Modelowe rządy lewicy w Wałbrzychu
Będziemy pierwszą partią w Polsce, która przestanie bronić niczym niepodległości swego prezydenta, starosty, burmistrza, jeżeli ten robi głupstwa. Człowieka, który kompromituje partię i samorząd, trzeba szybko usunąć, zanim weźmie się za to opozycja" - zapowiedział Krzysztof Janik, sekretarz generalny SLD, na łamach miesięcznika samorządowego "Wspólnota". To piękne słowa, gdyby jednak sojusz rzeczywiście chciał walczyć z republiką kolegów, już dawno zmieniłby władze w Wałbrzychu. Wałbrzych - podobnie jak Bydgoszcz czy Włocławek - jest dla SLD "poligonem doświadczalnym". W tych miastach realizuje się scenariusze, które po spodziewanym przejęciu przez partię Leszka Millera władzy będą obowiązywać w skali ogólnopolskiej. W Wałbrzychu po wyborach samorządowych w 1998 r. SLD uzyskał bezwzględną większość w radzie miejskiej. Wtedy w ratuszu pojawili się ludzie zasłużeni dla partii. Członkiem zarządu miasta został Piotr Wiernik, były kierownik Wojewódzkiego Ośrodka Kształcenia Ideologicznego. Na stanowisko wiceprezydenta powołano Włodzimierza Gawrońskiego, w latach 70. dyrektora w urzędzie wojewódzkim. Zarządem Dróg i Komunikacji kieruje Jerzy Byj, były szef kancelarii I sekretarza KW PZPR. Wałbrzyski SLD bardzo szybko zaczął się kierować zasadą "TKM" - w krótkim czasie członkowie ścisłego kierownictwa partii trafili do rad nadzorczych spółek komunalnych. Ich zachłanność nieco ostudziła znowelizowana w tym roku ustawa o samorządzie, zabraniająca radnym zasiadać w radach nadzorczych spółek prawa handlowego z udziałem gminy. Ostudziła, ale nie do końca. Radni AWS i UW oskarżają polityków sojuszu, że uwłaszczają się na majątku gminnym, tworząc spółki nomenklaturowe i "pompując" do nich publiczne pieniądze oraz majątek w postaci aportów rzeczowych.
- Podmioty gospodarcze tworzone przez ludzi SLD funkcjonują jedynie z pieniędzy podatników – mówi Krystian Bukina, radny AWS. Jako przykład podaje Fundację Wałbrzych 2000, która powstała z inicjatywy senatora SLD Ryszarda Gibuły i wiceprezydenta Włodzimierza Gawrońskiego. Fundacja jest współwłaścicielem Wałbrzyskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, Giełdy Rolno-Spożywczej i zarządza Inkubatorem Przedsiębiorczości. Dyrektorem Inkubatora Przedsiębiorczości jest Lidia Gibuła, żona senatora, która jest także prezesem spółki Girex. Z rejestru sądowego wynika, że w kwietniu tego roku Girex sprzedał Fundacji Wałbrzych 2000 swój udział w Wałbrzyskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Girex dzierżawił obiekty od będącej w upadłości firmy Consultex SA. Do końca października 1993 r. prezesem zarządu tego przedsiębiorstwa był Ryszard Gibuła. Wtedy Consulteksem interesowali się policjanci z Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji w Wałbrzychu.
- W Wałbrzychu skupiły się wszelkie negatywne strony partyjniactwa w stylu SLD. Postkomuniści potrafią bardzo skutecznie dbać o swoje interesy, a wyjątkowo nieudolnie o interesy miasta. Liczbą błędów i afer można by obdzielić co najmniej kilka sporych miast - twierdzi Marek Rzęsowski z UW. - Politycy SLD aktywnie działają na wielu płaszczyznach. Udało nam się wykonać sporo zadań - tłumaczy Bogusław Dyszkiewicz z SLD, pełniący obowiązki przewodniczącego rady powiatowej.
Niedawno "przedsiębiorczością" wałbrzyskich polityków SLD zainteresował się UOP, składając doniesienie do prokuratury w związku z dwoma umowami podpisanymi z firmami z Wielkiej Brytanii. Śledztwo prowadzone przez Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu dotyczy komputeryzacji urzędu miejskiego i dzierżawy zamku Książ. Dochodzenie ujawniło, że umowa w sprawie komputeryzacji została tak skonstruowana, iż bardzo trudno będzie cokolwiek wyegzekwować od firmy Olimpic Resources & Services PLC.
Kompromitacją dla zarządu miasta okazało się też wydzierżawienie zamku Książ przez Heritage International. Umowę okrzyknięto "kontraktem stulecia", gdyż gmina miała zarabiać 10 mln funtów rocznie. Brytyjczycy deklarowali, że zamienią zamek w luksusowy hotel, wybudują kasyno, pole golfowe i elegancką restaurację. Brytyjczycy nie dotrzymali jednak uzgodnionych terminów.
