Spotkanie internetowe z MARYLĄ RODOWICZ
"Wprost": - Właśnie ukazała się pani nowa płyta...
Maryla Rodowicz: - ...nazywa się "Niebieska Maryla" i są na niej utwory nagrane w trakcie trasy koncertowej. To pierwsza moja płyta "na żywo". Otwiera ją "Małgośka".
Ruda: - Czy udział w serialu "Rodzina zastępcza" to zabawa, czy początek nowego rozdziału w życiu?
- To nie zabawa, lecz ciężka praca, zresztą niezbyt interesująca. Teraz wiem na pewno, że śpiewanie jest dużo ciekawsze. Od dwóch lat kręcenie kolejnych odcinków zajmuje mi kilka dni w miesiącu. Trzeba wstać o szóstej rano i pracować kilkanaście godzin, w strasznych warunkach, w wynajętym ciasnym domu. Cieszę się jednak, że nasz serial dostał grand prix na pierwszym festiwalu humoru.
Cirri: - Jak pani pielęgnuje swój głos?
- W ogóle nie dbam o głos. Śpiewam "na pełny gaz" na każdym koncercie, często w plenerach, gdzie jest zimno lub pada deszcz, a także nad wodą, gdzie jest duża wilgotność. Myślę, że moje struny głosowe są zaprawione w bojach, choć mój głos od tego zmatowiał.
RaGl: - Podobno studiowała pani w AWF? Co pani trenowała i jak ze sportu trafiła do piosenki?
- Uprawiałam lekkoatletykę - jako czternastolatka miałam niezłe wyniki, liczące się w Polsce. Jednocześnie grałam na skrzypcach w szkole muzycznej, ale najbardziej interesowała mnie gitara i rock and roll. Zaczęłam od śpiewania na zabawach szkolnych i akademiach. Wylądowałam w AWF po nieudanych próbach zdawania na weterynarię i do szkoły muzycznej. Od razu zaczęłam śpiewać w klubach studenckich. Potem trafiłam do radia, pierwsza płyta, i tak zostało... Zabrakło mi dwóch egzaminów do dyplomu. Trochę taka historia jak z prezydentem. Przez wiele lat pisałam w swoich papierach "wykształcenie wyższe". Oszukiwałam więc, teraz już nie mam tej odwagi.
Adam: - Z czego wynika pani poparcie dla Kwaśniewskiego w wyborach prezydenckich?
- Znam tego człowieka i jego żonę od nie pamiętam już nawet ilu lat. Poza tym podoba mi się jego prezydentura, ale lubię również, i to bardzo, Wałęsę. Lubię też... Leppera. Wiem, że jest awanturnikiem, ale wierzę w jego intencje: chęć pomocy ludziom mieszkającym na wsi. Uważam za niesprawiedliwe to, że popegeerowskie wsie żyją w nędzy.
Robert: - Nie mogę pani podarować poparcia Kwaśniewskiego w wyborach! Nie wydaje się pani, że jest to deklaracja typu "za komuny było OK, niech znowu będzie tak jak wtedy"?
- Nie sądzę, żeby Kwaśniewski utożsamiał się z komuną, przeciwnie - komuna to przeszłość.
Zibi: - Jak się sprawuje pani porsche, czy nie boi się pani zostawiać go na mieście?
- Nie. Cały czas jest namierzany i zawsze pracownicy firmy ochroniarskiej widzą go na monitorze. Zresztą złodziej nie mógłby nim ruszyć, bo są odpowiednie zabezpieczenia. Uprzedzam więc złodziei, że nic z tego nie wyjdzie.
Spajk: - Jak szybko pani nim jeździ?
- Ma 300 koni mechanicznych, więc korci do szybkiej jazdy. Jeździłam nim już 220 kilometrów na godzinę. I tu dziękuję policji drogowej, która często mnie zatrzymuje, ale okazuje zrozumienie. Chciałabym pozdrowić drogówkę z Dąbrowy Górniczej, która zatrzymała mnie parę dni temu.
RaGl: - Podobno odmówiła pani występu na koncercie noworocznym, za który płacono milion złotych?
- Nie był to milion, tylko 200 tys.; oczywiście, nie cała suma dla mnie. Były w tym koszty zespołu, menedżera itd. Odmówiłam ze względu na męża. Prosił, bym nie pracowała w noc sylwestrową, tylko spędziła ją rodzinnie.
Tess: - Co mówi pani nazwa małej nadbużańskiej miejscowości Drohiczyn? Niegdyś można było panią tam spotkać.
- Byłam tam dwukrotnie na wakacjach z Danielem Olbrychskim. Jeździłam konno i piłam spirytus na miodzie w klasztorze męskim. Trzy dni z głowy... strasznie był mocny.
"Wprost": - Czy można panią spotkać na jakichś stronach internetowych?
- Nie pamiętam adresów, ale moją stronę prowadzi fanklub; może jego przedstawiciel jest tu z nami i podpowie...
