Internetowe spotkanie z KRZYSZTOFEM ORSZAGHIEM, prezesem Stowarzyszenia przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej
Wprost: - Witam wszystkich, witam pana prezesa Krzysztofa Orszagha. Jest też z nami pani Katarzyna Kwestarz, sekretarz stowarzyszenia. Znajdujemy się w budynku należącym do Komendy Głównej Policji. Właśnie tu macie państwo siedzibę. Czy to oznacza stałą waszą współpracę z policją?
Krzysztof Orszagh: - Jesteśmy zadowoleni ze współpracy, a ten pokój zawdzięczamy byłemu komendantowi stołecznemu Michałowi Otrębskiemu.
Wprost: - Akurat w tej chwili dotarła wiadomość, że ośmiu młodych ludzi zgwałciło w Szczecinie kobietę. Sprawców gwałtu zatrzymano. Panie Krzysztofie, jak pan sądzi, pewnie ich od razu wypuszczą?
- Nie... Mam nadzieję, że nie. Co prawda w starym kodeksie karnym gwałt był zbrodnią, a nowy uważa go zaledwie za występek. Pani Katarzyna Kwestarz będzie niebawem szkoliła prokuratorów w Szczecinie i wtedy pewnie spotka się z pokrzywdzoną.
Wprost: - Mówimy o spotkaniach z poszkodowanymi, o udzielaniu pomocy. Jak to wygląda w praktyce?
- Pomoc ta to porady prawne, czasami wynajmowanie adwokatów, a czasami psychoterapia. W niektórych wypadkach staramy się angażować pokrzywdzonych w działalność na rzecz innych ofiar. Pomagając innym, ludzie często sami doznają ulgi.
Wprost: - Macie, jak widzę, pieniądze na przykład na adwokatów. Jak je zdobywacie?
- Otrzymaliśmy w tym roku 30 tys. zł od Ministerstwa Sprawiedliwości, 20 tys. zł od gminy Warszawa Centrum i pewną kwotę od Fundacji Polsat. Z przykrością jednak zauważamy, że adwokaci w różnych częściach Polski są drożsi niż w Warszawie.
Wprost: - Pomówmy o celach i historii stowarzyszenia. Kim była Jolanta Brzozowska?
- Była moją asystentką, siostrą mojej żony. Zginęła w styczniu 1996 r. od wielu ciosów zadanych między innymi nożem i kijem baseballowym. Postanowiliśmy, że przynajmniej częściowo zostanie ocalona od zapomnienia. Powołaliśmy więc stowarzyszenie. Jego cele to pomoc ofiarom przestępstw i wywieranie wpływu na zmianę jakości życia prawnego w Polsce.
Wprost: - Mówi się, że sądy zwalniają zabójców. Ostatnio wydano kilka bulwersujących wyroków...
- Smucić może tylko to, że zbrodnia pozostaje bezkarna. Pokrzywdzeni nie mają poczucia choćby namiastki sprawiedliwości. Ludzie wiedzą, że wśród nich chodzą zabójcy. Najgorsze jest to, że sami zabójcy żyją w poczuciu bezkarności.
Jarosław: - Ile osób liczy stowarzyszenie?
- Około dwustu.
Bławatek: - Czy może pan coś o nich powiedzieć?
- Działa tu między innymi trzech prawników, w tym profesor prawa karnego. Są też psychologowie i biegła sądowa. Liczną grupę stanowią studenci. Nie organizujemy czarnych marszów, z którymi nie wiadomo dlaczego jesteśmy kojarzeni. Marsze nic nie dają poza chwilowym hałasem.
Wprost: - Czego się spodziewacie po swojej działalności? Czy chodzi o mobilizację wymiaru sprawiedliwości, czy raczej społeczeństwa?
- Chodzi nam i o jedno, i o drugie. Myślę, że udało się nam już wylansować hasło "podmiotowość ofiary i doprowadzić do zaangażowania strażników praworządności w działania na rzecz pokrzywdzonych. Mówiliśmy o kobiecie, która dziś została zgwałcona. W Warszawie ofiary gwałtu traktuje się już zgodnie ze standardami zachodnimi. Reszta kraju przyjmie te standardy wkrótce.
Artur: - Czy w polskim prawodawstwie znów powinna się znale źć kara śmierci?
- My raczej skłaniamy się do zapewnienia pomocy pokrzywdzonym niż do interpelowania o przywrócenie czy stosowanie kary śmierci.
Dariusz: - Dlaczego politycy tyle mówią o zaostrzaniu kar, poprawie skuteczności policji, usprawnieniu aparatu sprawiedliwości, a prawie nic w tym kierunku nie robią. Czy to wszystko jest pod publiczkę, pod wyborców?
- To w istocie doskonała ?kiełbasa wyborcza?. Mam jednak nadzieję, że części polityków naprawdę zależy na zmianie obecnego złego stanu rzeczy.
