I nic dziwnego - według badań CBOS, aż 52 proc. Polaków opowiada się za obecnością krzyża w Sejmie, a tylko 29 proc. jest temu przeciwnych. Co szósty ankietowany zdystansował się w stosunku do tej sprawy. W wielu krajach zachodnich symbole religijne ustawowo są dopuszczalne w miejscach publicznych, a w Bawarii - choć Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął, że krzyży nie można wieszać - władze lokalne wprowadziły własne regulacje. O umieszczanie krzyży w miejscach pracy zwrócił się też na początku grudnia do rzymian papież Jan Paweł II. - Protesty lewicy w sprawie krzyża w Sejmie były ostatnim aktem wygasającej wojny o miejsce religii w Polsce - uważa Czech. Toteż pierwszy ślub konkordatowy został - ku nie tajonej dumie Leszka Millera - zawarty przez działacza lewicy, a polski parlament poparł swoją uchwałą budowę Świątyni Opatrzności Bożej, która wielkością ma przyćmić dotychczasowe kościoły. "Nawet poślę datek na jej budowę" - zadeklarował wówczas poseł Andrzej Urbańczyk, rzecznik SLD. I Bogu dzięki.
Więcej możesz przeczytać w 52/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.