Konrad-FC: - ...www.marylomania.prv.pl.
Maryla Rodowicz: - ...nazywa się "Niebieska Maryla" i są na niej utwory nagrane w trakcie trasy koncertowej. To pierwsza moja płyta "na żywo". Otwiera ją "Małgośka".
Ruda: - Czy udział w serialu "Rodzina zastępcza" to zabawa, czy początek nowego rozdziału w życiu?
- To nie zabawa, lecz ciężka praca, zresztą niezbyt interesująca. Teraz wiem na pewno, że śpiewanie jest dużo ciekawsze. Od dwóch lat kręcenie kolejnych odcinków zajmuje mi kilka dni w miesiącu. Trzeba wstać o szóstej rano i pracować kilkanaście godzin, w strasznych warunkach, w wynajętym ciasnym domu. Cieszę się jednak, że nasz serial dostał grand prix na pierwszym festiwalu humoru.
Cirri: - Jak pani pielęgnuje swój głos?
- W ogóle nie dbam o głos. Śpiewam "na pełny gaz" na każdym koncercie, często w plenerach, gdzie jest zimno lub pada deszcz, a także nad wodą, gdzie jest duża wilgotność. Myślę, że moje struny głosowe są zaprawione w bojach, choć mój głos od tego zmatowiał.
RaGl: - Podobno studiowała pani w AWF? Co pani trenowała i jak ze sportu trafiła do piosenki?
- Uprawiałam lekkoatletykę - jako czternastolatka miałam niezłe wyniki, liczące się w Polsce. Jednocześnie grałam na skrzypcach w szkole muzycznej, ale najbardziej interesowała mnie gitara i rock and roll. Zaczęłam od śpiewania na zabawach szkolnych i akademiach. Wylądowałam w AWF po nieudanych próbach zdawania na weterynarię i do szkoły muzycznej. Od razu zaczęłam śpiewać w klubach studenckich. Potem trafiłam do radia, pierwsza płyta, i tak zostało... Zabrakło mi dwóch egzaminów do dyplomu. Trochę taka historia jak z prezydentem. Przez wiele lat pisałam w swoich papierach "wykształcenie wyższe". Oszukiwałam więc, teraz już nie mam tej odwagi.
Adam: - Z czego wynika pani poparcie dla Kwaśniewskiego w wyborach prezydenckich?
- Znam tego człowieka i jego żonę od nie pamiętam już nawet ilu lat. Poza tym podoba mi się jego prezydentura, ale lubię również, i to bardzo, Wałęsę. Lubię też... Leppera. Wiem, że jest awanturnikiem, ale wierzę w jego intencje: chęć pomocy ludziom mieszkającym na wsi. Uważam za niesprawiedliwe to, że popegeerowskie wsie żyją w nędzy.
Robert: - Nie mogę pani podarować poparcia Kwaśniewskiego w wyborach! Nie wydaje się pani, że jest to deklaracja typu "za komuny było OK, niech znowu będzie tak jak wtedy"?
- Nie sądzę, żeby Kwaśniewski utożsamiał się z komuną, przeciwnie - komuna to przeszłość.
Zibi: - Jak się sprawuje pani porsche, czy nie boi się pani zostawiać go na mieście?
- Nie. Cały czas jest namierzany i zawsze pracownicy firmy ochroniarskiej widzą go na monitorze. Zresztą złodziej nie mógłby nim ruszyć, bo są odpowiednie zabezpieczenia. Uprzedzam więc złodziei, że nic z tego nie wyjdzie.
Spajk: - Jak szybko pani nim jeździ?
- Ma 300 koni mechanicznych, więc korci do szybkiej jazdy. Jeździłam nim już 220 kilometrów na godzinę. I tu dziękuję policji drogowej, która często mnie zatrzymuje, ale okazuje zrozumienie. Chciałabym pozdrowić drogówkę z Dąbrowy Górniczej, która zatrzymała mnie parę dni temu.
RaGl: - Podobno odmówiła pani występu na koncercie noworocznym, za który płacono milion złotych?
- Nie był to milion, tylko 200 tys.; oczywiście, nie cała suma dla mnie. Były w tym koszty zespołu, menedżera itd. Odmówiłam ze względu na męża. Prosił, bym nie pracowała w noc sylwestrową, tylko spędziła ją rodzinnie.
Tess: - Co mówi pani nazwa małej nadbużańskiej miejscowości Drohiczyn? Niegdyś można było panią tam spotkać.
- Byłam tam dwukrotnie na wakacjach z Danielem Olbrychskim. Jeździłam konno i piłam spirytus na miodzie w klasztorze męskim. Trzy dni z głowy... strasznie był mocny.
"Wprost": - Czy można panią spotkać na jakichś stronach internetowych?
- Nie pamiętam adresów, ale moją stronę prowadzi fanklub; może jego przedstawiciel jest tu z nami i podpowie...
Konrad-FC: - ...www.marylomania.prv.pl.
Więcej możesz przeczytać w 39/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.