Kiedy 3 października 1997 r. TVN rozpoczynała nadawanie swojego programu, w paśmie wieczornym znalazły się dwa niewątpliwe hity kinowe. Widzowie obejrzeli wówczas "Wybuch" z Jeffem Bridgesem i Tommy Lee Jonesem oraz "Leona zawodowca" Luca Bessona z Jeanem Reno w roli głównej.
Od razu jasne było, że pojawiła się stacja telewizyjna, która chce dostarczać dobrego repertuaru dla miłośników kina. Tego dnia inne stacje zamieściły w swych ramówkach równie interesujące propozycje, narażając widzów na trudne, często niemożliwe wybory. Era zippowania, jak slangowo określa się korzystanie przez widza z telewizyjnego pilota, stała się w III Rzeczypospolitej faktem. A był to dopiero początek wojny o widza.
Filmy, które znamy z repertuaru kinowego, dostępne w wypożyczalniach, to wciąż sprawdzona, choć konwencjonalna broń masowego rażenia w potyczkach telewizyjnych. Tytuł z gwiazdorską obsadą, lekko sensacyjną lub komediową fabułą, sławny czy to przez efekty specjalne, czy dramatyczną akcję, jest pewnikiem w batalii o widownię. Gromadzi milionową publiczność częściej niż inne pozycje telewizyjnego repertuaru. Oczywiście, wielkość widowni zależy od wielu czynników (kalendarz, pogoda, pora roku, program konkurencji), najczęściej jednak - gdy tytuł umieszczony jest w odpowiednim paśmie, znanym już widzowi, gdy poparty jest profesjonalną autopromocją - jego emisja daje stacji bardzo dobre wyniki. Ostatnim sukcesem TVN była na przykład "Akademia policyjna IV". Film znany, emitowany nie po raz pierwszy, obejrzało 12,3 proc. widzów (czyli niemal 4 mln osób!), podczas gdy najeżona nazwiskami wielkich gwiazd hollywoodzka superprodukcja "Marsjanie atakują" miała 9,6 proc. widzów (3,5 mln), a ciekawszy, bardziej znany z historii najnowszej kina "Pluton" Oliviera Stonea wybrało na wtorkowy wieczór nieco ponad półtora miliona widzów. Ważny film Stonea - nagrodzony trzema Oscarami, ze znakomitymi scenami walki w dżungli, ze świetnymi kreacjami Charliego Sheena, Toma Berengera i Willema Dafoe - zechciało obejrzeć mniej ludzi niż "oklepaną" "Akademię policyjną". Paradoks? Nie, fakt. Fakt telewizyjny. Film o wojnie w Wietnamie wzbudza zainteresowanie mniejszej liczby widzów niż komedia o niewydarzonych policjantach. Dzieje się tak dlatego, że tematyka wojenno-rozliczeniowa, jaką film Stonea podejmuje, ciekawi wybranych. Dowcipy i gagi z głupim policjantem śmieszą prawie każdego. Oglądanie trudnego "Plutonu" wieczorem w telewizji wymaga wysiłku, podczas gdy "Akademia policyjna" to czysta, nieskomplikowana, łatwa w odbiorze rozrywka. Z porównania tylko tych dwóch tytułów wynika spora wiedza o widzu kina w telewizji. Widz kina w sali kinematografu jest inny. Te same tytuły w dystrybucji kinowej dają zupełnie inne wyniki: "Pluton" cieszył się sporym powodzeniem w połowie lat 80., "Akademia policyjna" z numerem czwartym pojawiła się od razu na kasetach wideo - w kinach nie miałaby szans.
