Jak zostać bohaterem czasopism sensacyjnych i kolorowych magazynów kobiecych?
W Polsce mamy nie jeden, ale dwa gatunki gwiazd. Te jaśniejące na ekranach kin i telewizorów oraz te, które połyskują tylko na błyszczącym papierze kolorowych czasopism kobiecych. Są gwiazdy i "kolorówki". Bohaterami prasy sensacyjnej są przede wszystkim ci, których twórcza gwiazda już wygasła, którym nikt nie daje już ról, którzy nie wygrywają w żadnych zawodach. Czyżby twarz na okładce "Halo", "Na żywo" czy "Życia na Gorąco" była stempelkiem kończącym karierę, czy może ostatnią szansą na zaistnienie?
Krzysztof Hołowczyc mistrzem Europy został w roku 1997, gdy na listach startowych zabrakło największych nazwisk sportów rajdowych. Mistrzostwa Europy nigdy zresztą nie były najtrudniejszym sprawdzianem. Trzy lata później Hołek przegrał odbywający się na jego ziemi rodzinnej Rajd Kormorana, którego trasę powinien pokonać z zamkniętymi oczami.
- Kolejny rok i nic, wypalił się, tylko odcina kupony - stwierdzają rajdowi komentatorzy. - Ale jest odpowiedzią na zapotrzebowanie prasy popularnej: uśmiecha się jak Claudia Schiffer, jest ładny, elokwentny. Uwierzył pochlebcom, że tylko on jest w stanie poprowadzić teleturniej i głosić mowy o bezpiecznej jeździe - mówi Bogusław Koperski, ekspert sportów motorowych, publicysta "Motoru". - Mały chłopiec został zagłaskany, dziś zbliża się do końca kariery. Brak sukcesów nie stoi na przeszkodzie, aby Hołowczyc błyszczał. Jest gwiazdą "Halo", "Na żywo", "Życia na Gorąco", "Vivy!". Gwiazdy nauczają nie tylko, jak przyspieszać i hamować, ale też tego, jak się ubrać na przyjęcie i jak przyrządzić obiad dla trzech osób, nie licząc psa.
Kim jest pojawiająca się w każdym z kolorowych pism Zofia Czernicka? - Nie zadawaj takich pytań, sami mieliśmy z tym ostatnio kłopot - śmieją się dziennikarze "Halo". Pismo przygotowywało plebiscyt na ulubieńca czytelników. Przy kilku nazwiskach cała redakcja zastanawiała się, jak przedstawić "gwiazdę". Programy telewizyjne Czernickiej dawno zeszły z anteny. W archiwum TVP po dłuższych poszukiwaniach udało się odnaleźć jej nazwisko: w 1999 r. Dwójka emitowała "Świat kobiet". Dziennikarze podobny problem mieli z aktorem Wojciechem Malajkatem, jego ról już nie pamiętają. Po dłuższym zastanawianiu się przedstawiono go jako "mistrza kalamburów".
A czego konkretnie dokonała ostatnio Ewa Sałacka, na której skupione są od kilku tygodni prawie wszystkie tytuły kolorowych mediów?
- Nie mam się czym pochwalić. We wrześniu miałam rozpocząć pracę nad serialem "Klasa na obcasach" Małgosi Potockiej, ale na razie sprawa przycichła - przyznaje. Laura Łącz, inna polska gwiazda kolorowej prasy, prowadzi - jak mówi - objazdowy teatr prywatny. - Ponieważ nie ma mnie aż tak często w telewizji, nie opatrzyłam się i może dlatego ludzie chętniej przychodzą.
Wiele jest nazwisk bohaterów prasy kolorowej, których nazwisk na próżno szukalibyśmy w programach telewizji, tzw. tyłówkach znaczących produkcji filmowych czy wzmiankach prasy codziennej i kulturalnej. Na czoło wychodzą nieco już zapomniane gwiazdy, jak Dorota Kamińska, Joanna Brodzik, Agnieszka Maciąg, Renata Gabryjelska, Magdalena Stużyńska. Ta ostatnia zapracowała sobie na zdjęcie na okładce "Halo". Kim jest, dlaczego znalazła się na okładce? Bo producenci "Na dobre i na złe", serialu, w którym grała... zrezygnowali z jej udziału. Cieszy się, bo teraz ma więcej czasu na zajmowanie się domem; ostatnio sama pomalowała meble.
