Rozmowa z ALICJĄ KORNASIEWICZ, wiceminister skarbu państwa
"Wprost": - Czy prezes PZU SA nie podporządkował się instrukcjom resortu skarbu dotyczącym głosowania nad zmianą zarządu BIG Banku Gdańskiego?
Alicja Kornasiewicz: - Ja żadnych instrukcji prezesowi Władysławowi Jamrożemu ani innym członkom zarządu PZU SA nie wydawałam. W trakcie walnego zgromadzenia akcjonariuszy BIG Banku Gdańskiego SA byłam za granicą. Z mojej wiedzy wynika, że żadnych instrukcji nie było. PZU SA jest spółką prawa handlowego i jest zobligowana do postępowania zgodnego z kodeksem handlowym i ze swoim statutem. Właściciel spółki nie może ingerować w decyzje, które pozostają w kompetencjach zarządu. Statut PZU oraz kodeks handlowy ściśle określają kompetencje zarządu, rady nadzorczej i walnego zgromadzenia, czyli właściciela, którym - przypomnę - jest nie tylko skarb państwa, ale i Eureko oraz BIG. Wchodzenie jednego orga- nu w kompetencje drugiego byłoby złamaniem prawa, a na walnym zgromadzeniu głosowano nie w sprawie zarządu, ale zmian w składzie rady nadzorczej.
- Właściciel, czyli państwo, ma jednak przedstawicieli we władzach spółki. Powinni oni chyba konsultować z właścicielem swoje decyzje?
- Walne zgromadzenie, rada nadzorcza i zarząd są organami spółki i mają ściśle określone kompetencje. Jakie przepisy prawa mówią, że rada nadzorcza powinna konsultować swoje decyzje z właścicielem? Właściciel decyduje o sprawach strategicznych, kierunkach rozwoju, długoterminowych planach finansowych, a nie o bieżącej działalności; od tego jest zarząd.
- Czy głosowanie decydujące o zmianie rady nadzorczej dużego banku nie jest sprawą o strategicznym znaczeniu?
- Chodzi o bank prywatny, w którym państwo nie ma żadnych akcji. Zmiana składu rady nadzorczej prywatnego banku nie ma żadnego wpływu na skarb państwa. Jest to sprawa wyłącznie akcjonariuszy BIG BG.
- W rzeczywistości jednak skarb państwa, poprzez swoją spółkę, praktycznie zadecydował o losie prywatnego banku.
- To nieprawda. W trakcie walnego zgromadzenia struktura własnościowa BIG-u w żadnym stopniu się nie zmieniła, dokonano jedynie zmiany rady nadzorczej. Czy to oznacza zmianę losu prywatnego banku?
- Pośrednio tak. Wedle nieoficjalnych danych, Deutsche Bank ma już prawie 30 proc. akcji BIG BG.
- Deutsche Bank ma zgodę na objęcie tylko do 25 proc. Aby przejąć więcej, musi uzyskać zgodę Komisji Nadzoru Bankowego i KPWiG. W efekcie to państwo za pośrednictwem swoich organów regulacyjnych, a nie prezes Jamroży, będzie miało decydujący wpływ na strukturę własnościową banku.
- Czy prezes Jamroży dokładnie wiedział, co mu wolno robić, a czego nie?
- Czy istniejące u nas procedury prawne trzeba tłumaczyć na tak upolitycznionym i emocjonalnym przykładzie, jak sprawa PZU i BIG-u? W Polsce żadna spółka nie musi mieć na przykład zgody ministra skarbu państwa przy zakupie bądź sprzedaży akcji na giełdzie. To tylko kwestia decyzji zarządzających aktywami. Gdyby musieli czekać na zgody, nie byłoby mowy o komercyjnym działaniu. To samo dotyczy zachowań spółek przy podejmowaniu innych decyzji, na przykład o odwołaniu rady nadzorczej BIG Banku Gdańskiego. Zarząd PZU powinien wiedzieć, co jest najlepsze dla spółki.
- Czy zarząd PZU SA konsultował z właścicielem decyzje wywołujące obecnie tak wiele emocji?
- Ze mną ich nie omawiał.
- Czy powinien omawiać?
- Zgodnie z prawem - nie. Jako urzędnik Ministerstwa Skarbu Państwa nie mam uprawnień członka zarządu PZU SA. Zgodnie z kodeksem handlowym, nawet tak duży pakiet akcji nie czyni go wszechwładnym w kierowaniu tą firmą.
- Czyli zawieszonemu obecnie w czynnościach służbowych prezesowi Jamrożemu nie można właściwie nic zarzucić?
- O kwestii winy w tym wypadku możemy mówić jedynie w kategoriach etycznych. Uważam, że powinien on powiadomić właściciela i przyszłych akcjonariuszy o podjętej decyzji. Powinien również przewidzieć jej skutki. Prezes Jamroży postawił skarb państwa w bardzo trudnej sytuacji.
- Skąd tak wielka wrzawa wokół BIG BG, która objęła wszystkie strony polskiej sceny politycznej?
- Nie jestem politykiem. Proszę zapytać o to zainteresowanych. Zła atmosfera na pewno nie jest korzystna dla banku.
- Czy chodzi o finansowanie partii?
- Zgodnie z prawem, ich finansowanie jest jawne. Jestem urzędnikiem państwowym i nie dam się wciągnąć w spekulacje na temat szarej strefy na polskiej scenie politycznej.
- Jak zakończy się spór akcjonariuszy BIG Banku Gdańskiego?
