Chcę mieć ciało jak bohaterka "Dynastii" Heather Locklear
Chcę mieć ciało jak bohaterka "Dynastii" Heather Locklear. Widziałam ją ostatnio w reklamie szamponu. Ma doskonałą figurę - wyznała trzydziestoletnia sprzedawczyni, jedna z pacjentek gabinetu chirurgii plastycznej. Pierwszą operację upiększającą przeszła w wieku 25 lat. Nie jest wyjątkiem. Na takie zabiegi estetyczne decydują się coraz młodsze dziewczyny. Poddają się im także mężczyźni. Wszyscy oni uważają, że dziś nie tylko wiedza, doświadczenie i inteligencja, lecz także - a może przede wszystkim - uroda decydują o sukcesie.
Na operacje plastyczne decyduje się coraz więcej osób niezadowolonych ze swojego wyglądu - bez względu na płeć, wiek, wykształcenie i profesję. W Stanach Zjednoczonych takie zabiegi akceptuje obecnie 70 proc. osób z wyższym wykształceniem i 51 proc. z wykształceniem średnim, 53 proc. mężczyzn i 59 proc. kobiet. Z raportu Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej, opublikowanego kilka miesięcy temu, wynika, że w 1999 r. w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono o ponad 150 proc. operacji więcej niż w 1992 r. W ubiegłym roku wykonano ich niemal milion u kobiet i prawie 100 tys. u mężczyzn. Nikt nie liczy, ile takich zabiegów odbywa się w Polsce. Wiadomo tylko, że jak grzyby po deszczu powstają kolejne specjalistyczne gabinety i kliniki. - Niemal połowa moich klientek ma za sobą co najmniej jedną operację plastyczną - opowiada Magdalena Bogulak, kosmetyczka z Instytutu Zdrowia i Urody Sharley.
Bezpieczna pierś
Operacje piersi popularne są od dawna, a głównie ich powiększanie i zmniejszanie. Najnowocześniejsza metoda zmniejszania piersi polega na modelowaniu gruczołu w celu nadania piersiom nowego kształtu. Początkowym efektem pooperacyjnym jest nadmiar skóry, która jednak bardzo szybko się kurczy. Blizna jest dużo mniejsza niż przy metodach tradycyjnych. Przy powiększaniu piersi chirurdzy najczęściej stosują dwa rodzaje protez: wypełnione żelem silikonowym lub solą fizjologiczną. - Te pierwsze od dawna budziły kontrowersje. Zabroniono nawet ich stosowania. Najnowsze badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych nie potwierdziły jednak doniesień, że grożą one powstaniem nowotworu. W nowoczesnych protezach silikon nie ma bowiem kontaktu ze skórą, ponieważ jest umieszczony w kilku komorach zabezpieczających protezę przed pęknięciem - uspokaja dr Bartłomiej Noszczyk z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.
- Przez wiele lat taka chirurgia kojarzyła się w Polsce niemal wyłącznie z poważnymi operacjami ratującymi życie lub poprawiającymi defekty uniemożliwiające normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Uleganie kaprysom niezadowolonych ze swego wyglądu pacjentek należało do rzadkości. Dziś chirurgia plastyczna kojarzy się zazwyczaj z zabiegami kosmetycznymi - mówi dr Marek Szczyt, który przez wiele lat pracował w Szpitalu Chirurgii Plastycznej w Polanicy Zdroju. W Stanach Zjednoczonych operacjom tym poddają się najczęściej osoby w wieku 35-50 lat. Ale zdarzają się i osiemdziesięcioletnie panie, a także nastolatki, które proszą o zmniejszenie piersi (a nie powiększenie, jak to było jeszcze kilka lat temu). Co czwarty pacjent gabinetów chirurgii plastycznej ma na swoim koncie więcej niż jedną operację. Amerykanki najczęściej decydują się na odessanie tkanki tłuszczowej (16 proc.), powiększenie piersi (14 proc.) i korektę oprawy oczu (11 proc.), Amerykanie zaś - na odessanie tkanki tłuszczowej (20 proc.), podniesienie powiek (16 proc.) i zmianę kształtu nosa (13 proc.).
