Życie na krawędzi

Życie na krawędzi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co czwarty młody Polak uważa mocne życie za jedyną wartość nadającą sens codzienności
Życie bez mocnych wrażeń to życie bez sensu - uważa co czwarty młody Polak. Będziemy żyć krótko i pięknie - stwierdzają bez wahania licealiści badani przez socjologów z Uniwersytetu Warszawskiego. Najchętniej każdy dzień spędzaliby jak uzależnieni od adrenaliny bohaterowie głośnego filmu "Na fali" ("Point Break") z Patrickiem Swayze w roli głównej. Rano grupa w maskach amerykańskich prezydentów napada na bank, w południe w towarzystwie ostrych kobiet uprawia surfing na sztormowych falach, wieczorem skacze z samolotu, otwierając spadochrony tuż nad ziemią. W Polsce drogie i ekskluzywne sporty ekstremalne nie są aż tak popularne wśród młodzieży jak niebezpieczne wyczyny na co dzień. Nie wymagają one specjalnych umiejętności ani sprzętu. Niektórzy szukają niebezpieczeństw, chcą żyć na krawędzi. Uciekają od stabilizacji, schematów. Dla wielu polskich desperados mottem stał się refren alternatywnego przeboju: "Żyj szybko, kochaj mocno i umieraj młodo".
Każde pokolenie musi choć raz zwariować. Na punkcie taniego wina i prywatek przy gramofonie, na punkcie muzyki, ruchów ekologiczno-pacyfistycznych, anarchii czy rewolucyjnych przemian społecznych. Dziś młodzi dysponują podrasowanymi samochodami i szybkimi motocyklami. Spora część polskiej młodzieży dosiadła narowistego konia i ma wrażenie, że panuje nad sytuacją. Prawda jest jednak taka, że zagraża otoczeniu i sobie. Na głównych ulicach dużych miastach regularnie urządzane są motocyklowe "czasówki" - wyścigi w biciu rekordów szybkości . Grupy poruszające się na sportowych motocyklach nazywa się nawet dawcami nerek: co roku podczas jazdy ginie kilkaset osób w wieku 15-30 lat, a kilka tysięcy odnosi rany. Przyczyną 60 proc. wypadków jest brawura.
Młodsi, których jeszcze nie stać na własne konie mechaniczne, grają w "śpiących policjantów". Reguły są proste: uczestnicy zabawy kładą się na drodze i przegrywa ten, kto pierwszy wystraszy się nadjeżdżającego samochodu. Na jednym ze śląskich osiedli uczniowie technikum rozpisali nawet konkurs na mistrza wakacji w tej konkurencji. Latem praktykowane są też skoki z jadących pociągów lub wsiadanie "na Cybulskiego" (w ostatniej chwili i do ostatniego wagonu). Jedna z grup ćwiczyła ekstremalne wychylanie się z przedziału. Grę przerwano dopiero wówczas, gdy jednemu z uczestników semafor roztrzaskał głowę.
Na Mazury dotarła moda na skutery wodne i rejsy dużymi jachtami motorowymi z potężnej mocy silnikami. Wyścigi organizowane są na kanałach łączących jeziora głównego szlaku i między popularnymi przystaniami. W sierpniu motorówka zderzyła się ze skuterem na jeziorze Tałty. Jedna osoba zmarła.
- Według najnowszych badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego, 25 proc. młodych Polaków uważa mocne życie za jedyną wartość nadającą życiu sens - mówi prof. Hanna Świda-Ziemba z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych. - Życie szybkie, pełne emocji i niebezpieczeństwa stało się większą wartością niż dostatek, zawodowy sukces czy miłość. Sens życia kojarzy się z dobrobytem niespełna 16 proc. badanych, z sukcesem - co dziesiątej osobie, a z miłością - 22 proc. ankietowanych. Mocna, szybka, przeważnie beztroska codzienność awansowała na pierwsze miejsce na młodzieżowej liście przebojów. "Nienawidzę szablonów, etykiet, zachowań społecznie pożądanych. Moje życie musi być intensywne, nawet jeśli okaże się trudne i niebezpieczne" - wyznał jeden z licealistów.
- Dzięki elektronicznej rewolucji świat się skurczył, ale też pokazał, jak wiele jest do zobaczenia, przeżycia i zrobienia. Jednocześnie w młodych głowach zakiełkowała myśl: "I tak nie wszystko jest dla mnie i nie na wszystko będzie mnie stać". Wizja świata jako wielkiej studni zachęca, by wcisnąć pedał gazu, wzmaga tempo konsumpcji wrażeń. Dla sporej grupy młodych życie przestaje być wartością samą w sobie, a zaczyna być instrumentem do poszukiwania doznań - mówi prof. Aldona Jawłowska. - Kultura indywidualistyczna zaczyna prowadzić do kultu silnych przeżyć - dodaje prof. Hanna Świda-Ziemba. - Dla sporej grupy młodzieży życie może być ryzykowne, nawet złe, byleby tylko było naprawdę mocne i ani przez chwilę nie pachniało nudą.