Etap urządzania domu ma za sobą Alicja Resich-Modlińska, swego czasu gwiazda publicznej telewizji. Przez jej dom, nazywany "rezydencją", przeszła śmietanka polskich fotografów. Dziś już się znudził - na topie jest berlińskie mieszkanie Izabeli Trojanowskiej, niegdyś całkiem niezłej piosenkarki, ocenione w wydawnictwie "Świat seriali" jako "klasyczne, ale oryginalnie". A Alicja Resich-Modlińska dociera do mas od kuchni. Wspólnie ze "znaną między innymi z serialu 'Czterdziestolatek' aktorką Joanną Kurowską" zasiadła w restauracji hotelu Sheraton, aby się delektować kuchnią śródziemnomorską. Kucharz ugościł gwiazdy for free, co uwieczniło w fotoreportażu "Na żywo". A później "popularna dziennikarka wzięła udział w turnieju deblowym kobiet Claudia Cup, dobry humor jej nie opuszczał". Nie sposób, niestety, ustalić, czy Alicja Resich-Modlińska przystąpi wreszcie w najbliższym sezonie do realizacji jakiegoś nowego programu w którejkolwiek stacji telewizyjnej.
- Polskie gwiazdy żądają dodawania określeń "znakomita, znana w świecie", "laureat prestiżowych nagród". Już nawet nie pytamy o te nagrody i role. Grunt, że mamy materiał przed konkurencją - mówi dziennikarka jednego z kolorowych pism niemieckiego koncernu H. Bauer. - Mizeria światka polskich gwiazd jest ogromna. Ale przecież nie ma tu Hollywood, nie ma arystokracji, zawodów w Ascot. Polska jest krajem peryferyjnym; europejskim, ale peryferyjnym. I takież te nasze gwiazdki, stłoczone na bardzo, bardzo krótkiej ławce - dodaje Jerzy Gonczarski, redaktor naczelny "Na żywo".
Apogeum połowów to Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach. Chcąc przetrwać, muszą tu być, świecąc choćby światłem odbitym. Dorota Stalińska strzela z łuku, Zofia Czernicka przemieszcza się w ramionach Andrzeja Mleczki, Zbigniew Zamachowski "nie rezygnuje z kąpieli, mimo kontuzji pięty", zaś Piotr Gąsowski nie ma odwagi zdjąć tekstyliów, inaczej niż Karolina Wajda. Kim jest Karolina Wajda, której "Viva!", a w ślad za nią kolejne pisma poświęcają ostatnio coraz więcej miejsca? - Jest inteligentną osobą, która ma coś do powiedzenia. Jest osobą stojącą na świeczniku, budzącą zainteresowanie - odpowiada Jacek Rakowiecki, szef "Vivy!". - Dzieci sławnych ludzi zawsze władały masową wyobraźnią. Książę William też przyciąga media. A niczym nie odbiega od młodych inteligentnych rówieśników poza jednym: urodzeniem - mówi.
Nie trzeba się wysilać w zawodowym "wyścigu szczurów". Łatwo zawładnąć polską opinią publiczną tylko dlatego, że zrzuciło się sześć (Karol Strasburger) bądź dziesięć kilogramów (Sylwia Wiśniewska) albo próbuje się trzymać wagę za wszelką cenę, również za pomocą niemodnej już w tym sezonie diety kapuścianej (Adrianna Niecko). Joanna Horodyńska stała się sławna, prezentując się ostatnio w samej bieliźnie: "łososiowych margerytkach", "zestawie różanym" i "fioletowej łączce". Jest dziennikarką polskiego MTV.
Najlepiej sprzedają się jednak śluby i rozwody, opisywanie ułomności łóżkowych byłych partnerów oraz nadawanie ojcostwa. Niedoścignionym wzorcem przedsięwzięcia medialnego wszech czasów będzie ślub Krzysztofa Ibisza w kilku wersjach i kilku terminach. Już dziś wiadomo, że listopad w kraju upłynie pod znakiem urodzin dziecka Ibisza. Mniejszą uwagę zwraca klapa prezentera w kolejnej stacji telewizyjnej. Przyjście na świat jego dziecka najpewniej przebije nagłośnione przez wszystkie kolorowe tygodniki narodziny córki Beaty Ścibakówny i Jana Englerta. O swoim "bliskim zamążpójściu" informuje dziennikarzy co chwila kolejna gwiazda. Z reguły wówczas, gdy bezskutecznie zabiega o względy producentów telewizyjnych bądź promuje swą płytę. Czasami dla wyrównania rachunków z "byłym". Edyta Górniak trafiła na okładkę "Vivy!" wówczas, gdy zdecydowała się ujawnić nie tylko, kim byli jej mężczyźni, ale i to, jacy byli.