W każdym kraju obowiązuje inny ideał piękna. W południowej Europie kobiety nie godzą się z upływem czasu. Chcą być zawsze młode i szczupłe. Poddają się zatem liftingom i peelingom wygładzającym skórę, walczą z cellulitem. Włoszkom trudno zaakceptować zbyt mały biust oraz krzywy lub za duży nos. Mieszkanki północnej Europy uważają natomiast, że należy się godnie starzeć. Nie walczą zatem ze zmarszczkami, nie farbują włosów. Najczęściej decydują się na odessanie tkanki tłuszczowej i powiększenie piersi. Azjatki, chcąc się upodobnić do przedstawicielek rasy białej, rezygnują ze skośnych oczu, Meksykanki zmieniają wygląd nosa, a Brazylijki interesują operacje mogące poprawić ich seksapil. Dziś chcą mieć małe piersi i duże biodra. - W Polsce operacjom plastycznym poddają się najczęściej osoby młode, w wieku 19-35 lat, które zazwyczaj chcą poprawić drobne defekty urody. Kobiety najczęściej korygują sylwetkę. Mężczyźni zaś przeważnie zainteresowani są przeszczepami włosów - mówi dr Bartłomiej Noszczyk z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Do gabinetu dermatologa w Koszalinie trafiła 31-letnia dziewczyna, która przez kilka miesięcy nie mogła znaleźć pracy. Urodziła i odchowała dziecko i szukała zajęcia. Wszędzie mówiono jej, że jest za stara. - Nikt nie chciał nawet zajrzeć do mojej metryki. Dziecko i zniszczona twarz były wystarczającymi argumentami za odrzuceniem mojego podania - opowiada. Z tych samych powodów coraz częściej na takie operacje decydują się osoby pięćdziesięcio-, sześćdziesięcioletnie. - Fizycznie czują się świetnie, chcą nadal pracować i prowadzić aktywny tryb życia, ale zmarszczki, nadwaga i wiotczejąca skóra zaczynają im w tym przeszkadzać. Nie czują się z ich powodu dobrze wśród młodszych współpracowników - dodaje dr Andrzej Ignaciuk, przewodniczący Sekcji Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego.
- Przychodzi do mnie coraz więcej kobiet ze średnim lub wyższym wykształceniem, które nie zajmują odpowiedzialnych stanowisk. Chcą się zmienić, odmłodzić, bo zdają sobie sprawę, że atrakcyjny wygląd da im szansę na lepszą pracę, ułatwi im kontakt z ludźmi - mówi dr Barbara Walkiewicz-Cyrańska z Centrum Dermatologii Estetycznej Viva-Derm. Wśród tej grupy kobiet ogromnym powodzeniem cieszą się tzw. zabiegi lunchowe. Ich przeprowadzenie zajmuje specjaliście około godziny. Można się im poddać w czasie przerwy na lunch, a potem bez obaw wrócić do zajęć.
