Jak będzie wyglądał świat za 100 lat?
W laboratorium Things That Think ("rzeczy, które myślą") Neil Gershenfeld unosi ręce nad stołem jak dyrygent rozpoczynający koncert. Na ekranie znajdującego się przed nim komputera niczym zjawa ukazuje się jego dłoń poruszająca się w trójwymiarowej przestrzeni.
Zjawa nie ma nic wspólnego z duchami. Przestrzeń wokół naszych ciał wypełnia - jak niewidzialna pajęczy- na - pole elektryczne. Gdy ciało porusza się, ta elektryczna sieć lub aura przesuwa się razem z nim. Dotychczas aura uważana była za bezużyteczną z komercyjnego punktu widzenia. Ruchy ręki powodują zmiany pola, a czujniki umieszczone w stole rejestrują je i przekazują do komputera. Ten zaś przetwarza je na obraz poruszającej się dłoni.
Neil Gershenfeld jest młodym fizykiem kierującym jednym z ambitnych programów, których celem jest uczynienie inteligentnymi większości z otaczających nas przedmiotów. By mogły "myśleć", trzeba je jednak wyposażyć w mikroprocesory, czujniki, komputery; te zaś należy nauczyć bezpośredniego kontaktowania się z ludźmi. Przedmioty muszą widzieć, słyszeć, mówić i powinny "wiedzieć", że słyszą, mówią i widzą, czyli mieć świadomość. W Media Lab (jedno z amerykańskich laboratoriów tworzących komputerową przyszłość), gdzie Gershenfeld przeprowadza eksperymenty, maszyny obliczeniowe zastępują sekretarki, mówią ludzkim głosem, potrafią grać na cztery ręce z pianistą, nawet jeśli ten improwizuje, uczą się samodzielnie rozpoznawać otoczenie. Czy będą widzieć, słyszeć i mieć świadomość swego istnienia? Brzmi to nieprawdopodobnie. Nieustannie jednak dziesiątki, a nawet setki podobnych projektów zbliżają nas do tej nieprawdopodobnej przyszłości. Zdolność przetwarzania informacji przez komputery podwaja się mniej więcej co osiemnaście miesięcy. Jak ocenia Michio Kaku, utalentowany fizyk z uniwersytetu w Nowym Jorku, od roku 1950 moc obliczeniowa komputerów zwiększyła się 10 mld razy. W 2020 r. mikroprocesory będą tanie jak kartka papieru. Będzie je można niemal dowolnie "rozsypać" w otoczeniu, tworząc coraz więcej inteligentnych systemów współdziałających z człowiekiem. Amerykanie określają je terminem smart (zręczne, sprytne). W przyszłości zamieszkamy więc w "sprytnych" domach sprawdzających prognozę pogody w Internecie - będą w związku z tym podnosić lub obniżać temperaturę wnętrza lub alarmować o zbliżającym się huraganie. Zaczniemy się kąpać w aktywnych wannach, stale i niepostrzeżenie monitorujących stan zdrowia domowników. W Japonii działa już prototyp skomputeryzowanej toalety, która na przykład mierzy puls w pośladkach i w razie potrzeby bada skład chemiczny uryny. W przyszłości domowe urządzenia tego typu będą wykonywać bardziej skomplikowane analizy medyczne, jak elektrokardiogramy czy badania białka wytwarzanego przez tkanki zagrożone nowotworem.