Dlatego w tradycyjnym wtorkowym TVN-owskim paśmie filmowym "Superkino" najczęściej pojawiają się amerykańskie produkcje telewizyjne. Zwykle są to proste, sensacyjne fabułki, zrealizowane na wysokim poziomie, lecz tradycyjnie i bez udziwnień. Ich zaletą jest to, że rys psychologiczny postaci nie jest zbytnio pogłębiony, a stosunki między bohaterami przedstawione są w sposób klarowny i oczywisty. Są to realizacje nowe, nigdzie jeszcze w Polsce nie wyświetlane i także z tego powodu powinny zainteresować amatora dobrego filmu. Oczywiście, nie zabraknie atrakcji prawdziwie dużego formatu. Niebawem pojawią się więc "Thelma i Louise", "F/X 2", a w kwietniu absolutny hit - polska premiera telewizyjna "Tajemnic Los Angeles" (Kim Basinger, Danny de Vitto, Kevin Spacey i 9 nominacji do Oscara w 1998 r.). Najlepsze filmy pod względem kasowym, tytuły o najwyższej cenie za emisję telewizyjną pojawiają się w TVN w piątkowe wieczory. Jesienią ubiegłego roku oglądaliśmy "Egzekutora" z Arnoldem Schwarzeneggerem i "Krytyczną decyzję" ze Stevenem Seagalem - oba tytuły cieszyły się sporym powodzeniem. W piątkowe wieczory gromadzą się przed telewizorami mężczyźni i do nich głównie skierowana jest filmowa oferta. Solidne kino akcji, kryminalne intrygi, mocne postacie, twardzi mężczyźni. Wiosną panowie będą mogli zatem obejrzeć trzy filmy z serii "Kickboxer", "Zabójców" z Sylvestrem Stallone i Antonio Banderasem, "Długi pocałunek na dobranoc" z Geeną Davies i Samuelem L. Jacksonem czy prezentowaną po raz pierwszy w telewizji od czasu premiery na festiwalu w Cannes dwa lata temu "Władzę absolutną" z Clintem Eastwoodem i Geneem Hackmanem. Telewizyjne filmy emitowane w sobotni wieczór (tuż po "Milionerach", czyli czas na relaks) to z kolei fabularna sensacja. TVN prezentuje w tym czasie wyłącznie produkcje nowe i rzetelnie wykonane. To filmy, które ludzie lubią oglądać; są przewidywalne, czytelne, z niewyrafinowanym podziałem na dobro i zło. Cechy te decydują o ich dobrym odbiorze - widz cały czas jest wszechwiedzącym obserwatorem akcji, nie uczestniczy, ale wie co, kto, kiedy. Nawet więcej: jest mądrzejszy od bohaterów uwikłanych w sensacyjną intrygę. Stare kino ma wciąż swoich zagorzałych zwolenników. Nie są oni najliczniejsi, ale nie wolno ich ignorować. Stare kino to klasyka z Ameryki: melodramaty, westerny, komedie sytuacyjne. Od marca przystojni panowie w nienagannie skrojonych garniturach i piękne panie w wyszukanych kapeluszach gościć będą na antenie TVN w sobotnie popołudnie o godzinie 14.30. W sposób naturalny czasem na dziecięce kino familijne jest niedziela. O 10.00 dzieci oglądają swoje filmy. To tytuły, które znalazłyby się w kinach na tzw. porankach. O 14.30 - po obiedzie - program telewizji TVN oferuje kino rodzinne, które może zgromadzić przed ekranem najszersze grono odbiorców, czyli kino dla dorosłych i dla dzieci. Wbrew pozorom, dobór tytułów nie jest łatwy, ale kąsek do wzięcia bardzo łakomy. Wiadomo bowiem, że w Polsce w niedzielne popołudnia telewizja jest oglądana przez największą rzeszę rodaków. W całym opisanym układzie ramowym programu telewizji TVN miejsce na kino ambitne, autorskie, oferujące często ciekawe adaptacje literackie, znalazło się w niedzielny późny wieczór. O 23.00 mogliśmy ostatnio obejrzeć słynnego "Figuranta" Martina Ritta, pojawiają się tutaj filmy Woodyego Allena czy - niebawem - najnowsza adaptacja powieści Johna Steinbecka "Myszy i ludzie" z Johnem Malkovichem w roli głównej. Dobre i to. Lepiej przecież późno niż wcale.
Filmy, które znamy z repertuaru kinowego, dostępne w wypożyczalniach, to wciąż sprawdzona, choć konwencjonalna broń masowego rażenia w potyczkach telewizyjnych. Tytuł z gwiazdorską obsadą, lekko sensacyjną lub komediową fabułą, sławny czy to przez efekty specjalne, czy dramatyczną akcję, jest pewnikiem w batalii o widownię. Gromadzi milionową publiczność częściej niż inne pozycje telewizyjnego repertuaru. Oczywiście, wielkość widowni zależy od wielu czynników (kalendarz, pogoda, pora roku, program konkurencji), najczęściej jednak - gdy tytuł umieszczony jest w odpowiednim paśmie, znanym już widzowi, gdy poparty jest profesjonalną autopromocją - jego emisja daje stacji bardzo dobre wyniki. Ostatnim sukcesem TVN była na przykład "Akademia policyjna IV". Film znany, emitowany nie po raz pierwszy, obejrzało 12,3 proc. widzów (czyli niemal 4 mln osób!), podczas gdy najeżona nazwiskami wielkich gwiazd hollywoodzka superprodukcja "Marsjanie atakują" miała 9,6 proc. widzów (3,5 mln), a ciekawszy, bardziej znany z historii najnowszej kina "Pluton" Oliviera Stonea wybrało na wtorkowy wieczór nieco ponad półtora miliona widzów. Ważny film Stonea - nagrodzony trzema Oscarami, ze znakomitymi scenami walki w dżungli, ze świetnymi kreacjami Charliego Sheena, Toma Berengera i Willema Dafoe - zechciało obejrzeć mniej ludzi niż "oklepaną" "Akademię policyjną". Paradoks? Nie, fakt. Fakt telewizyjny. Film o wojnie w Wietnamie wzbudza zainteresowanie mniejszej liczby widzów niż komedia o niewydarzonych policjantach. Dzieje się tak dlatego, że tematyka wojenno-rozliczeniowa, jaką film Stonea podejmuje, ciekawi wybranych. Dowcipy i gagi z głupim policjantem śmieszą prawie każdego. Oglądanie trudnego "Plutonu" wieczorem w telewizji wymaga wysiłku, podczas gdy "Akademia policyjna" to czysta, nieskomplikowana, łatwa w odbiorze rozrywka. Z porównania tylko tych dwóch tytułów wynika spora wiedza o widzu kina w telewizji. Widz kina w sali kinematografu jest inny. Te same tytuły w dystrybucji kinowej dają zupełnie inne wyniki: "Pluton" cieszył się sporym powodzeniem w połowie lat 80., "Akademia policyjna" z numerem czwartym pojawiła się od razu na kasetach wideo - w kinach nie miałaby szans.