Katarzyna Dowbor podbiła stawkę, sugerując, kogo z polskich publicystów szanuje i za co.
I po co to wszystko? Rozgłos - nawet jeżeli iluzoryczny - przekładalny jest na pieniądze. Wynagrodzenia za sesję zdjęciową lub zestaw zdjęć do domowego archiwum nie są tak wielkie (300-1200 zł), ale pomnożone przez liczbę tytułów prasowych mogą ratować domowy budżet. Zwłaszcza gdy wygasły inne źródła zarobkowania. Poza tym przy dopracowanej logistyce i kilku koncertach dziennie gwiazda prasy kolorowej może zarobić w weekend nawet 5 tys. zł. Każda z "kolorówek" chętnie też wyda tysiąc złotych w hipermarkecie, jeśli pieniądze te otrzyma od wydawcy pisma, a w zakupach towarzyszyć będzie fotoreporter. Tak jak zrobiła to Agata Młynarska, przebrana w październiku za św. Mikołaja.
- Do zaoferowania mam swoją popularność, sympatię publiczności, dobry scenariusz, pomysły - mówi o swych atutach i planach Katarzyna Dowbor, która od dawna już nie pojawiała się na ekranie (z wyjątkiem reklamy wędlin), co nie przeszkadza jej na stałe gościć w prasie kolorowej. Podobnie inni. - Przedłużam karierę sceniczną, inwestując w siebie, występując za granicą, dla Polonii - dodaje Ewa Kuklińska. - Nie gram - przyznaje Dariusz (prasa kolorowa używa zdrobnienia: Darek) Kordek. - Nie grając przed kamerami, marnuję swój talent. A poza tym dorosłem już do ról głównych - dodaje z urokiem.
- Muszą walczyć, tak jak my walczymy o czytelników - mówi dziennikarka "Na żywo". - Wiele z nich wypadło już z teatru, kina, telewizji. Dopóki jednak przychodzą do nas, oferując zdjęcia mogące uchodzić za "rozwodowe", dopóty żyją w zbiorowej wyobraźni - dodaje dziennikarz "Życia na Gorąco".
Hanna Bakuła konstatuje:
- Nikogo nie interesuje kilkudziesięcioletnia aktorka z bagażem doświadczeń. Nie liczy się już talent i inteligencja. Skoro eksgwiazda nie wywołuje skandalu, nie urządza spektakularnych przyjęć, bo nie jest aż tak bogata, nie ma powodu, dla którego miałaby być jeszcze popularna - dodaje.
Jarosław Jakimowicz wziął przykład z Jacka Wszoły i buduje sieć sklepów. Krzysztof Kolberger sygnował swym nazwiskiem kreacje sukni. Bohdan Łazuka wsparł Krajową Partię Emerytów i Rencistów. Wypromowane nazwisko staje się niczym brand name, podobnie jak IBM czy Coca-Cola. Ale w przeciwieństwie do znanych marek jest coraz częściej rozmieniane na drobne. - Włączam telewizor, radio, biorę do ręki gazetę... Naprawdę boję się otworzyć puszkę z sardynkami, żeby nie wyskoczył z niej "rajdowy Mistrz Europy" - śmieje się Bogusław Koperski. Gwiazda i jej otoczenie wie, że wystarczy chwila przerwy, brak choćby najmniejszego zawirowania czy nieobecność podczas transmitowanej przez telewizję gali arabów na Torze Wyścigów Konnych (gwiazdą był tu ostatnio właśnie Krzysztof Hołowczyc) lub Turnieju Golfowego o Puchar Johnnie Walkera (Przemysław Saleta prezentował tam letnie kapelusze), a już wypada się z obiegu. I wówczas pojawiają się pytania: "kim on jest?".
- Nie namówię Henryka Mikołaja Góreckiego ani Andrzeja Żuławskiego na zwierzenia osobiste. Zresztą nie jestem przekonany, czy mój czytelnik do końca wie, kto to jest - odpowiada dziennikarz "Halo". - 90 proc. czytelników nie rozumie prognozy pogody, chce żyć przeżutą papką i - co wynika z badań - wcale nie oczekuje od nas poziomu tygodnika "Paris Match" - odpowiada Jerzy Gonczarski z "Na żywo". A może to kwestia dziennikarzy, którym łatwiej jest odgrzewać stare gwiazdy, podane na patelni, niż zbierać informacje o naprawdę sławnych ludziach, nawet jeżeli sobie tego nie życzą. No cóż, "kolorowe dziennikarstwo" też wymaga pasji.