Michio Kaku, zajmujący się jedną z najtrudniejszych dziedzin fizyki współczesnej - teorią hiperstrun - przez kilka ostatnich lat zbierał równocześnie informacje, dzięki którym stworzył wizję przyszłości zarówno bliższej, jak i nieco odleglejszej. Rozmawiał z ekspertami zajmującymi się sztuczną inteligencją i antropologami, a także konstruktorami bomb atomowych i superkomputerów. Odwiedzał kliniki terapii genowej, instytuty poszukujące nowych źródeł energii i pracownie badań mózgu. Uczestniczył w mniej więcej 150 spotkaniach z naukowcami wyznaczającymi kierunki rozwoju nauki. Wnioski zapisał w książce "Visions" ("Wizje"), wydanej jesienią tego roku przez Oxford University Press, a w Polsce dostępnej dzięki International Publishing Ser- vice. Kaku pokazuje w niej świat za 25, 50 i 100 lat. Zwraca uwagę na fakt, którego często nie dostrzegają nawet wybitni futurolodzy: zawrotna dynamika zmian zachodzących w naszym życiu dzięki odkryciom naukowym nabiera nowego rozpędu, gdyż dotychczas niezależne od siebie rewolucje w miniaturyzowaniu komputerów, poznawaniu ludzkiego dziedzictwa genetycznego i zasad działania mózgu zaczynają się krzyżować, nakładać na siebie i wzajemnie przyśpieszać. Do niedawna mogliśmy być tylko obserwatorami natury, natomiast dziś zaczynamy generować twory, jakie w niej nie istniały.
Idea ubiquitous computers (wszędobylskich komputerów) jest tylko wprawką dla przygotowujących taką przyszłość. Mikroprocesory można umieścić na przykład w bucie. Ruch ciała człowieka generuje ok. 80 W energii nadającej się do wykorzystania. Moc 1 W uzyskuje się podczas poruszania butem; za pomocą znajdującego się w nim mikroprocesora można np. transmitować dane biograficzne poprzez uścisk ręki. Curriculum vitae lub informacje znajdujące się zazwyczaj na karcie biznesowej błyskawicznie przepłyną z buta do ręki, z niej zaś do dłoni osoby, z którą się witamy, a następnie do jej buta, również z wbudowanym mikroprocesorem. Brzmi to zabawnie, ale posłuży to wyższemu celowi - powiązaniu ludzi z komputerami w coraz ściślejszą sieć.
W Cambridge (jednej z dzielnic Bostonu), gdzie znajduje się Instytut Technologiczny Massachusetts (MIT), można czasem spotkać studentów Media Lab odgrywających rolę żywych fragmentów takiej światowej sieci. W hełmach, goglach i dziwnych okularach wyglądają jak cyborgi, zrodzone w wyobraźni ojca sztucznej inteligencji Marvina Minsky?ego. W ich ubraniach kryje się plątanina elektrod umożliwiająca przekazywanie danych do monitorów komputerowych zamontowanych w goglach. W ręku trzymają uproszczone klawiatury komputerowe. Specjalny okular na czole przesyła obrazy tego, na co patrzą, do World Wide Web. Każdy, kto włączy się do Internetu, może zobaczyć to, na co akurat patrzą.
Mimo to nawet wszędobylskie komputery współczesne nadal są jedynie maszynami liczącymi. Manipulują olbrzymią ilością danych, ale nie wiedzą, co robią. Nie mogą konkurować nawet z pięcioletnim dzieckiem, jeśli chodzi o tzw. zdrowy rozsądek. Z dwóch zdań: "Zuzanna i Janina są bliźniaczkami. Janina ma 20 lat" dla komputera wcale nie wynika, że Zuzanna jest w takim samym wieku jak Janina. By komputer miał podstawową wiedzę, trzeba wpisać w program mnóstwo prostych informacji, np. nic nie może być w dwóch miejscach w tym samym czasie; kiedy pada deszcz, ludzie mokną; umieranie nie jest pożądane. Wielkie firmy - Xerox, Digital, Kodak i Apple - przeznaczają dziesiątki milionów dolarów na stworzenie programu "rozsądku" dla komputerów. Dotychczas opracowano ok. 10 mln regułek tego typu. Ocenia się, że powinno ich być 100 mln.