Do wypełnienia zmarszczek zamiast kolagenu, który nierzadko powodował uczulenia i dawał krótki efekt, stosuje się nowe, doskonalsze substancje. Powodzeniem cieszą się obecnie preparaty powstałe na bazie kwasu hialuronowego, występującego w organizmie. Modny jest także środek zawierający cząsteczki pleksiglasu. Wstrzykuje się go pod skórę, a kuleczki tworzą jakby wewnętrzną bliznę wypełniającą zmarszczkę. Do likwidowania zmarszczek mimicznych stosuje się toksynę botulinową. Zabieg polega na porażaniu wybranych mięśni twarzy i zlikwidowaniu stale utrzymującego się napięcia. Mięśnie się rozluźniają, dzięki czemu cera się wygładza, a zmarszczki znikają. Popularna jest także mezoterapia, polegająca na wstrzykiwaniu pod skórę aktywnego preparatu. Metoda ta nie powoduje uczuleń, wygładza płytkie zmarszczki i poprawia elastyczność skóry. - Po lunchowych zabiegach pacjentki wyglądają tak, jakby się dobrze wyspały, zrelaksowały i nałożyły doskonały makijaż - opowiada dr Walkiewicz-Cyrańska. - Nie odstrasza ich także cena. Upiększenie oprawy oczu kosztuje 700-1000 zł. Wymagającym klientom gabinetów chirurgii estetycznej nie wystarczają zabiegi lunchowe. Oczekują oni bardziej spektakularnych efektów. - W Stanach Zjednoczonych operacje plastyczne stają się jednak coraz mniej popularne. Niewiele osób chce się narażać na szwy, ból czy opuchliznę, zawsze występujące po zabiegu. Wybierają metody laserowe, po których zostaje jedynie zaczerwienienie. Po dwóch tygodniach jest ono ledwie zauważalne, a po miesiącu, najwyżej trzech, znika - mówi dr Walkiewicz-Cyrańska. W dermatologii i chirurgii plastycznej lasery wykorzystywane są do wycinania z powierzchni skóry zmian barwnikowych, blizn, tatuaży, zdejmowania warstw naskórka w celu likwidacji zmarszczek. Tego typu zabiegi nie tylko likwidują zmarszczki i bruzdy, lecz także poprawiają kondycję skóry. Laser wpływa bowiem na produkcję kolagenu, który tworzy siatkę będącą podporą dla skóry. Zabiegi te są uważane za jedną z najskuteczniejszych metod likwidowania zmarszczek górnej i dolnej powieki oraz okolicy ust (efekty utrzymują się do pięciu lat).
Przed zbliżającym się sylwestrem gabinety chirurgii plastycznej na całym świecie przeżywają oblężenie
Laser można także wykorzystać do odmłodzenia skóry całej twarzy. Skoncentrowana wiązka energii usuwa kolejne warstwy naskórka aż do chwili, gdy pojawi się gładka powierzchnia. Potem na twarz nałożony zostaje opatrunek chroniący przed podrażnieniem, wysuszeniem i ewentualnymi zakażeniami. Po niecałym tygodniu zostaje zdjęty. Przez następny tydzień należy twarz chronić maściami. Po czternastu dniach można się bez obaw pokazać światu. Za pomocą lasera można usuwać także zbędne owłosienie. Niszczy on mieszek włosowy i sam włos. Tuż przed wyemitowaniem wiązki światła skóra zostaje schłodzona gazem, wodą lub żelem, co chroni ją przed uszkodzeniem i znieczula. Podczas jednego seansu lekarz może usunąć na stałe tylko te włosy, które są w fazie wzrostu. Aby dokonać pełnej epilacji, zabieg trzeba powtarzać co kilka tygodni. Naukowcy nieustannie pracują także nad nowymi metodami peelingu, czyli wygładzania skóry. - Kwas glikolowy, modny jeszcze kilka lat temu, powodował uczulenia, zaczerwienienia i oparzenia. Dziś coraz częściej zastępowany jest witaminą C, przeciwutleniaczami lub preparatami na bazie kwasu trójchlorooctowego. Stosowane są też produkty zawierające kwas fenolowy, który rozpuszcza naskórek i częściowo skórę właściwą. Taki zabieg daje rewelacyjne wyniki, ale pod warunkiem, że wykonuje go specjalista - mówi dr Ignaciuk. - I to naprawdę doskonale wyszkolony. Zabieg trzeba bowiem wykonywać przy znieczuleniu ogólnym. Należy wówczas monitorować pracę serca i nerek. Pacjent musi spędzić po operacji dobę w szpitalu - dodaje dr Walkiewicz-Cyrańska.