Krzysztof Hołowczyc mistrzem Europy został w roku 1997, gdy na listach startowych zabrakło największych nazwisk sportów rajdowych. Mistrzostwa Europy nigdy zresztą nie były najtrudniejszym sprawdzianem. Trzy lata później Hołek przegrał odbywający się na jego ziemi rodzinnej Rajd Kormorana, którego trasę powinien pokonać z zamkniętymi oczami.
- Kolejny rok i nic, wypalił się, tylko odcina kupony - stwierdzają rajdowi komentatorzy. - Ale jest odpowiedzią na zapotrzebowanie prasy popularnej: uśmiecha się jak Claudia Schiffer, jest ładny, elokwentny. Uwierzył pochlebcom, że tylko on jest w stanie poprowadzić teleturniej i głosić mowy o bezpiecznej jeździe - mówi Bogusław Koperski, ekspert sportów motorowych, publicysta "Motoru". - Mały chłopiec został zagłaskany, dziś zbliża się do końca kariery. Brak sukcesów nie stoi na przeszkodzie, aby Hołowczyc błyszczał. Jest gwiazdą "Halo", "Na żywo", "Życia na Gorąco", "Vivy!". Gwiazdy nauczają nie tylko, jak przyspieszać i hamować, ale też tego, jak się ubrać na przyjęcie i jak przyrządzić obiad dla trzech osób, nie licząc psa.
Kim jest pojawiająca się w każdym z kolorowych pism Zofia Czernicka? - Nie zadawaj takich pytań, sami mieliśmy z tym ostatnio kłopot - śmieją się dziennikarze "Halo". Pismo przygotowywało plebiscyt na ulubieńca czytelników. Przy kilku nazwiskach cała redakcja zastanawiała się, jak przedstawić "gwiazdę". Programy telewizyjne Czernickiej dawno zeszły z anteny. W archiwum TVP po dłuższych poszukiwaniach udało się odnaleźć jej nazwisko: w 1999 r. Dwójka emitowała "Świat kobiet". Dziennikarze podobny problem mieli z aktorem Wojciechem Malajkatem, jego ról już nie pamiętają. Po dłuższym zastanawianiu się przedstawiono go jako "mistrza kalamburów".
A czego konkretnie dokonała ostatnio Ewa Sałacka, na której skupione są od kilku tygodni prawie wszystkie tytuły kolorowych mediów?
- Nie mam się czym pochwalić. We wrześniu miałam rozpocząć pracę nad serialem "Klasa na obcasach" Małgosi Potockiej, ale na razie sprawa przycichła - przyznaje. Laura Łącz, inna polska gwiazda kolorowej prasy, prowadzi - jak mówi - objazdowy teatr prywatny. - Ponieważ nie ma mnie aż tak często w telewizji, nie opatrzyłam się i może dlatego ludzie chętniej przychodzą.
Wiele jest nazwisk bohaterów prasy kolorowej, których nazwisk na próżno szukalibyśmy w programach telewizji, tzw. tyłówkach znaczących produkcji filmowych czy wzmiankach prasy codziennej i kulturalnej. Na czoło wychodzą nieco już zapomniane gwiazdy, jak Dorota Kamińska, Joanna Brodzik, Agnieszka Maciąg, Renata Gabryjelska, Magdalena Stużyńska. Ta ostatnia zapracowała sobie na zdjęcie na okładce "Halo". Kim jest, dlaczego znalazła się na okładce? Bo producenci "Na dobre i na złe", serialu, w którym grała... zrezygnowali z jej udziału. Cieszy się, bo teraz ma więcej czasu na zajmowanie się domem; ostatnio sama pomalowała meble.
