Czy władze PRL inspirowały sowieckie działania przeciwko papieżowi?
Sztab sowieckiej kompartii (Sekretariat KC KPZR) zebrał się na tajnym posiedzeniu 13 listopada 1979 r. Obecnych było dziewięciu sekretarzy: Susłow, Kirilenko, Czernienko, Ponomariow, Kapitonow, Dołgich, Zimianin, Rusakow i ojciec pierestrojki, wówczas zastępca sekretarza Wydziału Międzynarodowego KC KPZR, Michaił Siergiejewicz Gorbaczow. Nieobecny usprawiedliwiony - Leonid Iljicz Breżniew - już wówczas bardziej przypominał mumię niż człowieka. Przedmiotem dyskusji było tzw. dossier polskie, dokument zatytułowany "O miejscu Polski w strategii i polityce Watykanu", dostarczony do Wydziału Międzynarodowego KC KPZR przez KGB 6 września 1979 r. Zredagowany był przez KGB na podstawie opracowania przygotowanego przez polski Instytut Badania Współczesnych Problemów Kapitalizmu. IBWPK był samodzielną, ideologiczno-propagandową jednostką w RSW Prasa-Książka-Ruch, czyli w "skarbonce" PZPR. Jego zadaniem była publikacja materiałów "ujawniających prawdę o zgniłym kapitalizmie". Nie wiadomo, czy "opracowanie" IBWPK było efektem samodzielnej inicjatywy władz PZPR, czy też powstało na zamówienie KGB. Tak czy inaczej - miało się stać podstawą działań przeciwko papieżowi.
W ostatnich czasach antykomuniści intensywniej używają religii jako broni w walce ideologicznej przeciwko krajom wspólnoty socjalistycznej. Podejmowane są próby wzniecania fanatyzmu religijnego wśród wiernych" - piszą "polscy towarzysze". "Watykan przeorientował się na bezpośrednią ingerencję w wewnętrzne sprawy niektórych bratnich krajów (...). Jan Paweł II kilkakrotnie apelował do katolików w ZSRR. Watykan inspiruje i popiera akcje nielojalnych księży (?)". Szef instytutu w całym okresie jego istnienia (w latach 1975-1985), czyli dr hab. Andrzej Ławrowski, nie przypomina sobie jednak tego dokumentu. - Wiązanie zamachu na papieża z pracą gryzipiórków w jakimś niedużym polskim instytucie jest śmieszne - mówi Ławrowski.
Również dr Antoni Dudek, historyk z Instytutu Studiów Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie sądzi, by impuls do działań KGB przeciwko papieżowi wyszedł z Warszawy. - Zbytnio obawiano się negatywnych konsekwencji w kraju, ogromnego oburzenia - mówi Dudek. Nie wyklucza on jednak możliwości polskiego udziału w działaniach dywersyjnych w Watykanie, ponieważ "nasz" wywiad był całkowicie uzależniony od Moskwy. Prof. Andrzej Paczkowski z PAN jest odmiennego zdania: "To nie brzmi nieprawdopodobnie. Polska kaniowsko-jaruzelska nie była zainteresowana istnieniem papieża, ponieważ psuł im robotę". Zdaniem Paczkowskiego, dawni funkcjonariusze partyjni, tacy jak Wojciech Jaruzelski, będą wszystkiemu zaprzeczać i kwestionować wiarygodność dokumentów.
Dokument KGB liczył pięć stron. Ich zawartość musiała być przekonująca, skoro po zapoznaniu się z tekstem Sekretariat KC KPZR zdecydował się rozpętać kampanię przeciwko Janowi Pawłowi II. Zaangażowano w nią niemal wszystkie organy ZSRR, a także niektóre "bratnie partie" komunistyczne na Zachodzie. Mogły one pomagać KGB w uzyskaniu dostępu do Watykanu, gdyż agenci z ZSRR nie mieli wstępu za "spiżową bramę".