- Moda na operacje plastyczne wynika prawdopodobnie także z tego, że zabiegi są coraz bezpieczniejsze - uważa dr Ignaciuk. Ale bywa różnie. Przez ponad tydzień nie mogła odzyskać przytomności kobieta, która zdecydowała się na odessanie tłuszczu - doszło u niej do zatoru płuc. Do końca życia oszpecona będzie inna pacjentka chirurga plastycznego. Chciała się odmłodzić, wyrównać zmarszczki wokół oczu i poddała się korekcie powiek. Dziś ma kłopoty z ich zamknięciem. Straszy wybałuszonymi gałkami nie zwilżanymi przez łzy. Każda operacja niesie ryzyko powikłań. Mogą powstać blizny, przebarwienia. Zabieg laserowy powinien być na przykład odłożony, jeżeli na skórze pojawi się jakiekolwiek uszkodzenie: skaleczenie, otarcie naskórka, stan zapalny, wypryski etc. W tych miejscach mogą powstać szpecące przebarwienia. Najpoważniejszym powikłaniem po zabiegach laserem są rozległe blizny, których zazwyczaj nie można już zlikwidować. Czasem pojawiają się one wokół oczu, czemu nawet najlepsi specjaliści nie są w stanie zaradzić. Przy Polskim Towarzystwie Lekarskim dopiero rozpoczynają działalność sekcje chirurgii plastycznej, medycyny estetycznej i dermatologii estetycznej, które uporządkują rynek tego typu usług.
Kilka tygodni temu przeprowadzono w Polsce szkolenie poświęcone zastosowaniu lasera do usuwania zbędnego owłosienia. Kursy przeznaczono dla... kosmetyczek. Tymczasem nawet nie wszyscy lekarze potrafią ocenić, czy zmiany barwnikowe występujące na skórze nie są po- chodzenia nowotworowego. - Wiedza kosmetyczek na temat nowotworów, których wzrost może zostać pobudzony promieniami lasera, jest niewielka. Kto naprawi ich błędy? - zastanawia się dr Walkiewicz-Cyrańska.
Nie bacząc na cierpienie i ewentualne powikłania, wielu mieszkańców cywilizowanego świata dąży do wizualnej doskonałości. Ich zdaniem, nie wypada wejść w XXI w. z twarzą lub sylwetką odbiegającą od powszechnie akceptowanego ideału. Wierzą, że tak odmienieni znajdą lepszą pracę, poznają miłość swego życia, poprawią swoje samopoczucie. I godnie powitają nowe tysiąclecie.
Na operacje plastyczne decyduje się coraz więcej osób niezadowolonych ze swojego wyglądu - bez względu na płeć, wiek, wykształcenie i profesję. W Stanach Zjednoczonych takie zabiegi akceptuje obecnie 70 proc. osób z wyższym wykształceniem i 51 proc. z wykształceniem średnim, 53 proc. mężczyzn i 59 proc. kobiet. Z raportu Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej i Rekonstrukcyjnej, opublikowanego kilka miesięcy temu, wynika, że w 1999 r. w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono o ponad 150 proc. operacji więcej niż w 1992 r. W ubiegłym roku wykonano ich niemal milion u kobiet i prawie 100 tys. u mężczyzn. Nikt nie liczy, ile takich zabiegów odbywa się w Polsce. Wiadomo tylko, że jak grzyby po deszczu powstają kolejne specjalistyczne gabinety i kliniki. - Niemal połowa moich klientek ma za sobą co najmniej jedną operację plastyczną - opowiada Magdalena Bogulak, kosmetyczka z Instytutu Zdrowia i Urody Sharley.
Bezpieczna pierś
Operacje piersi popularne są od dawna, a głównie ich powiększanie i zmniejszanie. Najnowocześniejsza metoda zmniejszania piersi polega na modelowaniu gruczołu w celu nadania piersiom nowego kształtu. Początkowym efektem pooperacyjnym jest nadmiar skóry, która jednak bardzo szybko się kurczy. Blizna jest dużo mniejsza niż przy metodach tradycyjnych. Przy powiększaniu piersi chirurdzy najczęściej stosują dwa rodzaje protez: wypełnione żelem silikonowym lub solą fizjologiczną. - Te pierwsze od dawna budziły kontrowersje. Zabroniono nawet ich stosowania. Najnowsze badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych nie potwierdziły jednak doniesień, że grożą one powstaniem nowotworu. W nowoczesnych protezach silikon nie ma bowiem kontaktu ze skórą, ponieważ jest umieszczony w kilku komorach zabezpieczających protezę przed pęknięciem - uspokaja dr Bartłomiej Noszczyk z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.