Jak politycy SLD zareagowali na wyczyny swoich wałbrzyskich kolegów? - Przeprowadzono męskie rozmowy i rozważano zmianę stylu uprawiania polityki - mówi poseł Marek Dyduch, lider dolnośląskiej lewicy. Konkretnie nie zrobiono nic, bo nikogo nie odwołano. Podczas swojej ostatniej wizyty w Wałbrzychu prezydent Aleksander Kwaśniewski nie tylko nie udzielił reprymendy lokalnym politykom sojuszu, ale wręcz nie krył wdzięczności dla nich. Nic dziwnego - wojewódzki sztab wyborczy, którym kierował Marek Dyduch, zebrał na Dolnym Śląsku 230 tys. podpisów popierających kandydaturę obecnego prezydenta. Był to krajowy rekord. W nagrodę Marek Dyduch ma otrzymać posadę w MSWiA.
- Podmioty gospodarcze tworzone przez ludzi SLD funkcjonują jedynie z pieniędzy podatników – mówi Krystian Bukina, radny AWS. Jako przykład podaje Fundację Wałbrzych 2000, która powstała z inicjatywy senatora SLD Ryszarda Gibuły i wiceprezydenta Włodzimierza Gawrońskiego. Fundacja jest współwłaścicielem Wałbrzyskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, Giełdy Rolno-Spożywczej i zarządza Inkubatorem Przedsiębiorczości. Dyrektorem Inkubatora Przedsiębiorczości jest Lidia Gibuła, żona senatora, która jest także prezesem spółki Girex. Z rejestru sądowego wynika, że w kwietniu tego roku Girex sprzedał Fundacji Wałbrzych 2000 swój udział w Wałbrzyskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. Girex dzierżawił obiekty od będącej w upadłości firmy Consultex SA. Do końca października 1993 r. prezesem zarządu tego przedsiębiorstwa był Ryszard Gibuła. Wtedy Consulteksem interesowali się policjanci z Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji w Wałbrzychu.
- W Wałbrzychu skupiły się wszelkie negatywne strony partyjniactwa w stylu SLD. Postkomuniści potrafią bardzo skutecznie dbać o swoje interesy, a wyjątkowo nieudolnie o interesy miasta. Liczbą błędów i afer można by obdzielić co najmniej kilka sporych miast - twierdzi Marek Rzęsowski z UW. - Politycy SLD aktywnie działają na wielu płaszczyznach. Udało nam się wykonać sporo zadań - tłumaczy Bogusław Dyszkiewicz z SLD, pełniący obowiązki przewodniczącego rady powiatowej.
Niedawno "przedsiębiorczością" wałbrzyskich polityków SLD zainteresował się UOP, składając doniesienie do prokuratury w związku z dwoma umowami podpisanymi z firmami z Wielkiej Brytanii. Śledztwo prowadzone przez Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu dotyczy komputeryzacji urzędu miejskiego i dzierżawy zamku Książ. Dochodzenie ujawniło, że umowa w sprawie komputeryzacji została tak skonstruowana, iż bardzo trudno będzie cokolwiek wyegzekwować od firmy Olimpic Resources & Services PLC.
Kompromitacją dla zarządu miasta okazało się też wydzierżawienie zamku Książ przez Heritage International. Umowę okrzyknięto "kontraktem stulecia", gdyż gmina miała zarabiać 10 mln funtów rocznie. Brytyjczycy deklarowali, że zamienią zamek w luksusowy hotel, wybudują kasyno, pole golfowe i elegancką restaurację. Brytyjczycy nie dotrzymali jednak uzgodnionych terminów.
Jak politycy SLD zareagowali na wyczyny swoich wałbrzyskich kolegów? - Przeprowadzono męskie rozmowy i rozważano zmianę stylu uprawiania polityki - mówi poseł Marek Dyduch, lider dolnośląskiej lewicy. Konkretnie nie zrobiono nic, bo nikogo nie odwołano. Podczas swojej ostatniej wizyty w Wałbrzychu prezydent Aleksander Kwaśniewski nie tylko nie udzielił reprymendy lokalnym politykom sojuszu, ale wręcz nie krył wdzięczności dla nich. Nic dziwnego - wojewódzki sztab wyborczy, którym kierował Marek Dyduch, zebrał na Dolnym Śląsku 230 tys. podpisów popierających kandydaturę obecnego prezydenta. Był to krajowy rekord. W nagrodę Marek Dyduch ma otrzymać posadę w MSWiA.
Więcej możesz przeczytać w 45/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.