Spotkanie internetowe z KRZYSZTOFEM KULESZĄ, wicedyrektorem generalnym Służby Więziennictwa
Tadeusz: - Dlaczego tak łatwo uciec z polskiego wiezienia?
Krzysztof Kulesza: - Wcale nie jest łatwo. Takie rzeczy zdarzają się jednak w każdym systemie penitencjarnym. Tego samego dnia, w którym Niemczyk uciekł z zakładu karnego w Wadowicach, doszło do ucieczki z najlepiej strzeżonego więzienia w Czechach. Z więzienia z psami, z fosami nie do sforsowania, z siedmiometrowymi murami. Ucieczka z zakładu karnego w Wadowicach była między innymi efektem niechlujnego pełnienia służby przez funkcjonariuszy.
ConfidenT: - Jakie konsekwencje ponieśli?
- Dyrektor tamtejszego zakładu karnego złożył rezygnację, która została przyjęta. Funkcjonariusze bezpośrednio odpowiedzialni za dopuszczenie do ucieczki Niemczyka zostali zawieszeni w czynnościach służbowych w związku z toczącym się postępowaniem karnym. Zespół powołany przez dyrektora generalnego Służby Więziennictwa zakończył prowadzone od niedzieli 29 października postępowanie wyjaśniające. Odpowiedzialność za dopuszczenie do ucieczki nie skończy się na wyżej wymienionych funkcjonariuszach.
"Wprost": - Czy centralne kierownictwo więziennictwa też poniesie konsekwencje?
- Wszyscy ponoszą odpowiedzialność przed swoimi przełożonymi; w stosunku do kierownictwa Centralnego Zarządu Służb Więziennych decyzje podejmuje minister sprawiedliwości.
Aleks: - Mówi się, że Niemczyk miał wspólników w więzieniu...
- To nie jest wykluczone. Sprawę prowadzą organy ścigania.
Zbyszek: - Czy nie uważa pan, że ta ucieczka ma również dobre strony? Teraz przynajmniej wasze problemy zostaną nagłośnione!
- Ucieczka takiego skazanego z zakładu karnego jest dla więziennictwa klęską: oto człowiek zaliczony do kategorii niebezpiecznych w ciągu paru minut ucieka z dobrze strzeżonego więzienia. Nie sądzę, by można się było dopatrywać w tej sytuacji pozytywów. Jeśli chodzi o problemy Służby Więziennictwa - są znane rządowi.
Tadeusz: - Czego wam brakuje - ludzi do pracy, pieniędzy czy też serca do wykonywanego zawodu?
- Mamy najwyższe zatrudnienie funkcjonariuszy przy jednoczesnej dużej liczbie osadzonych. Czasami jednak ilość nie przechodzi w jakość. Pieniędzy - o czym wiadomo - również brak. Podejrzewam, że czasami brakuje zaangażowania w pracę. Od czasu do czasu takiego "leniuszka penitencjarnego" wywalamy na zbity pysk.
Pigwa: - Co pan sądzi o zatrudnianiu więźniów? Czy powinni na siebie zarabiać, by nie żyli z naszych podatków?
- Od 1999 r. jest gotowy projekt zmiany ustawy likwidującej najniższe wynagrodzenie dla skazanego - takie samo jak w gospodarce uspołecznionej (ok. 700 zł). Parę lat temu takie rozwiązanie zanegował Trybunał Konstytucyjny. Chcemy, aby więźniowie ponosili koszty swojego pobytu w zakładzie karnym. Dzisiaj zatrudnianie więźniów nie jest zbyt opłacalne nie tylko ze względu na wynagrodzenie, ale także na inne koszty (takie jak ochrona), niską wydajność oraz - od czasu do czasu - chęć niszczenia przez skazanych urządzeń, przy których pracują.
Agro: - A co z przepełnieniem zakładów karnych?
- Przyjmiemy wszystkich, którzy będą mieli prawomocny wyrok sądowy bądź prawomocne postanowienie o tymczasowym aresztowaniu. Jeśli chodzi o niedostatek więzień, został opracowany plan pozyskania paru tysięcy nowych miejsc pobytu skazanych.
Ryba: - Co pan sądzi o skuteczności resocjalizacji w obecnych warunkach?
- Nie jest taka, jak by społeczeństwo tego wymagało. Świadczy o tym między innymi wskaźnik recydywy, czyli powrotu ludzi zwalnianych z więzień do przestępstwa.
Glin: - Szlag mnie trafia, gdy słyszę o protestach więźniów z powodu wyłączania im telewizji kablowej w nocy...
- Musimy postępować zgodnie z porządkiem prawnym. Praworządnie i racjonalnie. Nie chcemy się zachowywać jak wahadło, które będzie się wychylało albo w kierunku superliberalizacji, albo przeciwnie - w stronę systemu azjatyckiego. Oprócz tego obowiązują nas różne umowy międzynarodowe. W wypadku naruszania porządku przez więźniów w zakładach karnych reakcja ma być jednak natychmiastowa i skuteczna.
