Tomasz Gudzowaty dla "Wprost"
Tych zwierząt nie zobaczą już nasze dzieci. W XXI wieku wykasujemy z ekosystemu, biologicznej pamięci naszej planety, kolejne gatunki. Zachowamy je na fotografiach, taśmach wideo, elektronicznych nośnikach informacji. Ostatnie egzemplarze być może przetrwają w strzeżonych ogrodach zoologicznych, jeśli - co wątpliwe - zaakceptują reprodukcję w niewoli.
Są niepowtarzalne: antylopy gnu, których z roku na rok ubywa w środkowej Afryce, rekiny uśmiercane w Indonezji, tygrysy zabijane w Chinach, lwy morskie (ostatnie zginą może w tym roku w Chile), słonie, których nie sposób dziś spotkać na Wybrzeżu Kości Słoniowej, bo zostały upolowane z karabinów maszynowych. I wreszcie żubry zamknięte w rezerwacie w ostatniej naturalnej puszczy Europy, wyrąbywanej za przyzwoleniem kolejnego ministra. Niepowtarzalne, a to znaczy, że niczym dinozaury wymarłe 65 mln lat temu wyginą po śmierci ostatniego przedstawiciela gatunku.
Kolejne raporty World Wide Found (WWF), Earth First!, Friends of the Earth, Greenpeace International nie wzbudzają optymizmu. Zagłada postępuje, co rok giną kolejne gatunki zwierząt. Rekiny zabijane są tylko dlatego, że ich płetwy uchodzą za przysmak i popyt na ich skóry oraz mięso rośnie. Ostatnio Nowozelandczycy zaczęli wykorzystywać skóry tych ryb jako papier ścierny. Populacja czarnego nosorożca spadła w ciągu kilkudziesięciu lat z kilku milionów do 4,5 tys. osobników tylko z tego powodu, że jego tkanka kostna uchodzi za afrodyzjak, podobnie zresztą jak krew tygrysów i wydzielina wymierających himalajskich piżmowców. Lwy morskie giną, bo po ususzeniu dobrze się komponują z wystrojem salonów. Z jedenastu gatunków wielorybów aż dziewięć zaliczono do zagrożonych wymarciem - Japończycy zasmakowali w ich mięsie, a poza tym wpadli na pomysł, aby z wielorybich fiszbinów produkować łyżki do butów. Pazerność gatunku homo sapiens sprawia, że tylko jego zachcianki ma spełniać biosfera. Zwierzęta mają wartość wówczas, gdy zostaną zamienione na futra, kleje, mączkę rybną, preparaty upiększające, żelatynę albo "obiekty turystyczne", przyciągające do parków narodowych korony, funty, marki i franki. Przy okazji podpisywania konwencji o różnorodności biologicznej podczas Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro podano, że już w połowie lat 80. każdego dnia znikał bezpowrotnie jeden gatunek. Wiele okazów fauny i flory wyginie, zanim zostaną rozpoznane przez naukowców.
Triumfujemy. Podporządkowaliśmy sobie inne gatunki - odławiane dryfującymi sieciami, wybijane z helikopterów, przeganiane z miejsca na miejsce, pozbawiane pastwisk, czystego powietrza, wody wolnej od fosforu i DDT. Raport Human Society podaje, iż z siedmiu gatunków niedźwiedzi pięć wkrótce zginie. African Elephant Database CITES uzupełnia, że populacja słoni afrykańskich z 2,5 mln osobników w 1970 r. została w połowie lat 90. zredukowana do 285 tys. W kolejnym raporcie WWF czytamy, iż w ciągu kilkunastu lat liczba tygrysów zmniejszyła się o 95 proc. Na świecie przetrwało ich nie więcej niż kilka tysięcy, w Chinach zaś jedynie kilkanaście sztuk. Nie zobaczymy już tygrysa kaspijskiego, jawajskiego ani sumatrzańskiego, mimo że WWF wydała na ochronę tych zwierząt ponad milion dolarów.
Człowiek zajął miejsce lwów i tygrysów, obwołując się królem zwierząt. Według raportów WWF, nie tylko kłusownictwo i nielegalny handel skórami oraz kośćmi tygrysów są przyczyną wpisania ich na listę ginących gatunków. Aby odchować potomstwo, potrzebują olbrzymich przestrzeni, nawet do 250 km2. Ekspansja miast, dewastacja puszcz, budowa hydroelektrowni, kopalni i transkontynentalnych autostrad sprawiają, że miejsce konieczne do reprodukcji wolnych dzikich kotów drastycznie się kurczy. W strefie tropikalnej każdego roku ubywa 15 mln ha lasów.
Przetrwały jeszcze może dwa lub trzy miliony antylop. Niedawno było ich w Afryce kilkadziesiąt, a nawet kilkaset milionów. Z Tanzanii do Masai Mara w Kenii ostatniego lata migrowało w poszukiwaniu wody półtora miliona tych wspaniałych zwierząt. Była to ich największa od 25 lat wędrówka. Przekraczały dwie rzeki: Sound i Mara. Jednego dnia w dwie i pół godziny 350 tys. antylop pokonało Marę w miejscu, gdzie nurt jest najsilniejszy, a poziom wody najwyższy. Na ten moment czekały ostatnie drapieżniki Afryki - lwy, gepardy, leopardy, wygłodniałe hieny i krokodyle.