- Przez wiele lat taka chirurgia kojarzyła się w Polsce niemal wyłącznie z poważnymi operacjami ratującymi życie lub poprawiającymi defekty uniemożliwiające normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Uleganie kaprysom niezadowolonych ze swego wyglądu pacjentek należało do rzadkości. Dziś chirurgia plastyczna kojarzy się zazwyczaj z zabiegami kosmetycznymi - mówi dr Marek Szczyt, który przez wiele lat pracował w Szpitalu Chirurgii Plastycznej w Polanicy Zdroju. W Stanach Zjednoczonych operacjom tym poddają się najczęściej osoby w wieku 35-50 lat. Ale zdarzają się i osiemdziesięcioletnie panie, a także nastolatki, które proszą o zmniejszenie piersi (a nie powiększenie, jak to było jeszcze kilka lat temu). Co czwarty pacjent gabinetów chirurgii plastycznej ma na swoim koncie więcej niż jedną operację. Amerykanki najczęściej decydują się na odessanie tkanki tłuszczowej (16 proc.), powiększenie piersi (14 proc.) i korektę oprawy oczu (11 proc.), Amerykanie zaś - na odessanie tkanki tłuszczowej (20 proc.), podniesienie powiek (16 proc.) i zmianę kształtu nosa (13 proc.).
W każdym kraju obowiązuje inny ideał piękna. W południowej Europie kobiety nie godzą się z upływem czasu. Chcą być zawsze młode i szczupłe. Poddają się zatem liftingom i peelingom wygładzającym skórę, walczą z cellulitem. Włoszkom trudno zaakceptować zbyt mały biust oraz krzywy lub za duży nos. Mieszkanki północnej Europy uważają natomiast, że należy się godnie starzeć. Nie walczą zatem ze zmarszczkami, nie farbują włosów. Najczęściej decydują się na odessanie tkanki tłuszczowej i powiększenie piersi. Azjatki, chcąc się upodobnić do przedstawicielek rasy białej, rezygnują ze skośnych oczu, Meksykanki zmieniają wygląd nosa, a Brazylijki interesują operacje mogące poprawić ich seksapil. Dziś chcą mieć małe piersi i duże biodra. - W Polsce operacjom plastycznym poddają się najczęściej osoby młode, w wieku 19-35 lat, które zazwyczaj chcą poprawić drobne defekty urody. Kobiety najczęściej korygują sylwetkę. Mężczyźni zaś przeważnie zainteresowani są przeszczepami włosów - mówi dr Bartłomiej Noszczyk z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Do gabinetu dermatologa w Koszalinie trafiła 31-letnia dziewczyna, która przez kilka miesięcy nie mogła znaleźć pracy. Urodziła i odchowała dziecko i szukała zajęcia. Wszędzie mówiono jej, że jest za stara. - Nikt nie chciał nawet zajrzeć do mojej metryki. Dziecko i zniszczona twarz były wystarczającymi argumentami za odrzuceniem mojego podania - opowiada. Z tych samych powodów coraz częściej na takie operacje decydują się osoby pięćdziesięcio-, sześćdziesięcioletnie. - Fizycznie czują się świetnie, chcą nadal pracować i prowadzić aktywny tryb życia, ale zmarszczki, nadwaga i wiotczejąca skóra zaczynają im w tym przeszkadzać. Nie czują się z ich powodu dobrze wśród młodszych współpracowników - dodaje dr Andrzej Ignaciuk, przewodniczący Sekcji Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego.
