Coraz częściej rodzą się dzieci z ciąż mnogich
Coraz częściej rodzą się dzieci z ciąż mnogich. W listopadzie 1997 r. w stanie Iowa przyszły na świat żywe siedmioraczki. W grudniu 1998 r. w szpitalu dziecięcym w Houston - ośmioraczki. W tym samym roku w Polsce czterokrotnie (co jest swoistym rekordem) urodziły się czworaczki. Naukowcy uważają, że jest to spowodowane tym, iż coraz częściej stosowane są metody wspomaganego rozrodu. Wprawdzie hyperstymulacja jajników i transfer więcej niż jednej zapłodnionej komórki jajowej do macicy zwiększają szansę kobiety na zajście w ciążę, ale stają się też główną przyczyną ciąż mnogich. Lekarze ostrzegają, że wieloraczki przestają być cudownym zrządzeniem losu, a stają się problemem medycznym i ekonomicznym. Fizjologiczna ciąża u kobiet jest jednopłodowa. - Do tej pory w populacji ludzkiej na 10 tys. ciąż nie więcej niż 135 było wielopłodowych - tłumaczy prof. Marian Szamatowicz z Kliniki Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku. Sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy upowszechniono techniki wspomaganego rozrodu. Jednym z czynników indukujących ciążę mnogą jest stymulowanie jajników do produkcji komórek jajowych (używa się do tego gonadotropin). W efekcie powstają co najmniej dwa jajeczka. Jeśli nawet pozostawione zostaną w jajnikach, po samoistnym zapłodnieniu lub sztucznej inseminacji każde z nich może się rozwinąć w zarodek. Jeszcze bardziej na powstanie ciąży mnogiej wpływa zapłodnienie pozaustrojowe. Decydującym czynnikiem jest wówczas liczba zarodków podawanych do macicy. WHO analizowała, jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia ciąż wielopłodowych po wprowadzeniu do macicy określonej liczby zarodków. Jeśli podany zostanie jeden, możliwość zajścia w ciążę bliźniaczą wynosi 1,6 proc.; jeżeli nastąpi transfer dwóch, prawdopodobieństwo ciąży bliźniaczej sięga 15-23 proc., a trojaczej 0,7-1,4 proc. Gdy do macicy wprowadzone zostaną trzy zarodki, możliwość zajścia w ciążę bliźniaczą wynosi 24-28 proc., trojaczej do 3-4 proc., a czworaczej lub większej do 0,3 proc. - Efektem naszego działania w leczeniu niepłodności jest ok. 33,6 proc. ciąż bliźniaczych, 17,7 proc. - trojaczych i 6,7 proc. - czworaczych - opowiada prof. Leszek Pawelczyk, kierownik Kliniki Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu Akademii Medycznej w Poznaniu. Lekarze ostrzegają jednak, że ciąże mnogie wcale nie są dobrodziejstwem. - Stwarzają zagrożenie zarówno dla matki, jak i mających się narodzić dzieci - tłumaczy prof. Pawelczyk. Bardzo często wywołują u kobiet nadciśnienie tętnicze, zwiększa się również ryzyko wystąpienia zakrzepicy oraz niewydolności krążenia. Po porodzie dochodzi do zaburzeń w kurczliwości macicy, co jest spowodowane znacznym rozciągnięciem tego organu (rozwijała się w nim bowiem nienaturalna dla kobiety liczba płodów). W jeszcze gorszej sytuacji znajdują się dzieci - raczej nie mają szansy urodzić się w terminie. Najpoważniejszym powikłaniem ciąży wielopłodowej jest wcześniactwo (poród przed 37. tygodniem ciąży). Ciąża bliźniacza trwa średnio 35 tygodni, trojacza - 31, czworacza - ok. 30. Ponadto dużo częściej niż w ciąży pojedynczej następują poronienia (ukończenia ciąży przed 22. tygodniem) i porody przedwczesne (przed 37. tygodniem). Dzieci, które przyszły na świat przed terminem, trudno utrzymać przy życiu - dochodzi u nich do niewydolności oddechowej, ponadto narażone są na zakażenia bądź choroby. Neonatologia wprawdzie ciągle się rozwija, a lekarze potrafią utrzymać przy życiu nawet noworodki ważące nie więcej niż 300 g, ale dopiero gdy wieloraczki mają kilka lat, można stwierdzić, czy rozwijają się prawidłowo. Ginekolodzy stwierdzają u dzieci z ciąż mnogich coraz więcej wad genetycznych. Również do mózgowego porażenia dziecięcego u wieloraczków dochodzi znacznie częściej niż u dzieci z ciąż pojedynczych. O ile prawdopodobieństwo wystąpienia tego