Krzysztof Kulesza: - Wcale nie jest łatwo. Takie rzeczy zdarzają się jednak w każdym systemie penitencjarnym. Tego samego dnia, w którym Niemczyk uciekł z zakładu karnego w Wadowicach, doszło do ucieczki z najlepiej strzeżonego więzienia w Czechach. Z więzienia z psami, z fosami nie do sforsowania, z siedmiometrowymi murami. Ucieczka z zakładu karnego w Wadowicach była między innymi efektem niechlujnego pełnienia służby przez funkcjonariuszy.
ConfidenT: - Jakie konsekwencje ponieśli?
- Dyrektor tamtejszego zakładu karnego złożył rezygnację, która została przyjęta. Funkcjonariusze bezpośrednio odpowiedzialni za dopuszczenie do ucieczki Niemczyka zostali zawieszeni w czynnościach służbowych w związku z toczącym się postępowaniem karnym. Zespół powołany przez dyrektora generalnego Służby Więziennictwa zakończył prowadzone od niedzieli 29 października postępowanie wyjaśniające. Odpowiedzialność za dopuszczenie do ucieczki nie skończy się na wyżej wymienionych funkcjonariuszach.
"Wprost": - Czy centralne kierownictwo więziennictwa też poniesie konsekwencje?
- Wszyscy ponoszą odpowiedzialność przed swoimi przełożonymi; w stosunku do kierownictwa Centralnego Zarządu Służb Więziennych decyzje podejmuje minister sprawiedliwości.
Aleks: - Mówi się, że Niemczyk miał wspólników w więzieniu...
- To nie jest wykluczone. Sprawę prowadzą organy ścigania.
Zbyszek: - Czy nie uważa pan, że ta ucieczka ma również dobre strony? Teraz przynajmniej wasze problemy zostaną nagłośnione!
- Ucieczka takiego skazanego z zakładu karnego jest dla więziennictwa klęską: oto człowiek zaliczony do kategorii niebezpiecznych w ciągu paru minut ucieka z dobrze strzeżonego więzienia. Nie sądzę, by można się było dopatrywać w tej sytuacji pozytywów. Jeśli chodzi o problemy Służby Więziennictwa - są znane rządowi.
Tadeusz: - Czego wam brakuje - ludzi do pracy, pieniędzy czy też serca do wykonywanego zawodu?
- Mamy najwyższe zatrudnienie funkcjonariuszy przy jednoczesnej dużej liczbie osadzonych. Czasami jednak ilość nie przechodzi w jakość. Pieniędzy - o czym wiadomo - również brak. Podejrzewam, że czasami brakuje zaangażowania w pracę. Od czasu do czasu takiego "leniuszka penitencjarnego" wywalamy na zbity pysk.
Pigwa: - Co pan sądzi o zatrudnianiu więźniów? Czy powinni na siebie zarabiać, by nie żyli z naszych podatków?
- Od 1999 r. jest gotowy projekt zmiany ustawy likwidującej najniższe wynagrodzenie dla skazanego - takie samo jak w gospodarce uspołecznionej (ok. 700 zł). Parę lat temu takie rozwiązanie zanegował Trybunał Konstytucyjny. Chcemy, aby więźniowie ponosili koszty swojego pobytu w zakładzie karnym. Dzisiaj zatrudnianie więźniów nie jest zbyt opłacalne nie tylko ze względu na wynagrodzenie, ale także na inne koszty (takie jak ochrona), niską wydajność oraz - od czasu do czasu - chęć niszczenia przez skazanych urządzeń, przy których pracują.
Agro: - A co z przepełnieniem zakładów karnych?
- Przyjmiemy wszystkich, którzy będą mieli prawomocny wyrok sądowy bądź prawomocne postanowienie o tymczasowym aresztowaniu. Jeśli chodzi o niedostatek więzień, został opracowany plan pozyskania paru tysięcy nowych miejsc pobytu skazanych.
Ryba: - Co pan sądzi o skuteczności resocjalizacji w obecnych warunkach?
- Nie jest taka, jak by społeczeństwo tego wymagało. Świadczy o tym między innymi wskaźnik recydywy, czyli powrotu ludzi zwalnianych z więzień do przestępstwa.
Glin: - Szlag mnie trafia, gdy słyszę o protestach więźniów z powodu wyłączania im telewizji kablowej w nocy...
- Musimy postępować zgodnie z porządkiem prawnym. Praworządnie i racjonalnie. Nie chcemy się zachowywać jak wahadło, które będzie się wychylało albo w kierunku superliberalizacji, albo przeciwnie - w stronę systemu azjatyckiego. Oprócz tego obowiązują nas różne umowy międzynarodowe. W wypadku naruszania porządku przez więźniów w zakładach karnych reakcja ma być jednak natychmiastowa i skuteczna.
Więcej możesz przeczytać w 46/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.