- Przychodzi do mnie coraz więcej kobiet ze średnim lub wyższym wykształceniem, które nie zajmują odpowiedzialnych stanowisk. Chcą się zmienić, odmłodzić, bo zdają sobie sprawę, że atrakcyjny wygląd da im szansę na lepszą pracę, ułatwi im kontakt z ludźmi - mówi dr Barbara Walkiewicz-Cyrańska z Centrum Dermatologii Estetycznej Viva-Derm. Wśród tej grupy kobiet ogromnym powodzeniem cieszą się tzw. zabiegi lunchowe. Ich przeprowadzenie zajmuje specjaliście około godziny. Można się im poddać w czasie przerwy na lunch, a potem bez obaw wrócić do zajęć.
Do wypełnienia zmarszczek zamiast kolagenu, który nierzadko powodował uczulenia i dawał krótki efekt, stosuje się nowe, doskonalsze substancje. Powodzeniem cieszą się obecnie preparaty powstałe na bazie kwasu hialuronowego, występującego w organizmie. Modny jest także środek zawierający cząsteczki pleksiglasu. Wstrzykuje się go pod skórę, a kuleczki tworzą jakby wewnętrzną bliznę wypełniającą zmarszczkę. Do likwidowania zmarszczek mimicznych stosuje się toksynę botulinową. Zabieg polega na porażaniu wybranych mięśni twarzy i zlikwidowaniu stale utrzymującego się napięcia. Mięśnie się rozluźniają, dzięki czemu cera się wygładza, a zmarszczki znikają. Popularna jest także mezoterapia, polegająca na wstrzykiwaniu pod skórę aktywnego preparatu. Metoda ta nie powoduje uczuleń, wygładza płytkie zmarszczki i poprawia elastyczność skóry. - Po lunchowych zabiegach pacjentki wyglądają tak, jakby się dobrze wyspały, zrelaksowały i nałożyły doskonały makijaż - opowiada dr Walkiewicz-Cyrańska. - Nie odstrasza ich także cena. Upiększenie oprawy oczu kosztuje 700-1000 zł. Wymagającym klientom gabinetów chirurgii estetycznej nie wystarczają zabiegi lunchowe. Oczekują oni bardziej spektakularnych efektów. - W Stanach Zjednoczonych operacje plastyczne stają się jednak coraz mniej popularne. Niewiele osób chce się narażać na szwy, ból czy opuchliznę, zawsze występujące po zabiegu. Wybierają metody laserowe, po których zostaje jedynie zaczerwienienie. Po dwóch tygodniach jest ono ledwie zauważalne, a po miesiącu, najwyżej trzech, znika - mówi dr Walkiewicz-Cyrańska. W dermatologii i chirurgii plastycznej lasery wykorzystywane są do wycinania z powierzchni skóry zmian barwnikowych, blizn, tatuaży, zdejmowania warstw naskórka w celu likwidacji zmarszczek. Tego typu zabiegi nie tylko likwidują zmarszczki i bruzdy, lecz także poprawiają kondycję skóry. Laser wpływa bowiem na produkcję kolagenu, który tworzy siatkę będącą podporą dla skóry. Zabiegi te są uważane za jedną z najskuteczniejszych metod likwidowania zmarszczek górnej i dolnej powieki oraz okolicy ust (efekty utrzymują się do pięciu lat).