Tę wielką przeprawę przeżyły trzy na siedem antylop. Nagrodą dla nich były resztki zielonych soczystych traw kenijskich płaskowyżów. Może jednak nie jest za późno?
Zdjęcia: Tomasz Gudzowaty
Są niepowtarzalne: antylopy gnu, których z roku na rok ubywa w środkowej Afryce, rekiny uśmiercane w Indonezji, tygrysy zabijane w Chinach, lwy morskie (ostatnie zginą może w tym roku w Chile), słonie, których nie sposób dziś spotkać na Wybrzeżu Kości Słoniowej, bo zostały upolowane z karabinów maszynowych. I wreszcie żubry zamknięte w rezerwacie w ostatniej naturalnej puszczy Europy, wyrąbywanej za przyzwoleniem kolejnego ministra. Niepowtarzalne, a to znaczy, że niczym dinozaury wymarłe 65 mln lat temu wyginą po śmierci ostatniego przedstawiciela gatunku.
Kolejne raporty World Wide Found (WWF), Earth First!, Friends of the Earth, Greenpeace International nie wzbudzają optymizmu. Zagłada postępuje, co rok giną kolejne gatunki zwierząt. Rekiny zabijane są tylko dlatego, że ich płetwy uchodzą za przysmak i popyt na ich skóry oraz mięso rośnie. Ostatnio Nowozelandczycy zaczęli wykorzystywać skóry tych ryb jako papier ścierny. Populacja czarnego nosorożca spadła w ciągu kilkudziesięciu lat z kilku milionów do 4,5 tys. osobników tylko z tego powodu, że jego tkanka kostna uchodzi za afrodyzjak, podobnie zresztą jak krew tygrysów i wydzielina wymierających himalajskich piżmowców. Lwy morskie giną, bo po ususzeniu dobrze się komponują z wystrojem salonów. Z jedenastu gatunków wielorybów aż dziewięć zaliczono do zagrożonych wymarciem - Japończycy zasmakowali w ich mięsie, a poza tym wpadli na pomysł, aby z wielorybich fiszbinów produkować łyżki do butów. Pazerność gatunku homo sapiens sprawia, że tylko jego zachcianki ma spełniać biosfera. Zwierzęta mają wartość wówczas, gdy zostaną zamienione na futra, kleje, mączkę rybną, preparaty upiększające, żelatynę albo "obiekty turystyczne", przyciągające do parków narodowych korony, funty, marki i franki. Przy okazji podpisywania konwencji o różnorodności biologicznej podczas Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro podano, że już w połowie lat 80. każdego dnia znikał bezpowrotnie jeden gatunek. Wiele okazów fauny i flory wyginie, zanim zostaną rozpoznane przez naukowców.
Triumfujemy. Podporządkowaliśmy sobie inne gatunki - odławiane dryfującymi sieciami, wybijane z helikopterów, przeganiane z miejsca na miejsce, pozbawiane pastwisk, czystego powietrza, wody wolnej od fosforu i DDT. Raport Human Society podaje, iż z siedmiu gatunków niedźwiedzi pięć wkrótce zginie. African Elephant Database CITES uzupełnia, że populacja słoni afrykańskich z 2,5 mln osobników w 1970 r. została w połowie lat 90. zredukowana do 285 tys. W kolejnym raporcie WWF czytamy, iż w ciągu kilkunastu lat liczba tygrysów zmniejszyła się o 95 proc. Na świecie przetrwało ich nie więcej niż kilka tysięcy, w Chinach zaś jedynie kilkanaście sztuk. Nie zobaczymy już tygrysa kaspijskiego, jawajskiego ani sumatrzańskiego, mimo że WWF wydała na ochronę tych zwierząt ponad milion dolarów.
Człowiek zajął miejsce lwów i tygrysów, obwołując się królem zwierząt. Według raportów WWF, nie tylko kłusownictwo i nielegalny handel skórami oraz kośćmi tygrysów są przyczyną wpisania ich na listę ginących gatunków. Aby odchować potomstwo, potrzebują olbrzymich przestrzeni, nawet do 250 km2. Ekspansja miast, dewastacja puszcz, budowa hydroelektrowni, kopalni i transkontynentalnych autostrad sprawiają, że miejsce konieczne do reprodukcji wolnych dzikich kotów drastycznie się kurczy. W strefie tropikalnej każdego roku ubywa 15 mln ha lasów.
Przetrwały jeszcze może dwa lub trzy miliony antylop. Niedawno było ich w Afryce kilkadziesiąt, a nawet kilkaset milionów. Z Tanzanii do Masai Mara w Kenii ostatniego lata migrowało w poszukiwaniu wody półtora miliona tych wspaniałych zwierząt. Była to ich największa od 25 lat wędrówka. Przekraczały dwie rzeki: Sound i Mara. Jednego dnia w dwie i pół godziny 350 tys. antylop pokonało Marę w miejscu, gdzie nurt jest najsilniejszy, a poziom wody najwyższy. Na ten moment czekały ostatnie drapieżniki Afryki - lwy, gepardy, leopardy, wygłodniałe hieny i krokodyle.
Tę wielką przeprawę przeżyły trzy na siedem antylop. Nagrodą dla nich były resztki zielonych soczystych traw kenijskich płaskowyżów. Może jednak nie jest za późno?
Zdjęcia: Tomasz Gudzowaty
Więcej możesz przeczytać w 9/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.