Etap urządzania domu ma za sobą Alicja Resich-Modlińska, swego czasu gwiazda publicznej telewizji. Przez jej dom, nazywany "rezydencją", przeszła śmietanka polskich fotografów. Dziś już się znudził - na topie jest berlińskie mieszkanie Izabeli Trojanowskiej, niegdyś całkiem niezłej piosenkarki, ocenione w wydawnictwie "Świat seriali" jako "klasyczne, ale oryginalnie". A Alicja Resich-Modlińska dociera do mas od kuchni. Wspólnie ze "znaną między innymi z serialu 'Czterdziestolatek' aktorką Joanną Kurowską" zasiadła w restauracji hotelu Sheraton, aby się delektować kuchnią śródziemnomorską. Kucharz ugościł gwiazdy for free, co uwieczniło w fotoreportażu "Na żywo". A później "popularna dziennikarka wzięła udział w turnieju deblowym kobiet Claudia Cup, dobry humor jej nie opuszczał". Nie sposób, niestety, ustalić, czy Alicja Resich-Modlińska przystąpi wreszcie w najbliższym sezonie do realizacji jakiegoś nowego programu w którejkolwiek stacji telewizyjnej.
- Polskie gwiazdy żądają dodawania określeń "znakomita, znana w świecie", "laureat prestiżowych nagród". Już nawet nie pytamy o te nagrody i role. Grunt, że mamy materiał przed konkurencją - mówi dziennikarka jednego z kolorowych pism niemieckiego koncernu H. Bauer. - Mizeria światka polskich gwiazd jest ogromna. Ale przecież nie ma tu Hollywood, nie ma arystokracji, zawodów w Ascot. Polska jest krajem peryferyjnym; europejskim, ale peryferyjnym. I takież te nasze gwiazdki, stłoczone na bardzo, bardzo krótkiej ławce - dodaje Jerzy Gonczarski, redaktor naczelny "Na żywo".
Apogeum połowów to Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach. Chcąc przetrwać, muszą tu być, świecąc choćby światłem odbitym. Dorota Stalińska strzela z łuku, Zofia Czernicka przemieszcza się w ramionach Andrzeja Mleczki, Zbigniew Zamachowski "nie rezygnuje z kąpieli, mimo kontuzji pięty", zaś Piotr Gąsowski nie ma odwagi zdjąć tekstyliów, inaczej niż Karolina Wajda. Kim jest Karolina Wajda, której "Viva!", a w ślad za nią kolejne pisma poświęcają ostatnio coraz więcej miejsca? - Jest inteligentną osobą, która ma coś do powiedzenia. Jest osobą stojącą na świeczniku, budzącą zainteresowanie - odpowiada Jacek Rakowiecki, szef "Vivy!". - Dzieci sławnych ludzi zawsze władały masową wyobraźnią. Książę William też przyciąga media. A niczym nie odbiega od młodych inteligentnych rówieśników poza jednym: urodzeniem - mówi.
Nie trzeba się wysilać w zawodowym "wyścigu szczurów". Łatwo zawładnąć polską opinią publiczną tylko dlatego, że zrzuciło się sześć (Karol Strasburger) bądź dziesięć kilogramów (Sylwia Wiśniewska) albo próbuje się trzymać wagę za wszelką cenę, również za pomocą niemodnej już w tym sezonie diety kapuścianej (Adrianna Niecko). Joanna Horodyńska stała się sławna, prezentując się ostatnio w samej bieliźnie: "łososiowych margerytkach", "zestawie różanym" i "fioletowej łączce". Jest dziennikarką polskiego MTV.
Najlepiej sprzedają się jednak śluby i rozwody, opisywanie ułomności łóżkowych byłych partnerów oraz nadawanie ojcostwa. Niedoścignionym wzorcem przedsięwzięcia medialnego wszech czasów będzie ślub Krzysztofa Ibisza w kilku wersjach i kilku terminach. Już dziś wiadomo, że listopad w kraju upłynie pod znakiem urodzin dziecka Ibisza. Mniejszą uwagę zwraca klapa prezentera w kolejnej stacji telewizyjnej. Przyjście na świat jego dziecka najpewniej przebije nagłośnione przez wszystkie kolorowe tygodniki narodziny córki Beaty Ścibakówny i Jana Englerta. O swoim "bliskim zamążpójściu" informuje dziennikarzy co chwila kolejna gwiazda. Z reguły wówczas, gdy bezskutecznie zabiega o względy producentów telewizyjnych bądź promuje swą płytę. Czasami dla wyrównania rachunków z "byłym". Edyta Górniak trafiła na okładkę "Vivy!" wówczas, gdy zdecydowała się ujawnić nie tylko, kim byli jej mężczyźni, ale i to, jacy byli.
Katarzyna Dowbor podbiła stawkę, sugerując, kogo z polskich publicystów szanuje i za co.