Przed zbliżającym się sylwestrem gabinety chirurgii plastycznej na całym świecie przeżywają oblężenie
Laser można także wykorzystać do odmłodzenia skóry całej twarzy. Skoncentrowana wiązka energii usuwa kolejne warstwy naskórka aż do chwili, gdy pojawi się gładka powierzchnia. Potem na twarz nałożony zostaje opatrunek chroniący przed podrażnieniem, wysuszeniem i ewentualnymi zakażeniami. Po niecałym tygodniu zostaje zdjęty. Przez następny tydzień należy twarz chronić maściami. Po czternastu dniach można się bez obaw pokazać światu. Za pomocą lasera można usuwać także zbędne owłosienie. Niszczy on mieszek włosowy i sam włos. Tuż przed wyemitowaniem wiązki światła skóra zostaje schłodzona gazem, wodą lub żelem, co chroni ją przed uszkodzeniem i znieczula. Podczas jednego seansu lekarz może usunąć na stałe tylko te włosy, które są w fazie wzrostu. Aby dokonać pełnej epilacji, zabieg trzeba powtarzać co kilka tygodni. Naukowcy nieustannie pracują także nad nowymi metodami peelingu, czyli wygładzania skóry. - Kwas glikolowy, modny jeszcze kilka lat temu, powodował uczulenia, zaczerwienienia i oparzenia. Dziś coraz częściej zastępowany jest witaminą C, przeciwutleniaczami lub preparatami na bazie kwasu trójchlorooctowego. Stosowane są też produkty zawierające kwas fenolowy, który rozpuszcza naskórek i częściowo skórę właściwą. Taki zabieg daje rewelacyjne wyniki, ale pod warunkiem, że wykonuje go specjalista - mówi dr Ignaciuk. - I to naprawdę doskonale wyszkolony. Zabieg trzeba bowiem wykonywać przy znieczuleniu ogólnym. Należy wówczas monitorować pracę serca i nerek. Pacjent musi spędzić po operacji dobę w szpitalu - dodaje dr Walkiewicz-Cyrańska.
- Moda na operacje plastyczne wynika prawdopodobnie także z tego, że zabiegi są coraz bezpieczniejsze - uważa dr Ignaciuk. Ale bywa różnie. Przez ponad tydzień nie mogła odzyskać przytomności kobieta, która zdecydowała się na odessanie tłuszczu - doszło u niej do zatoru płuc. Do końca życia oszpecona będzie inna pacjentka chirurga plastycznego. Chciała się odmłodzić, wyrównać zmarszczki wokół oczu i poddała się korekcie powiek. Dziś ma kłopoty z ich zamknięciem. Straszy wybałuszonymi gałkami nie zwilżanymi przez łzy. Każda operacja niesie ryzyko powikłań. Mogą powstać blizny, przebarwienia. Zabieg laserowy powinien być na przykład odłożony, jeżeli na skórze pojawi się jakiekolwiek uszkodzenie: skaleczenie, otarcie naskórka, stan zapalny, wypryski etc. W tych miejscach mogą powstać szpecące przebarwienia. Najpoważniejszym powikłaniem po zabiegach laserem są rozległe blizny, których zazwyczaj nie można już zlikwidować. Czasem pojawiają się one wokół oczu, czemu nawet najlepsi specjaliści nie są w stanie zaradzić. Przy Polskim Towarzystwie Lekarskim dopiero rozpoczynają działalność sekcje chirurgii plastycznej, medycyny estetycznej i dermatologii estetycznej, które uporządkują rynek tego typu usług.
Kilka tygodni temu przeprowadzono w Polsce szkolenie poświęcone zastosowaniu lasera do usuwania zbędnego owłosienia. Kursy przeznaczono dla... kosmetyczek. Tymczasem nawet nie wszyscy lekarze potrafią ocenić, czy zmiany barwnikowe występujące na skórze nie są po- chodzenia nowotworowego. - Wiedza kosmetyczek na temat nowotworów, których wzrost może zostać pobudzony promieniami lasera, jest niewielka. Kto naprawi ich błędy? - zastanawia się dr Walkiewicz-Cyrańska.
Nie bacząc na cierpienie i ewentualne powikłania, wielu mieszkańców cywilizowanego świata dąży do wizualnej doskonałości. Ich zdaniem, nie wypada wejść w XXI w. z twarzą lub sylwetką odbiegającą od powszechnie akceptowanego ideału. Wierzą, że tak odmienieni znajdą lepszą pracę, poznają miłość swego życia, poprawią swoje samopoczucie. I godnie powitają nowe tysiąclecie.
Więcej możesz przeczytać w 51/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.