Inni eksperci tworzą automaty, które uczą się same, na przykład Attila skonstruowana przez Rodneya Brooksa z Laboratorium Sztucznej Inteligencji w Bostonie. Ten niewielki, ważący 2 kilogramy stwór z sześcioma nogami, przypominający wyrośniętego karalucha, połączony jest z dziesięcioma komputerami i 150 czujnikami. Attila samodzielnie uczy się chodzić i omijać przeszkody bez skomplikowanych programów, metodą prób i błędów. Robi to tak efektywnie, że naukowcy z NASA wysłali pionierskie twory Brooksa na Marsa, a jeden z największych pojazdów marsjańskich nazwali Attilą. Sieci neuronalne prof. Terry?ego Sejnowskiego z Uniwersytetu Johna Hopkinsa, skonstruowane z prostych elementów elektronicznych, uczą się czytać i głośno mówić po angielsku. Już po dniu ćwiczeń postęp jest podobno zadziwiający. NETalk może czytać tekst z dokładnością ocenianą na 98 proc.
Krzemowe składniki komputerów stają się coraz mniejsze. Miniaturyzację ograniczy jednak pewna właściwość krzemu - cząsteczka tego pierwiastka ma wielkość ok. 0,1 mikrona. Oprócz mikroprocesorów optycznych i kwantowych, dzięki którym elementy komputerów będą pomniejszane, wprowadza się również molekuły biologiczne. Jedną z nich jest DNA, nośnik informacji genetycznych. DNA nadaje mikroprocesorom zdumiewające właściwości. "Korzystając z chipów zbudowanych na DNA, badacze w ciągu jednego popołudnia potwierdzili wyniki - poprzednio zajmowało im to kilka lat pracy" - wyjaśnia Ed Hurwitz z firmy Affimetrix w Silicon Valley. Dzięki nim można sprawdzić, które geny w badanych organizmach są czynne, a które znajdują się w stanie uśpienia, ułatwiają odróżnianie genów zmutowanych od zdrowych, pomagają w wyborze leków skutecznych w wypadku zdiagnozowanych chorób. Twórcy pierwszych chipów wykorzystujących DNA przewidują, że już niedługo urządzenie nie większe od karty kredytowej będzie umiało na poczekaniu wyizolować DNA z pobranej kropli krwi, przedstawić mapę genów badanej osoby i ocenić ryzyko wystąpienia na przykład nowotworu.
Także komórki nerwowe stają się materiałem wykorzystywanym przy konstruowaniu mikroprocesorów. Peter Fromherz z Instytutu Biochemicznego Maxa Plancka w Monachium połączył krzemowy mikroprocesor z neuronami pijawki, dzięki czemu urządzenie kontroluje wyładowania neuronów i ruchy mięśni. Wielu naukowców przewiduje, że jeszcze przed rokiem 2020 zaczniemy implantować krzemowe mikroprocesory w różne uszkodzone organy ludzkie, przywracając im sprawność i normalne funkcjonowanie.
Rozważa się także możliwość rozpoczęcia olbrzymiego programu badań mózgu, neuron po neuronie (byłoby to przedsięwzięcie na miarę projektu zbadania wszystkich genów człowieka). Ralph Merkle z Xeroxa ocenia koszt przedsięwzięcia na 340 mld dolarów, ale - jak stwierdza Michio Kaku w publikacji "Visions" - już w 2010 r. dzięki nowym technologiom stworzenie mapy ok. 200 mld neuronów (każdy łączy się z 10 tys. innych) powinno zająć trzy lata i pochłonąć 120 mln dolarów.
Następny etap - od roku 2020 do 2050 r. - może oznaczać wejście na rynek myślących robotów, rozumiejących mowę ludzką i uczących się na własnych błędach. Po roku 2050 automaty zaczną wchodzić na coraz wyższy poziom świadomości, a biogenetyka wyprodukuje nowe organizmy. Natomiast poznanie reguł działania mózgu doprowadzi do tego, że ludzka pamięć i świadomość będzie przenoszona na sztuczne twory, a kiedyś tym półludziom-półautomatom być może zapewni nieśmiertelność.