Brawurowa jazda polskich rowerzystów - jak wynika z policyjnych statystyk - i traktowanie przez nich jezdni jak toru przeszkód prowadzi do zwiększania się z roku na rok liczby wypadków. Ich sprawcami są głównie osoby, które nie ukończyły 21. roku życia. Nie nudzą się też kierowcy samochodów, którzy po zmroku organizują uliczne konkursy. Szybka jazda i należące do rarytasów ucieczki przed radiowozami nie są już tylko domeną gangów i złodziei samochodów. Coraz droższymi i szybszymi autami szaleją, odreagowują lub sprawdzają refleks młodzi przedsiębiorcy, pracownicy agencji reklamowych, menedżerowie. Latem uliczne rajdy organizowane były na głównej ulicy Łeby. W Warszawie odcinki specjalne znajdują się na Woli i słynącej z dobrych warunków do szybkiej jazdy ulicy Karowej. W Łodzi popularna jest ulica Piotrkowska, w Krakowie nocne zmagania najczęściej odbywają się w Woli Justowskiej, wzdłuż rzeczki Rudawy, we Wrocławiu - na Wzgórzu Andersa (widowiskowe etapy górskie). W celu spotęgowania emocji samozwańcza komisja sędziowska i zawodnicy gotowi są rozlać olej na zakręcie lub ścigać się nawet o kilkanaście tysięcy złotych. Normą są wypady po zażyciu narkotyków, najczęściej pobudzających (amfetaminy i kokainy). Policja wobec takich kierowców jest bezradna, gdyż sprawnie posługuje się jedynie alkomatem. Narkomana za kierownicą przeważnie rozpoznaje na oko. Na tej podstawie nie może jednak ani zatrzymać rajdowca, ani skierować sprawy do kolegium.
Dużą grupę desperatów stanowią młodzi jeźdźcy wracający z imprez. W Słupskiem czerwone bmw gnało z taką prędkością, że po uderzeniu w dom trudno było rozpoznać markę auta. Zginęło pięć osób w wieku od 19 do 23 lat. W okolicach Ustki powrót z dyskoteki zakończył się śmiercią czworga młodych ludzi. W aucie były butelki po alkoholu. W lipcu na Mazowszu czołowo zderzyły się dwa samochody, których pasażerowie wracali z różnych imprez - trzy osoby zginęły, wszyscy uczestnicy wypadku mieli 22-25 lat. W tym samym czasie na Mazurach dwóch nastolatków organizowało rajd motocyklem bez kasków. Wpadli w poślizg i uderzyli w ogrodzenie domu - obaj zginęli. Kierowcy, którzy nie ukończyli 24. roku życia, stanowią zaledwie 12 proc. użytkowników dróg, powodują jednak niemal 30 proc. wypadków.
Młody kierowca w samochodzie - według badań Amerykanów - jest najrozsądniejszy, gdy jedzie sam. Wraz ze wzrostem liczby zaprzyjaźnionych pasażerów szanse na przeżycie podróżnych maleją. Jeśli nastolatek zabiera jedną osobę, jego szanse na bezpieczne dotarcie do celu spadają o 39 proc. Gdy jedzie z dwiema osobami - ryzykuje podwójnie. Obecność rówieśników zachęca do brawury, udowodnienia, że tempo i mocne wrażenia są mu bliskie.
Sporą część młodych Polaków dotknął syndrom tak zwanego bolesnego doznawania nudy. Są zdezorientowani, gubią się w powszechnej atmosferze zaniku systemu wartości, rozpaczliwie szukają poczucia, że żyją i że życie ma sens. Obserwujemy paniczną ucieczkę od niejasności celów życiowych - powtarzają socjologowie. Część z nich zwraca się do Kościoła, część - do alternatywnych ruchów religijnych, spora grupa wybiera skrajne ryzyko. Organizują wielodniowe spożywanie alkoholu, przypominające raczej rywalizację niż uzależnienie, decydują się na przypadkowy seks bez zabezpieczenia, wspinaczkę bez asekuracji, jazdę bez trzymanki, skoki na linie czy ostatnio okazjonalne przyjmowanie narkotyków. 

Więcej możesz przeczytać w 37/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: