Czego obawiają się posłowie SLD, oskarżając służby specjalne o prowokacje?
Przed kampaniami wyborczymi, przed procesami lustracyjnymi lub w ich trakcie, podczas śledztw w sprawie powiązań świata biznesu, polityki i przestępczego podziemia politycy SLD publicznie i głośno oskarżają służby specjalne o przygotowywanie prowokacji. Na trop kolejnych "spisków" wymierzonych w lewicę trafiają najczęściej ci sami posłowie - Janusz Zemke, Zbigniew Siemiątkowski i Jerzy Dziewulski. Jeden je ujawnia, drugi - komentuje, trzeci występuje jako ekspert od technik operacyjnych. Niedawno w wywiadzie udzielonym "Trybunie", Janusz Zemke stwierdził, że "prawica szuka, a nawet prowokuje 'haki' na lewicę". Terminy i sposób prowadzenia antyspiskowych kampanii mają wszelkie cechy działania, nazwijmy je, prewencyjnego. Sugeruje się przy tym, że każde śledztwo UOP w zwykłej sprawie karnej, w którym pojawia się polityk SLD, jest polityczną prowokacją. Czyżby politycy sojuszu stali ponad prawem?
Dowiedzieliśmy się, że źródłem lęków niektórych posłów lewicy jest przede wszystkim kryminalna przeszłość Janusza Stajszczaka, bydgoskiego biznesmena, który mimo prawomocnego wyroku sądu nie trafił do więzienia, a w dodatku w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego znalazł się wniosek o jego ułaskawienie. Ponadto polityków SLD mogą niepokoić konsekwencje działań dwóch posłów sojuszu poręczających za osobę aresztowaną w związku z działalnością w Mielcu spółki Grand Ltd.
- Wywiad, którego udzielił Janusz Zemke, przekreśla wszystko, co - jak sądzę - chciał osiągnąć SLD, czyli uchodzić za partię wiarygodną. Teraz zapowiada czystki w UOP - mówi Jan Lityński, poseł UW, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. - Przed każdymi wyborami podnoszą się zarzuty, że UOP ingeruje w politykę. Urząd nie odpowiada, bo nie może, i tak możemy się bawić w nieskończoność - komentuje Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W trakcie ostatniej kampanii prezydenckiej sam Kwaśniewski oskarżał UOP o przygotowanie wymierzonej przeciwko niemu prowokacji. Zagroził potem, że ci, którzy wykorzystują proces lustracyjny do celów politycznych, nie będą spać spokojnie. - Prezydent ma pretekst, by się boczyć na UOP i na przykład nie podpisywać w terminie nominacji - uważa Konstanty Miodowicz, poseł AWS, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Nie tylko UOP ma szykować "haki" na lewicę, ale także policja, prokuratura, służby celne, a nawet jeden z najwyższych urzędników Ministerstwa Finansów.
- Być może wywiad Zemkego dla "Trybuny" ma wyprzedzić doniesienia prasowe o kontrowersyjnych poczynaniach SLD w Bydgoszczy. Zemke jest posłem z okręgu bydgoskiego - przypuszcza poseł Miodowicz. Znany polityk lewicy opisuje szczegóły jednej z rzekomych prowokacji, wspominanych przez posła Zemkego: "Wiosną zorganizowaliśmy imprezę na strzelnicy Akademii Obrony Narodowej. Ktoś 'nadał' tę imprezę i pojawili się na niej mafiosi z najgroźniejszych gangów. My wiedzieliśmy, że na strzelnicy nie będzie Leszka Millera i wielu polityków, ktoś, kto 'nadał' sprawę - nie". Czy to jest jednak sprawa, którą winna się zająć Komisja ds. Służb Specjalnych - jak postulują politycy sojuszu?
Kilka lat temu Mirosław Stajszczak przekazał posłom SLD dokument UOP, z którego wynikało, że urząd zamierza inwigilować polityków lewicy. Sprawę nagłośniono i okrzyknięto prowokacją. Wkrótce okazało się, że fragment dotyczący posłów został dopisany. - Tamta sprawa była skierowana przeciwko UOP, a nie lewicy - przyznaje teraz Zbigniew Siemiątkowski.