I po co to wszystko? Rozgłos - nawet jeżeli iluzoryczny - przekładalny jest na pieniądze. Wynagrodzenia za sesję zdjęciową lub zestaw zdjęć do domowego archiwum nie są tak wielkie (300-1200 zł), ale pomnożone przez liczbę tytułów prasowych mogą ratować domowy budżet. Zwłaszcza gdy wygasły inne źródła zarobkowania. Poza tym przy dopracowanej logistyce i kilku koncertach dziennie gwiazda prasy kolorowej może zarobić w weekend nawet 5 tys. zł. Każda z "kolorówek" chętnie też wyda tysiąc złotych w hipermarkecie, jeśli pieniądze te otrzyma od wydawcy pisma, a w zakupach towarzyszyć będzie fotoreporter. Tak jak zrobiła to Agata Młynarska, przebrana w październiku za św. Mikołaja.
- Do zaoferowania mam swoją popularność, sympatię publiczności, dobry scenariusz, pomysły - mówi o swych atutach i planach Katarzyna Dowbor, która od dawna już nie pojawiała się na ekranie (z wyjątkiem reklamy wędlin), co nie przeszkadza jej na stałe gościć w prasie kolorowej. Podobnie inni. - Przedłużam karierę sceniczną, inwestując w siebie, występując za granicą, dla Polonii - dodaje Ewa Kuklińska. - Nie gram - przyznaje Dariusz (prasa kolorowa używa zdrobnienia: Darek) Kordek. - Nie grając przed kamerami, marnuję swój talent. A poza tym dorosłem już do ról głównych - dodaje z urokiem.
- Muszą walczyć, tak jak my walczymy o czytelników - mówi dziennikarka "Na żywo". - Wiele z nich wypadło już z teatru, kina, telewizji. Dopóki jednak przychodzą do nas, oferując zdjęcia mogące uchodzić za "rozwodowe", dopóty żyją w zbiorowej wyobraźni - dodaje dziennikarz "Życia na Gorąco".
Hanna Bakuła konstatuje:
- Nikogo nie interesuje kilkudziesięcioletnia aktorka z bagażem doświadczeń. Nie liczy się już talent i inteligencja. Skoro eksgwiazda nie wywołuje skandalu, nie urządza spektakularnych przyjęć, bo nie jest aż tak bogata, nie ma powodu, dla którego miałaby być jeszcze popularna - dodaje.
Jarosław Jakimowicz wziął przykład z Jacka Wszoły i buduje sieć sklepów. Krzysztof Kolberger sygnował swym nazwiskiem kreacje sukni. Bohdan Łazuka wsparł Krajową Partię Emerytów i Rencistów. Wypromowane nazwisko staje się niczym brand name, podobnie jak IBM czy Coca-Cola. Ale w przeciwieństwie do znanych marek jest coraz częściej rozmieniane na drobne. - Włączam telewizor, radio, biorę do ręki gazetę... Naprawdę boję się otworzyć puszkę z sardynkami, żeby nie wyskoczył z niej "rajdowy Mistrz Europy" - śmieje się Bogusław Koperski. Gwiazda i jej otoczenie wie, że wystarczy chwila przerwy, brak choćby najmniejszego zawirowania czy nieobecność podczas transmitowanej przez telewizję gali arabów na Torze Wyścigów Konnych (gwiazdą był tu ostatnio właśnie Krzysztof Hołowczyc) lub Turnieju Golfowego o Puchar Johnnie Walkera (Przemysław Saleta prezentował tam letnie kapelusze), a już wypada się z obiegu. I wówczas pojawiają się pytania: "kim on jest?".
- Nie namówię Henryka Mikołaja Góreckiego ani Andrzeja Żuławskiego na zwierzenia osobiste. Zresztą nie jestem przekonany, czy mój czytelnik do końca wie, kto to jest - odpowiada dziennikarz "Halo". - 90 proc. czytelników nie rozumie prognozy pogody, chce żyć przeżutą papką i - co wynika z badań - wcale nie oczekuje od nas poziomu tygodnika "Paris Match" - odpowiada Jerzy Gonczarski z "Na żywo". A może to kwestia dziennikarzy, którym łatwiej jest odgrzewać stare gwiazdy, podane na patelni, niż zbierać informacje o naprawdę sławnych ludziach, nawet jeżeli sobie tego nie życzą. No cóż, "kolorowe dziennikarstwo" też wymaga pasji.
Więcej możesz przeczytać w 36/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.