Zjawa nie ma nic wspólnego z duchami. Przestrzeń wokół naszych ciał wypełnia - jak niewidzialna pajęczy- na - pole elektryczne. Gdy ciało porusza się, ta elektryczna sieć lub aura przesuwa się razem z nim. Dotychczas aura uważana była za bezużyteczną z komercyjnego punktu widzenia. Ruchy ręki powodują zmiany pola, a czujniki umieszczone w stole rejestrują je i przekazują do komputera. Ten zaś przetwarza je na obraz poruszającej się dłoni.
Neil Gershenfeld jest młodym fizykiem kierującym jednym z ambitnych programów, których celem jest uczynienie inteligentnymi większości z otaczających nas przedmiotów. By mogły "myśleć", trzeba je jednak wyposażyć w mikroprocesory, czujniki, komputery; te zaś należy nauczyć bezpośredniego kontaktowania się z ludźmi. Przedmioty muszą widzieć, słyszeć, mówić i powinny "wiedzieć", że słyszą, mówią i widzą, czyli mieć świadomość. W Media Lab (jedno z amerykańskich laboratoriów tworzących komputerową przyszłość), gdzie Gershenfeld przeprowadza eksperymenty, maszyny obliczeniowe zastępują sekretarki, mówią ludzkim głosem, potrafią grać na cztery ręce z pianistą, nawet jeśli ten improwizuje, uczą się samodzielnie rozpoznawać otoczenie. Czy będą widzieć, słyszeć i mieć świadomość swego istnienia? Brzmi to nieprawdopodobnie. Nieustannie jednak dziesiątki, a nawet setki podobnych projektów zbliżają nas do tej nieprawdopodobnej przyszłości. Zdolność przetwarzania informacji przez komputery podwaja się mniej więcej co osiemnaście miesięcy. Jak ocenia Michio Kaku, utalentowany fizyk z uniwersytetu w Nowym Jorku, od roku 1950 moc obliczeniowa komputerów zwiększyła się 10 mld razy. W 2020 r. mikroprocesory będą tanie jak kartka papieru. Będzie je można niemal dowolnie "rozsypać" w otoczeniu, tworząc coraz więcej inteligentnych systemów współdziałających z człowiekiem. Amerykanie określają je terminem smart (zręczne, sprytne). W przyszłości zamieszkamy więc w "sprytnych" domach sprawdzających prognozę pogody w Internecie - będą w związku z tym podnosić lub obniżać temperaturę wnętrza lub alarmować o zbliżającym się huraganie. Zaczniemy się kąpać w aktywnych wannach, stale i niepostrzeżenie monitorujących stan zdrowia domowników. W Japonii działa już prototyp skomputeryzowanej toalety, która na przykład mierzy puls w pośladkach i w razie potrzeby bada skład chemiczny uryny. W przyszłości domowe urządzenia tego typu będą wykonywać bardziej skomplikowane analizy medyczne, jak elektrokardiogramy czy badania białka wytwarzanego przez tkanki zagrożone nowotworem.