Dlatego w tradycyjnym wtorkowym TVN-owskim paśmie filmowym "Superkino" najczęściej pojawiają się amerykańskie produkcje telewizyjne. Zwykle są to proste, sensacyjne fabułki, zrealizowane na wysokim poziomie, lecz tradycyjnie i bez udziwnień. Ich zaletą jest to, że rys psychologiczny postaci nie jest zbytnio pogłębiony, a stosunki między bohaterami przedstawione są w sposób klarowny i oczywisty. Są to realizacje nowe, nigdzie jeszcze w Polsce nie wyświetlane i także z tego powodu powinny zainteresować amatora dobrego filmu. Oczywiście, nie zabraknie atrakcji prawdziwie dużego formatu. Niebawem pojawią się więc "Thelma i Louise", "F/X 2", a w kwietniu absolutny hit - polska premiera telewizyjna "Tajemnic Los Angeles" (Kim Basinger, Danny de Vitto, Kevin Spacey i 9 nominacji do Oscara w 1998 r.). Najlepsze filmy pod względem kasowym, tytuły o najwyższej cenie za emisję telewizyjną pojawiają się w TVN w piątkowe wieczory. Jesienią ubiegłego roku oglądaliśmy "Egzekutora" z Arnoldem Schwarzeneggerem i "Krytyczną decyzję" ze Stevenem Seagalem - oba tytuły cieszyły się sporym powodzeniem. W piątkowe wieczory gromadzą się przed telewizorami mężczyźni i do nich głównie skierowana jest filmowa oferta. Solidne kino akcji, kryminalne intrygi, mocne postacie, twardzi mężczyźni. Wiosną panowie będą mogli zatem obejrzeć trzy filmy z serii "Kickboxer", "Zabójców" z Sylvestrem Stallone i Antonio Banderasem, "Długi pocałunek na dobranoc" z Geeną Davies i Samuelem L. Jacksonem czy prezentowaną po raz pierwszy w telewizji od czasu premiery na festiwalu w Cannes dwa lata temu "Władzę absolutną" z Clintem Eastwoodem i Geneem Hackmanem. Telewizyjne filmy emitowane w sobotni wieczór (tuż po "Milionerach", czyli czas na relaks) to z kolei fabularna sensacja. TVN prezentuje w tym czasie wyłącznie produkcje nowe i rzetelnie wykonane. To filmy, które ludzie lubią oglądać; są przewidywalne, czytelne, z niewyrafinowanym podziałem na dobro i zło. Cechy te decydują o ich dobrym odbiorze - widz cały czas jest wszechwiedzącym obserwatorem akcji, nie uczestniczy, ale wie co, kto, kiedy. Nawet więcej: jest mądrzejszy od bohaterów uwikłanych w sensacyjną intrygę. Stare kino ma wciąż swoich zagorzałych zwolenników. Nie są oni najliczniejsi, ale nie wolno ich ignorować. Stare kino to klasyka z Ameryki: melodramaty, westerny, komedie sytuacyjne. Od marca przystojni panowie w nienagannie skrojonych garniturach i piękne panie w wyszukanych kapeluszach gościć będą na antenie TVN w sobotnie popołudnie o godzinie 14.30. W sposób naturalny czasem na dziecięce kino familijne jest niedziela. O 10.00 dzieci oglądają swoje filmy. To tytuły, które znalazłyby się w kinach na tzw. porankach. O 14.30 - po obiedzie - program telewizji TVN oferuje kino rodzinne, które może zgromadzić przed ekranem najszersze grono odbiorców, czyli kino dla dorosłych i dla dzieci. Wbrew pozorom, dobór tytułów nie jest łatwy, ale kąsek do wzięcia bardzo łakomy. Wiadomo bowiem, że w Polsce w niedzielne popołudnia telewizja jest oglądana przez największą rzeszę rodaków. W całym opisanym układzie ramowym programu telewizji TVN miejsce na kino ambitne, autorskie, oferujące często ciekawe adaptacje literackie, znalazło się w niedzielny późny wieczór. O 23.00 mogliśmy ostatnio obejrzeć słynnego "Figuranta" Martina Ritta, pojawiają się tutaj filmy Woodyego Allena czy - niebawem - najnowsza adaptacja powieści Johna Steinbecka "Myszy i ludzie" z Johnem Malkovichem w roli głównej. Dobre i to. Lepiej przecież późno niż wcale.
Więcej możesz przeczytać w 9/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.