- Powtarzające się ataki na UOP destabilizują tę służbę, są sygnałem dla funkcjonariuszy, że czekają ich zwolnienia. Dla opinii publicznej wyssane z palca afery mają być uzasadnieniem czystek - komentuje poseł Miodowicz. - Poseł Zemke podważył wiarygodność nie tylko UOP, ale także w Centralnego Biura Śledczego, które odnosi sukcesy w walce z gangami. To wyraz skrajnej nieodpowiedzialności - uważa Jan Maria Rokita, poseł AWS, przewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Ważny jest też inny aspekt tej sprawy: gdyby teraz policja, UOP czy służby skarbowe znalazły dowody przestępczej działalności któregokolwiek polityka sojuszu, podniesie się larum, że właśnie światło dzienne ujrzała zapowiadana prowokacja.
Dowiedzieliśmy się, że źródłem lęków niektórych posłów lewicy jest przede wszystkim kryminalna przeszłość Janusza Stajszczaka, bydgoskiego biznesmena, który mimo prawomocnego wyroku sądu nie trafił do więzienia, a w dodatku w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego znalazł się wniosek o jego ułaskawienie. Ponadto polityków SLD mogą niepokoić konsekwencje działań dwóch posłów sojuszu poręczających za osobę aresztowaną w związku z działalnością w Mielcu spółki Grand Ltd.
- Wywiad, którego udzielił Janusz Zemke, przekreśla wszystko, co - jak sądzę - chciał osiągnąć SLD, czyli uchodzić za partię wiarygodną. Teraz zapowiada czystki w UOP - mówi Jan Lityński, poseł UW, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. - Przed każdymi wyborami podnoszą się zarzuty, że UOP ingeruje w politykę. Urząd nie odpowiada, bo nie może, i tak możemy się bawić w nieskończoność - komentuje Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W trakcie ostatniej kampanii prezydenckiej sam Kwaśniewski oskarżał UOP o przygotowanie wymierzonej przeciwko niemu prowokacji. Zagroził potem, że ci, którzy wykorzystują proces lustracyjny do celów politycznych, nie będą spać spokojnie. - Prezydent ma pretekst, by się boczyć na UOP i na przykład nie podpisywać w terminie nominacji - uważa Konstanty Miodowicz, poseł AWS, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Nie tylko UOP ma szykować "haki" na lewicę, ale także policja, prokuratura, służby celne, a nawet jeden z najwyższych urzędników Ministerstwa Finansów.
- Być może wywiad Zemkego dla "Trybuny" ma wyprzedzić doniesienia prasowe o kontrowersyjnych poczynaniach SLD w Bydgoszczy. Zemke jest posłem z okręgu bydgoskiego - przypuszcza poseł Miodowicz. Znany polityk lewicy opisuje szczegóły jednej z rzekomych prowokacji, wspominanych przez posła Zemkego: "Wiosną zorganizowaliśmy imprezę na strzelnicy Akademii Obrony Narodowej. Ktoś 'nadał' tę imprezę i pojawili się na niej mafiosi z najgroźniejszych gangów. My wiedzieliśmy, że na strzelnicy nie będzie Leszka Millera i wielu polityków, ktoś, kto 'nadał' sprawę - nie". Czy to jest jednak sprawa, którą winna się zająć Komisja ds. Służb Specjalnych - jak postulują politycy sojuszu?
Kilka lat temu Mirosław Stajszczak przekazał posłom SLD dokument UOP, z którego wynikało, że urząd zamierza inwigilować polityków lewicy. Sprawę nagłośniono i okrzyknięto prowokacją. Wkrótce okazało się, że fragment dotyczący posłów został dopisany. - Tamta sprawa była skierowana przeciwko UOP, a nie lewicy - przyznaje teraz Zbigniew Siemiątkowski.
- Powtarzające się ataki na UOP destabilizują tę służbę, są sygnałem dla funkcjonariuszy, że czekają ich zwolnienia. Dla opinii publicznej wyssane z palca afery mają być uzasadnieniem czystek - komentuje poseł Miodowicz. - Poseł Zemke podważył wiarygodność nie tylko UOP, ale także w Centralnego Biura Śledczego, które odnosi sukcesy w walce z gangami. To wyraz skrajnej nieodpowiedzialności - uważa Jan Maria Rokita, poseł AWS, przewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Ważny jest też inny aspekt tej sprawy: gdyby teraz policja, UOP czy służby skarbowe znalazły dowody przestępczej działalności któregokolwiek polityka sojuszu, podniesie się larum, że właśnie światło dzienne ujrzała zapowiadana prowokacja.
Więcej możesz przeczytać w 49/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.