Michio Kaku, zajmujący się jedną z najtrudniejszych dziedzin fizyki współczesnej - teorią hiperstrun - przez kilka ostatnich lat zbierał równocześnie informacje, dzięki którym stworzył wizję przyszłości zarówno bliższej, jak i nieco odleglejszej. Rozmawiał z ekspertami zajmującymi się sztuczną inteligencją i antropologami, a także konstruktorami bomb atomowych i superkomputerów. Odwiedzał kliniki terapii genowej, instytuty poszukujące nowych źródeł energii i pracownie badań mózgu. Uczestniczył w mniej więcej 150 spotkaniach z naukowcami wyznaczającymi kierunki rozwoju nauki. Wnioski zapisał w książce "Visions" ("Wizje"), wydanej jesienią tego roku przez Oxford University Press, a w Polsce dostępnej dzięki International Publishing Ser- vice. Kaku pokazuje w niej świat za 25, 50 i 100 lat. Zwraca uwagę na fakt, którego często nie dostrzegają nawet wybitni futurolodzy: zawrotna dynamika zmian zachodzących w naszym życiu dzięki odkryciom naukowym nabiera nowego rozpędu, gdyż dotychczas niezależne od siebie rewolucje w miniaturyzowaniu komputerów, poznawaniu ludzkiego dziedzictwa genetycznego i zasad działania mózgu zaczynają się krzyżować, nakładać na siebie i wzajemnie przyśpieszać. Do niedawna mogliśmy być tylko obserwatorami natury, natomiast dziś zaczynamy generować twory, jakie w niej nie istniały.
Idea ubiquitous computers (wszędobylskich komputerów) jest tylko wprawką dla przygotowujących taką przyszłość. Mikroprocesory można umieścić na przykład w bucie. Ruch ciała człowieka generuje ok. 80 W energii nadającej się do wykorzystania. Moc 1 W uzyskuje się podczas poruszania butem; za pomocą znajdującego się w nim mikroprocesora można np. transmitować dane biograficzne poprzez uścisk ręki. Curriculum vitae lub informacje znajdujące się zazwyczaj na karcie biznesowej błyskawicznie przepłyną z buta do ręki, z niej zaś do dłoni osoby, z którą się witamy, a następnie do jej buta, również z wbudowanym mikroprocesorem. Brzmi to zabawnie, ale posłuży to wyższemu celowi - powiązaniu ludzi z komputerami w coraz ściślejszą sieć.
W Cambridge (jednej z dzielnic Bostonu), gdzie znajduje się Instytut Technologiczny Massachusetts (MIT), można czasem spotkać studentów Media Lab odgrywających rolę żywych fragmentów takiej światowej sieci. W hełmach, goglach i dziwnych okularach wyglądają jak cyborgi, zrodzone w wyobraźni ojca sztucznej inteligencji Marvina Minsky?ego. W ich ubraniach kryje się plątanina elektrod umożliwiająca przekazywanie danych do monitorów komputerowych zamontowanych w goglach. W ręku trzymają uproszczone klawiatury komputerowe. Specjalny okular na czole przesyła obrazy tego, na co patrzą, do World Wide Web. Każdy, kto włączy się do Internetu, może zobaczyć to, na co akurat patrzą.
Mimo to nawet wszędobylskie komputery współczesne nadal są jedynie maszynami liczącymi. Manipulują olbrzymią ilością danych, ale nie wiedzą, co robią. Nie mogą konkurować nawet z pięcioletnim dzieckiem, jeśli chodzi o tzw. zdrowy rozsądek. Z dwóch zdań: "Zuzanna i Janina są bliźniaczkami. Janina ma 20 lat" dla komputera wcale nie wynika, że Zuzanna jest w takim samym wieku jak Janina. By komputer miał podstawową wiedzę, trzeba wpisać w program mnóstwo prostych informacji, np. nic nie może być w dwóch miejscach w tym samym czasie; kiedy pada deszcz, ludzie mokną; umieranie nie jest pożądane. Wielkie firmy - Xerox, Digital, Kodak i Apple - przeznaczają dziesiątki milionów dolarów na stworzenie programu "rozsądku" dla komputerów. Dotychczas opracowano ok. 10 mln regułek tego typu. Ocenia się, że powinno ich być 100 mln.