schorzenia u dziecka z ciąży pojedynczej szacuje się na 1,6 promila, o tyle u dziecka z ciąży bliźniaczej sięga ono 13 promili, a z trojaczej - 28 promili. Powikłania poporodowe mają ścisły związek z niską masą urodzeniową. Noworodek z ciąży bliźniaczej waży średnio 2500 g, z trojaczej - 1650 g, z czworaczej - 1400 g. Ośmioraczki, które przyszły na świat w ubiegłym roku, ważyły od 308 g do 756 g, a siedmioro z nich trzeba było podłączyć do respiratora. Spośród ubiegłorocznych polskich czworaczków najmniejsze urodziły się w Bydgoszczy (ważyły od 900 g do 1200 g). Ponadto śmiertelność okołoporodowa dzieci z ciąży wielopłodowej jest znacznie wyższa (w wypadku ciąży pojedynczej wynosi ok. 7,7 promila). Na 1000 noworodków przychodzących na świat z ciąży bliźniaczej umiera 35, z trojaczej - 92. Trzy lata temu szczęśliwego rozwiązania nie doczekała 32-letnia Brytyjka - ośmioraczki nie dożyły porodu, urodziły się martwe. Organizm broni się przed tak dużą liczbą płodów, rodząc przed terminem tylko kilkoro dzieci. - Ten sposób porodu określany jest w medycynie jako odroczony. Polega na wyhamowaniu czynności skurczowej macicy farmaceutykami po przyjściu na świat jednego bądź dwójki dzieci. Jeśli uda się zatrzymać skurcze, ciąża nadal jest podtrzymywana. Rodzi się kilkoro dzieci. Te, które pozostają w łonie matki, mają szansę uzyskać większą dojrzałość biologiczną. Poród odroczony można przeprowadzić tylko wtedy, gdy ciąże są wielojajowe, czyli płody mają osobne worki owodniowe i osobne łożyska - tłumaczy prof. Pawelczyk. Tak też urodziły się ośmioraczki z Houston. Pierwsze z nich - dziewczynka - przyszło na świat dwanaście dni wcześniej niż pozostałe. Ciąże wielopłodowe powodują również wzrost kosztów utrzymania noworodków przy życiu. Amerykanie obliczyli, że 9 tys. USD przeznacza się na doprowadzenie dziecka z ciąży pojedynczej do stanu, kiedy rodzice mogą go zabrać do domu. Utrzymanie przy życiu dziecka z ciąży bliźniaczej kosztuje 19 tys. USD, z trojaczej - ok. 57 tys. USD. - Techniki wspomaganego rozrodu zwiększają dwu-, trzykrotnie liczbę ciąż mnogich - tłumaczy prof. Szamatowicz. Istnieją trzy sprawdzone sposoby minimalizowania wywoływanej w ten sposób liczby wieloraczków. Najprostszym jest przenoszenie do macicy mniejszej liczby embrionów. Międzynarodowa Federacja Towarzystw Płodności proponuje, by kobietom do 35. roku życia transferować najwyżej dwa zarodki. Jeśli większa liczba zarodków ma być implantowania starszej kobiecie, należy to rozpatrzyć indywidualnie - wprowadzenie ich mniejszej liczby znacznie zmniejsza w takim wypadku prawdopodobieństwo zajścia w ciążę. W związku z tym ośrodki zajmujące się sztucznym zapłodnieniem często implantują więcej zapłodnionych komórek jajowych. - Jeżeli okaże się jednak, że rozwija się z nich więcej płodów, można zastosować tzw. embrioredukcję, polegającą na odessaniu najbliżej położonych embrionów. Zgodnie z obecną ustawą dotyczącą usuwania ciąży, w Polsce takich zabiegów się nie wykonuje - tłumaczy prof. Szamatowicz. Taką technikę stosuje się zaś między innymi w Anglii, Stanach Zjednoczonych i Holandii. Na zredukowanie płodów nie zgodziła się matka wspomnianych ośmioraczków z Houston. Aby zwiększyć szanse dzieci na przeżycie, aż siedemnaście dni leżała z głową lekko nachyloną w dół. W ten sposób odciążała nacisk na brzuch, gdyż mógł on spowodować przedwczesną akcję porodową. Dzięki temu kobieta urodziła żywe dzieci. Jednym ze sposobów pozwalających na transferowanie do macicy mniejszej liczby komórek zapłodnionych jest wydłużenie ich hodowli do siedmiu, ośmiu dni, kiedy zarodek przybiera postać blastocysty. Naukowcy poszukują nowych mediów i technik hodowlanych, które umożliwiłyby przedłużanie hodowli płodów in vitro. Na razie udaje się jedynie minimalizować efekty uboczne leczenia niepłodności, jakimi są ciąże mnogie.
Więcej możesz przeczytać w 52/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.