Constans

Każdy nowy zarząd telewizji publicznej za punkt honoru uważa wprowadzenie w swoim przedsiębiorstwie jakichś zmian, szumnie nazywanych reformą. Zmiany dotyczą przeważnie tzw. ramówki, na przykład "Panorama" z 18.00 przełożona zostaje na 18.30 lub odwrotnie, "Ojczyzna-polszczyzna" z poniedziałku na środę itp., itd...

"Reforma" często dotyczy nazewnictwa. Wydział skupiający operatorów kamer oraz realizatorów wizji, światła i dźwięku zwał się Wydziałem Realizacji TV, w czasie kolejnych etapów "reformy" istniał w niezmienionym kształcie jako Gospodarstwo Pomocnicze, na chwilę wrócił do nazwy Wydział Realizacji, by stać się w końcu Agencją Realizacji. Nie wiem, jak obecnie nazywana jest na Woronicza sprzątaczka, ale jeszcze niedawno figurowała ona na liście płac jako konserwator powierzchni płaskich.

Duże pole do popisu daje "reformatorom" przepustka. Najpierw była to legitymacja (rodzaj książeczki), potem przypominała kartę kredytową z paskiem magnetycznym (można nią było zapłacić w stołówce) i komputerowym zdjęciem. Kolejny prezes zmienił przepustkę (ciekawe, co stało się z komputerem i całym systemem czytników kart przy wejściach) i obecnie jest to laminowany kartonik ze zdjęciem (przepustka osobista) i bez zdjęcia (wjazd na parking).

Ale jest w publicznej telewizji jedna rzecz niezmienna. Otóż przepustka ważna jest do końca roku. Tymczasem od dziesięciu lat nie zdarzyło się, aby zdążono wydać nowe dokumenty przed upływem terminu. W tym roku również przepustki parkingowe wydane zostały dopiero w lutym, a na osobiste pracownicy TVP czekają nadal. Na szczęście strażnicy są pobłażliwi, rozpoznają większość wchodzących i wpuszczają ich do pracy. Zresztą mają co innego na głowie - oglądają telewizję. A cóż oglądają? Otóż ochroniarze TVP SA na ustawionych przy wejściu do gmachu na Woronicza monitorach oglądają od kilku lat na okrągło telewizję Polsat.