Zbieg okoliczności sprawił, że dzień przed publikacją "Corriere della Sera" władze Republiki Czeskiej przekazały Komisji ds. Terroryzmu włoskiej Izby Deputowanych plik dokumentów na temat działalności czechosłowackiej bezpieki (STB). Dzięki inicjatywie prezydenta Havla wiadomo, że STB miało w Watykanie swojego agenta, ks. Johna Bukouskiego, Amerykanina pochodzenia słowackiego, bliskiego współpracownika kardynała Francesco Colasuonno. Podsłuchiwało też watykańskiego sekretarza stanu, kardynała Casarolego. Jeśli STB udało się tak dalece spenetrować Watykan, uzasadnione staje się podejrzenie, iż również tajne służby innych krajów socjalistycznych miały tam swoich agentów. Od lat mówi się, że polska SB miała w Stolicy Apostolskiej co najmniej jednego wysoko postawionego informatora oraz kilku księży i seminarzystów pozostających na jej usługach. - Moskwa nie musiała czekać na żadne informacje z Polski. Mogła je mieć bezpośrednio od Włochów - przekonuje Ławrowski. - To mit, że polska SB miała jakieś rewelacyjne operacyjne możliwości dotarcia do służb watykańskich - potwierdza Konstanty Miodowicz, były szef kontrwywiadu w UOP, obecnie poseł AWS.
Dlaczego sowieckiej partii tak bardzo zależało na działaniach przeciwko Ojcu Świętemu? Wyjaśnił to były prezydent Włoch Francesco Cossiga podczas telewizyjnej debaty z Lechem Wałęsą: "W drugiej połowie lat 70. Zachód i Watykan forsowały tzw. Ostpolitik. Przewidywała ona uznanie komunistów i - co najwyżej - urobienie ich na modłę zachodnią. Jan Paweł II nie zamierzał jednak uznawać komunistów, uważając ich za historyczną anomalię na naszym kontynencie". Musieli to pojąć również władcy Kremla. 13 listopada 1979 r. na posiedzeniu Sekretariatu KC KPZR praktycznie wypowiedziano papieżowi wojnę ideologiczną. Dziś okazuje się, że nie tylko.
Najistotniejszym odkryciem dziennikarzy "Corriere della Sera" było stwierdzenie, że istniały dwie wersje dokumentu powstałego na tym posiedzeniu. Pierwszy przeznaczony był dla lokalnych sekretarzy partii oraz prezesów instytucji propagandowych. Drugi - dla ścisłego grona zaufanych towarzyszy: Andropowa, Gromyki, Ponomariowa, Zimianina, Rusakowa, Kurojedowa, Zamiatina i Tiażelnikowa. Oprócz pierwszego, drugiego i trzeciego punktu, dostępnych wszystkim, zawierał jeszcze punkty czwarty i piąty. Oto treść czwartego: "Do MSZ ZSRR i do KGB ZSRR. Przestudiować kolejne kroki mające na celu przeciwstawienie się negatywnym aspektom nowej "polityki wschodniej" Watykanu i - jeśli będzie to konieczne - przedstawiać KC KPZR propozycje działań". Punkt piąty zawierał następujący zapis: "KGB ZSRR ma poczynić kroki zmierzające do publikacji za granicą specjalnymi kanałami materiałów, w których dowodzona będzie niewłaściwość działań Watykanu, mogących doprowadzić do pogorszenia stosunków z krajami socjalistycznymi, a co się z tym wiąże sytuacji istniejących tam kościołów katolickich, oraz wskazywać na niebezpieczne tendencje w postępowaniu papieża Jana Pawła II". Zatem w tym punkcie Sekretariat KC KPZR zleca przeprowadzenie szerokiej kampanii dezinformacji i prowokacji. Jakie miałyby być owe "kolejne kroki" przeciwko Ojcu Świętemu: czy to te, które 13 maja 1981 r. poczynił Ali Agca? Prof. Longin Pastusiak, kiedyś wicedyrektor IBWPK, dziś poseł SLD, przypomina, że po zamachu "mówiono wiele o śladzie bułgarskim, napisano książki, ale niczego nie udowodniono". Czy tak samo będzie z tropem moskiewsko-warszawskim? W każdym razie polecenie poczynienia "kolejnych kroków" przeciwko Watykanowi i papieżowi najwyraźniej wykonano. Wiadomo, że powstały plany "Pagoda" i "Zakażenie". Do końca nie jesteśmy jednak pewni, na czym polegały ani czy przewidywały fizyczną eliminację Oj- ca Świętego. Nie kwapi się tego wyjawić uwielbiany nad Tybrem Michaił Gorbaczow. Stwierdził, że "nie zamierza odpowiadać na te haniebne zarzuty". Nieco bardziej rozmowny jest tylko jeden z jego najbliższych współpracowników, wieloletni szef Wydziału Zagranicznego KC KPZR, Wadim Zagładin. "Mieliśmy zwalczać papieża wyłącznie bronią ideologiczną. Mieliśmy rozprowadzać listy, biuletyny? Uważaliśmy Ojca Świętego za amerykańskiego agenta, za wroga socjalizmu" - powiedział dziennikowi "La Repubblica". Miodowicz jest sceptyczny: - Wydaje mi się, że poruszamy się w sferze fantazji. Żadnej operacji tak brzemiennej w skutki nie planowano na posiedzeniach KC KPZR.
W całej sprawie nadal jest wiele niewiadomych. Kto wie, czy klucz do ich wyjaśnienia nie tkwi właśnie w Warszawie, w gronie "polskich towarzyszy", którzy przygotowali dla KC KPZR - via KGB - opracowanie na temat "negatywnych aspektów nowej polityki wschodniej Watykanu". Tylko czy uda się kiedykolwiek dotrzeć do właściwych materiałów? Do tej pory z archiwów NRD-owskich, czeskich, bułgarskich bądź radzieckich wydostały się różnego rodzaju ważne dokumenty. Dlaczego jedynie z archiwów PZPR nie wyszło nic interesującego? - Gdyby w polskich archiwach znajdowało się cokolwiek na ten temat, na pewno już dawno by to ujawniono - twierdzi Miodowicz. Prof. Paczkowski mówi, że już dawno - podobnie jak w Niemczech - powinno się udostępnić archiwa służb specjalnych. Niestety, kolejne dochodzące do władzy ugrupowania chcą trzymać rękę na tajnych materiałach i używać ich do walki politycznej. Czy rewelacje włoskiej prasy dotyczące zamachu na papieża staną się impulsem do odtajnienia w Polsce akt z oznaczeniem "tajne - specjalnego znaczenia"?
W ostatnich czasach antykomuniści intensywniej używają religii jako broni w walce ideologicznej przeciwko krajom wspólnoty socjalistycznej. Podejmowane są próby wzniecania fanatyzmu religijnego wśród wiernych" - piszą "polscy towarzysze". "Watykan przeorientował się na bezpośrednią ingerencję w wewnętrzne sprawy niektórych bratnich krajów (...). Jan Paweł II kilkakrotnie apelował do katolików w ZSRR. Watykan inspiruje i popiera akcje nielojalnych księży (?)". Szef instytutu w całym okresie jego istnienia (w latach 1975-1985), czyli dr hab. Andrzej Ławrowski, nie przypomina sobie jednak tego dokumentu. - Wiązanie zamachu na papieża z pracą gryzipiórków w jakimś niedużym polskim instytucie jest śmieszne - mówi Ławrowski.
Również dr Antoni Dudek, historyk z Instytutu Studiów Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie sądzi, by impuls do działań KGB przeciwko papieżowi wyszedł z Warszawy. - Zbytnio obawiano się negatywnych konsekwencji w kraju, ogromnego oburzenia - mówi Dudek. Nie wyklucza on jednak możliwości polskiego udziału w działaniach dywersyjnych w Watykanie, ponieważ "nasz" wywiad był całkowicie uzależniony od Moskwy. Prof. Andrzej Paczkowski z PAN jest odmiennego zdania: "To nie brzmi nieprawdopodobnie. Polska kaniowsko-jaruzelska nie była zainteresowana istnieniem papieża, ponieważ psuł im robotę". Zdaniem Paczkowskiego, dawni funkcjonariusze partyjni, tacy jak Wojciech Jaruzelski, będą wszystkiemu zaprzeczać i kwestionować wiarygodność dokumentów.
Dokument KGB liczył pięć stron. Ich zawartość musiała być przekonująca, skoro po zapoznaniu się z tekstem Sekretariat KC KPZR zdecydował się rozpętać kampanię przeciwko Janowi Pawłowi II. Zaangażowano w nią niemal wszystkie organy ZSRR, a także niektóre "bratnie partie" komunistyczne na Zachodzie. Mogły one pomagać KGB w uzyskaniu dostępu do Watykanu, gdyż agenci z ZSRR nie mieli wstępu za "spiżową bramę".
Zbieg okoliczności sprawił, że dzień przed publikacją "Corriere della Sera" władze Republiki Czeskiej przekazały Komisji ds. Terroryzmu włoskiej Izby Deputowanych plik dokumentów na temat działalności czechosłowackiej bezpieki (STB). Dzięki inicjatywie prezydenta Havla wiadomo, że STB miało w Watykanie swojego agenta, ks. Johna Bukouskiego, Amerykanina pochodzenia słowackiego, bliskiego współpracownika kardynała Francesco Colasuonno. Podsłuchiwało też watykańskiego sekretarza stanu, kardynała Casarolego. Jeśli STB udało się tak dalece spenetrować Watykan, uzasadnione staje się podejrzenie, iż również tajne służby innych krajów socjalistycznych miały tam swoich agentów. Od lat mówi się, że polska SB miała w Stolicy Apostolskiej co najmniej jednego wysoko postawionego informatora oraz kilku księży i seminarzystów pozostających na jej usługach. - Moskwa nie musiała czekać na żadne informacje z Polski. Mogła je mieć bezpośrednio od Włochów - przekonuje Ławrowski. - To mit, że polska SB miała jakieś rewelacyjne operacyjne możliwości dotarcia do służb watykańskich - potwierdza Konstanty Miodowicz, były szef kontrwywiadu w UOP, obecnie poseł AWS.
Dlaczego sowieckiej partii tak bardzo zależało na działaniach przeciwko Ojcu Świętemu? Wyjaśnił to były prezydent Włoch Francesco Cossiga podczas telewizyjnej debaty z Lechem Wałęsą: "W drugiej połowie lat 70. Zachód i Watykan forsowały tzw. Ostpolitik. Przewidywała ona uznanie komunistów i - co najwyżej - urobienie ich na modłę zachodnią. Jan Paweł II nie zamierzał jednak uznawać komunistów, uważając ich za historyczną anomalię na naszym kontynencie". Musieli to pojąć również władcy Kremla. 13 listopada 1979 r. na posiedzeniu Sekretariatu KC KPZR praktycznie wypowiedziano papieżowi wojnę ideologiczną. Dziś okazuje się, że nie tylko.