- Myślę, że inwestorzy prywatni, czyli Deutsche Bank i BCP, dojdą do porozumienia. Nie znam przypadku na świecie, żeby nie doszło w takiej sytuacji do ugody.
Alicja Kornasiewicz: - Ja żadnych instrukcji prezesowi Władysławowi Jamrożemu ani innym członkom zarządu PZU SA nie wydawałam. W trakcie walnego zgromadzenia akcjonariuszy BIG Banku Gdańskiego SA byłam za granicą. Z mojej wiedzy wynika, że żadnych instrukcji nie było. PZU SA jest spółką prawa handlowego i jest zobligowana do postępowania zgodnego z kodeksem handlowym i ze swoim statutem. Właściciel spółki nie może ingerować w decyzje, które pozostają w kompetencjach zarządu. Statut PZU oraz kodeks handlowy ściśle określają kompetencje zarządu, rady nadzorczej i walnego zgromadzenia, czyli właściciela, którym - przypomnę - jest nie tylko skarb państwa, ale i Eureko oraz BIG. Wchodzenie jednego orga- nu w kompetencje drugiego byłoby złamaniem prawa, a na walnym zgromadzeniu głosowano nie w sprawie zarządu, ale zmian w składzie rady nadzorczej.
- Właściciel, czyli państwo, ma jednak przedstawicieli we władzach spółki. Powinni oni chyba konsultować z właścicielem swoje decyzje?
- Walne zgromadzenie, rada nadzorcza i zarząd są organami spółki i mają ściśle określone kompetencje. Jakie przepisy prawa mówią, że rada nadzorcza powinna konsultować swoje decyzje z właścicielem? Właściciel decyduje o sprawach strategicznych, kierunkach rozwoju, długoterminowych planach finansowych, a nie o bieżącej działalności; od tego jest zarząd.
- Czy głosowanie decydujące o zmianie rady nadzorczej dużego banku nie jest sprawą o strategicznym znaczeniu?
- Chodzi o bank prywatny, w którym państwo nie ma żadnych akcji. Zmiana składu rady nadzorczej prywatnego banku nie ma żadnego wpływu na skarb państwa. Jest to sprawa wyłącznie akcjonariuszy BIG BG.
- W rzeczywistości jednak skarb państwa, poprzez swoją spółkę, praktycznie zadecydował o losie prywatnego banku.
- To nieprawda. W trakcie walnego zgromadzenia struktura własnościowa BIG-u w żadnym stopniu się nie zmieniła, dokonano jedynie zmiany rady nadzorczej. Czy to oznacza zmianę losu prywatnego banku?
- Pośrednio tak. Wedle nieoficjalnych danych, Deutsche Bank ma już prawie 30 proc. akcji BIG BG.
- Deutsche Bank ma zgodę na objęcie tylko do 25 proc. Aby przejąć więcej, musi uzyskać zgodę Komisji Nadzoru Bankowego i KPWiG. W efekcie to państwo za pośrednictwem swoich organów regulacyjnych, a nie prezes Jamroży, będzie miało decydujący wpływ na strukturę własnościową banku.
- Czy prezes Jamroży dokładnie wiedział, co mu wolno robić, a czego nie?
- Czy istniejące u nas procedury prawne trzeba tłumaczyć na tak upolitycznionym i emocjonalnym przykładzie, jak sprawa PZU i BIG-u? W Polsce żadna spółka nie musi mieć na przykład zgody ministra skarbu państwa przy zakupie bądź sprzedaży akcji na giełdzie. To tylko kwestia decyzji zarządzających aktywami. Gdyby musieli czekać na zgody, nie byłoby mowy o komercyjnym działaniu. To samo dotyczy zachowań spółek przy podejmowaniu innych decyzji, na przykład o odwołaniu rady nadzorczej BIG Banku Gdańskiego. Zarząd PZU powinien wiedzieć, co jest najlepsze dla spółki.
- Czy zarząd PZU SA konsultował z właścicielem decyzje wywołujące obecnie tak wiele emocji?
- Ze mną ich nie omawiał.
- Czy powinien omawiać?
- Zgodnie z prawem - nie. Jako urzędnik Ministerstwa Skarbu Państwa nie mam uprawnień członka zarządu PZU SA. Zgodnie z kodeksem handlowym, nawet tak duży pakiet akcji nie czyni go wszechwładnym w kierowaniu tą firmą.
- Czyli zawieszonemu obecnie w czynnościach służbowych prezesowi Jamrożemu nie można właściwie nic zarzucić?
- O kwestii winy w tym wypadku możemy mówić jedynie w kategoriach etycznych. Uważam, że powinien on powiadomić właściciela i przyszłych akcjonariuszy o podjętej decyzji. Powinien również przewidzieć jej skutki. Prezes Jamroży postawił skarb państwa w bardzo trudnej sytuacji.
- Skąd tak wielka wrzawa wokół BIG BG, która objęła wszystkie strony polskiej sceny politycznej?
- Nie jestem politykiem. Proszę zapytać o to zainteresowanych. Zła atmosfera na pewno nie jest korzystna dla banku.
- Czy chodzi o finansowanie partii?
- Zgodnie z prawem, ich finansowanie jest jawne. Jestem urzędnikiem państwowym i nie dam się wciągnąć w spekulacje na temat szarej strefy na polskiej scenie politycznej.
- Jak zakończy się spór akcjonariuszy BIG Banku Gdańskiego?
- Myślę, że inwestorzy prywatni, czyli Deutsche Bank i BCP, dojdą do porozumienia. Nie znam przypadku na świecie, żeby nie doszło w takiej sytuacji do ugody.
Więcej możesz przeczytać w 9/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.