Wprost: - Dziękuję państwu za rozmowę. Osoby zainteresowane działalnością stowarzyszenia mogą się z nim skontaktować, pisząc pod adresem [email protected].
Krzysztof Orszagh: - Jesteśmy zadowoleni ze współpracy, a ten pokój zawdzięczamy byłemu komendantowi stołecznemu Michałowi Otrębskiemu.
Wprost: - Akurat w tej chwili dotarła wiadomość, że ośmiu młodych ludzi zgwałciło w Szczecinie kobietę. Sprawców gwałtu zatrzymano. Panie Krzysztofie, jak pan sądzi, pewnie ich od razu wypuszczą?
- Nie... Mam nadzieję, że nie. Co prawda w starym kodeksie karnym gwałt był zbrodnią, a nowy uważa go zaledwie za występek. Pani Katarzyna Kwestarz będzie niebawem szkoliła prokuratorów w Szczecinie i wtedy pewnie spotka się z pokrzywdzoną.
Wprost: - Mówimy o spotkaniach z poszkodowanymi, o udzielaniu pomocy. Jak to wygląda w praktyce?
- Pomoc ta to porady prawne, czasami wynajmowanie adwokatów, a czasami psychoterapia. W niektórych wypadkach staramy się angażować pokrzywdzonych w działalność na rzecz innych ofiar. Pomagając innym, ludzie często sami doznają ulgi.
Wprost: - Macie, jak widzę, pieniądze na przykład na adwokatów. Jak je zdobywacie?
- Otrzymaliśmy w tym roku 30 tys. zł od Ministerstwa Sprawiedliwości, 20 tys. zł od gminy Warszawa Centrum i pewną kwotę od Fundacji Polsat. Z przykrością jednak zauważamy, że adwokaci w różnych częściach Polski są drożsi niż w Warszawie.
Wprost: - Pomówmy o celach i historii stowarzyszenia. Kim była Jolanta Brzozowska?
- Była moją asystentką, siostrą mojej żony. Zginęła w styczniu 1996 r. od wielu ciosów zadanych między innymi nożem i kijem baseballowym. Postanowiliśmy, że przynajmniej częściowo zostanie ocalona od zapomnienia. Powołaliśmy więc stowarzyszenie. Jego cele to pomoc ofiarom przestępstw i wywieranie wpływu na zmianę jakości życia prawnego w Polsce.
Wprost: - Mówi się, że sądy zwalniają zabójców. Ostatnio wydano kilka bulwersujących wyroków...
- Smucić może tylko to, że zbrodnia pozostaje bezkarna. Pokrzywdzeni nie mają poczucia choćby namiastki sprawiedliwości. Ludzie wiedzą, że wśród nich chodzą zabójcy. Najgorsze jest to, że sami zabójcy żyją w poczuciu bezkarności.
Jarosław: - Ile osób liczy stowarzyszenie?
- Około dwustu.
Bławatek: - Czy może pan coś o nich powiedzieć?
- Działa tu między innymi trzech prawników, w tym profesor prawa karnego. Są też psychologowie i biegła sądowa. Liczną grupę stanowią studenci. Nie organizujemy czarnych marszów, z którymi nie wiadomo dlaczego jesteśmy kojarzeni. Marsze nic nie dają poza chwilowym hałasem.
Wprost: - Czego się spodziewacie po swojej działalności? Czy chodzi o mobilizację wymiaru sprawiedliwości, czy raczej społeczeństwa?
- Chodzi nam i o jedno, i o drugie. Myślę, że udało się nam już wylansować hasło "podmiotowość ofiary i doprowadzić do zaangażowania strażników praworządności w działania na rzecz pokrzywdzonych. Mówiliśmy o kobiecie, która dziś została zgwałcona. W Warszawie ofiary gwałtu traktuje się już zgodnie ze standardami zachodnimi. Reszta kraju przyjmie te standardy wkrótce.
Artur: - Czy w polskim prawodawstwie znów powinna się znale źć kara śmierci?
- My raczej skłaniamy się do zapewnienia pomocy pokrzywdzonym niż do interpelowania o przywrócenie czy stosowanie kary śmierci.
Dariusz: - Dlaczego politycy tyle mówią o zaostrzaniu kar, poprawie skuteczności policji, usprawnieniu aparatu sprawiedliwości, a prawie nic w tym kierunku nie robią. Czy to wszystko jest pod publiczkę, pod wyborców?
- To w istocie doskonała ?kiełbasa wyborcza?. Mam jednak nadzieję, że części polityków naprawdę zależy na zmianie obecnego złego stanu rzeczy.
Wprost: - Dziękuję państwu za rozmowę. Osoby zainteresowane działalnością stowarzyszenia mogą się z nim skontaktować, pisząc pod adresem [email protected].
Więcej możesz przeczytać w 47/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.