Najistotniejszym odkryciem dziennikarzy "Corriere della Sera" było stwierdzenie, że istniały dwie wersje dokumentu powstałego na tym posiedzeniu. Pierwszy przeznaczony był dla lokalnych sekretarzy partii oraz prezesów instytucji propagandowych. Drugi - dla ścisłego grona zaufanych towarzyszy: Andropowa, Gromyki, Ponomariowa, Zimianina, Rusakowa, Kurojedowa, Zamiatina i Tiażelnikowa. Oprócz pierwszego, drugiego i trzeciego punktu, dostępnych wszystkim, zawierał jeszcze punkty czwarty i piąty. Oto treść czwartego: "Do MSZ ZSRR i do KGB ZSRR. Przestudiować kolejne kroki mające na celu przeciwstawienie się negatywnym aspektom nowej "polityki wschodniej" Watykanu i - jeśli będzie to konieczne - przedstawiać KC KPZR propozycje działań". Punkt piąty zawierał następujący zapis: "KGB ZSRR ma poczynić kroki zmierzające do publikacji za granicą specjalnymi kanałami materiałów, w których dowodzona będzie niewłaściwość działań Watykanu, mogących doprowadzić do pogorszenia stosunków z krajami socjalistycznymi, a co się z tym wiąże sytuacji istniejących tam kościołów katolickich, oraz wskazywać na niebezpieczne tendencje w postępowaniu papieża Jana Pawła II". Zatem w tym punkcie Sekretariat KC KPZR zleca przeprowadzenie szerokiej kampanii dezinformacji i prowokacji. Jakie miałyby być owe "kolejne kroki" przeciwko Ojcu Świętemu: czy to te, które 13 maja 1981 r. poczynił Ali Agca? Prof. Longin Pastusiak, kiedyś wicedyrektor IBWPK, dziś poseł SLD, przypomina, że po zamachu "mówiono wiele o śladzie bułgarskim, napisano książki, ale niczego nie udowodniono". Czy tak samo będzie z tropem moskiewsko-warszawskim? W każdym razie polecenie poczynienia "kolejnych kroków" przeciwko Watykanowi i papieżowi najwyraźniej wykonano. Wiadomo, że powstały plany "Pagoda" i "Zakażenie". Do końca nie jesteśmy jednak pewni, na czym polegały ani czy przewidywały fizyczną eliminację Oj- ca Świętego. Nie kwapi się tego wyjawić uwielbiany nad Tybrem Michaił Gorbaczow. Stwierdził, że "nie zamierza odpowiadać na te haniebne zarzuty". Nieco bardziej rozmowny jest tylko jeden z jego najbliższych współpracowników, wieloletni szef Wydziału Zagranicznego KC KPZR, Wadim Zagładin. "Mieliśmy zwalczać papieża wyłącznie bronią ideologiczną. Mieliśmy rozprowadzać listy, biuletyny? Uważaliśmy Ojca Świętego za amerykańskiego agenta, za wroga socjalizmu" - powiedział dziennikowi "La Repubblica". Miodowicz jest sceptyczny: - Wydaje mi się, że poruszamy się w sferze fantazji. Żadnej operacji tak brzemiennej w skutki nie planowano na posiedzeniach KC KPZR.
W całej sprawie nadal jest wiele niewiadomych. Kto wie, czy klucz do ich wyjaśnienia nie tkwi właśnie w Warszawie, w gronie "polskich towarzyszy", którzy przygotowali dla KC KPZR - via KGB - opracowanie na temat "negatywnych aspektów nowej polityki wschodniej Watykanu". Tylko czy uda się kiedykolwiek dotrzeć do właściwych materiałów? Do tej pory z archiwów NRD-owskich, czeskich, bułgarskich bądź radzieckich wydostały się różnego rodzaju ważne dokumenty. Dlaczego jedynie z archiwów PZPR nie wyszło nic interesującego? - Gdyby w polskich archiwach znajdowało się cokolwiek na ten temat, na pewno już dawno by to ujawniono - twierdzi Miodowicz. Prof. Paczkowski mówi, że już dawno - podobnie jak w Niemczech - powinno się udostępnić archiwa służb specjalnych. Niestety, kolejne dochodzące do władzy ugrupowania chcą trzymać rękę na tajnych materiałach i używać ich do walki politycznej. Czy rewelacje włoskiej prasy dotyczące zamachu na papieża staną się impulsem do odtajnienia w Polsce akt z oznaczeniem "tajne - specjalnego znaczenia"?
Więcej możesz przeczytać w 46/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.