Inni eksperci tworzą automaty, które uczą się same, na przykład Attila skonstruowana przez Rodneya Brooksa z Laboratorium Sztucznej Inteligencji w Bostonie. Ten niewielki, ważący 2 kilogramy stwór z sześcioma nogami, przypominający wyrośniętego karalucha, połączony jest z dziesięcioma komputerami i 150 czujnikami. Attila samodzielnie uczy się chodzić i omijać przeszkody bez skomplikowanych programów, metodą prób i błędów. Robi to tak efektywnie, że naukowcy z NASA wysłali pionierskie twory Brooksa na Marsa, a jeden z największych pojazdów marsjańskich nazwali Attilą. Sieci neuronalne prof. Terry?ego Sejnowskiego z Uniwersytetu Johna Hopkinsa, skonstruowane z prostych elementów elektronicznych, uczą się czytać i głośno mówić po angielsku. Już po dniu ćwiczeń postęp jest podobno zadziwiający. NETalk może czytać tekst z dokładnością ocenianą na 98 proc.
Krzemowe składniki komputerów stają się coraz mniejsze. Miniaturyzację ograniczy jednak pewna właściwość krzemu - cząsteczka tego pierwiastka ma wielkość ok. 0,1 mikrona. Oprócz mikroprocesorów optycznych i kwantowych, dzięki którym elementy komputerów będą pomniejszane, wprowadza się również molekuły biologiczne. Jedną z nich jest DNA, nośnik informacji genetycznych. DNA nadaje mikroprocesorom zdumiewające właściwości. "Korzystając z chipów zbudowanych na DNA, badacze w ciągu jednego popołudnia potwierdzili wyniki - poprzednio zajmowało im to kilka lat pracy" - wyjaśnia Ed Hurwitz z firmy Affimetrix w Silicon Valley. Dzięki nim można sprawdzić, które geny w badanych organizmach są czynne, a które znajdują się w stanie uśpienia, ułatwiają odróżnianie genów zmutowanych od zdrowych, pomagają w wyborze leków skutecznych w wypadku zdiagnozowanych chorób. Twórcy pierwszych chipów wykorzystujących DNA przewidują, że już niedługo urządzenie nie większe od karty kredytowej będzie umiało na poczekaniu wyizolować DNA z pobranej kropli krwi, przedstawić mapę genów badanej osoby i ocenić ryzyko wystąpienia na przykład nowotworu.
Także komórki nerwowe stają się materiałem wykorzystywanym przy konstruowaniu mikroprocesorów. Peter Fromherz z Instytutu Biochemicznego Maxa Plancka w Monachium połączył krzemowy mikroprocesor z neuronami pijawki, dzięki czemu urządzenie kontroluje wyładowania neuronów i ruchy mięśni. Wielu naukowców przewiduje, że jeszcze przed rokiem 2020 zaczniemy implantować krzemowe mikroprocesory w różne uszkodzone organy ludzkie, przywracając im sprawność i normalne funkcjonowanie.
Rozważa się także możliwość rozpoczęcia olbrzymiego programu badań mózgu, neuron po neuronie (byłoby to przedsięwzięcie na miarę projektu zbadania wszystkich genów człowieka). Ralph Merkle z Xeroxa ocenia koszt przedsięwzięcia na 340 mld dolarów, ale - jak stwierdza Michio Kaku w publikacji "Visions" - już w 2010 r. dzięki nowym technologiom stworzenie mapy ok. 200 mld neuronów (każdy łączy się z 10 tys. innych) powinno zająć trzy lata i pochłonąć 120 mln dolarów.
Następny etap - od roku 2020 do 2050 r. - może oznaczać wejście na rynek myślących robotów, rozumiejących mowę ludzką i uczących się na własnych błędach. Po roku 2050 automaty zaczną wchodzić na coraz wyższy poziom świadomości, a biogenetyka wyprodukuje nowe organizmy. Natomiast poznanie reguł działania mózgu doprowadzi do tego, że ludzka pamięć i świadomość będzie przenoszona na sztuczne twory, a kiedyś tym półludziom-półautomatom być może zapewni nieśmiertelność.
Więcej możesz przeczytać w 51/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.